Lutując
recenzje / IMPRESJE Ilona PodleckaEsej Ilony Podleckiej towarzyszący premierze książki Marcina Sendeckiego Lamety, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 16 listopada 2015 roku.
WięcejRecenzja Ilony Podleckiej towarzysząca premierze książki Już otwarte Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 25 stycznia 2016 roku.
Otwieram Już otwarte.
Tak zatytułowana jest nowa książka Bohdana Zadury; na okładce oznajmia to neonowy napis, nie pozostaje więc nic innego, jak wejść i zapoznać się z zawartością. W środku znajdziemy dwadzieścia osiem wierszy różnej długości. Od kilkuwersowych, trzymających słowa mocno w garści, po takie, w których poeta szerokim gestem konstruuje rozbudowane wizje.
Zasadniczo w Już otwartym wyróżniają się trzy grupy utworów. Pierwszą tworzyłyby mikroopowieści wyjęte z życia codziennego – podszyte zrozumieniem dla tego, co ludzkie, spostrzeżenia wrażliwego oka, takie jak opis menelki grzebiącej w koszu na śmieci przy coffeeheaven w Czekając na 127 albo niesłychanie precyzyjne 3 wiersze z puławskiego SOR‑u. Całą książkę zresztą otwierają słowa: „jeśli wsłuchać się / w to co mówią ludzie” i to właśnie robi w tej grupie utworów Zadura – wsłuchuje się w rzeczywistość, by ją nam następnie powtórzyć. Wiersze nie są jednak wobec świata służebne, nie są także ostentacyjnie autonomiczne; więcej refleksji o tym, jak poeta przekształca doświadczenie w poetycką materię, dostarcza lektura wiersza Dwa jedwabne krawaty, rozpoczynającego się następująco:
Drogi Ralphie co by Pan powiedział na to
gdybym Pański list potraktował tak jak Marcel Duchamp
koło rowerowe widelec i stołek albo jak suszarkę do butelek czy szuflę
do śniegu albo jak pisuar któremu ten francuski szachista nadał tytuł Fontanna?
Mówiący zastanawia się, czy by nie uczynić wierszem dosłownego cytatu z rzeczywistości – listu reklamującego tytułowe jedwabne krawaty, rozważa ograniczenie swojej roli do władczego fiat! i nadania tytułu. Jak jednak widzimy, nie obiera tej drogi, na co dowodem jest chociażby obecność powyższego fragmentu; ostatecznie utwór to wyimki z listu, wplecione w tok rozważań poety – Zadura opiera się pokusie poezji ready-made, nie staje też po stronie dzieł abstrakcyjnych, ale wybiera rozwiązanie pośrednie, wytycza ścieżkę bardzo własną, przecinającą jednak przestrzenie realności.
Osiągnięcie takiego wrażenia poetyckiej wierności światu możliwe jest między innymi dzięki mocnemu zakotwiczeniu w konkretnym miejscu i czasie, a trudno o dobitniejszy przykład postawienia na „tu i teraz” niż zwrot w kierunku cielesności; bardzo ciekawe są zresztą te fragmenty książki, w których poprzez to, co tekstowe, Zadura prowadzi czytelnika do tego, co bliskie ciału. Tak dzieje się na przykład w wierszu Hagit Grossman, opowiadającym o spotkaniu na lotnisku w Kijowie izraelskiej poetki:
haczyk „h” w Hagit
wbił mi się w podniebienie
ucha jak harpun
Jednostka językowa, jaką jest fonem, trafia w ucho, harpunem litery upolowane zostają jego zmysły, a język wyprzedza spotkanie się ludzi.
Kwestia języka jest również kluczowa dla drugiej grupy włączonych w Już otwarte utworów – ta zawierałaby teksty testujące wyporność mowy. Wiersze takie jak Serve and volley, Demokracja czy Bez dwóch zdań to językowe odpowiedniki gitarowych sprzężeń, przy czym sprzężenie jest tu określeniem adekwatnym, bo oznacza zarówno wykorzystane w celach artystycznych zakłócenie, jak również sprzęgnięcie, semantyczne zespolenie. Wspomniane utwory zbudowane są bowiem na grach słownych – siatka na korcie tenisowym okazuje się być siecią do połowu dorsza, ci, którzy powinni rządzić, potrafią nas nieźle urządzić, a zdania przeistaczają się w dania, przygotowane przez zapracowaną gospodynię domową.
Oprócz zajmowania się zabawami słownymi, Zadura eksploruje również obszary języka dzikiego, najeżonego błędami – języka internetu. I z tych wypraw przynosi czytelnikowi Bukiecik internetowych kwiatków, którymi są w większości kuriozalne fragmenty artykułów o tematyce sportowej. Wszystkie te teksty realizują głównie funkcję ludyczną, jednak czasami rozłamany niepoprawnością język odsłania coś więcej i nagle okazuje się, że to ludyczność w minorowej skali. Jak w internetowym kwiatku zatytułowanym Konwersja:
Fotograf uciekł z niewoli w Syrii. Był torturowany tak, że nie mógł chodzić. Aż w końcu przeszedł na islam.
Na tym właśnie polega główny chwyt poety – sensy dryfują i ulegają przesunięciom, wiersz na naszych oczach zmienia swoją postać, tak bardzo na przestrzeni trzech zaledwie zdań zmienia się charakter ruchu torturowanego fotografa… Najpierw „ucieka”, widzimy więc ruch dynamiczny, skierowany na zewnątrz; ale już po kilku słowach ruch ten zostaje zamrożony, bo przecież „nie mógł chodzić”. Pod koniec natomiast fotograf niejako wraca do punktu wyjścia, z własnej woli przenosząc się z powrotem w niewolę kategorii, od których uciekał.
Taki sposób konstruowania zmiennych sensów charakteryzuje zwłaszcza trzecią grupę utworów, do których można byłoby zaliczyć kilka zawartych w książce poematów, takich jak Rovaniemi, Nasi milusińscy czy tytułowe Już otwarte. Teksty te na różne sposoby opisują proces powstawania wierszy – „ja” występujące w poematach to przede wszystkim „ja piszące”. Lecz o ile pierwszy z wspomnianych wierszy ma swój początek w przeszłości i w pracy pamięci, a drugi rodzi się dzięki marzeniu sennemu, o tyle Już otwarte odnosi się do przyszłości. Jest to jednak przyszłość nieuchronnie powiązana z przemijaniem, a cały utwór, który z początku wydaje się opowiadać o uroczystym otwarciu jakiejś instytucji (mowy oficjeli, szampan i tartinki), w pewnym momencie niepokojąco zaczyna przypominać pogrzeb. Mówiący widzi z daleka
wielki baner
radośnie oznajmiający
już otwarte
i numer telefonu
508 232 863
I wydaje się, że radosny baner reklamuje nowy cmentarz. (Tu przypominam sobie, że widziałam w dzień Wszystkich Świętych wywieszoną na grobie tabliczkę z napisem „do wynajęcia”.) Oczywiście żadnego w tym taniego egzystencjalizmu, poeta gra subtelnymi przesunięciami semantycznymi i przygaszoną ironią. Niemniej jednak tak można przeczytać nową książkę Bohdana Zadury – jako opowieść o byciu w świecie, o życiu w literaturze i o przeczuciu nieistnienia.
Bo już otwarte jest to, co ma być wielkim zamknięciem.
Urodzona w 1994 roku. Studiuje MISH na UJ. Uwielbia góry, muzykę rockową i pociągi.