recenzje / KOMENTARZE

Wiersz dla Szymona Haszka, Wiersz dla Tymona Haszka, List, Potrzaski

Edward Pasewicz

Autorski komentarz Edwarda Pasewicza do wierszy z książki Wiersze dla Róży Filipowicz, która ukazała się w Biurze Literackim.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wiersz dla Szymona Haszka

I nie ma żad­nej odpo­wie­dzi, jest samo zda­nie.
Łyżecz­ka zło­śli­wie wygię­ta, biu­ro jak papie­ro­wa tor­ba
peł­na łupin orze­chów i sło­necz­ni­ka. Bez kwia­tów,
bo kwia­ty są do dupy w ponu­rych pomiesz­cze­niach,
bez roz­mów, bo one nic nie zna­czą w ponu­rych
pomiesz­cze­niach. W łupin­ce zda­nia, co zawsze sły­chać,
jest miej­sce na kil­ka bzdur, tabel­kę dla sze­fa, wykaz
firm stra­te­gicz­nych, umo­wę cesji albo prze­pięk­ny
dru­czek „umo­wa o dzie­ło”.
Nie da się pluć na
prze­jeż­dża­ją­ce samo­cho­dy, bo la stra­da jest po dru­giej
stro­nie, nie da się pluć ani nawet patrzeć z nie­chę­cią.
Wystar­czy gnom w sali, gdzie kon­fe­ren­cja goni kon­fe­ren­cję.

Zresz­tą – pew­nie zmie­ni­my się w zda­nia, pły­ci­zny,
suche for­muł­ki. Sen­nie, jest sen­nie przed pierw­szą
w kli­ma­ty­zo­wa­nym biu­rze. Coś wię­cej niż ciąg sylab
nie jest niko­mu potrzeb­ne, moż­na wyłą­czyć zna­cze­nie.
Codzien­ne sta­cat­to ma nie­zmien­ną ryt­mi­kę,
naro­dzi­ny czy śmierć?

Na doku­men­cie zro­bić zna­czek? Odwa­żyć się nie pod­jąć
żad­nej decy­zji? W mózgu wrza­skli­wy men­tor
powta­rza, że trze­ba się wziąć za sie­bie, wła­ści­wie chciał­by
woj­ny. Woj­na to woda, a tutaj to kusi, lecz top­nie­ją­cy
śnieg nie­sie to samo prze­sła­nie.

Zamie­rać w sło­wach, któ­rych nie chcesz wypo­wie­dzieć,
to pięk­ne, przy­naj­mniej na razie, praw­da?


Wiersz dla Tymona Haszka

„Nâham kva­ca­ni kas­sa­ci kin­ca­nat‘ asmim,
na co mama kva­ca­ni kismin­ci kin­ca­nat‘ atthi ti.”

(Maj­j­hi­ma­ni­kâya II, 263–264)

Pokój jest pusty – choć są krze­sła,
jest wer­sal­ka, jest magne­to­fon, choć
Marek przy biur­ku wku­wa der­ma­to­lo­gię,
leni­wie obra­ca kar­ty atla­su i szep­cze:
czer­niak zło­śli­wy, czer­niak zło­śli­wy -
a jed­nak jest to pusty pokój. Wiem,
że za cien­ką błon­ką co inne­go się dzie­je
i wpły­wa tu jak stru­mień w staw.
Brzu­cha­ty sąsiad i jego otłusz­czo­na
mał­żon­ka bio­rą sło­necz­ną kąpiel
jak foki, leżąc na tra­wie dość bli­sko
rze­ki, lecz bli­żej rdze­wie­ją­cych gara­ży.
I oni też tu wpły­wa­ją, dwa sta­re cia­ła
uno­szą­ce się nad brą­zo­wym sto­łem.

Pło­nie świa­do­mość wzro­ku, świa­do­mość
słu­chu, papa na dachach jest tak roz­grza­na,
że nie­ba­wem sta­nie się płyn­ną
bitu­micz­ną masą. Marek powta­rza:
cho­ro­ba Hec­ka, cho­ro­ba Hec­ka,
popi­ja tę cho­ro­bę zim­ną her­ba­tą, pest­ki
cytry­ny wyplu­wa przez bal­kon.
Za chwi­lę rak skó­ry i raki in situ
wytłu­ma­czą nam wszyst­kim w ogni­stym kaza­niu,
co wol­no prze­mil­czeć opi­su­jąc kra­jo­braz,
kłyk­ci­ny koń­czy­ste doda­dzą per­wer­sji,
do moje­go pyta­nia, czy goto­wać już obiad.
Przy rze­ce sika­ją dwaj sta­rzy męż­czyź­ni
na per­ga­mi­nie skó­ry peł­za robak słoń­ce.

Bez moich myśli, wra­żeń oraz czu­cia
nie ma nicze­go, więc jest gorą­co
od bra­ków, łuski łupie­żu na koszul­ce kole­sia
dosko­na­le współ­gra­ją z man­tro­wa­niem Mar­ka:
cho­ro­ba Bowe­na, cho­ro­ba Bowe­na.
Następ­nym razem chciał­bym się uro­dzić
bez tak kon­kret­nej i nama­cal­nej posta­ci.
Dobrze by było mieć moż­li­wość przy­bra­nia
dowol­ne­go kształ­tu, być two­ją twa­rzą
lecz w kon­kret­nym momen­cie, na przy­kład wte­dy,
gdy zasy­piasz i jesz­cze się bro­nisz,
lecz wiesz, że cięż­ki kamień leży i już
nie czu­jesz pier­si dło­ni, no i stóp. Być języ­kiem,
w któ­rym cią­gle coś zacho­dzi.

No to bie­gnij­my z roz­ko­ły­sa­na fra­zą,
gdy przy biur­ku roz­brzmie­wa syczą­ce:
zespół Swe­eta, zespół Swe­eta, a Mar­ka
koszu­la ma pla­mę od potu, któ­ra się cią­gnie
dokład­nie wzdłuż krę­go­słu­pa. Drob­ne obraz­ki,
robacz­ki w języ­ku, te spo­strze­że­nia wysi­lo­ne
tro­chę, chcia­ło­by się być goto­wym
skryp­tem, tań­cem w głów­nym tek­ście,
odręcz­ną notat­ką na kse­rze „onko­lo­gii”.
Nie wiem, co to ery­tro­pla­zja – i nie chcę wie­dzieć,
o mni­si, tak mówił i miał jasną skó­rę; czy coś
jest nie­skoń­czo­ne, ta wie­dza nie leczy wca­le.
Liście pelar­go­nii młod­nie­ją, jak się zda­je.

Mam fra­zę, mam fra­zę jak­bym był pija­ny,
nad sto­łem nadal te dwa star­cze cia­ła, ramię
przy ramie­niu, zmarszcz­ka przy zmarszcz­ce,
nie da się obo­jęt­nie przejść i zade­ko­wać w kuch­ni,
pokro­ić mię­sa i opłu­kać warzyw ani
zago­to­wać wody, nawet rąk umyć się nie da
tak łatwo, bo cia­ła gnież­dżą się w źre­ni­cy
w tęt­ni­cy tupią, bie­gnąc w stro­nę mózgu
i robią śnieg, śnieg cał­kiem praw­dzi­wy,
kry pły­ną kan­cia­ste do pła­tów czo­ło­wych,
i nad­dzie­ra­ją wewnętrz­ne powło­ki. Pokój jest pusty,
cho­ciaż jest magne­to­fon i krze­sła, i stół.


Jeden zaczy­na dru­gi koń­czy. Szy­mon jest Ojcem Tymo­na. Wiersz dla Szy­mo­na jest roz­praw­ką. Wiersz dla Tymo­na tym co nazy­wa­my lamen­ta­cją. Chcia­łem zacząć od nie­pew­no­ści a skoń­czyć na lamen­ta­cji któ­rej ostat­nie zda­nie brzmi: cho­ciaż jest krze­sło, jest magne­to­fon, jest stół; A wiersz dla Szy­mo­na zaczy­na się od takie­go stwier­dze­nia: I nie ma żad­nej odpo­wie­dzi, jest samo zda­nie. Lubię struk­tu­ry koło­we są natu­ral­ne.


List

„Rado­wa­ło mnie twe idyl­licz­ne życie,
pozdrów ode mnie Vische­ra,
chłop­ców tak­że.” Rano muszę prze­ko­pać
ogró­dek. Zało­żę blu­zę z kap­tu­rem
poba­wię się w miłość. Na tej kart­ce
nie będzie nic o piw­ni­cach, o wodach
grun­to­wych, nawet ten spo­sób myśle­nia
opi­sy­wa­ny zwy­kle jako łódź na wodzie,
nie zwie­dzie mnie, mam swo­je spo­so­by
by otrzeź­wieć szyb­ko. Trzci­na i nóż to
dobre obra­zy choć nie odsy­ła­ją do żad­ne­go
pisma. Powie­dzieć że tu cho­dzę i dbam
o two­je kości to duża prze­sa­da. Wszyst­kie
pocią­gi pusz­czam na połu­dnie.


Zaczy­na się cyta­tem z Fry­de­ry­ka N. Z listu do jego sio­stry Elż­bie­ty. Nigdy nie chcia­łem się dowie­dzieć kim był Vischer. Ta wie­dza jest zbęd­na. Zda­nie samo w sobie ma po pro­stu urok. Vischer koja­rzy mi się z kon­sta­ta­cją wiszę. W jakiś spo­sób wisi­my cały czas, dla­te­go wszyst­kie pocią­gi pusz­cza się na połu­dnie. W dół.


Potrzaski

A ogień jest lek­ki, doj­rze­wa na pal­ni­ku,
naj­pierw odcie­nie czer­wie­ni, póź­niej nie­bie­skie,
czar­ny owoc tłusz­czu przy­le­pia się do pal­ca.

Kola­cja, ten codzien­ny koł­nie­rzyk,
nie odbę­dzie się wca­le. Kup mi lor­net­kę,
żebym cza­sa­mi, nie ścią­ga­jąc brwi mógł patrzeć,
jak palisz w oknie swo­je­go blo­ku.

Moje ty głę­bo­kie jezio­ro, burzo, restau­ra­cjo
nocą:
nie ma już zwy­czaj­ne­go ziem­skie­go życia.


Tutaj do wyja­śnie­nia potrzeb­ne jest tyl­ko jed­no. Blok gdzie miesz­kał i blok gdzie ja miesz­ka­łem, krót­ko bo krót­ko ale zawsze, sta­ły naprze­ciw sie­bie. Pali­li­śmy w tym samym momen­cie. To wszyst­ko.

O autorze

Edward Pasewicz

Urodzony w Kostrzynie nad Odrą. Poeta, pisarz i kompozytor. Laureat głównej Nagrody w Konkursie Bierezina 2001. Nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia (2007, 2009) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2009). Mieszka w Krakowie.

Powiązania

Poeci na nowy wiek

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Justy­ny Bar­giel­skiej, Mag­da­le­ny Biel­skiej, Jac­ka Deh­ne­la, Sła­wo­mi­ra Elsne­ra, Julii Fie­dor­czuk, Kon­ra­da Góry, Łuka­sza Jaro­sza, Bar­to­sza Kon­stra­ta, Szcze­pa­na Kopy­ta, Joan­ny Lech, Agniesz­ki Mira­hi­ny, Joan­ny Muel­ler, Edwar­da Pase­wi­cza, Anny Pod­cza­szy, Toma­sza Puł­ki, Bian­ki Rolan­do, Rober­ta Rybic­kie­go, Paw­ła Sar­ny, Julii Szy­cho­wiak, Joan­ny Wajs, Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go i Indi­go Tree pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Groteska, oniryzm i…

recenzje / ESEJE Edward Pasewicz

Impre­sja Edwar­da Pase­wi­cza na temat pro­zy Damia­na Kory­la, wyróż­nio­ne­go w ramach pro­jek­tu „Pra­cow­nie otwar­te pro­zą 2023”.

Więcej

Zderzanie się światów

recenzje / ESEJE Edward Pasewicz

Impre­sja Edwar­da Pase­wi­cza na temat pro­zy Miry Sucho­wiej­ko-Opol­skiej, wyróż­nio­nej w ramach pro­jek­tu „Pra­cow­nie otwar­te pro­zą 2023”.

Więcej

Rafał Wojaczek, który jest

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go poświę­co­ne­go twór­czo­ści Rafa­ła Wojacz­ka pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Niewalczyk

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Edwar­da Pase­wi­cza, Tade­usza Pió­ry i Mar­ci­na Ham­ka­ły pod­czas Por­tu Lite­rac­kie­go 2004.

Więcej

O Piosence o zależnościach i uzależnieniach

recenzje / IMPRESJE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Edwar­da Pase­wi­cza i Toma­sza Puł­ki do książ­ki Pio­sen­ka o zależ­no­ściach i uza­leż­nie­niach Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go.

Więcej

O Od pieśni do skowytu

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Edwar­da Pase­wi­cza, Tade­usza Pió­ro, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło.

Więcej

O Żółtym popołudniu

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Kac­pra Bart­cza­ka, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Edwar­da Pase­wi­cza, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło.

Więcej

O Pieśniach Muniny Schwartz vel Adabisi

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Fran­ka L. Vigo­dy, Mar­ty Pod­gór­nik i Edwar­da Pase­wi­cza.

Więcej