recenzje / ESEJE

Wiersz i jego ważność (polemiki, interpretacje)

Klaudia Muca

Recenzja Klaudii Mucy towarzysząca premierze książki Stacja wieży ciśnień Dawida Mateusza, wydanej w Biurze Literackim 26 lipca 2015 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

(…) wiersz dzia­ła, gdy poru­sza, po pro­stu. I gdy mówi coś, o czym nie opo­wia­da nikt inny. Wte­dy sta­je się wier­szem waż­nym.

(Dawid Mate­usz, z wywia­du [1])

Gdy­by współ­cze­sna poezja była w jaki­kol­wiek spo­sób obec­na w main­stre­amo­wych mediach, nagłów­ki gazet i tytu­ły ser­wi­sów infor­mu­ją­cych o wyda­niu Sta­cji wie­ży ciśnień Dawi­da Mate­usza mogły­by brzmieć tak: „Dłu­go ocze­ki­wa­na książ­ka kra­kow­skie­go poety wkrót­ce tra­fi do księ­garń!”, albo tak, kró­cej: „Doj­rza­ły, trzy­dzie­sto­let­ni poeta wyda­je debiut”. Samej książ­ce w tak zaty­tu­ło­wa­nych komu­ni­ka­tach pra­so­wych poświę­co­no by pew­nie nie­wie­le uwa­gi, może spró­bo­wa­no by okre­ślić, w jakim zaka­mar­ku pola pro­duk­cji kul­tu­ro­wej moż­na ją umie­ścić; komu­ni­kat był­by pro­sty, pozba­wio­ny war­to­ściu­ją­cych ocen, zakoń­czo­ny jakąś dobrze brzmią­cą puen­tą. Tyle. Sta­cja… sta­ła­by się bio­gra­ficz­nym fak­tem, któ­ry trze­ba odno­to­wać.

Jakość i siła tego rodza­ju medial­nej stra­te­gii infor­ma­cyj­nej była­by więc sła­ba, w prze­ci­wień­stwie do stra­te­gii recen­zen­tów i kry­ty­ków dys­po­nu­ją­cych pra­wem do oce­nia­nia czy kon­struk­tyw­ne­go, mniej kon­struk­tyw­ne­go i (nie­ste­ty) nie­kon­struk­tyw­ne­go kry­ty­ko­wa­nia. Kry­tyk prze­ka­zu­je infor­ma­cję, naj­czę­ściej na temat książ­ki, nie jej auto­ra. Ta infor­ma­cja dzia­ła w podob­ny spo­sób jak prze­kaz medial­ny – przed­sta­wia fak­ty i two­rzy w odbior­cach (czy­tel­ni­kach) okre­ślo­ne ocze­ki­wa­nia.

O Sta­cji… Dawi­da Mate­usza już tro­chę napi­sa­no i powie­dzia­no. Poezja Mate­usza nie wyda­je mi się ani rela­cją z pola wal­ki z sys­te­mem kapi­ta­li­stycz­nym, ani pogłę­bio­ną kry­ty­ką tego sys­te­mu, ota­cza­ją­ce­go nas swo­imi nie­wi­dzial­ny­mi ręko­ma. Kry­ty­cy sła­wią­cy donio­słość Sta­cji… w kon­tek­ście obna­ża­nia mecha­ni­zmów sys­te­mo­wych znie­wo­leń – mam na myśli głów­nie tekst(y) Mai Staś­ko i Dawi­da Kuja­wy – czy­ta­ją ten tomik wła­śnie jako rady­kal­nie poli­tycz­ny. Reto­ry­ka upo­li­tycz­nie­nia, jaka nada­je obec­nie ton dys­kur­so­wi kry­tycz­no­li­te­rac­kie­mu, sta­je się czymś w rodza­ju „sil­nej myśli” z usys­te­ma­ty­zo­wa­nym słow­ni­kiem i zespo­łem nie­pod­wa­żal­nych twier­dzeń, myśli nad­świa­do­mej, uzbro­jo­nej w teo­rię kry­ty­ki wszyst­kie­go. Moż­na tę reto­ry­kę sobie przy­swo­ić, nie zaszko­dzi, chy­ba war­to. Moż­na nią potem zacząć się posłu­gi­wać. W przy­pad­ku Sta­cji… ona jed­nak nie dzia­ła, dys­po­nu­je poję­cia­mi z róż­nych dzie­dzin, jest za sil­na, nie­ja­sna i inter­pre­ta­cyj­nie bez­pro­duk­tyw­na (nie mówi nicze­go, o czym nie opo­wia­dał­by ktoś inny). W tej reto­ry­ce sku­pio­nej na aku­mu­la­cji sub­wer­syw­nych gestów pomi­ja się to, co nie kontr-sys­te­mo­we, co żywe, przy­pad­ko­we i bli­skie temu, kto pisze – doświad­cze­nie (to życio­we, nie do opi­sa­nia); eko­no­mia upo­li­tycz­nio­nej inter­pre­ta­cji wypie­ra to, co nie słu­ży gro­ma­dze­niu tych gestów, a co posia­da real­nie sub­wer­syw­ny i impre­syj­ny poten­cjał – wier­sze o śmier­ci, miło­ści, uczu­ciach, byciu pomię­dzy, wol­no­ści, obec­no­ści i nie­obec­no­ści.

Dawid Mate­usz nie ufa mediom, ale nie wszyst­kim. Robi wyją­tek dla poezji. Nie ufa też kry­ty­kom – i słusz­nie. Wie, że inter­pre­ta­cja zale­ży od kry­tycz­no­li­te­rac­kiej koniunk­tu­ry i zawsze wpi­su­je się w jakieś tło (ide­olo­gicz­ne cho­ciaż­by), a nie w kon­kret­ne dzie­ło, że bywa reży­se­ro­wa­na przez wydaw­nic­twa mogą­ce sobie pozwo­lić na opła­ce­nie medial­ne­go suk­ce­su publi­ka­cji. Autor Sta­cji…, powo­łu­jąc się w mot­cie na H. M. Enzens­ber­ge­ra, każe nam odrzu­cić książ­ki (towa­ry? fety­sze?) i po pro­stu zacząć czy­tać – nie to, co zapi­sa­ne, tyl­ko to, co prze­ży­te przez ten kon­kret­ny pod­miot, któ­ry już skoń­czył pisać. Cho­dzi o czy­ta­nie nie dla „fabu­ły”, tyl­ko dla doświad­cze­nia („wiersz dzia­ła, gdy poru­sza”), nie dla zbu­do­wa­nia kry­tycz­no­li­te­rac­kiej syn­te­zy, tyl­ko dla idio­mu, z któ­rym sty­ka­my się pod­czas lek­tu­ry, a tak­że potem, bo wyda­je nam się, że jakąś część tego idio­mu rozu­mie­my.

Ten autor­ski dystans da się też wyczuć w Sta­cji wie­ży ciśnień. W tomi­ku poja­wia się znacz­nie wię­cej obra­zów miejsc odgro­dzo­nych od tego, co poli­tycz­ne, zamknię­tych, niż słow­nych dekla­ra­cji uczest­nic­twa czy przy­na­leż­no­ści. Nawet wiersz Pol­ska takiej dekla­ra­cji w sobie nie zawie­ra. Uczest­nik pocho­du nie sku­pia się na tym, co się wokół nie­go dzie­je, tyl­ko śni o sut­kach, pró­bu­je opi­sać, naszki­co­wać wiec, ale kar­ta pozo­sta­je pusta („zepsu­tym dłu­go­pi­sem szki­co­wa­łem wie­ce”). Bycie czę­ścią pro­te­stu­ją­cej gru­py („rybie­go pocho­du” zanu­rza­ją­ce­go się w wodzie) nie budzi eufo­rii, jest raczej ocze­ki­wa­niem na star­cie z innym wie­cem, na prze­mie­sza­nie się świa­to­po­glą­dów i woj­nę. Wiersz koń­czy się pust­ką, szki­cu wie­cu nie ma, uczest­ni­cy zanu­rza­ją się nabie­ra­jąc wody w usta. Rewo­lu­cja się nie uda­je, wszyst­ko zale­wa woda, w niej toną idee i ludzie. To tonię­cie roz­gry­wa się powo­li, bez medial­nych fle­szy, coś się koń­czy zamknię­ciem ust, a nie krzy­kiem.

Poja­wia­ją­ca się w wie­lu miej­scach zbio­ru woda sta­je się pseu­do­ni­mem roz­kła­du, śmier­ci, odcho­dze­nia, pogrą­ża­nia się w czymś lub mil­cze­nia. Nad rze­ką roz­gry­wa­ją się akcje kil­ku wier­szy. Spa­cer bul­wa­ra­mi nad Wisłą pozwa­la się sku­pić, ale nie przy­no­si spo­ko­ju. Rze­ka to żywioł, któ­ry wchła­nia i skry­wa, ale może też oczysz­czać i wyrzu­cać na brzeg to, co obce lub mar­twe. W Wykształ­ce­niu na brze­gu Wisły leżą dwa mar­twe łabę­dzie. Te dwa zwie­rzę­ce cia­ła są jak omen, znak zbli­ża­ją­ce­go się zagro­że­nia – niczym mar­twe szczu­ry w Dżu­mie Camu­sa – zwia­stu­ny kata­stro­fy i jej pierw­sze ofia­ry. Co cie­ka­we, w wier­szu Wykształ­ce­nie mowa o ofie­rze, jaką jest cho­ro­ba pod­mio­tu tego wier­sza, ofie­rze skła­da­nej co roku w listo­pa­dzie. Jaki rytu­ał wyma­ga tej ofia­ry? Ten dorocz­ny, listo­pa­do­wy i nie­pod­le­gło­ścio­wy, przy­bie­ra­ją­cy for­mę mar­szu (w wier­szu mowa o mar­szu nie­rów­no­ści)? Jeśli tak, przy­wo­ła­ny wiersz to bar­dzo cel­na kry­ty­ka tego rytu­ału. Bio­rą w nim udział „gło­wy lewi­cy” i „gło­wy pra­wi­cy”; obie gru­py głów odno­szą rany; pod­miot wier­sza nie opo­wia­da się po żad­nej ze stron, choć uczest­ni­czy w rytu­ale:

Wszy­scy byli­ście pięk­ni
i pija­ni nocą, a ja żar­łem nie­na­wiść
z obu waszych rąk, gdy wbie­ga­łem wnie­bo­wzię­ty
w sam śro­dek zwia­sto­wa­nia podej­rza­nych panie­nek
i w dziew­czy­ny smut­ne jak Ruczaj

Nie­na­wiść i nie­rów­ność – to sło­wa-klu­cze tego wier­sza, odtwa­rza­ją­ce­go atmos­fe­rę gro­te­sko­we­go mar­szu, w cza­sie któ­re­go ście­ra­ją się ze sobą dwa opo­zy­cyj­ne świa­to­po­glą­dy. Ten rytu­ał ma swo­je­go kapła­na – jest nim bez­dom­ny sto­ją­cy na Moście Dęb­nic­kim z unie­sio­ny­mi w górę ręko­ma, „cze­ka­ją­cy na to, co ma się ziścić”. Rytu­ał nie przy­no­si żad­ne­go skut­ku, nic się nie zmie­nia, bez­dom­ny nadal cze­ka na zisz­cze­nie się cze­goś, idee umie­ra­ją, rewo­lu­cje nie osią­ga­ją swo­ich punk­tów kul­mi­na­cyj­nych, „gło­wy” nadal pozo­sta­ją sobą i strze­gą swo­ich świa­to­po­glą­dów i ich gra­nic, mar­sze wyru­sza­ją, prze­cho­dzą, zni­ka­ją… Koń­ców­ka Wykształ­ce­nia zamy­ka ten tekst w pry­zma­cie oso­bi­ste­go doświad­cze­nia: „I nadal patrzę// jak ta sama inten­syw­na nie­obec­ność dyk­tu­je tęt­no”. To jeden z naj­cie­kaw­szych tek­stów ze Sta­cji…, rady­kal­nie apo­li­tycz­ny, dekla­ru­ją­cy kry­tycz­ny dystans jako inną for­mę zaan­ga­żo­wa­nia.

Tek­sty Mate­usza nie są poli­tycz­nie spro­fi­lo­wa­ne, nie wpi­su­ją się w dyk­cję „poezji zaan­ga­żo­wa­nej”, któ­ra tak sil­nie wybrzmie­wa na przy­kład w wyda­nym nie­daw­no [beep] Gene­ra­tion Toma­sza Bąka. Tym, co w wier­szach Dawi­da Mate­usza naj­bar­dziej cie­ka­we, jest ta celo­wa nie­okre­ślo­ność, brak woli do opo­wie­dze­nia się po któ­rejś ze stron spo­łecz­no-poli­tycz­ne­go ago­nu. Sta­le odczu­wa­na nie­obec­ność jest czyn­ni­kiem blo­ku­ją­cym dzia­ła­nie, zaan­ga­żo­wa­nie w for­mie wal­ki, ide­olo­gicz­nej dekla­ra­cji czy akce­su do masze­ru­ją­cych. Nie­na­wiść, nie­rów­ność, nie­obec­ność – w prze­strze­ni tak moc­no nazna­czo­nej nega­tyw­no­ścią nie wyda­rza się nic, co w jaki­kol­wiek spo­sób mogło­by zachwiać roz­kła­dem sił wytwa­rza­ją­cym się w prze­strze­ni spo­łecz­nej (wspól­nej dla pod­mio­tu wier­sza, masze­ru­ją­cych, bez­dom­ne­go, nawet mar­twych łabę­dzi). Spo­łecz­ność, na któ­rą spo­glą­da się na przy­kład ze sta­cji wie­ży ciśnień (wiersz Sta­cja wie­ży ciśnień), jest morzem głów, tłu­mem poru­sza­ją­cym się w takt wytwa­rza­ny przez rytu­ał, pod­trzy­my­wa­ny przez media, przej­mo­wa­ny przez uczest­ni­ków mar­szu. Pod­miot przy­wo­ła­nych do tej pory wier­szy Mate­usza jest poza tak­tem, wypa­da z ryt­mu, nie akcep­tu­je prze­bie­gu rytu­ału, ale nie robi nic, by go zatrzy­mać – sytu­uje się więc poza dyk­cją zaan­ga­żo­wa­nia, udzia­łu.

Tytu­ło­wa sta­cja wie­ży ciśnień to nie tyl­ko miej­sce-obser­wa­to­rium, to tak­że areszt oraz sta­cja radio­wa, dys­try­bu­ują­ca to, co dale­kie, zapo­śred­ni­czo­ne przez media. Więź­niem sta­cji jest kobie­ta-rewo­lu­cja, fan­ta­zmat i iko­na, „męczen­ni­ca spra­wy naro­do­wej” – Julia Tymo­szen­ko (Dogmat, Poże­gna­nie z Julią). W tomi­ku Mate­usza zastę­pu­je Ukra­inę i jesz­cze nie napi­sa­ną, żywą histo­rię jej wal­ki o nie­pod­le­głość. Tej histo­rii tak napraw­dę nie zna­my. Infor­ma­cje o tym, co dzia­ło się na Maj­da­nie, potem w Don­ba­sie, jakiś czas temu w Doniec­ku, zosta­ły nam udo­stęp­nio­ne poprzez media jako bez­po­śred­nia rela­cja ze zda­rzeń, któ­ra tyl­ko pozo­ru­je swo­ją bez­po­śred­niość. Docie­ra­ją do nas jedy­nie obra­zy ukra­iń­skiej woj­ny, serie pano­ra­micz­nych zdjęć lub zdjęć deta­li, zesta­wio­nych ze sobą i opa­trzo­nych odpo­wied­nim komen­ta­rzem. Tymi obra­za­mi myśli się o Ukra­inie, a mówi się o niej języ­kiem komu­ni­ka­tów medial­nych. Praw­da jest jed­nak gdzie indziej, za wschod­nią, coraz bar­dziej szczel­ną gra­ni­cą. Rela­cję z woj­ny oglą­da się w domu, w bez­piecz­nym miej­scu, popi­ja­jąc infor­ma­cje colą (Kie­dy ści­na­łem jej wło­sy) lub jedząc chip­sy, jak w wier­szu Euro­maj­dan Moni­ki Milew­skiej (z anto­lo­gii Wschód-Zachód. Wier­sze z Ukra­iny i dla Ukra­iny). Medium i wła­ści­we mu spo­so­by prze­ka­zu czy­nią z woj­ny cie­ka­wost­kę, któ­rej przy­słu­gu­je naj­lep­szy czas ante­no­wy. Z Tymo­szen­ko te same media uczy­ni­ły maskot­kę rewo­lu­cji, a potem uczest­nicz­kę reali­ty show odby­wa­ją­ce­go się w aresz­cie domo­wym. W Sta­cji… Dawi­da Mate­usza war­ko­cze Tymo­szen­ko to sym­bol wol­no­ści, a sama Julia – fetysz rewo­lu­cji, księż­nicz­ka zamknię­ta w wie­ży ciśnień (Dogmat), ofia­ra Histo­rii. Woj­na i jej akto­rzy są na tyle odle­gli, że po trans­mi­sji z Kijo­wa prze­rwa­nej przez rekla­mę doty­czą­cą wło­sów nie podej­mu­je się ponow­nie oglą­da­nia tej trans­mi­sji. Media zwięk­sza­ją dystans mię­dzy tu i tam, praw­dą a jej obra­zem, real­no­ścią a medial­ną symu­la­cją.

Na tle tych symu­la­krów zna­cze­nia nabie­ra to, co bli­skie i codzien­ne, na przy­kład kon­takt z naj­bliż­szy­mi lub wspo­mi­na­nie nie­obec­nych. W Sta­cji wie­ży ciśnień miłość i czu­łość sąsia­du­ją ze śmier­cią i chło­dem, nadzie­ja kon­tak­tu i doty­ku jest sta­le zagro­żo­na przez moż­li­wość nie­obec­no­ści (Swe­ethe­art Come). Każ­de doświad­cze­nie wyda­je się pod­szy­te stra­chem i podat­ne na symu­la­kral­ny prze­kład. Gwa­ran­cją real­no­ści i auten­tycz­no­ści jest w tej poezji imię dziew­czy­ny (Moni­ka) i uczu­cie. Tą gwa­ran­cją jest też pamięć o sta­le obec­nych nie­obec­nych, któ­rzy umie­ra­li w wodzie. Mate­usz pisze dość czy­tel­nym kodem, nie prze­sła­nia real­nych posta­ci meta­fo­ra­mi. Jest coś dziw­ne­go i pocią­ga­ją­ce­go w tym, jak pra­cu­je z obra­za­mi roz­łą­cze­nia (śmierć) i kon­tak­tu (miłość), jak prze­twa­rza sym­bo­le (woda) i odwra­ca rela­cje spo­łecz­ne (bez­dom­ny jako kapłan), jak osten­ta­cyj­nie zacie­ra gra­ni­ce mię­dzy rze­czy­wi­sto­ścią a poezją, zacho­wu­jąc pro­por­cje mię­dzy zaufa­niem pokła­da­nym w medium poezji a oce­ną roli wier­sza w prze­strze­ni spo­łecz­nej (wie, że wier­szem świa­ta nie zba­wi). Wiersz waż­ny to nie tyl­ko ten, któ­ry wzy­wa do bun­tu i przed­sta­wia poglą­dy, to tak­że ten, któ­ry poru­sza – i nie cho­dzi tyl­ko o wywo­ła­nie jakiejś reak­cji w czy­tel­ni­ku, ale tak­że o poru­sze­nie zwrot­ne, doty­ka­ją­ce tego, kto pisze.

Jak moc­no pisa­nie i czy­ta­nie potra­fi doty­kać (w sen­sie sym­bo­licz­nym i dosłow­nym, fizycz­nym) – nie wiem, mogę tyl­ko się domy­ślać, czy­tać nie tak, jak do tej pory, odło­żyć książ­ki i teo­rie, prze­jąć się czy­imiś doświad­cze­niem. W przy­pad­ku Sta­cji… war­to też odło­żyć na bok słow­ni­ki kry­ty­ki kapi­ta­li­zmu i podejść z dystan­sem do tak zwa­nej kry­ty­ki zaan­ga­żo­wa­nej, czy­li wyko­nać dokład­nie ten sam gest, co Mate­usz, gest pozwa­la­ją­cy oczy­ścić prze­strzeń lek­tu­ry z pokła­dów pre­su­po­zy­cji i wydo­być idiom spod dyk­cji zaan­ga­żo­wa­nia. Po tej serii oczysz­czeń i wydo­być oka­zu­je się, że poezja nie tra­ci swo­jej siły, że nadal jest waż­na i nadal poru­sza, mimo prze­słon, jaki­mi mogą stać się inter­pre­ta­cje.


Przy­pi­sy:
[1] Z kon­tek­stem cyta­tu moż­na zapo­znać się tutaj: https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/kat-zaangazowania/.

O autorze

Klaudia Muca

Urodzona w 1991 roku na Lubelszczyźnie, doktorantka na Wydziale Polonistyki UJ, pracowniczka Instytutu Książki w Krakowie.

Powiązania

„Uspokajać niepokój. Niepokoić spokój”. „Nakarmić kamień” Bronki Nowickiej

recenzje / ESEJE Klaudia Muca

Recen­zja Klau­dii Mucy książ­ki Nakar­mić kamień Bron­ki Nowic­kiej, towa­rzy­szą­ca nowe­mu i roz­sze­rzo­ne­mu wyda­niu książ­ki, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 wrze­śnia 2017 roku.

Więcej

Zamieszkaj w tekście, który czytasz

wywiady / o książce Joanna Mueller Klaudia Muca

Roz­mo­wa Klau­dii Mucy z Joan­ną Muel­ler.

Więcej

Polska szkoła montażu literackiego. Przypadek Darka Foksa

recenzje / IMPRESJE Klaudia Muca

Esej Klau­dii Mucy towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dar­ka Fok­sa Histo­ria kina pol­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 7 grud­nia 2015 roku.

Więcej
Nieobecni i niepewni właściciele źrenic. Na marginesie Dwupłatu Szymona Słomczyńskiego

Nieobecni i niepewni właściciele źrenic. Na marginesie Dwupłatu Szymona Słomczyńskiego

recenzje / IMPRESJE Klaudia Muca

Esej Klau­dii Mucy towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dwu­płat Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 1 czerw­ca 2015 roku.

Więcej

Ja, stróż latarnik

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Recen­zja Jaku­ba Skur­ty­sa z książ­ki Sta­cja wie­ży ciśnień Dawi­da Mate­usza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji papie­ro­wej 26 lip­ca 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 17 lip­ca 2017 roku.

Więcej

„a ja żarłem nienawiść z obu waszych rąk”

recenzje / ESEJE Rafał Różewicz

Recen­zja Rafa­ła Róże­wi­cza z książ­ki Sta­cja wie­ży ciśnień Dawi­da Mate­usza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji papie­ro­wej 26 lip­ca 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 17 lip­ca 2017 roku.

Więcej

Kilka wolt

wywiady / o książce Dawid Mateusz Krzysztof Sztafa

Roz­mo­wa Krzysz­to­fa Szta­fy z Dawi­dem Mate­uszem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Sta­cja wie­ży ciśnień, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 26 lip­ca 2016 roku.

Więcej

Brugata

recenzje / KOMENTARZE Dawid Mateusz

Komen­tarz Dawi­da Mate­usza w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Sta­cja wie­ży ciśnień, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 26 lip­ca 2016 roku.

Więcej

Ligustr

utwory / zapowiedzi książek Dawid Mateusz

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Sta­cja wie­ży ciśnień Dawi­da Mate­usza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Perspektywy

utwory / zapowiedzi książek Dawid Mateusz

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Sta­cja wie­ży ciśnień Dawi­da Mate­usza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej