
Hotel, Makijaż, Piosenki
nagrania / wydarzenia Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Mariusza Grzebalskiego, Jerzego Jarniewicza i Bartłomieja Majzla podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejAutorski komentarz Mariusza Grzebalskiego do wierszy z książki Słynne i świetne.
który miał być sonetem, nie chce być sonetem.
W maju na trzy tygodnie traci mowę.
Śni, że jest pantumem.
Z letargu budzi go kosmiczna sceneria
cementowni i śmiecie walające się
wokół bazy TIR-ów w Mulhouse -
zupełnie jak w Polsce.
Nową interpunkcję łapie w gospodzie
Zum Hirschen pod Salzburgiem.
Ale czym jest, staje się w Olejnicy
niedaleko Przemętu – w fińskim domku,
nad jeziorem, które zarasta rzęsą.
Dziewczynka mówi: Polnik kolny – już to ma!
Najszybszy we wsi.
Wiersz o pisaniu wiersza. Próba pokazania, jak z niczego – i w jakich okolicznościach – powstaje coś. Kto policzy, przekona się, że Wiersz, choć nie chciał być sonetem, jednak nim został. Pseudo-sonetem albo sonetem białym, bo bez rymów i bez zwyczajowego podziału na osiem wersów opisu i sześć wersów refleksji.
Rower leżał w trawie, pojechałeś do Pekinu,
ale wiadomość: Odezwę się później!
nadeszła z Tokio.
Przedtem skok w skwierczącą zieleń.
Puszcza jak zaproszenie
do zaginionego królestwa.
Znaleźliśmy lotnisko, na którym pół wieku temu
stacjonowały niemieckie myśliwce.
Śmierć może być blisko, powiedziałem.
Lecz morze było jak sprany sweter,
a może wcale go nie było,
jak tych gazet, które kupiliśmy w osiemdziesiątym szóstym,
że zostało nam na bilety i ciastka do pociągu,
ale na mineralną już nie.
Potem feeria wstążek pożegnalnych.
Mężczyzna w mundurze służb publicznych
pozdrowił mnie skinieniem głowy.
Służby publiczne to fikcja!
Fikcja jak pijana studentka zrzuca stringi
i naga biega wokół akademika,
uśmiechając się do akwizytora reklam.
W samochodzie mówił o kunach
widzianych w świetle reflektorów.
Widziałem tylko strużki światła,
ślinę zasysaną przez ciemność.
Kiedy dojechaliśmy, zadała mnóstwo pytań.
Patrzyłem na jej rude włosy, zastanawiało mnie,
czym pachnie, jak nazywają się perfumy?
Wiersz jako próba ucieczki od jednoznacznego i łatwo uchwytnego sensu. Od statycznego znaczenia, które nadane zostaje od razu i bez zgłaszania wątpliwości. Próba wymknięcia się unieruchamiającemu spojrzeniu czytelnika. Tak do finału, który nie ma w sobie nic z ostatecznego rozwiązania. Podmiot skacze od skojarzenia do skojarzenia, tak jak się skacze po kamieniach w górskim potoku. Celem nie jest przedostanie się na drugi brzeg. To skakanie dla przyjemności, ale tak, żeby się nie skąpać.
Wszystko teraz takie słynne i świetne
na tym słynnym i świetnym świecie.
Wszyscy tacy fajni. Nawet śmierć,
obawiam się, jaśnieje blaskiem narodzin.
Radość, radość, radość! Hekatomba radości.
Nawet JOLKA JEST KUL. O tym
stoi teraz na murach. Lud z zapałem
wartym lepszej sprawy intonuje Hosanna!
Ale i we mnie jakiś mur. I lód.
Tak chcę, że nie mogę. Że nie chcę
wyjść z domu, przejść się, przewietrzyć.
Noc, mróz chwycił i trzyma za gardło
rozchwiany za dnia świat. Wczoraj
pojechałem na stację po piwo,
wróciłem dopiero przed północą.
Nadawali piosenki, taką miałem potrzebę
słuchania, że nie mogłem się zatrzymać.
Myślałem: zobaczę jakąś dziewczynę,
podwiozę, gdzie trzeba. Ale akurat padało,
przystanki były puste jak w wigilię,
więc w Mikołaja zabawiłem się w myślach.
Ten słynny i świetny świat jest jednocześnie
taki dziwny, fajni ludzie tacy zagadkowi.
Idąc do fryzjera, zobaczyłem mężczyznę
z buldogiem, stali na górce i patrzyli
przed siebie zamyśleni. Buldog był ładniejszy,
o ile można tak powiedzieć, od mężczyzny.
Uderzyło mnie, że od mężczyzny
kupowałem ryby i potem jadłem je,
choć ma taką twarz, jakby je rodził ustami.
Czytelność i prostota. Przejrzysta forma podporządkowana opisowi „słynnego” i „świetnego” świata. Po prostu Radość, radość, radość!, że powtórzę za podmiotem. Radość tak radosna, że paraliżująca. Jak zdjęcie, na którym wszystkie buźki uśmiechają się w kierunku obiektywu. Wszystkie, czyli nie ma ani jednej takiej, której nie byłoby do śmiechu.
Urodzony w 1969 roku w Łodzi. Poeta, prozaik, redaktor. Studiował polonistykę i filozofię w Poznaniu. Były redaktor naczelny Ogólnopolskiego Dwutygodnika Literackiego „Nowy Nurt”. Obecnie redaktor w Wydawnictwie WBPiCAK. Laureat m.in. nagrody literackiej im. Kazimiery Iłłakowiczówny (za Negatyw, 1994), nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (za Ulicę Gnostycką, 1997), nagrody Ericha Burdy (2002). Mieszka w Dąbrówce koło Poznania.