recenzje / ESEJE

Wiersze do spławiania drewna

Dawid Mateusz

Impresja Dawida Mateusza na temat zestawu wierszy Parkingi podziemne jako miasta spotkań Aleksandra Trojanowskiego, laureata 13. edycji „Połowu”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Nie wiem, po co mu te wier­sze i czy napraw­dę „do spła­wia­nia drew­na”. Być może pisze je dla­te­go, że nie nauczył się grać na trąb­ce. Pewien jestem nato­miast, że wła­śnie takie pró­bu­je spra­wiać wra­że­nie Alek­san­der Tro­ja­now­ski, wro­cław­ski poeta, ibe­ry­sta, dok­to­rant, a tak­że ani­ma­tor, orga­ni­za­tor, pro­wa­dzą­cy spo­tka­nia, a jako liryk: dwu­krot­ny fina­li­sta Ogól­no­pol­skiej Nagro­dy im. Jac­ka Bie­re­zi­na i dwu­krot­ny lau­re­at nagro­dy publicz­no­ści w tym kon­kur­sie.

Bo skąd mam to wie­dzieć, kie­dy poeta naj­pierw nie­win­nie opo­wia­da o tym, że obu­dził się we wła­snym poko­ju, póź­niej wrzu­ca nas w sam śro­dek poważ­nej reflek­sji spo­łecz­nej, umiesz­cza­jąc miej­sce akcji dosyć kon­kret­nie (Łódź albo wro­cław­skie Krzy­ki), a na koniec chce nas prze­ko­nać, że to wszyst­ko było w isto­cie żar­tem, ponie­waż cze­goś takie­go, jak pisa­nie wier­szy prze­cież nie moż­na trak­to­wać zupeł­nie poważ­nie? Robi to z pre­me­dy­ta­cją i cho­dzi mu wła­śnie o to, żeby nie było nam za łatwo. Naj­gor­sze jed­nak jest to, że robi to zna­ko­mi­cie, z wiel­ką samo­świa­do­mo­ścią, kapi­ta­łem kul­tu­ro­wym, świet­nym słu­chem lite­rac­kim oraz umie­jęt­no­ścią ope­ro­wa­nia róż­no­rod­ny­mi for­ma­mi.

Nigdy do koń­ca nie wia­do­mo, czy zmy­śla, czy mówi serio. Ero­tyk wca­le nie jest ero­ty­kiem, opis mia­sta tak napraw­dę nie jest opi­sem mia­sta, a koniec fra­zy wca­le nie jest koń­cem fra­zy, jest dopie­ro „począt­kiem fazy”, bo Tro­ja­now­ski umie­jęt­nie ope­ru­je splo­ta­mi prze­rzut­ni i swo­bod­ne­go pusz­cza­nia języ­ka samo­pas. Tutaj lek­cje odro­bił, zda­je się, u Justy­ny Bar­giel­skiej, po godzi­nach pobie­ra­jąc kore­pe­ty­cje gdzieś pod cze­ską gra­ni­cą, na grzy­bach z Kon­ra­dem Górą, kie­dy zbie­ra­li je, jadąc na tym samym rowe­rze w dwie prze­ciw­ne stro­ny.

„pró­bo­wa­łem pisać bez zna­ków prze­stan­ko­wych / ale polu­bi­łem i dojaz­dy do pra­cy / i kole­je pol­skie”pisze poeta, i jak mamy go trak­to­wać poważ­nie, kie­dy żar­tu­je, i jak może­my go potrak­to­wać nie­po­waż­nie, kie­dy tak napraw­dę dosko­na­le wie­my, że wca­le nie żar­tu­je?

Tro­ja­now­ski bowiem dosko­na­le wie, w co chce nas wpa­ko­wać. Odro­bił lek­cje i wybi­ja się na nie­pod­le­głość. Swo­ją lite­rac­ką per­so­nę budu­je z peł­ną świa­do­mo­ścią. Pisze o mie­ście, ale nie jest poetą mia­sta. Cza­sem oka­zu­je się poetą swo­jej dziel­ni­cy – dzie­je się to prze­waż­nie wte­dy, kie­dy już musi wyjść ze swo­je­go poko­ju do skle­pu wie­lo­bran­żo­we­go, przy­pad­kiem zaha­cza­jąc o Sie­radz albo Cie­szyn. Wyda­je się przy tym poetą swe­go rodza­ju prze­ło­mu gene­ra­cyj­ne­go, bo zna­ko­mi­cie łączy naj­bar­dziej cha­rak­te­ry­stycz­ne cechy dyk­cji rocz­ni­ków osiem­dzie­sią­tych z nad­świa­do­mo­ścią i lek­ko­ścią zna­ną z pierw­szych publi­ka­cji książ­ko­wych poetów uro­dzo­nych po roku 1990. Ten aspekt będzie zapew­ne cie­ka­wym kąskiem do omó­wie­nia dla kry­ty­ki lite­rac­kiej. Ze swo­jej stro­ny, kole­gi po kla­wia­tu­rze, mogę tyl­ko dodać, że może­cie go zlek­ce­wa­żyć – jest na to gotów. I bar­dzo szyb­ko udo­wod­ni, że nie mie­li­ście racji.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry

 

belka_1

O autorze

Dawid Mateusz

Urodzony w 1986 roku. Publikował w licznych pismach zwartych i ulotnych. Podejmował wiele, mniej lub bardziej udanych inicjatyw kulturalnych. Jest autorem debiutanckiej Stacji wieży ciśnień (2016), która ukazała się nakładem Biura Literackiego. Mieszka w Krakowie.

Powiązania