recenzje / ESEJE

Wpatrywać się w szczyt

Tomasz Fijałkowski

Recenzja Tomasza Fijałkowskiego z książki Prześwity Jorie Graham.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Maje­stat. To pierw­sze sło­wo, jakie przy­cho­dzi mi na myśl, gdy raz za razem otwie­ram obszer­ny wybór wier­szy ame­ry­kań­skiej poet­ki Jorie Gra­ham. Prze­świ­ty to tom zna­ko­mi­ty gro­ma­dzą­cy kry­sta­licz­nie czy­ste utwo­ry. Dowo­dy na to, że autor­ka kon­se­kwent­nie reali­zu­je dale­ko­sięż­ny, ambit­ny i poważ­ny pro­jekt poznaw­czy.

Nie jest to jed­nak twór­czość her­me­tycz­na, odci­na­ją­ca czy­tel­ni­ka od głów­ne­go nur­tu wier­sza, któ­rym powi­nien pły­nąć sens. Gra­ham nie­mal każ­do­ra­zo­wo usta­wia tekst w ide­al­nej rów­no­wa­dze – obszer­ne i przy­zna­my trud­ne frag­men­ty docią­ża kamie­niem kon­kre­tu, ostre­go obra­zu. Pro­wa­dzi w głąb labi­ryn­tu, zaopa­tru­jąc nas w mapę, na któ­rej wyraź­nie zazna­czo­no jego ser­ce.

Jest to poezja wykwint­na i mądra, któ­rej twar­de struk­tu­ry spo­wi­ja bluszcz pięk­ne­go języ­ka. Eks­plo­du­ją­cych pię­trzą­cych się meta­for, deli­kat­nych alu­zji, w któ­rych pobły­sku­ją naj­bar­dziej fun­da­men­tal­ne emo­cje, nastro­je i odczu­cia – miłość, bli­skość, wia­ra (w książ­ce znaj­dzie­my przy­naj­mniej kil­ka nie­orto­dok­syj­nych wier­szy nie­mal reli­gij­nych), a z dru­giej stro­ny osa­mot­nie­nie, pró­by zro­zu­mie­nia sie­bie, bli­skich, natu­ry i same­go aktu pisa­nia.

Będę szcze­ry – Prze­świ­ty to lite­ra­tu­ra naj­wyż­szej pró­by, któ­ra jed­nak znaj­dzie nie­wie­lu poten­cjal­nych czy­tel­ni­ków wśród tych, któ­rzy pre­fe­ru­ją czy­ta­nie w tram­wa­ju, w kolej­ce do leka­rza lub chcą wyrwać się z rze­czy­wi­sto­ści na kil­ka przy­jem­nych lecz bez­pro­duk­tyw­nych godzin. To poezja wyma­ga­ją­ca sku­pie­nia i medy­ta­cji.

Daw­no nie przy­da­rzy­ło mi się coś podob­ne­go, co spo­tka­ło mnie w przy­pad­ku poezji Jorie Gra­ham – po prze­czy­ta­niu jej wier­sza, ba! nawet kil­ku­na­stu lini­jek dłuż­sze­go poema­tu, musia­łem zamknąć książ­kę i nabrać powie­trza do płuc. To żad­na meta­fo­ra, tak po pro­stu dzia­ła­ją naj­więk­si poeci. Zagęsz­cze­nie, wybu­ja­łość i esen­cjo­nal­ność tej poezji przy­pra­wia o zawrót gło­wy.

To z pew­no­ścią lek­tu­ra obo­wiąz­ko­wa dla każ­de­go, kto się­ga po pió­ro lub jak Gra­ham po dłu­go­pis. To z dale­ka widocz­ny punkt odnie­sie­nia. Szczyt, w jaki nale­ży się wpa­try­wać, choć­by tyl­ko nie­licz­nym uda­ło się na nie­go wspiąć.

O autorze

Tomasz Fijałkowski

Urodzony w 1977 roku. Poeta. Laureat Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Struna Orficka” (2006). Mieszka w Kaliszu i Kórniku.

Powiązania