recenzje / IMPRESJE

Współczesna literatura arabska – wstęp do lektury

Magdalena Kubarek

Esej Magdaleny Kubarek towarzyszący premierze książki Druzowie z Belgradu Rabiego Dżabira.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Świat arab­ski nie jest tak jed­no­li­tym two­rem, jak mogło­by się wyda­wać z euro­pej­skiej per­spek­ty­wy, choć nawet dla nie­zbyt wni­kli­we­go obser­wa­to­ra róż­ni­ca pomię­dzy boga­ty­mi kra­ja­mi Zato­ki Per­skiej, wyizo­lo­wa­nym Suda­nem czy tury­stycz­ny­mi kuror­ta­mi Tune­zji jest dość oczy­wi­sta. Miesz­kań­ców tego róż­no­rod­ne­go i roz­le­głe­go geo­gra­ficz­nie rejo­nu, podzie­lo­ne­go na wie­le orga­ni­zmów pań­stwo­wych, pomię­dzy któ­ry­mi docho­dzi do roz­ma­itych kon­flik­tów, łączy przede wszyst­kim wspól­no­ta języ­ka, kul­tu­ry i tra­dy­cji. Więk­szość z nich wyzna­je islam, ale nie nale­ży zapo­mi­nać o spo­rej gru­pie chrze­ści­jan.
Ist­nie­nie owej wspól­no­ty pozwa­la na mówie­nie o współ­cze­snej lite­ra­tu­rze arab­skiej, a nie o lite­ra­tu­rze egip­skiej, tune­zyj­skiej czy sau­dyj­skiej, choć ter­mi­ny te cza­sem sto­su­je się w odnie­sie­niu do poszcze­gól­nych kra­jów.

Współ­cze­sna lite­ra­tu­ra arab­ska ma swo­ich wybit­nych przed­sta­wi­cie­li, któ­rych dzie­ła zosta­ły prze­tłu­ma­czo­ne na wie­le języ­ków i zna­la­zły uzna­nie czy­tel­ni­ków w Euro­pie i Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Naj­więk­szą popu­lar­no­ścią na Zacho­dzie cie­szy się nie­wąt­pli­wie powieść. W 1988 r. Nad­żib Mah­fuz, egip­ski pisarz zwa­ny ojcem współ­cze­snej powie­ści arab­skiej, otrzy­mał nagro­dę Nobla. War­to wspo­mnieć, że tak­że sztu­ki arab­skich dra­ma­to­pi­sa­rzy, choć­by Tau­fi­ka al-Haki­ma czy Sad Alla­ha Wan­nu­sa, są wysta­wia­ne na deskach euro­pej­skich teatrów. Mało komu zna­ny jest jed­nak fakt, że te pod­sta­wo­we dla współ­cze­snej lite­ra­tu­ry gatun­ki zosta­ły prze­szcze­pio­ne na grunt arab­ski dopie­ro na prze­ło­mie XIX i XX w. Tutaj też zosta­ły twór­czo prze­two­rzo­ne i wzbo­ga­co­ne o rodzi­me ele­men­ty.
Sło­wo, czy to mówio­ne, czy pisa­ne, posia­da nie­zwy­kłą war­tość w świe­cie arab­skim. Jak twier­dzi Phi­lip K. Hit­ti, żad­na inna nacja nie darzy taką miło­ścią sło­wa i nie jest rów­nie wraż­li­wa na jego pięk­no. Ma to swo­je głę­bo­kie uza­sad­nie­nie w tra­dy­cji. Koczow­ni­czy tryb życia sprzy­jał powsta­wa­niu kul­tu­ry sło­wa. Poemat czy opo­wieść moż­na było zawsze zabrać ze sobą, w nie­skoń­czo­ność odtwa­rzać i prze­kształ­cać, znaj­du­jąc uzna­nie spra­gnio­nych roz­ryw­ki słu­cha­czy. Wyso­ką pozy­cję sło­wa ugrun­to­wał potem islam i Koran.

Poema­ty bedu­iń­skie i Świę­ta Księ­ga przez wie­ki pozo­sta­wa­ły nie­do­ści­gnio­nym wzo­rem pięk­na w lite­ra­tu­rze. Do tej pory wła­śnie ści­śle sko­dy­fi­ko­wa­na poezja cie­szy się naj­więk­szym uzna­niem i jest uwa­ża­na za wła­ści­wą lite­ra­tu­rę, pod­czas gdy pro­za, podob­nie jak daw­niej ludo­we opo­wie­ści, uwa­ża­na jest za pośled­ni gatu­nek, nie­wy­ma­ga­ją­cy arty­stycz­ne­go kunsz­tu i zna­jo­mo­ści taj­ni­ków języ­ka arab­skie­go.
Współ­cze­śni twór­cy arab­scy muszą więc w pew­nym stop­niu zmie­rzyć się z jed­nej stro­ny z wła­sną tra­dy­cją zdo­mi­no­wa­ną przez poezję, z dru­giej stro­ny z nara­sta­ją­cym pro­ble­mem poli­tycz­nej i reli­gij­nej cen­zu­ry. W cią­gu ostat­nich 30 lat pań­stwa arab­skie pro­wa­dzi­ły wśród swo­ich oby­wa­te­li sze­ro­ko zakro­jo­ną akcję wal­ki z anal­fa­be­ty­zmem. Obec­nie pro­cent anal­fa­be­tów w kra­jach arab­skich jest nie­du­ży, nie zna­czy to jed­nak, że umie­jęt­ność czy­ta­nia prze­kła­da się na potrze­bę czy­ta­nia. Wie­lu twór­ców otwar­cie skar­ży się na brak zain­te­re­so­wa­nia czy­tel­ni­ków i pro­ble­my mate­rial­ne. Z kolei dla prze­cięt­ne­go miesz­kań­ca świa­ta arab­skie­go, przy­zwy­cza­jo­ne­go do inne­go typu nar­ra­cji, wzo­ro­wa­na na zachod­niej lite­ra­tu­ra opo­wia­da­ją­ca o roz­ter­kach inte­lek­tu­ali­stów jest nie­zro­zu­mia­ła i obca.

Tra­dy­cyj­nie lite­ra­tu­ra arab­ska jest lite­ra­tu­rą zaan­ga­żo­wa­ną. Dzie­ło lite­rac­kie speł­nia­ło kon­kret­ną funk­cję zarów­no w epo­ce przed­mu­zuł­mań­skiej, jak i w następ­nych wie­kach. W cza­sie odro­dze­nia w XIX w. poeci i pisa­rze wzię­li na swo­je bra­ki cię­żar budo­wa­nia nowe­go spo­łe­czeń­stwa, zagrze­wa­nia do wal­ki z kolo­ni­za­to­rem, pro­pa­go­wa­nia postę­pu spo­łecz­ne­go i rów­no­upraw­nie­nia kobiet. Czę­sto lite­ra­tu­ra sta­no­wi­ła tyl­ko pre­tekst do wyra­że­nia postę­po­wych poglą­dów auto­ra. W okre­sie naj­now­szym pisa­rze czę­sto sta­ją w opo­zy­cji do rzą­dzą­cych reżi­mów. Ich głos jest gło­sem opo­ru i wal­ki. Poru­sza­ją w swo­ich utwo­rach kwe­stie znie­wo­le­nia jed­nost­ki w sys­te­mie tota­li­tar­nym, kry­zy­su war­to­ści, pułap­ki reli­gij­nych kon­flik­tów, okru­cień­stwa woj­ny. Współ­cze­sna pro­za jak w soczew­ce sku­pia i obna­ża, czę­sto bez­li­to­śnie, wszyst­kie pro­ble­my nur­tu­ją­ce spo­łe­czeń­stwo arab­skie.
Pro­ces twór­czy w świe­cie arab­skim jest więc uwi­kła­ny w poli­ty­kę i reli­gię. Sta­no­wi nie tyl­ko for­mę arty­stycz­ne­go wyra­zu, ale też for­mę kon­fron­ta­cji z wła­sną i cudzą tra­dy­cją oraz dekla­ra­cji poglą­do­wej, za któ­rą nie rzad­ko przy­cho­dzi zapła­cić wyso­ką cenę. Pisarz arab­ski czę­sto też sta­je przed alter­na­ty­wą: kom­pro­mis lub mil­cze­nie.
Nie dzi­wi więc fakt, że wie­lu współ­cze­snych twór­ców przede wszyst­kim z oba­wy przed prze­śla­do­wa­nia­mi czy w poszu­ki­wa­niu wol­no­ści sło­wa zmu­szo­nych jest do życia na emi­gra­cji. Tyl­ko poza swo­ją ojczy­ną mogą pozwo­lić sobie na otwar­te opi­sy­wa­nie arab­skiej rze­czy­wi­sto­ści oraz mają moż­li­wość publi­ka­cji swo­ich dzieł. Emi­gru­ją do innych państw arab­skich, do Euro­py, do Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Ci, któ­rzy opusz­cza­ją krąg kul­tu­ry arab­skiej, muszą bory­kać się z typo­wy­mi dla emi­gra­cji pro­ble­ma­mi, tęsk­no­tą za ojczy­zną, poczu­ciem izo­la­cji i bra­kiem odbior­ców. Bywa jed­nak, że wła­śnie dzię­ki emi­gra­cji zdo­by­wa­ją roz­głos i zysku­ją uzna­nie czy­tel­ni­ków w nowej ojczyź­nie.

Per­cep­cja kul­tu­ry i lite­ra­tu­ry arab­skiej w Euro­pie ma swo­ją histo­rię i tra­dy­cję. Od pierw­szych tłu­ma­czeń opo­wia­dań Tysią­ca i jed­na nocy doko­na­nych przez A. Gal­lan­da minę­ło już 300 lat. Przez ten okres zmie­nił się świat, a tym samym zmie­ni­ła się rola i odbiór lite­ra­tu­ry. Dzi­siaj jeste­śmy skłon­ni przy­znać, że Euro­pa nie jest wyspą oto­czo­ną przez oce­an pry­mi­tyw­nych ludów, czy inte­lek­tu­al­ną pusty­nię. Wraz z upad­kiem Kali­fa­tu Osmań­skie­go prze­sta­li­śmy wyru­szać na Wschód po inspi­ra­cję zafa­scy­no­wa­ni jego tajem­ni­cą. Do tej pory jed­nak tkwi­my mię­dzy kul­ty­wo­wa­nym przez roman­ty­ków mitem orien­tu, a kolo­nial­ną butą, bory­ka­jąc się z nowym, narzu­ca­nym przez media wize­run­kiem fun­da­men­ta­li­stycz­ne­go isla­mu.
W Polce za pierw­sze tłu­ma­cze­nia lite­ra­tu­ry arab­skiej moż­na uznać prze­kła­dy A. Gal­lan­da doko­na­ne przez Ł. Soko­łow­skiew­go i F. Boho­mol­ca. Pod koniec XVIII w. w „Moni­to­rze” uka­za­ła się opo­wieść o Sind­ba­dzie Żegla­rzu pod wdzięcz­nym tytu­łem: Tur­czyn woja­żu­ją­cy. Fascy­na­cji Orien­tem nie opra­li się tak­że nasi wiesz­czo­wie w cza­sach zabo­rów. Po II woj­nie świa­to­wej Pol­ska zna­la­zła się w tym samym obo­zie, co część nowo powsta­łych państw arab­skich. Lite­ra­tu­ra z tego obsza­ru była tole­ro­wa­na przez wła­dze PRL i chęt­nie tłu­ma­czo­na na język pol­ski. W latach 70. i 80. XX w. uka­za­ło się wie­le prze­kła­dów doko­ny­wa­nych przez rodzi­mych ara­bi­stów. Po 1989 r. na ryn­ku wydaw­ni­czym zapa­no­wa­ła wol­ność. Wydaw­cy jed­nak nie się­ga­li po dzie­ła lite­ra­tu­ry arab­skiej, ponie­waż nie zapew­nia­ły dużych zysków. Prze­łom XX i XXI w. to już czas, kie­dy prze­kła­dy uka­zy­wa­ły się bar­dzo rzad­ko. Sytu­acja popra­wi­ła się dopie­ro po 2005 r. Być może na fali popu­lar­no­ści turec­kie­go nobli­sty Orha­na Pamu­ka, małe nie­za­leż­ne wydaw­nic­twa zaczę­ły chęt­niej się­gać po tłu­ma­czo­ne i wyda­wa­ne na zacho­dzie Euro­py dzie­ła pro­za­ików arab­skich. Dzię­ki ich dzia­łal­no­ści pol­ski czy­tel­nik ma obec­nie dostęp do naj­now­szych i naj­waż­niej­szych pozy­cji współ­cze­snej lite­ra­tu­ry arab­skiej.

Na począt­ku 2013 roku uka­za­ły się dwie nowe pozy­cje. Pierw­sza z nich Sza­le­niec z Pla­cu Wol­no­ści Hasa­na Bla­si­ma, irac­kie­go pro­za­ika, sta­no­wi pró­bę opi­su kosz­ma­ru woj­ny. Krót­kie opo­wia­da­nia są jak prze­ra­ża­ją­ce obra­zy poje­dyn­czych ludz­kich losów skła­da­ją­cych się na tra­ge­die całe­go naro­du. Autor nie zaj­mu­je sta­no­wi­ska, nie osą­dza, nie ana­li­zu­je. Bez­li­to­śnie odsła­nia absur­dal­ność woj­ny i pozwa­la nam przyj­rzeć się z bli­ska jej ofia­rom. Żyją­cy na emi­gra­cji Bla­sim wol­ny od cen­zu­ry sta­ra się upo­rać z trau­mą irac­kiej woj­ny. Jego powieść zosta­ła wyda­na naj­pierw w języ­ku angiel­skim, a dopie­ro potem uka­za­ła się ocen­zu­ro­wa­na wer­sja arab­ska.
Dru­ga pozy­cja to powieść zaty­tu­ło­wa­na Dru­zo­wie z Bel­gra­du autor­stwa Rabie­go Dża­bi­ra. Tym razem mamy do czy­nie­nia z dłuż­szą for­mą nawią­zu­ją­cą do mają­cej dłu­gą tra­dy­cję powie­ści histo­rycz­nej. Libań­ski pisarz, podob­nie jak pio­nie­rzy tego typu pro­zy, nie opi­su­je wprost rze­czy­wi­sto­ści w swo­im kra­ju, ale posłu­gu­je się per­spek­ty­wą histo­rycz­ną. Akcja utwo­ru toczy się w okre­sie walk pomię­dzy dru­za­mi i chrze­ści­ja­na­mi w latach 60. XIX w. Euro­pej­skie mocar­stwa w obli­czu sła­bo­ści Wiel­kiej Por­ty wyko­rzy­sta­ły napię­tą sytu­ację jako pre­tekst do inge­ren­cji. Choć minę­ło już tyle lat, echa tych wyda­rzeń w dal­szym cią­gu mają wpływ na wza­jem­ne rela­cje w wie­lo­re­li­gij­nym Liba­nie. Na tle histo­rycz­nych wyda­rzeń Dża­bir snu­je opo­wieść o bez­sil­no­ści jed­nost­ki wobec sys­te­mu, ale też o jej woli prze­trwa­nia i sile ludz­kich wię­zi.

Obie pozy­cje, choć tak róż­ne, łączy fakt, że ich auto­rzy pocho­dzą z kra­jów, któ­re są zróż­ni­co­wa­ne etnicz­ne i reli­gij­nie oraz doświad­cza­ły w ostat­nich latach wojen domo­wych, obcych inge­ren­cji i oku­pa­cji. Poza tym zarów­no Irak, jak i Liban pre­ten­du­ją do roli cen­trów kul­tu­ro­wych oddzia­ły­wu­ją­cych na cały region.

Świat arab­ski nie jest tak jed­no­li­tym two­rem, jak mogło­by się wyda­wać z euro­pej­skiej per­spek­ty­wy, dzię­ki lite­ra­tu­rze może­my odkryć jego tajem­ni­cę, przyj­rzeć się mu oczy­ma jego miesz­kań­ców. Odkryć nur­tu­ją­ce go pro­ble­my i lepiej zro­zu­mieć ota­cza­ją­cą nas rze­czy­wi­stość.

Powiązania

Dzieje pewnej tułaczki

recenzje / ESEJE Justyna Chmielewska

Recen­zja Justy­ny Chmie­lew­skiej z książ­ki Dru­zo­wie z Bel­gra­du Rabie­go Dża­bi­ra.

Więcej

Rabi Dżabir i bałkańska opowieść libańskiego hakawatiego

recenzje / ESEJE Sebastian Gadomski

Recen­zja Seba­stia­na Gadom­skie­go z książ­ki Dru­zo­wie z Bel­gra­du Rabie­go Dża­bi­ra.

Więcej

Rabi Dżabir i jego powieść Jusuf al-Inglizi

recenzje / IMPRESJE Issa Boullata

Esej Issy Boul­la­ta towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dru­zo­wie z Bel­gra­du Rabie­go Dża­bi­ra.

Więcej