recenzje / ESEJE

Wstęp do Historii…

Bogusław Michnik

Szkic Bogusława Michnika opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Tra­dy­cja wydaw­ni­cza Kłodz­kie­go Ośrod­ka Kul­tu­ry się­ga począt­ku lat 60. XX w. Wte­dy to zaczę­ły się Kłodz­kie Wio­sny Poetyc­kie, jed­no z naj­waż­niej­szych corocz­nych wyda­rzeń lite­rac­kich w Pol­sce. Publi­ko­wa­li­śmy pla­ka­ty poetyc­kie, mowy wybit­nych uczest­ni­ków Wio­sny, nie­wiel­kie tomi­ki kłodz­kich twór­ców. Z cza­sem dzia­łal­ność wydaw­ni­cza roz­wi­nę­ła się na tyle, że publi­ko­wa­li­śmy dru­ki o wyso­kiej war­to­ści arty­stycz­nej, na spe­cjal­nie dobie­ra­nym papie­rze (czę­sto czer­pa­nym, z zabyt­ko­wej papier­ni w Dusz­ni­kach), serie pol­skich i zagra­nicz­nych poetów; wspo­mnę choć­by cykl „Witry­na Arty­stów” z naj­wy­bit­niej­szy­mi twór­ca­mi nider­landz­ki­mi, jak np. Hugo Claus, Leonard Nolens, Her­man de Coninck, Wil­lem M. Rog­ge­man. Wszy­scy zapro­sze­ni przy­jeż­dża­li na pre­mie­ry swo­ich ksią­żek.

W 1991 r. w Wydaw­nic­twie Dol­no­ślą­skim uka­za­ła się Pła­sko­rzeź­ba Tade­usza Róże­wi­cza, tom, w któ­rym po raz pierw­szy obok wier­szy dru­ko­wa­nych poja­wi­ły się ich ręko­pi­śmien­ne wer­sje umoż­li­wia­ją­ce wej­rze­nie w warsz­tat poety. Taki spo­sób pre­zen­ta­cji, wzbo­ga­co­ny rysun­ka­mi Jerze­go Tchó­rzew­skie­go, miał duże walo­ry poznaw­cze i pla­stycz­ne. Od wie­lu już lat z naszą ofi­cy­ną współ­pra­co­wał Janek Sto­lar­czyk (redak­tor Wydaw­nic­twa Dol­no­ślą­skie­go). Popro­si­łem go o spo­tka­nie pro­mo­cyj­ne z Tade­uszem Róże­wi­czem w Kłodz­ku. 8 maja 1992 r. przy­je­cha­li obaj. Następ­ne­go dnia, już po spo­tka­niu, poje­cha­li­śmy zwie­dzić zie­mię kłodz­ką. Byli­śmy m.in. w Błęd­nych Ska­łach (Góry Sto­ło­we), Bystrzy­cy Kłodz­kiej, Mię­dzy­gó­rzu. Tu, wyso­ko w górach, na podwó­rzu Ali­cji i Micha­ła Fosto­wi­czów sfo­to­gra­fo­wa­łem poetę z mio­tłą obok dre­wut­ni. Zoba­czył brzo­zo­wą mio­tłę i przy­po­mniał sobie, że w 1940 r. w Radom­sku pra­co­wał krót­ko w maga­zy­nie z mate­ria­ła­mi dla dozor­ców budyn­ków (mio­tły, wap­no, łopa­ty itd.), jak sam mówi: jako „rze­czo­znaw­ca od mio­teł (gęstość, ści­słość, ostrość)”. Tego same­go dnia poje­cha­li­śmy (spóź­nie­ni nie­co) na spo­tka­nie do Wał­brzy­cha (KMPiK). Po dro­dze poli­cjant chciał nam wypi­sać man­dat dwu­stu­zło­to­wy za zbyt szyb­ką jaz­dę, ale Janek szyb­ko wyne­go­cjo­wał: nie ma man­da­tu, w zamian będzie Pła­sko­rzeź­ba z dedy­ka­cją oso­bi­stą od Mistrza. Poli­cjant był wnie­bo­wzię­ty – miał żonę polo­nist­kę.

W cza­sie naszej podró­ży sta­ra­łem się nakło­nić poetę do wyda­nia któ­rejś jego nowej, nie­du­żej książ­ki. Pan Tade­usz powie­dział, iż pomy­śli o tym. Potem wie­lo­krot­nie przy­jeż­dżał do Kłodz­ka: bądź to spe­cjal­nie, bądź w dro­dze do Kudo­wy-Zdro­ju, Pola­ni­cy-Zdro­ju czy Sta­re­go Gie­rał­to­wa, gdzie foto­gra­fik Jerzy Olek ma sta­ry wiej­ski dom. Jur­ko­wi uda­ło się prze­ko­nać poetę, aby zro­bił zdję­cie do jego gale­rii „ef” (temat „Spa­da­nie”).

Po pew­nym cza­sie pan Tade­usz zapro­po­no­wał mi książ­kę o bra­cie Janu­szu, ale mate­riał do niej nara­stał, prze­kra­cza­jąc moż­li­wo­ści finan­so­we jej wyda­nia. Potem, posze­rzo­na o kolej­ne mate­ria­ły, uka­za­ła się pt. Nasz Star­szy Brat w Wydaw­nic­twie Dol­no­ślą­skim. Podob­nie sta­ło się z książ­ką o mat­ce. Opu­bli­ko­wa­ła ją ta sama fir­ma (pt. Mat­ka odcho­dzi).

Wresz­cie 9 kwiet­nia 1993 r. decy­zja zapa­dła; powia­do­mił mnie o niej Janek Sto­lar­czyk. Tade­usz Róże­wicz prze­ka­że do zre­pro­du­ko­wa­nia wszyst­kie ręko­pi­sy kil­ku nowych wier­szy, jakie zacho­wał. W ten spo­sób powsta­nie histo­ria ich kształ­to­wa­nia się, a więc był­by to krok dalej w sto­sun­ku do Pła­sko­rzeź­by. To był wspól­ny pomysł Róże­wi­cza i jego redak­to­ra.

W jakiś czas potem w kuch­ni u Jerze­go Olka w Gie­rał­to­wie, w trzy­oso­bo­wym gro­nie, zasta­na­wia­li­śmy się nad tytu­łem. Zapro­po­no­wa­łem Lek­cję poezji, ale poeta odrzu­cił tytuł jako mało skrom­ny. Osta­tecz­nie uznał, że będzie to Histo­ria pię­ciu wier­szy. Całość poprze­dził swe­go rodza­ju wstę­pem – ręko­pi­sem frag­men­tu Kar­tek wydar­tych z dzien­ni­ka.

Przy­go­to­wa­niem do dru­ku zajął się Wal­de­mar Urba­niak, któ­ry w tam­tym cza­sie pro­wa­dził w Kłodz­ku wydaw­nic­two „Pagi­na”. Pierw­sze szczot­ki przy­niósł mi wie­czo­rem 11 sierp­nia 1993 r. do szpi­ta­la, gdzie leża­łem od kil­ku godzin po zawa­le i tzw. śmier­ci kli­nicz­nej. Książ­ka (nakład 250 egz.; jego wyso­kość okre­ślił autor) mia­ła swo­ją pre­mie­rę 17 wrze­śnia 1993 r. pod­czas 48. Kłodz­kie­go Wie­czo­ru Arty­stycz­ne­go, poświę­co­ne­go w cało­ści Tade­uszo­wi Róże­wi­czo­wi. Oprócz spo­tka­nia z auto­rem wyświe­tli­li­śmy film Bia­łe mał­żeń­stwo w reży­se­rii Mag­da­le­ny Łazar­kie­wicz, poprze­dzo­ne spo­tka­niem z nią oraz z odtwór­czy­nią roli Bian­ki, Jolan­tą Fra­szyń­ską. Odbył się też pokaz foto­gra­fii Ada­ma Hawa­łe­ja pt. …Roże­wicz…, pre­zen­ta­cja wier­szy pana Tade­usza i kon­cert muzy­ków z war­szaw­skiej Aka­de­mii Muzycz­nej.

Nie­mal cały nakład książ­ki sprze­da­li­śmy w cią­gu kil­ku godzin. Była ona sze­ro­ko komen­to­wa­na, a „Rzecz­po­spo­li­ta” uzna­ła ją za naj­lep­szą książ­kę roku. Dla mnie naj­cen­niej­szy jed­nak był, akcep­tu­ją­cy nasze edy­tor­skie sta­ra­nia, uśmiech Tade­usza Róże­wi­cza.

Książ­ka jest tyleż histo­rią wier­szy, opi­su­ją­cą zma­ga­nie poety ze sło­wem, co ich histo­rią wizu­al­ną. Jest swo­istym auto­por­tre­tem wiel­kie­go arty­sty two­rzo­nym podob­nie jak two­rzy się obra­zy malar­skie lub rzeź­by (pła­sko­rzeź­by?). Cie­szę się, że po latach książ­ka ta tra­fi do czy­tel­ni­ków w peł­nym kształ­cie, repro­du­ko­wa­na w kolo­rze, co było nie­moż­li­we z róż­nych wzglę­dów osiem­na­ście lat temu.

Powiązania

Poezja poza wierszem

recenzje / IMPRESJE Janusz Drzewucki

Esej Janu­sza Drze­wuc­kie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Histo­ria pię­ciu wier­szy Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej