recenzje / ESEJE

Wszędzie dobrze, ale w domu…

Tomasz Fijałkowski

Recenzja Tomasza Fijałkowskiego z książki Spóźniony owoc radiofonizacji Dariusza Sośnickiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Dariu­sza Sośnic­kie­go nie trze­ba chy­ba przed­sta­wiać tym, któ­rzy uważ­niej przy­glą­da­ją się pol­skiej sce­nie poetyc­kiej. Moż­na jed­nak dojść do smut­ne­go wnio­sku, że ten zna­ko­mi­ty autor chy­ba zawsze będzie tkwił w dru­gim rzę­dzie, za ple­ca­mi bar­dziej uty­tu­ło­wa­nych wszel­ki­mi nagro­da­mi kole­gów. Dzie­je się tak dla­te­go, że poeta ten kro­czyć zwykł raczej w poprzek niż rów­no­le­gle do tego, co aktu­al­nie pro­mu­je pol­ska liry­ka. Omi­ja go chwa­ła, splen­dor i popu­lar­ność, gdyż jego poety­ka, spo­sób pro­wa­dze­nia wier­szy, nie­oczy­wi­ste poin­ty i deli­kat­na iro­nia doce­nia­ne są głów­nie przez wyro­bio­ne­go odbior­cę.

W odróż­nie­niu od poprzed­nie­go regu­lar­ne­go tomu wyda­ne­go w 2009 roku (zna­ko­mi­te Pań­stwo P.), gdzie Sośnic­ki bra­wu­ro­wo ana­li­zu­je pol­ską współ­cze­sność i się z nią roz­pra­wia, naj­now­szy zbiór wyjąt­ko­wo czę­sto pozwa­la nam spoj­rzeć wstecz, w otchła­nie prze­szło­ści, gdzie swo­ich korze­ni poszu­ku­je pod­miot lirycz­ny tych wier­szy.

Od pierw­sze­go do nie­mal ostat­nie­go tek­stu Spóź­nio­ny owoc radio­fo­ni­za­cji eks­plo­ru­je motyw domu. Figu­ra ta, fun­da­men­tal­na prze­cież na wie­lu pozio­mach zna­cze­nio­wych, zosta­ła pod­świe­tlo­na z róż­nych punk­tów. Dom sta­je się nie tyl­ko oczy­wi­stym sym­bo­lem zako­rze­nie­nia we wła­snej, pry­wat­nej histo­rii, miej­scem, gdzie wyklu­wa­ły się rodzin­ne mity wią­żą­ce mówią­ce­go z bli­ski­mi. Dom to rów­nież zatrzy­ma­ne w prze­strze­ni świa­dec­two kolej­nych prze­mian zacho­dzą­cych w świe­cie. Sośnic­ki się­ga napraw­dę głę­bo­ko – zre­kon­stru­owa­ne losy, w któ­rych zapew­ne odbi­ja­ją się dzie­je nie­jed­nej pol­skiej rodzi­ny, zaczy­na­ją się wraz z powo­jen­ny­mi porząd­ka­mi. Obser­wu­je­my, jak nastę­pu­ją­ce po sobie deka­dy defi­niu­ją rozu­mie­nie domu, jakie pro­ble­my poja­wia­ją się z jego dosłow­ną i sym­bo­licz­ną war­stwą.

W odróż­nie­niu od genial­ne­go poety Josi­fa Brod­skie­go, któ­ry w archi­tek­tu­rze widział zamro­żo­ny i po czę­ści odpor­ny na upływ cza­su owoc ludz­kie­go geniu­szu, Sośnic­ki przy­glą­da się budyn­kom, przyj­mu­jąc inną per­spek­ty­wę. Sama bry­ła sta­je się czę­sto smut­nym (lecz iro­nicz­nym, rzad­ko cynicz­nym lub budzą­cym czar­ny humor) sym­bo­lem nie­trwa­ło­ści ludz­kich sta­rań, by zwią­zać swój los z kon­kret­nym miej­scem. Co wię­cej, domy Sośnic­kie­go roz­pa­da­ją się, wyma­ga­ją sta­łej kon­ser­wa­cji, a ich losy zwią­za­ne są z pro­ce­sa­mi dzie­dzi­cze­nia. Nato­miast otrzy­mu­je się tu w spad­ku nie tyl­ko fizycz­nie ist­nie­ją­ce kon­struk­cje, ale tak­że cały cię­żar losów ich miesz­kań­ców.

Sośnic­kie­go od zawsze podzi­wia­łem za ele­ganc­ką linię wier­sza – w poezji tej nikt nie krzy­czy, nie zawo­dzi, nie roz­dzie­ra szat i nie przy­bie­ra wystu­dio­wa­nych póz na potrze­by zilu­stro­wa­nia egzy­sten­cjal­nych eks­tre­mów. Poeta pisze w spo­sób czy­sty, budu­je swo­je tek­sty tak, by czy­tel­nik poczuł się zapro­szo­ny do wędrów­ki śla­da­mi odkryć pod­mio­tu lirycz­ne­go. Świe­że, ożyw­cze meta­fo­ry, dosko­na­ła tech­ni­ka, sub­tel­na, nie­ne­gu­ją­ca świa­ta iro­nia, mądrość i żywa inte­li­gen­cja – to nie­za­prze­czal­ne atu­ty tego bar­dzo dobre­go zbio­ru wier­szy.


Recen­zja uka­za­ła się w por­ta­lu Lubimyczytać.pl. Dzię­ku­je­my Redak­cji za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Tomasz Fijałkowski

Urodzony w 1977 roku. Poeta. Laureat Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Struna Orficka” (2006). Mieszka w Kaliszu i Kórniku.

Powiązania