recenzje / NOTKI I OPINIE

Wszystkie radiostacje

Marta Podgórnik

Czytam te teksty z rzadko odczuwaną satysfakcją – oto zrealizowany konsekwentnie projekt. W przypadku debiutu – rzecz co najmniej wyjątkowa. Tak iść za językiem, który wydaje się zimny i pozbawiony głębi, jak audycje z ruskiej radiostacji...

Bar­dzo trud­no mi pisać o debiu­tanc­kich tomach wier­szy. Może dla­te­go, że ser­cem jestem zawsze przy debiu­tan­tach, szcze­gól­nie przy tych, z któ­ry­mi mia­łam przy­jem­ność i zaszczyt pra­co­wać. Z Agniesz­ką dane mi było nie­jed­no­krot­nie spo­ty­kać się, roz­ma­wiać o tych wier­szach, o kon­struk­cji tomu. To jedy­na w swo­im rodza­ju kobie­ca liry­ka wymy­ka­ją­ca się kano­nom odbio­ru poprzez zardze­wia­ły już cokol­wiek kon­tekst. Ona nie jęczy, nie pisz­czy, nie wzdy­cha; wskrze­sza arche­ty­py, przed któ­ry­mi drżał­by nie­je­den męż­czy­zna, uda­ją­cy lirycz­ne­go twar­dzie­la.

Agniesz­ka Mira­hi­na nie uda­je nicze­go. Jej moc­ne, zryt­mi­zo­wa­ne kla­sycz­nie fra­zy, zna­czą wię­cej niż jęki i wrza­ski jej lirycz­nych rówie­śni­czek (rówie­śni­ków takoż). To nie jest moja meta­fo­ry­ka, to nie jest mój kolo­ro­fon odnie­sień i fabuł, nie moja lista nagrań. Nie­mniej czy­tam te tek­sty z rzad­ko odczu­wa­ną satys­fak­cją – oto zre­ali­zo­wa­ny kon­se­kwent­nie pro­jekt. W przy­pad­ku debiu­tu – rzecz co naj­mniej wyjąt­ko­wa. Tak iść za języ­kiem, któ­ry wyda­je się zim­ny i pozba­wio­ny głę­bi, jak audy­cje z ruskiej radio­sta­cji. A jed­nak poprzez taki, oszczęd­ny dys­kur­syw­nie język, daje się prze­my­cić naj­prost­szy komu­ni­kat. Komu­ni­kat wzru­sze­nia, stra­chu przed wypo­wie­dze­niem słów uzna­nych za osta­tecz­ne, stra­chu wobec zacie­śnia­ją­cej się wię­zi mię­dzy tym, co prze­ży­te, a tym, co pożą­da­ne. Wszyst­ko to ubra­ne w pięk­ną w swej pro­sto­cie sukien­kę ostre­go, wydre­no­wa­ne­go z nie­po­trzeb­nych fisz­bi­nów, języ­ka. Momen­ta­mi zaczep­ne­go, momen­ta­mi ule­głe­go wobec nad­cią­ga­ją­cej kata­stro­fy war­to­ści, dają­cej się jed­nak ująć w kar­by spe­cy­ficz­nej este­ty­ki wypo­wie­dzi.

Te ostre komu­ni­ka­ty, jak s.o.s. z toną­ce­go pan­cer­ni­ka, nie pozo­sta­wia­ją nas obo­jęt­ny­mi, docie­ra­jąc wprost w ber­mudz­kie obsza­ry naszej, zbyt czę­sto udo­ma­wia­nej na siłę, lirycz­nej wyobraź­ni. Wystar­czy zła­pać odpo­wied­nią czę­sto­tli­wość, i ta opo­wieść mło­dej pisar­ki wypru­je nam fla­ki, albo zapro­wa­dzi do bram kra­iny egzy­sten­cjal­nej fan­ta­zji pro­stych roz­po­znań. Wybór nale­ży do czy­tel­ni­ka, a Nasza Autor­ka dała Nam aż nad­to wszę­do­byl­skich klu­czy.

O autorze

Marta Podgórnik

Ur. w 1979 r., poetka, krytyczka literacka, redaktorka. Laureatka Nagrody im. Jacka Bierezina (1996), stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nominowana do Paszportu „Polityki” (2001), laureatka Nagrody Literackiej Gdynia (2012) za zbiór Rezydencja surykatek. Za tomik Zawsze nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2016) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016). W 2017 r. wydała nakładem Biura Literackiego tom Zimna książka, który również nominowany był do tych samych nagród. Książka Mordercze ballady przyniosła autorce Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Mieszka w Gliwicach.

Powiązania