recenzje / ESEJE

Wymuszony powrót do natury. O Mimikrze Łukasza Jarosza.

Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Mimikra Łukasza Jarosza.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Mimi­kra to zacho­dzą­ce w przy­ro­dzie upodob­nie­nie się do oto­cze­nia w celu ochro­ny, odstra­sze­nia sil­niej­sze­go zwie­rzę­cia. Taka zaska­ku­ją­ca for­mu­ła tytu­łu już przy pierw­szym kon­tak­cie wywo­łu­je począt­ko­we i klu­czo­we czy­tel­ni­cze pyta­nie doty­czą­ce książ­ki – w jaki spo­sób będzie ona opo­wia­dać o przy­wo­ła­nej w tytu­le natu­rze. Jeśli takie pyta­nie pad­nie, nie będzie bez­za­sad­ne, ponie­waż doty­ka tego, co w Mimi­krze naj­istot­niej­sze, czy­li miej­sca czło­wie­ka w rze­czy­wi­sto­ści, któ­ra podzie­lo­na jest na natu­rę i kul­tu­rę.

Im moc­niej jed­nak sta­ram się odpo­wie­dzieć na posta­wio­ne pyta­nie, tym moc­niej dostrze­gam, że wier­sze skła­da­ją­ce się na tomik nie pozo­sta­wia­ją cie­nia nadziei, że to czło­wiek przej­mu­je nad rze­czy­wi­sto­ścią kon­tro­lę. Natu­ra, jeśli posłu­żyć się per­so­ni­fi­ka­cją, jest bru­tal­na i wiecz­na. Jeże­li więc ma dojść do mimi­kry, to odno­szę wra­że­nie, że będzie to upodob­nie­nie, sta­no­wią­ce wyrwę w egzy­sten­cji, któ­ra pozwo­li dostro­ić się do zaist­nia­łych warun­ków. Para­dok­sal­nie jed­nak „upodob­nie­nie” spra­wia, że czło­wiek sta­je się zwie­rzę­cy – uwi­kła­ny w świat natu­ry.

Z tego powo­du rodzi się ból – figu­ra, któ­ra prze­ni­ka wszyst­kie wier­sze zawar­te w tomi­ku – o cier­pie­niu boha­ter opo­wia­da wprost, a dzię­ki odpo­wied­nio dobra­nym obra­zom sta­je się ono mate­rial­ne, odczu­wa­ne zmy­sła­mi. Wie­lo­krot­nie Jarosz łączy meta­fo­rę bólu ze śmier­cią – nie­unik­nio­nym powro­tem do natu­ry:

Osu­wam się. Chłyst­ki zli­zu­ją upał ze ścian
trza­ska­ją kla­pą od kon­te­ne­ra.
Śpisz w naszych sło­wach twój ból pod­pły­wa.
Jest wiel­ki jak han­gar. („Czar­ne wody”)

Sło­wa nie są w sta­nie skró­cić cier­pie­nia, któ­re w tym wier­szu jest prze­raź­li­wie fizycz­ne. Taka sty­li­sty­ka spra­wia że odbie­ra­my ból jako zja­wi­sko nie­zby­wal­ne, wię­cej – nie­zbęd­ne, by czło­wie­czeń­stwo zaist­nia­ło w peł­ni.

W utwo­rze „Nel­ly Sachs” autor wyraź­nie wska­zu­je, że świa­do­mość nie jest w sta­nie objąć nazwa­mi wszyst­kie­go, co go ota­cza. Zagu­bie­nie w natu­rze jak i kul­tu­rze wyda­je się być peł­ne. Lekar­stwem na ten stan jest wła­śnie ból:

Więc tak wyglą­da świat o wcze­snej porze.
Tak wyglą­da świat, któ­ry mu wyzna­czo­no:
sło­ma wdep­ta­na w pia­sek, zim­na woda w wia­drze
dla leni­wej, wiel­ko­okiej kro­wy. Zie­mia pęka jak pie­częć.
Ból jest ścież­ką w labi­ryn­cie.

Obra­zy budo­wa­ne przez pod­miot wier­szy są zaska­ku­ją­co spo­koj­ne, nie są polem wie­lo­krot­nych napięć. Z przed­sta­wia­nych opi­sów bije poczu­cie spój­no­ści świa­ta natu­ry, zara­zem wiel­kiej siły, któ­ra w nim spo­czy­wa. Czło­wiek sta­je się bez­bron­ny, gdyż nic nie jest w sta­nie zapew­nić mu schro­nie­nia. Jedy­ną for­mą obro­ny jest powra­ca­ją­ca tytu­ło­wa mimi­kra, lecz tyl­ko jako zabieg chwi­lo­wy. Upodob­nie­nie musi się spię­trzać – pod­sta­wo­we for­my kamu­fla­żu poma­ga­ją jedy­nie na począt­ku, wraz z nabie­ra­niem coraz więk­szej świa­do­mo­ści ota­cza­ją­cej rze­czy­wi­sto­ści, roz­po­czy­na się kolej­ne zaciem­nia­nie nie­unik­nio­nej śmier­ci, obec­nej nawet w świa­do­mo­ści dziec­ka:

Byłem waszym dziec­kiem, na oczach wszyst­kich
śpie­wa­łem pie­śni. Nio­słem w skrzy­necz­kach popiół,
pro­chy przod­ków. („Życio­rys”)

W świe­cie Mimi­kry nie ma takiej prze­strze­ni czy takie­go momen­tu, w któ­rym czło­wiek jest w sta­nie ode­rwać się od doświad­cza­nia śmier­ci. Dzie­ciń­stwo nie jest cza­sem powol­ne­go zbie­ra­nia doświad­czeń, prze­by­wa­nia w pry­wat­nej arka­dii. Dziec­ko może w takim samym stop­niu jak doro­sły stać się ośrod­kiem bólu. W tym kon­tek­ście tomik moż­na roz­pa­try­wać pod kątem „złud­ne­go wypar­cia” – kul­tu­ra ofe­ru­je wie­le spo­so­bów na to, by zapo­mnieć o śmier­ci i cier­pie­niu. Jed­nak Łukasz Jarosz pod­kre­śla chwi­lo­wość tych roz­wią­zań.

W trak­cie lek­tu­ry narzu­ca się jesz­cze jed­na rzecz – obra­zy natu­ry są sta­tycz­ne, to nie one są ośrod­kiem dzia­ła­nia. Nato­miast wśród tej sta­ty­ki poru­sza się boha­ter wier­szy, któ­ry jest zmu­szo­ny do „bole­snych” obser­wa­cji. Jeśli przyj­rzeć się opi­som przy­ro­dy, to jest ona uka­zy­wa­na jako coś, co nie tyl­ko ota­cza czło­wie­ka, ale wręcz do nie­go przy­le­ga – jest lep­ka, cie­pła, cięż­ka:

Kuli się lato. Wre jego męt­na pieśń.
Sta­wia gład­kie, nie­pew­ne kro­ki,
roz­sta­wia kre­to­wi­ska. („Naga­niacz”)

Lub w innym wier­szu:

Gru­be śli­ma­ki naśla­du­ją krem. („Kaden­cje”)

Do cze­go jed­nak pro­wa­dzą pre­zen­to­wa­ne przez pod­miot obser­wa­cje? Do pró­by sakra­li­za­cji nie­przy­ja­znej rze­czy­wi­sto­ści. To dzia­ła­nie, któ­re pole­ga na uświę­ce­niu wszyst­kie­go, co mie­ści się w czło­wie­ku i wią­że z jego świa­do­mo­ścią. Czło­wiek, mimo że osa­dzo­ny w natu­rze, nie jest zwie­rzę­ciem – ma świa­do­mość, któ­ra pozwa­la mu na prze­ży­cie epi­fa­nii:

Uświęć sie­bie, masz w sobie tyle pamią­tek,
o któ­rych się tak szyb­ko zapo­mi­na. Spójrz,
zro­bi­li­śmy już wie­le, by zbu­do­wać dom.
Wyda­li­śmy dużo pie­nię­dzy, by wyrósł przed nami
jak kościół, rośli­na wbi­ja­ją­ca korzeń
w wil­got­ną zie­mię. („Uświęć sie­bie”)

Osta­tecz­nie obja­wie­nie oka­zu­je się tyl­ko kolej­ną for­mą mimi­kry, jed­nak przy­no­si ulgę, łago­dzi obli­cze natu­ry – peł­ni więc funk­cję obron­ną. Takich epi­fa­nii, zazwy­czaj wyra­ża­nych w koń­co­wej czę­ści wier­szy, jest na prze­strze­ni tomi­ku wię­cej. Świad­czy to o tym, że mimo nie­ustan­ne­go (egzy­sten­cjal­ne­go) zagro­że­nia, świat czło­wie­ka posia­da swo­je wła­sne spo­so­by, by choć na chwi­le uciec od natu­ry.

Naj­now­sza książ­ka Łuka­sza Jaro­sza jest trud­na. Trud­na, ponie­waż czy­tel­ni­ko­wi cięż­ko przejść przez obra­zy, któ­re pod­ko­pu­ją jego wła­sną mimi­krę – wypar­cie. Wszyst­ko zosta­je odkry­te, czło­wiek usta­no­wio­ny wobec przy­ro­dy. Jed­nak­że autor doko­nu­je tego, mistrzow­sko posłu­gu­jąc się języ­kiem. Dba­łość o prze­nie­sie­nie do wier­sza miejsc, deta­li, posta­ci, zacho­wań jest prze­ko­ny­wa­ją­ca, w żad­nym miej­scu książ­ki nie powsta­je wra­że­nie sztucz­no­ści, czy też sytu­acji odwrot­nej – wej­ścia w prze­sad­ną filo­zo­fię. Mimi­kra jest pod tym wzglę­dem ide­al­nie wywa­żo­na i jeśli tyl­ko uda się prze­brnąć przez trud­ną dla nas praw­dę, pozo­sta­nie czy­sta przy­jem­ność czy­ta­nia poezji.

O autorze

Mateusz Kotwica

Absolwent Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Publikował poezję na łamach m.in. "Wakatu" i "Rity Baum". Pisze również szkice krytycznoliterackie. Interesuje się poezją współczesną oraz twórczością Jamesa Joyce'a.

Powiązania

Powrót po latach – kilka refleksji wokół Wierszy zebranych Rafała Wojaczka

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Wier­sze zebra­ne Rafa­ła Wojacz­ka.

Więcej

Podstępna codzienność Jamesa Schuylera

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z ksiaż­ki Trzy poema­ty Jame­sa Schuy­le­ra.

Więcej

Zdania pod prąd – Cztery poematy Johna Ashbery’ego.

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Czte­ry poema­ty Joh­na Ash­be­ry­’e­go.

Więcej

Dokończenie pewnej rozmowy

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki dwie roz­mo­wy (Oak Park – Pusz­czy­ko­wo – Oak Park).

Więcej

Małe refleksje wokół Fugi Urszuli Kozioł

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Fuga Urszu­li Kozioł.

Więcej

Wypełnianie luki – Od kwietnia do kwietnia Michaela Longley’a

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Od kwiet­nia do kwiet­nia Micha­ela Lon­gleya.

Więcej

Ścieg o bardzo skomplikowanej budowie

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki takim ście­giem Andrze­ja Fal­kie­wi­cza.

Więcej

Proces marginalizacji, spychania i odpychania Inności

wywiady / o książce Jakub Skurtys Mateusz Kotwica

Z Jaku­bem Skur­ty­sem o książ­ce Saj­gon roz­ma­wia Mate­usz Kotwi­ca.

Więcej

Język i szaleństwo

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Przy­miar­ki Rafa­ła Gawi­na.

Więcej

Ciężko utrzymać poziom, ale jeszcze trudniej wiarygodność poetycką

debaty / wydarzenia i inicjatywy Różni autorzy

Gło­sy Julii Fie­dor­czuk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Paw­ła Kacz­mar­skie­go, Mate­usza Kotwi­cy, Mar­ty Kuchar­skiej i Mar­ci­na Sier­szyń­skie­go w deba­cie „Dożyn­ki 2008”.

Więcej

Czas przeszły, czas teraźniejszy

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Dni i noce Pio­tra Som­me­ra.

Więcej

Kilroy is here, czyli o życiorysach i kadencji w Mimikrze Łukasza Jarosza

recenzje / ESEJE Maciej Topolski

Recen­zja Macie­ja Topol­skie­go z książ­ki Mimi­kra Łuka­sza Jaro­sza.

Więcej

„Mimikra” – instrukcja obsługi

recenzje / KOMENTARZE Łukasz Jarosz

Czy jest to wiersz w jakimś sen­sie spo­łecz­ny? Nie wiem. Nie wiem tak­że, czy poeta powi­nien takie pisać, czy powi­nien zaj­mo­wać się taki­mi spra­wa­mi. A może jest to wiersz reli­gij­ny?

Więcej