Powrót po latach – kilka refleksji wokół Wierszy zebranych Rafała Wojaczka
recenzje / ESEJE Mateusz KotwicaRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Wiersze zebrane Rafała Wojaczka.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Mimikra Łukasza Jarosza.
Mimikra to zachodzące w przyrodzie upodobnienie się do otoczenia w celu ochrony, odstraszenia silniejszego zwierzęcia. Taka zaskakująca formuła tytułu już przy pierwszym kontakcie wywołuje początkowe i kluczowe czytelnicze pytanie dotyczące książki – w jaki sposób będzie ona opowiadać o przywołanej w tytule naturze. Jeśli takie pytanie padnie, nie będzie bezzasadne, ponieważ dotyka tego, co w Mimikrze najistotniejsze, czyli miejsca człowieka w rzeczywistości, która podzielona jest na naturę i kulturę.
Im mocniej jednak staram się odpowiedzieć na postawione pytanie, tym mocniej dostrzegam, że wiersze składające się na tomik nie pozostawiają cienia nadziei, że to człowiek przejmuje nad rzeczywistością kontrolę. Natura, jeśli posłużyć się personifikacją, jest brutalna i wieczna. Jeżeli więc ma dojść do mimikry, to odnoszę wrażenie, że będzie to upodobnienie, stanowiące wyrwę w egzystencji, która pozwoli dostroić się do zaistniałych warunków. Paradoksalnie jednak „upodobnienie” sprawia, że człowiek staje się zwierzęcy – uwikłany w świat natury.
Z tego powodu rodzi się ból – figura, która przenika wszystkie wiersze zawarte w tomiku – o cierpieniu bohater opowiada wprost, a dzięki odpowiednio dobranym obrazom staje się ono materialne, odczuwane zmysłami. Wielokrotnie Jarosz łączy metaforę bólu ze śmiercią – nieuniknionym powrotem do natury:
Osuwam się. Chłystki zlizują upał ze ścian
trzaskają klapą od kontenera.
Śpisz w naszych słowach twój ból podpływa.
Jest wielki jak hangar. („Czarne wody”)
Słowa nie są w stanie skrócić cierpienia, które w tym wierszu jest przeraźliwie fizyczne. Taka stylistyka sprawia że odbieramy ból jako zjawisko niezbywalne, więcej – niezbędne, by człowieczeństwo zaistniało w pełni.
W utworze „Nelly Sachs” autor wyraźnie wskazuje, że świadomość nie jest w stanie objąć nazwami wszystkiego, co go otacza. Zagubienie w naturze jak i kulturze wydaje się być pełne. Lekarstwem na ten stan jest właśnie ból:
Więc tak wygląda świat o wczesnej porze.
Tak wygląda świat, który mu wyznaczono:
słoma wdeptana w piasek, zimna woda w wiadrze
dla leniwej, wielkookiej krowy. Ziemia pęka jak pieczęć.
Ból jest ścieżką w labiryncie.
Obrazy budowane przez podmiot wierszy są zaskakująco spokojne, nie są polem wielokrotnych napięć. Z przedstawianych opisów bije poczucie spójności świata natury, zarazem wielkiej siły, która w nim spoczywa. Człowiek staje się bezbronny, gdyż nic nie jest w stanie zapewnić mu schronienia. Jedyną formą obrony jest powracająca tytułowa mimikra, lecz tylko jako zabieg chwilowy. Upodobnienie musi się spiętrzać – podstawowe formy kamuflażu pomagają jedynie na początku, wraz z nabieraniem coraz większej świadomości otaczającej rzeczywistości, rozpoczyna się kolejne zaciemnianie nieuniknionej śmierci, obecnej nawet w świadomości dziecka:
Byłem waszym dzieckiem, na oczach wszystkich
śpiewałem pieśni. Niosłem w skrzyneczkach popiół,
prochy przodków. („Życiorys”)
W świecie Mimikry nie ma takiej przestrzeni czy takiego momentu, w którym człowiek jest w stanie oderwać się od doświadczania śmierci. Dzieciństwo nie jest czasem powolnego zbierania doświadczeń, przebywania w prywatnej arkadii. Dziecko może w takim samym stopniu jak dorosły stać się ośrodkiem bólu. W tym kontekście tomik można rozpatrywać pod kątem „złudnego wyparcia” – kultura oferuje wiele sposobów na to, by zapomnieć o śmierci i cierpieniu. Jednak Łukasz Jarosz podkreśla chwilowość tych rozwiązań.
W trakcie lektury narzuca się jeszcze jedna rzecz – obrazy natury są statyczne, to nie one są ośrodkiem działania. Natomiast wśród tej statyki porusza się bohater wierszy, który jest zmuszony do „bolesnych” obserwacji. Jeśli przyjrzeć się opisom przyrody, to jest ona ukazywana jako coś, co nie tylko otacza człowieka, ale wręcz do niego przylega – jest lepka, ciepła, ciężka:
Kuli się lato. Wre jego mętna pieśń.
Stawia gładkie, niepewne kroki,
rozstawia kretowiska. („Naganiacz”)
Lub w innym wierszu:
Grube ślimaki naśladują krem. („Kadencje”)
Do czego jednak prowadzą prezentowane przez podmiot obserwacje? Do próby sakralizacji nieprzyjaznej rzeczywistości. To działanie, które polega na uświęceniu wszystkiego, co mieści się w człowieku i wiąże z jego świadomością. Człowiek, mimo że osadzony w naturze, nie jest zwierzęciem – ma świadomość, która pozwala mu na przeżycie epifanii:
Uświęć siebie, masz w sobie tyle pamiątek,
o których się tak szybko zapomina. Spójrz,
zrobiliśmy już wiele, by zbudować dom.
Wydaliśmy dużo pieniędzy, by wyrósł przed nami
jak kościół, roślina wbijająca korzeń
w wilgotną ziemię. („Uświęć siebie”)
Ostatecznie objawienie okazuje się tylko kolejną formą mimikry, jednak przynosi ulgę, łagodzi oblicze natury – pełni więc funkcję obronną. Takich epifanii, zazwyczaj wyrażanych w końcowej części wierszy, jest na przestrzeni tomiku więcej. Świadczy to o tym, że mimo nieustannego (egzystencjalnego) zagrożenia, świat człowieka posiada swoje własne sposoby, by choć na chwile uciec od natury.
Najnowsza książka Łukasza Jarosza jest trudna. Trudna, ponieważ czytelnikowi ciężko przejść przez obrazy, które podkopują jego własną mimikrę – wyparcie. Wszystko zostaje odkryte, człowiek ustanowiony wobec przyrody. Jednakże autor dokonuje tego, mistrzowsko posługując się językiem. Dbałość o przeniesienie do wiersza miejsc, detali, postaci, zachowań jest przekonywająca, w żadnym miejscu książki nie powstaje wrażenie sztuczności, czy też sytuacji odwrotnej – wejścia w przesadną filozofię. Mimikra jest pod tym względem idealnie wyważona i jeśli tylko uda się przebrnąć przez trudną dla nas prawdę, pozostanie czysta przyjemność czytania poezji.
Absolwent Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Publikował poezję na łamach m.in. "Wakatu" i "Rity Baum". Pisze również szkice krytycznoliterackie. Interesuje się poezją współczesną oraz twórczością Jamesa Joyce'a.
Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Wiersze zebrane Rafała Wojaczka.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z ksiażki Trzy poematy Jamesa Schuylera.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Cztery poematy Johna Ashbery’ego.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Biurowe książki 2011 roku”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki dwie rozmowy (Oak Park – Puszczykowo – Oak Park).
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Fuga Urszuli Kozioł.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Od kwietnia do kwietnia Michaela Longleya.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Biurowe książki 2010 roku”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „20. edycja Warsztatów literackich”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „44. Poezja polska od nowa”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Dobry wieczór”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Jak rozmawiać o poezji”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki takim ściegiem Andrzeja Falkiewicza.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Poezja na nowy wiek”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Być poetą dzisiaj”.
WięcejZ Jakubem Skurtysem o książce Sajgon rozmawia Mateusz Kotwica.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Poeci na nowy wiek”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Przymiarki Rafała Gawina.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejGłosy Julii Fiedorczuk, Grzegorza Jankowicza, Pawła Kaczmarskiego, Mateusza Kotwicy, Marty Kucharskiej i Marcina Sierszyńskiego w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Dni i noce Piotra Sommera.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Książka 2008”.
WięcejRecenzja Macieja Topolskiego z książki Mimikra Łukasza Jarosza.
WięcejCzy jest to wiersz w jakimś sensie społeczny? Nie wiem. Nie wiem także, czy poeta powinien takie pisać, czy powinien zajmować się takimi sprawami. A może jest to wiersz religijny?
Więcej