
Zahaczyła się chwila
recenzje / ESEJE Adam PoprawaRecenzja Adama Poprawy towarzysząca premierze książki Z dnia robię noc Mirona Białoszewskiego, wydanej w Biurze Literackim 4 kwietnia 2022.
WięcejRecenzja Adama Poprawy książki Puste noce Jerzego Jarniewicza, wydanej nakładem Biura Literackiego 4 grudnia 2017 roku.
Justyna, pierwszy tom Kwartetu aleksandryjskiego Lawrence’a Durrella, w oryginale zaczyna się tak: „The sea is high again today, with a thrilling flush of wind”. Przekład nie wydaje się kwestią najłatwiejszą, zwłaszcza że to otwarcie powieści. Kłopot sprawia już stan słonych wód, bo po polsku wysokiego morza raczej nie ma. Z wysokimi zaś falami zniknie czasownik, a pierwsza część zdania nie powinna być równoważnikiem. Spróbujmy inaczej. Na morzu dzisiaj fale znowu są wysokie, z przejmującymi porywami wiatru. Dziwne to przejściowe „z”? U Durrella opis pogody też składa się z odmiennych bodźców, wzrokowego i termicznego. W każdym razie Maria Skibniewska oddała inicjalne zdanie w ten sposób: „Morze jest dzisiaj znowu wzburzone i wiatr dmucha niepokojąco”. Tłumaczka złagodziła w ten sposób cokolwiek przełamaną (jak fale!) składnię, poza tym przywiało Skibniewskiej trochę antropomorfizacji, zwłaszcza w drugiej części, co gorsza zaś, jeśli „wiatr dmucha niepokojąco”, to robi się tutaj nie tyle niespokojnie, ile zabawnie.
A Jerzy Jarniewicz, który zresztą pisał kiedyś o cyklu Durrella z okazji wznowienia jego przekładu, użył otwierającego zdania Skibniewskiej w funkcji motta do Pustych nocy, najnowszego tomu. Spokojnie chyba można założyć, że powodem takiej decyzji nie był podziw dla jakości tego fragmentu tłumaczenia. Jako translatolog Jarniewicz mocno podkreśla przynależność przekładu do literatury języka docelowego, zgodnie zaś z takim myśleniem Kwartet aleksandryjski staje się dziełem literatury polskiej. Tak więc ruszyły poetę raczej autonomiczne i osobliwe walory tego zdania. Takie motto staje się również metajęzykowym komentarzem. Nie idzie tu o słynne straty w przekładzie, lecz – tak to można tu ująć – o niewyrażone w tłumaczeniu. Skoro w innym języku nie udało się pewnych sensów wyrazić (pojawiły się za to inne, niepożądane), to namysł translatologiczny może być rodzajem powrotu do tego, co niewyrażalne.
Dość to pasuje do sytuacji wytworzonej przez nowy tomik Jarniewicza. Owszem, powraca tu wiele znanych w tej poezji motywów: kultura popularna zapamiętana z Peerelu, detale współczesnej kultury masowej, ślady wydarzeń społecznych, erotyka, zróżnicowany język o bardzo wysokiej (samo)świadomości. To wszystko więc jest – przecież da się w Pustych nocach zobaczyć pewne założone poluzowanie spójności – zarówno w obrębie niektórych pojedynczych tekstów, jak i całości książki. Osłabienie zaś konstrukcyjnych wiązań powiększa obszar niewyrażonego. Innymi słowy: wiele pojedynczych wierszy w poprzednich tomach łatwiej było poskładać. Mówiąc o osłabieniu wiązań, myślę o motywach i świecie przedstawionym, nie o prozodii. Tu Jarniewicz trzyma wiersz w mocnych acz różnorodnych karbach.
Ćśś, ćśś, maleńka, noc taka pusta,
Kupię ci na wiatr jedwabną chustę,
A jeśli chustę wiatr zerwie z głowy,
Kupię ci sweter przeciwwiatrowy,
A jeśli spruje, porwie się sweter,
Kupię ci z dyni złotej karetę,
A jeśli koń za karetą się potknie,
Kupię ci gwiazdy w mroku za oknem,
A jeśli gwiazdy spadną strudzone,
Dam ci z ich pyłu srebrny pierścionek,
Jeśli pierścionek pokryje rdza,
Zostaną z nami krew, pot i łza.
To tytułowy wiersz tomu, wybrany przez autora na początek. Jasne, piękny, liryczny, znakomicie prowadzony. Proszę rozważyć warianty akcentowe drugiego wersu: „Kupię ci na wiatr jedwabną chustę” z bardziej wyrównanym rytmem – lub kapitalna, różnicująca prokliktyka z poprzedzającym ciągiem sylab nieakcentowanych: „Kupię ci na wiatr jedwabną chustę”. Autor wiersza ma niewątpliwie w miłej pamięci Twoją postać Grechuty, tę z praniem srebrnych chust, skompilowaną z wierszy Czechowicza i Micińskiego; „gwiazdy z mroku” stanowią tu zresztą aluzję do W mroku gwiazd Micińskiego. Dużo by jeszcze można o niuansach utworu Puste noce, w każdym razie to raczej nietypowy wiersz Jarniewicza, a jeśli do tego zaczyna całą książkę, to poeta raczej tu ukazuje się w stylistycznej masce, niż byłby skłonny się ujawnić czy zamanifestować od początku coś wyraźniej.
Pozostając jednak jeszcze na moment przy ciągach dźwiękowych: o mocnych wiązaniach świadczą również nagłe i świetne wahnięcia lub nawet przeskoki w intonacji. Wiersz I’m lovin’ it pointują więc radykalnie skrócone wersy „ślimaczku, / powoli”, podobną niespodziankę sprawia uchu dopowiedzenie w końcówce „Braku miejsc, biletów wyprzedanych”: „co ślepi mi / oczy, chwilami”. Wiersz, i jest to pod wieloma względami idea tradycyjna, ma być więc dobrze zrobiony.
O ile pamiętam, nigdy wcześniej Jarniewicz nie sięgał tak wyraźnie do tradycji Mickiewiczowskiej. Tak zatem jeden z wierszy posiada tytuł „Dobranoc ci przez klamkę”, co oczywiście jest intertekstem jednego z Sonetów odeskich, inny tytuł to „Nie masz, nie masz Maryli”, a w „Grach i zabawach na świeżym powietrzu” mamy „pola wyzłacane pszenicą”, tak, tak, jak w „Inwokacji”. Owszem, są to cytaty włączone w wiersz z mniejszym czy jaskrawym dystansem, zarazem jednak zbyt często się w Pustych nocach Mickiewicz pojawia. Nie po to, rzecz jasna, by uznać Jarniewicza za tradycjonalistę, wręcz przeciwnie: cytacje takie podkreślają tu nieoczywistość współczesnych języków poetyckich, w tym języka proponowanego przez autora Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną.
Sporo też w tomie motywów wojennych. Tych przefiltrowanych przez filmy zobaczone w dzieciństwie – kultura masowa Polski Ludowej sprawiała, że dla dzieci w latach sześćdziesiątych druga wojna była sprawą nieledwie aktualną, aczkolwiek przejawiało się to raczej w zabawach i stereotypach. Pojawia się „Lista strat filmu polskiego”, mocno i podwójnie ironiczna, bo wyrażenie parafrazuje słynne tuż powojenne wydawnictwo Lista strat kultury polskiej. Ale wskazany też jest „38 równoleżnik”, wyrażenie kojarzone przede wszystkim z powojenną historią państw koreańskich, co nie należy już do pokoleniowej mitologii osób urodzonych w Polsce pod koniec lat pięćdziesiątych.
Do sytuacji też zdecydowanie wojennej odwołuje się szereg „krew, pot i łza” z przepisanego tu wcześniej wiersza. Jasne, zapisujący tę enumerację Jarniewicz pamiętał na pewno o zespole jazzrockowym, niemniej jest to skrócony cytat – bez znoju lub trudu, zależy od tłumaczenia – z przemówienia Churchilla, cytującego zresztą w tym miejscu Johna Donne’a; w bibliografii przekładów łódzkiego poety znalazł się również tom pism polityka, na cześć którego John Lennon, urodzony niecałe pół roku po sławnej mowie, otrzymał drugie imię. Poza tym we wspomnianej „Liście strat filmu polskiego”: „Wilhelmi poległ w walkach o Pomorze – ale poza kadrem – zostawił chłopcom krew, łzy i czołg”.
Kilka tekstów, trochę na modłę nowofalową, okazuje się grą z językiem prawniczym. Komentowany wypis „Z kodeksu karnego, wydanie szesnaste” zamyka książkę Jarniewicza:
Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania,
lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu,
albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej
miejsca takiego nie opuszcza, niech
tu ze mną, poza prawem, zostanie.
Natomiast w jednym z wierszy wcześniejszych najprawdopodobniej autobiograficzny bohater wspomina lekcję gramatyki w szkole, podczas której, jako przykład do koniugacji, zaproponował czasownik „dezerteruję”. (Inna rzecz, że w tym wierszu dezercja staje się również językiem miłosnym). Nie zaproponuję jedynej możliwej figury geometrycznej, która byłaby jakimś sposobem ujęcia tomu, widać jednak wcale intrygujący trójkąt Mickiewicz – wojna – prawo. Pewnie tak, pewnie liryk jest dzisiaj raczej banitą niż postacią o oczywistym i niekwestionowanym statusie.
Ha! W poetyckim liście „27 pięter” znalazła się niemal sentencja, wprawdzie naruszona przerzutnią, ale jednak: „Wiersze znajdą swój czas, twój czas / doczeka się wierszy”. Aż mogłoby kusić, żeby zamknąć tym przytoczeniem uwagi o nowej książce Jarniewicza, ale to (krytyczna) pułapka. Bo ta domniemanie budująca konstatacja mówi przede wszystkim o nieprzystawalności poezji i czasu.
(ur. 1959) – filolog, krytyk literacki i muzyczny, edytor, pisarz. Wydał m.in. monografię Kultura i egzystencja w poezji Jarosława Marka Rymkiewicza (Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1999), zbiór szkiców Formy i afirmacje (Universitas, Kraków 2003), tomy prozatorskie Walce wolne, walce szybkie (WBPiCAK, Poznań 2009), Kobyłka apokalipsy (WBPiCAK, Poznań 2014), zbiór Szykista. Felietony po kulturze (WBPiCAK, Poznań 2020). Przetłumaczył Epifanie Jamesa Joyce’a (Biuro Literackie, Stronie Śląskie 2016). Przygotował poprawioną (odcenzurowaną i uzupełnioną) edycję Pamiętnika z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego (PIW, Warszawa 2014). Opracował poszerzone wydanie Języka poetyckiego Mirona Białoszewskiego (Ossolineum, Wrocław 2016) oraz tom Odbiorca ubezwłasnowolniony. Teksty o kulturze masowej i popularnej Stanisława Barańczaka (Ossolineum, Wrocław 2017). Jest felietonistą „Nowych Książek”.