recenzje / IMPRESJE

Y=

Adam Poprawa

Recenzja Adama Poprawy z książki nauka chodzenia / gehen lernen Tadeusza Różewicza.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Boha­te­ro­wi jed­ne­go z wier­szy Róże­wi­cza („ser­ce pod­cho­dzi do gar­dła”) ktoś przy­po­mi­na pewien daw­ny drob­ny uczy­nek:

pomo­głem Ci w roku 1935
przy roz­wią­zy­wa­niu rów­nań
z jed­ną nie­wia­do­mą powie­dział Bóg

Nie­wia­do­mą z rów­na­nia, któ­rym zaty­tu­ło­wa­łem niniej­sze uwa­gi, jest Y. Ale roz­wią­za­nie? A może w ogó­le nie jest moż­li­we? Dla­te­go po zna­ku rów­no­ści zosta­wiam pust­kę, bia­łą płasz­czy­znę ekra­nu, nic.

Y zaś, gdyż na tyl­nej stro­nie okład­ki wid­nie­je foto­gra­fia nie­du­żej kon­struk­cji, przed­sta­wia­ją­ca przed­miot, któ­re­go prze­krój poprzecz­ny ma wła­śnie kształt przed­ostat­niej lite­ry alfa­be­tu. Jest to obiekt Y, autor­stwa Jerze­go Jaro­mi­ra Alek­siu­na, sty­ro­pia­no­wy model na przy­kład budyn­ku (bo może to nie jest nic mime­tycz­ne­go), przy­kle­jo­ny do pod­staw­ki z napi­sem T. RÓŻEWICZ. Alek­siun przy­go­to­wał tę pra­cę dla poety, poda­ro­wał mu ją, pisarz prze­cho­wu­je ją w pra­cow­ni Euge­niu­sza Geta-Stan­kie­wi­cza. Przy­cho­dząc na spo­tka­nia z pla­sty­kiem, nie­jed­no­krot­nie uważ­nie oglą­dał obiekt Y. Histo­rię tę opo­wia­dam za Miro­sła­wem Rataj­cza­kiem, fascy­nu­ją­cym inter­pre­ta­to­rem obiek­tu Y oraz zasto­so­wa­nia tej pra­cy w syn­op­tycz­nym wybo­rze wier­szy Róże­wi­cza nauka cho­dze­nia / gehen ler­nen. Get-Stan­kie­wicz opra­co­wał mia­no­wi­cie serię dwu­wy­mia­ro­wych rzu­tów owej bry­ły, dru­ko­wa­ną czar­ny­mi i sza­ry­mi linia­mi. Na stro­nie przed­ty­tu­ło­wej obiekt Y ma pod­sta­wę rów­no­le­głą do dol­nej linii kart­ki. Po każ­dej parze wier­szy (ory­gi­nał i prze­kład) widać rysu­nek mode­lu w kolej­nej fazie obro­tu, prze­ciw­ne­go do ruchu wska­zó­wek zega­ra. Rataj­czak pro­po­nu­je bar­dzo spój­ne i na wie­le zara­zem otwar­te odczy­ta­nie. Cie­ka­wych – a war­to! – odsy­łam do wrze­śnio­wej „Odry”. Ja ogra­ni­czę się jedy­nie do posta­wie­nia teo­re­tycz­nej kwe­stii. Czy takie wspól­ne dzie­ło Róże­wi­cza i Geta to pro­blem jesz­cze ekfra­zy czy już libe­ra­tu­ry? I miał­bym jesz­cze trzy punk­ty:

1. Jak wspo­mnia­łem, kre­ski rysun­ków Geta są sza­re i czar­ne. O sza­ro­ści, czer­ni i bie­li trak­tu­je sza­ra stre­fa:

moja sza­ra stre­fa
powo­li obej­mu­je poezję

biel nie jest tu abso­lut­nie bia­ła
czerń nie jest abso­lut­nie czar­na
brze­gi tych nie-kolo­rów
sty­ka­ją się

Potem Róże­wicz, nie do koń­ca prze­ko­na­ny, czy to praw­da, przy­ta­cza aneg­do­tę o rze­ko­mym dal­to­ni­zmie Geta-Stan­kie­wi­cza. Tyle że trzy poja­wia­ją­ce się nazwy barw to aku­rat trzy bar­wy pod­sta­wo­we, z któ­rych moż­na uzy­skać resz­tę.

2. Dalej z tego wier­sza:

według Lich­ten­ber­ga tyl­ko
nie­licz­ni ludzie widzie­li czy­stą biel

Czy dla­te­go Biu­ro Lite­rac­kie wybra­ło papier o leciut­kim żół­tym odcie­niu? Z tych samych pew­nie powo­dów edy­tor tomu, Jan Sto­lar­czyk, nie zamie­ścił w książ­ce nie tak daw­ne­go wier­sza Róże­wi­cza o bie­li.

3. Pra­ce Geta wyglą­da­ją jak rysun­ki tech­nicz­ne, są mak­sy­mal­nie pre­cy­zyj­ne, tyle że dokład­no­ścią bez­oso­bo­wą. Oczy­wi­ście, ktoś kon­kret­ny na taki pomysł wpadł, więc ta bez­oso­bo­wość pozo­sta­je jedy­nie rela­tyw­na. W każ­dym razie kolej­ne pla­ni­me­trycz­ne tabli­ce funk­cjo­nu­ją tu kon­tra­sto­wo: poety­ka Róże­wi­cza, któ­rej (mówiąc ryzy­kow­nym ekfra­stycz­nym skró­tem) zawsze było bli­żej do rysun­ku tuszem niż do wie­lo­barw­nych paste­li czy ole­jów, pre­zen­tu­je się tu nagle od innych stron. Jawi się jako nie­le­d­wie roz­ga­da­na, (jak ryzy­ko­wać, to ryzy­ko­wać) nie­le­d­wie życio­wo nie­upo­rząd­ko­wa­na. Epi­te­tów tych uży­wam w sen­sie opi­so­wym, nie aksjo­lo­gicz­nym.

I jesz­cze o tłu­ma­czach. Wiersz „Opo­wia­da­nie o sta­rych kobie­tach” z 1963 został prze­ło­żo­ny przez Kar­la Dede­ciu­sa, pozo­sta­łe (z cza­sów już naj­now­szych), prze­nie­śli w niem­czy­znę Bern­hard Hart­mann i Andrzej Sło­mia­now­ski. O tym, że Róże­wi­cza, wbrew naiw­nym pozo­rom, bynaj­mniej nie tak łatwo tłu­ma­czyć, wspo­mi­nać nie wypa­da. Tu jest jesz­cze dodat­ko­wa pułap­ka, przy oka­zji zasta­wia­na przez poetę. Róże­wicz cytu­je więc spo­ro frag­men­tów w języ­ku wła­śnie nie­miec­kim. I co ma z tym robić tłu­ma­czą­cy na nie­miec­ki trans­la­tor? Zosta­wić bez zmian – źle, bo zni­ka, obec­ne w ory­gi­na­le, zde­rze­nie języ­ków. Prze­ło­żyć na pol­ski? Pro­por­cję zosta­ną zacho­wa­ne przez odwró­ce­nie, ale wyj­dzie dość bez sen­su.

W każ­dym razie: ≠Y

O autorze

Adam Poprawa

(ur. 1959) – filolog, krytyk literacki i muzyczny, edytor, pisarz. Wydał m.in. monografię Kultura i egzystencja w poezji Jarosława Marka Rymkiewicza (Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1999), zbiór szkiców Formy i afirmacje (Universitas, Kraków 2003), tomy prozatorskie Walce wolne, walce szybkie (WBPiCAK, Poznań 2009), Kobyłka apokalipsy (WBPiCAK, Poznań 2014), zbiór Szykista. Felietony po kulturze (WBPiCAK, Poznań 2020). Przetłumaczył Epifanie Jamesa Joyce’a (Biuro Literackie, Stronie Śląskie 2016). Przygotował poprawioną (odcenzurowaną i uzupełnioną) edycję Pamiętnika z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego (PIW, Warszawa 2014). Opracował poszerzone wydanie Języka poetyckiego Mirona Białoszewskiego (Ossolineum, Wrocław 2016) oraz tom Odbiorca ubezwłasnowolniony. Teksty o kulturze masowej i popularnej Stanisława Barańczaka (Ossolineum, Wrocław 2017). Jest felietonistą „Nowych Książek”.

Powiązania