Gdybym to ja wiedział…
wywiady / o książce Adam Wiedemann Marcin Baran Ryszard KrynickiRozmowa Marcina Barana i Adama Wiedemanna z Ryszardem Krynickim.
WięcejRecenzja Marcina Barana z książki Farsz Marcina Sendeckiego.
Zaczęło się to wszystko mniej więcej ćwierć wieku temu, całkiem dla nas, czytelników i wielbicieli pełnych okresów zdaniowych, obiecująco: Marcin Sendecki Z wysokości. Wiersze z lat 1985–90, „fioletowa” (niektórzy nie omieszkaliby dodać: „legendarna”) seria poetyckich książek „bruLionu”, przełom roku 1992 i 1993. Zdania mocne i krótkie. Obrazy wyraziste i wyżarzone:
Popołudnie, orkiestra prowadzi kogoś w
zaświaty, garść kawek zbiera się do lotu.
Twarze żałobników przeglądają się w bruku;
(spadł śnieg i koniec marca przypomina
lustro)
„Popołudnie (II)”
Zaczęło się to wszystko obiecująco, obiecująco dla nas, czytelników pragnących nieoczywistych wskazówek i pogmatwanych napomnień, bo Sendecki zdawał się obiecywać chłodne, ale jednak – współodczuwanie. Dojrzały debiutant dopuszczał możliwość nadania czytelnego komunikatu przez osobnika piszącego i zakładał szansę odbioru tegoż komunikatu przez osobnika tenże komunikat czytającego. Był świat, były oczy, były słowa, były uszy; ba, były nawet zdania, całe ciągi zdań. Nie żeby od razu mniemać, że lepiej wtedy było – co to, to nie. Ale jednak – w ogóle było. A zakłócenia na łączach czyniły rzecz całą jeszcze bardziej intrygującą.
I przez chwilę trwał ów stan chwiejnej równowagi. Chociaż już w Parcelach (druga książka Sendeckiego, 1998) zaczęły się dziać rzeczy niepokojące, ale wciąż jeszcze trzymające się, albo raczej – starające się trzymać pionu i poziomu, nawet jeśli efekty starań były mocno dołujące:
Bardzo mądry człowiek. I jak on,
skubany, cuda kombinował. Wszystko
ustawione, samemu nie sposób. Płacę.
Idę do drzwi. Sam wkładam czapkę. Padam.
Podnoszę się. I widzę to jasno, podeszwy
moich butów są śliskie jak lód.
„Mój fryzjer oglądał w TV serial o Jezusie”
Ale Opisy przyrody z 2002 miały w sobie ducha krotochwili. Sendecki dziarsko bawił się swoim najsławniejszym może wierszem z debiutanckiego tomu, który temu tomowi dał tytuł – Z wysokości, docinał poetom, których praktyki myślowo-artystyczne cokolwiek go irytowały. Jakby zastanawiał się, ku czemu zwrócić oczy? W kolejnym tomie z tegoż 2002 roku (Szkoci dół) jeszcze istnieją wiersze dające dowody kontaktu (wzrokowego) ze światem, z jakimkolwiek światem…
Cienie świecą z billboardów. Po
przejściu przez tory chłopiec staje i
popędza psa. Nie spodziewaj się
cudu po rzeczowym zdjęciu. To
krzesło. To stół.
„No, chodź”
…ale prawdę powiedziawszy sprawiają one wrażenie, że są sondowaniem uciekającego dna, czymś na kształt pożegnania z tym, co widzialne i wyczuwalne. Tak, jakby wszystko (tzn. co?) zsuwało się w piaszczysty lej, który wiruje bez końca, porywając słowa, rzeczy i życie w bezkresne szaleństwo obrotów. I książka Trap z 2008, trap, który jest pomostem między jednostką morską a lądem, ale i pułapką, przerzuca kładkę między dawnym a nadchodzącym – rozpoczyna zakręconą drogę Marcina Sendeckiego ku pojedynczym, odwirowanym, odcedzonym urywkom, frazom, słowom, sylabom:
Co było do przywidzenia, przywidziało się.
Persewerują podkłady.
Kit. Fant. Trap.
„Battery Park”
Trzy ostatnie książki Marcina Sendeckiego (22 – 2009, Pół – 2011, i najnowsza, tegoroczna, właśnie mająca swą premierę, a zatytułowana Farsz) dość zdecydowanie zmierzają ku frazom i wersom ukróconym, szarpanym i rwanym – a jednocześnie kunsztownie zorkiestrowanym pod względem rytmicznym. Nawet tytuły wierszy Sendeckiego zamieniają się w gardłowe ni to charkoty melancholii, ni to autystyczne zamilknięcia-w-pół-sylaby:
Dawno temu
Zmyśliłem wszystko
Dlatego się śni?
„[Dra]”
Przy całym tym dość nie-ludzkim (jak na moje sentymentalne potrzeby) wyziębianiu poetyki przez Sendeckiego, słychać i widać podczas lektury jego poezji, że lubi on brzmienia polskich słów – czasem chyba dla samego piękna ich brzmienia, czasem dla tajemnego ich znaczenia, które niekoniecznie jest znaczeniem dostępnym i, by tak rzec, najpierwszym. Może ma być znaczeniem dopiero odkrywanym podczas pisania ich przez autora i czytania ich przez użytkownika?
Kiedy tak się zastanawiałem, co spowodowało powyżej zasugerowaną ewolucję poezji Marcina Sendeckiego (pomijając kwestie starzenia się, nabierania doświadczenia, narastania rozczarowania „rzeczywistością” etc. oraz zakładając, że mam rację taką ewolucję w ogóle dostrzegając, zamiast np. konsekwentnie realizowanej jednorodnej wizji, ale uzyskiwanej przy użyciu innej stylistyki), kiedy po raz kolejny czytałem jego wspaniałe wiersze, spostrzegłem, że w wydanych w roku 2002 Opisach przyrody Sendecki zamieścił motto: „Do bajek należy zaliczyć mniemanie, jakoby orzeł porywał czasem dzieci”. A z tegorocznego „Farszu” dowiadujemy się tymczasem, że „Podobno orzeł wyniósł dzieci na upłaz i poi je miodem”.
Zatem orły czasem jednak porywają dzieci? Więc jednak trzeba uważać na bajki i w bajki wierzyć? Więc jednak nic nie jest takie, jakie jest lub wydawało się, że jest, tylko jest najzupełniej odmienne, chociaż niekoniecznie inne? Zatem trudno trwać przy pewnych twardych ustaleniach i obrazach, nawet cierpkich, nawet ironicznych?
Ostatnie słowa Farszu brzmią: „To jest nie ze słów”. To jak to jest nie ze słów, to z czego to jest? I na co?
Niepokój mnie ogarnia. Zdenerwowanie. Rozdrażnienie.
A zatem – tak jak się z Sendeckim zaczęło, tak i na ten czas kończy się to wszystko bardzo obiecująco. Od Sendeckiego, poety znakomitego, którego znawstwu słów zawsze wierzyłem i chętnie będę wierzył (ach, proszę państwa, jak on niesamowicie wyszukuje i czyta nieoczywiste a piękne wiersze klasyków!) otrzymujesz, Szanowny Czytelniku, zagadkę, wyzwanie, takie dziwne coś, co jest bardzo piękne, bardzo frapujące i nieludzko wręcz konieczne. Cieszmy się i martwmy się tym!
Urodzony w roku 1963 w Krakowie. Poeta, eseista, dziennikarz. Studiował filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 80. i 90. związany z „bruLionem”, w latach 2000-2003 z tygodnikiem „Przekrój”, ostatnio z „Dziennikiem Polskim”. Pracował w Instytucie Książki oraz TVP Kultura. Laureat Poetyckiej Nagrody Silesius (2013). Mieszka w Krakowie.
Rozmowa Marcina Barana i Adama Wiedemanna z Ryszardem Krynickim.
WięcejRozmowa Marcina Barana i Adama Wiedemanna z Ryszardem Krynickim, towarzysząca premierze jego książki Gdybym wiedział wydanej nakładem Biura Literackiego.
WięcejRecenzja Marcina Barana z książki Zbigniewa Macheja.
WięcejZe Zbigniewem Machejem o jego nowym tomie wierszy Mroczny przedmiot podążania i kilku innych sprawach rozmawia Marcin Baran.
WięcejZ Wojciechem Bonowiczem o książce Echa rozmawia Marcin Baran.
WięcejZ Krzysztofem Jaworskim o książce Do szpiku kości rozmawia Marcin Baran.
WięcejRecenzja Marcina Barana z książki Niepojęte: Jest Mariana Stali.
WięcejWiersz z książki Farsz, zarejestrowany podczas spotkania „Tadeusz Pióro Marcin Sendecki i Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki” na festiwalu Port Wrocław 2012.
WięcejWiersz z książki Farsz, zarejestrowany podczas spotkania „Tadeusz Pióro Marcin Sendecki i Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki” na festiwalu Port Wrocław 2012.
WięcejWiersz z książki Farsz, zarejestrowany podczas spotkania „Tadeusz Pióro Marcin Sendecki i Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki” na festiwalu Port Wrocław 2012.
WięcejRecenzja Pawła Mackiewicza z książki Farsz Marcina Sendeckiego.
WięcejRecenzja Krzysztofa Siwczyka z książki Farsz Marcin Sendeckiego.
WięcejEsej Michała Domagalskiego towarzyszący premierze książki Farsz Marcina Sendeckiego.
WięcejRecenzja Damiana Kowala z książki Farsz Marcina Sendeckiego.
WięcejRecenzja Pawła Paszka z książki Farsz Marcina Sendeckiego.
WięcejRecenzja Joanny Orskiej z książki Farsz Marcina Sendeckiego.
Więcej