recenzje / KOMENTARZE

Zanim…

Andrzej Kopacki

Komentarz Andrzeja Kopackiego do ksiażki Ten cały Brecht Bertolta Brechta, która ukazała się 29 marca 2012 roku nakładem Biura Literackiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

ten cały Brecht spró­bu­je prze­mó­wić dzi­siaj do czy­tel­ni­ka pol­skie­go, pro­si o dwa sło­wa zaga­je­nia. Brech­ta bowiem mie­li­śmy i mamy w pol­skich prze­kła­dach dużo i od daw­na (od lat dwu­dzie­stych ubie­głe­go wie­ku), a dłu­ga lista pol­skich tłu­ma­czy, insce­ni­za­to­rów i komen­ta­to­rów dowo­dzi, jak pokaź­na jest jego tutej­sza recep­cja. Stu­dium histo­rycz­ne tej recep­cji, posze­rzo­ne o reflek­sję nad dzi­siej­szym zna­cze­niem Brech­ta dla świa­do­mo­ści lite­rac­kiej i języ­ka poetyc­kie­go w Pol­sce, pod­po­wie­dzia­ło­by może, czy potrzeb­ny jest nowy Brecht po pol­sku. I jaki wła­ści­wie? Któ­ry bar­dziej, któ­ry mniej? Bo jest ich prze­cież wie­lu (Brecht poetyc­ki, teatral­ny i ese­istycz­ny, weimar­ski i emi­gra­cyj­ny, wcze­sny, śred­ni i póź­ny), o czym wszak czy­tel­nik wie dobrze i od daw­na.

Nasza książ­ka cał­kiem świa­do­mie wymy­ka się podob­nym pyta­niom. Powsta­ła dla­te­go, że jej auto­rzy, Jacek St. Buras, Jakub Ekier, Piotr Som­mer i niżej pod­pi­sa­ny, przy­sta­li na pomysł zbu­do­wa­nia jej ze swo­ich prze­kła­dów i komen­ta­rzy. Jest gospo­dar­stwem, w któ­rym „upra­wia się” Brech­ta na czte­ry spo­so­by prze­kła­do­we, a może wręcz – w któ­rym doj­rze­wa­ją czte­ry róż­ne upra­wy. Poezja Brech­ta, od wcze­snych utwo­rów śpie­wa­nych, przez okres przed­wo­jen­ny i wojen­ny, aż do wier­szy ostat­nich, jest tu oczy­wi­ście wspól­nym grun­tem lite­rac­kim, ale już towa­rzy­szą­ce jej moty­wa­cje, oko­licz­no­ści, wybo­ry, spo­so­by patrze­nia i środ­ki dzia­ła­nia są odmien­ne. Układ tek­stów i nasze szki­ce mogą sprzy­jać roz­po­zna­niu tej odmien­no­ści, książ­ka zapew­ne ją odsła­nia. Każ­dy blok prze­kła­do­wy ma swo­ją wewnętrz­ną, głów­nie chro­no­lo­gicz­ną logi­kę, a wszyst­kie razem skła­da­ją się na jed­ne­go tytu­ło­we­go Brech­ta – choć­by dla­te­go że wier­sze, z wyjąt­kiem trzech, nie powta­rza­ją się w naszych prze­kła­dach. Moż­na czy­tać tego Brech­ta (któ­ry skąd­inąd lubił mno­żyć wer­sje swo­ich wier­szy) jak jed­ną wie­lo­wąt­ko­wą par­ty­tu­rę poetyc­ką roz­pi­sa­ną na czte­ry gło­sy i osiem rąk. Brecht ma w tej książ­ce róż­ne obli­cza i wcie­le­nia, ale ist­nie­je tyl­ko jed­na bez­dy­sku­syj­na mia­ra tej róż­no­rod­no­ści, czy­li prze­kład.

Każ­dy z nas ma z Brech­tem wła­sną spra­wę, każ­dy więc pra­co­wał nad nim na swo­im polet­ku, a wszy­scy przy­szli do tej pra­cy z róż­nych zakąt­ków. Jacek St. Buras, tłu­macz przede wszyst­kim, choć nie tyl­ko, dra­ma­tu i liry­ki, przy­był z teatru, ze sce­ny roz­śpie­wa­nej son­ga­mi Brech­ta; Jakub Ekier, poeta i tłu­macz mię­dzy inny­mi Reine­ra Kun­ze­go – z krę­gu prze­kła­do­wych doświad­czeń z oko­ło- i post­brech­tow­ską niem­czy­zną lirycz­ną; Piotr Som­mer – poeta i tłu­macz zwłasz­cza poezji anglo­ję­zycz­nej – z języ­ko­wej mię­dzys­fe­ry, w któ­rej intry­gu­ją­co brzmiał mu Brecht nie­miec­ki, angiel­ski i pol­ski; wresz­cie piszą­cy te sło­wa – z dzie­dzin prze­kła­do­wej i aka­de­mic­kiej, gdzie Brecht oka­zy­wał się bliż­szym lub dal­szym sąsia­dem Enzens­ber­ge­ra czy Ben­ja­mi­na. Ta hasło­wa geo­gra­fia jest, rzecz jasna, nie­do­mó­wie­niem. I zapro­sze­niem do lek­tu­ry.

Co łączy auto­rów tego zapro­sze­nia? Jeden fakt biblio­gra­ficz­ny: numer 5–6/2006 „Lite­ra­tu­ry na Świe­cie”, w któ­rym wszy­scy­śmy się Brech­tem zaj­mo­wa­li. Wró­ci­li­śmy do tam­tych wier­szy, popra­wi­li­śmy prze­kła­dy sprzed pię­ciu lat i uzu­peł­ni­li­śmy (nie­kie­dy pokaź­nie) ich zestaw. Myślę jed­nak – uzur­pu­jąc tu sobie pra­wo do licz­by mno­giej – że podzie­la­my też waż­ne prze­ko­na­nie lite­rac­kie, któ­re­go ta książ­ka jest wyra­zem. Doty­czy ono myśle­nia o prze­kła­dzie jako gatun­ku lite­rac­kim, o jego idio­ma­ty­ce, regu­łach i gra­ni­cach. Taka choć­by względ­na zbież­ność poglą­dów nie mia­ła, rzecz jasna, wpły­wu na poszcze­gól­ne decy­zje trans­la­tor­skie, pod­su­nę­ła nato­miast pomysł na tę książ­kę i pozwo­li­ła się jej ziścić w obec­nym kształ­cie.

Ten kształt sta­no­wi o pew­nym zna­mien­nym, acz skąd­inąd banal­nym prze­su­nię­ciu w poj­mo­wa­niu książ­ki prze­kła­do­wej: wize­ru­nek poety wyła­nia się na prze­cię­ciu czte­rech per­spek­tyw lek­tu­ro­wych, inter­pre­ta­cyj­nych i kre­acyj­nych, to zaś, nie­co wyraź­niej niż zwy­kle w książ­kach prze­kła­do­wych, zmie­nia czy przy­naj­mniej rewi­du­je sta­tus auto­ra. Zara­zem tak wymy­ślo­na i spro­ku­ro­wa­na książ­ka nie­ja­ko mon­tu­je obraz wier­szy Brech­ta w pol­sz­czyź­nie, w tym mon­ta­żu szu­ka­jąc spo­so­bu na wydo­by­cie prze­kła­do­we­go plu­sa. Inny­mi sło­wy, pomno­że­nie, ale i upo­rząd­ko­wa­nie subiek­tyw­nych per­spek­tyw ma poka­zać Brech­ta w róż­nym świe­tle, a przez to może (oby) inte­re­su­ją­co.

Ot i cały ten Brecht. Taki, jakie­go w tych wier­szach zoba­czy­li­śmy i o któ­rym posta­no­wi­li­śmy opo­wie­dzieć.

O autorze

Andrzej Kopacki

Urodzony w 1959 roku w Warszawie. Poeta, tłumacz, eseista. Redaktor miesięcznika „Literatura na Świecie”. Literaturoznawca w Instytucie Germanistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Laureat licznych wyróżnień, w tym nagrody dla tłumaczy Fundacji Roberta Boscha i lirycznej nagrody promocyjnej im. Mörikego.

Powiązania