recenzje / ESEJE

Zanurzenia

Aleksandra Byrska

Recenzja Aleksandry Byrskiej, towarzysząca premierze książki Rozcierki z ziemi Charlotte van den Broeck w tłumaczeniu Olgi Niziołek, wydanej w Biurze Literackim 12 czerwca 2023 roku.

Biuro Literackie

Kra­jo­braz emo­cjo­nal­ny poezji Char­lot­te van den Bro­eck jest rów­no­cze­śnie bar­dzo kobie­cy i orga­nicz­ny, choć nie zna­czy to, że stro­ni od kul­tu­ro­wych nawią­zań. Autor­ka samo­dziel­nie doko­nu­je wybo­ru tra­dy­cji, do któ­rych się odwo­łu­je, i jest to nie­zwy­kle inte­re­su­ją­ca mie­szan­ka obej­mu­ją­ca źró­dła arche­olo­gicz­ne, pra­sta­re mito­lo­gie czy twór­czość Hil­de­gar­dy z Bin­gen. Obok nich w poezji van den Bro­eck spo­ty­ka­my jed­nak rów­nież zaska­ku­ją­ce moty­wy współ­cze­sne – na przy­kład  boha­te­rów kre­sków­ki: Stru­sia Pędzi­wia­tra i Kojo­ta.

W tomie Roz­cier­ki z zie­mi ogrom­ne zna­cze­nie ma kobie­cość i kobie­ce cia­ło we wszyst­kich moż­li­wych odsło­nach – cia­ła zie­mi, sami­cy żół­wia, posą­gu Afro­dy­ty. Wszyst­kie one spo­ty­ka­ją się z prze­mo­cą w naj­róż­niej­szych for­mach, od sek­su­al­ne­go ska­la­nia, przez prze­moc fizycz­ną po nisz­cze­nie natu­ry, jak w przy­pad­ku zaśmie­ca­nia rafy kora­lo­wej. Pięk­no zwra­ca się tu prze­ciw­ko temu, kto je nosi, sta­jąc się przy­czy­ną cier­pie­nia. Kobie­ta nato­miast, a raczej sze­rzej poj­mo­wa­na płeć żeń­ska, pozo­sta­je czę­sto pozba­wio­na gło­su – nisz­czo­na rafa ani bez­czesz­czo­ny posąg nie są w sta­nie zapro­te­sto­wać, samiec żół­wia trak­tu­je wzbra­nia­nie się sami­cy jako kokie­te­rię, dziew­czy­na z bagien skła­da świa­dec­two wyłącz­nie poprzez śla­dy obra­żeń na wła­snych zacho­wa­nych w zie­mi kościach, pod­miot­ka stwier­dza „nie mogę powie­dzieć, nie mogę zacząć mówić”.

Czas i prze­strzeń w twór­czo­ści Char­lot­te van den Bro­eck funk­cjo­nu­ją na jej wła­snych zasa­dach –  czas nie jest line­ar­ny, lecz zata­cza koło, świat jest rów­no­cze­śnie pra­sta­ry i nie­zmien­ny. Wszyst­ko, co się wyda­rza, dzie­je się symul­ta­nicz­nie w nie­skoń­cze­nie wie­lu pla­nach naraz: kieł­ku­ją rośli­ny, powsta­ją kamie­nie szla­chet­ne, powta­rza­ją się rytu­ały, a kobie­ty zno­szą swój los. Poet­ka pod­kre­śla tu rów­nież orga­nicz­ne współ­ist­nie­nie śla­dów prze­szło­ści w teraź­niej­szym kra­jo­bra­zie, histo­ria zie­mi i czło­wie­ka to spra­wy, któ­re są u niej wciąż obec­ne przez roz­kła­da­ją­ce się kości, zacho­dzą­ce w przy­ro­dzie reak­cje, utrwa­lo­ne w mitach i rytu­ałach zacho­wa­nia i emo­cje.

Pusty­nia, któ­rej obra­zy otwie­ra­ją tom, kon­tra­stu­je z morzem, któ­re­go meta­fo­ry zamy­ka­ją książ­kę. Bez wzglę­du jed­nak na to, jaki wyci­nek natu­ry sta­je się meta­fo­rą, poet­ka wszę­dzie dostrze­ga pul­so­wa­nie bogac­twa form życia. Roz­cier­ki z zie­mi opi­su­ją wyjąt­ko­wą immer­sję w świe­cie natu­ry – pod­miot­ka van den Bro­eck jest głę­bo­ko zanu­rzo­na w odczu­wa­nie tego, co ją ota­cza. Zada­je pyta­nia, jak to jest być rośli­ną, wul­ka­nem, żabą, jakie wra­że­nia odbie­ra kamień. Odczu­wa nawet z mate­rią nie­oży­wio­ną. Rów­ność wszyst­kich istot zawie­ra się tutaj we wspól­no­cie ich doświad­cze­nia. W tej poezji zmy­sły odgry­wa­ją głów­ne role, poet­ka sta­ra się oddzia­ły­wać na cia­ło, któ­re czy­ta­jąc, przy­wo­łu­je wspo­mnie­nia doty­ku, dźwię­ku, obra­zu. Odbior­ca jest zanu­rza­ny w świe­cie, jest przez nie­go pochła­nia­ny i sam pochła­nia wers po wer­sie, roz­bu­do­wu­jąc spek­trum wra­żeń.

Wszyst­kie zmy­sły są tutaj wytę­żo­ne, jed­nak szcze­gól­ne miej­sce zaj­mu­je wzrok, któ­ry dzia­ła niczym kame­ra lub apa­rat foto­gra­ficz­ny, soczew­ka zwę­ża się i roz­sze­rza – obej­mu­je róż­ne pla­ny: od sze­ro­ko­kąt­nych po makra. Stwa­rza to prze­strzeń, w któ­rej dyna­mi­ka zbli­ża­nia się i odda­la­nia odpo­wia­da eks­ta­tycz­ne­mu kur­cze­niu się i roz­kur­cza­niu, któ­rym pul­su­je cała natu­ra.

Van den Bro­eck wskrze­sza rytu­al­ną funk­cję poezji, wpro­wa­dza czy­tel­ni­ka w trans, by ćwi­czył per­cep­cję zmy­sło­wą i współ­od­czu­wa­nie ze świa­tem. Powta­rza skraw­ki naj­star­szych histo­rii, by pod­kre­ślić, że dziś wciąż tak samo nas doty­czą. Podej­mu­jąc pieśń, wyma­zu­je sie­bie jako jed­nost­kę, by wma­zać się w pej­zaż, wto­pić się w świat, jak w wier­szu „gwasz”, na nowo uczy się mówić jak w wier­szu „uzdro­wie­nia”. Jej poezja to śpiew wydo­by­wa­ją­cy się z cia­ła niczym u Hele­ne Cixo­us, pró­bu­je jed­nak nie zatrzy­mać się na swo­im oso­bi­stym, kobie­cym cie­le, lecz wydo­być głos tak­że z cia­ła zie­mi.

 

belka_2

O autorze

Aleksandra Byrska

Urodzona w 1990 roku w Krakowie. Absolwentka filologii polskiej i krytyki literackiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz logopedii na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Krytyczka, bibliotekarka, poetka. Przygotowuje rozprawę doktorską na temat intymności i skandalu w prozie polskiej po 2010 roku. Wiersze publikowała w „Małym Formacie”, „Wakacie”, „Salt Hill Journal” i „La Piccioletta Barca”. Mieszka w Myślenicach.

Powiązania