recenzje / IMPRESJE

Zawsze Marty Podgórnik

Przemysław Koniuszy

Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Zawsze Marty Podgórnik.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zawsze to naj­now­szy tom Mar­ty Pod­gór­nik (rocz­nik 1979), poet­ki bar­dzo uzna­nej przez wzgląd na swą umie­jęt­ność zna­le­zie­nia się w każ­dej poetyc­kiej „sytu­acji” i wpi­sy­wa­nie się w sze­reg opo­zy­cyj­nych wzglę­dem sie­bie dys­kur­sów.

Mar­ta Pod­gór­nik w swym tomie udo­wad­nia, że czło­wiek kon­stru­uje swój wariant rze­czy­wi­sto­ści na pod­sta­wie kon­sty­tu­ują­cych ją deta­li, dla­te­go ona kon­cen­tru­je opty­kę pod­mio­tów swych wier­szy na zja­wi­sku ema­no­wa­nia z nich idei, któ­re dzię­ki opi­sa­niu pozwa­la­ją na odna­le­zie­nie namiast­ki sen­su we wszech­ogar­nia­ją­cym wszyst­ko cha­osie. Wobec tego tech­ni­ki przez nią wyko­rzy­sty­wa­ne moż­na nazwać zbior­czym poję­ciem „poety­ki połą­czeń”, któ­ra w Zawsze pole­ga na bez­u­stan­nym wyra­ża­niu pew­no­ści, że świat funk­cjo­nu­je tyl­ko dzię­ki mecha­ni­zmom opar­tym na koin­cy­den­cji. Dla­te­go celem poety, jako poszu­ki­wa­cza nad­rzęd­nej isto­ty, jest takie ich uchwy­ce­nie, by nie­ja­ko przy oka­zji wyło­nić oczy­wi­stą i prze­ra­ża­ją­cą kon­se­kwen­cję powszech­nie dziś obser­wo­wa­ne­go zachwy­ca­nia się jed­no­rod­no­ścią pojęć i nie­do­strze­ga­nia ich ewo­lu­cji w cza­sie. Naj­cie­kaw­sze są więc w tym tomie momen­ty, w któ­rych poet­ka popa­da w swe­go rodza­ju obse­sję trans­po­no­wa­nia zna­czeń ze świa­ta ima­gi­na­cji do real­no­ści, co naj­czę­ściej pro­wa­dzi do zdu­mie­wa­ją­ce­go w skut­kach dopa­try­wa­nia się w tym pierw­szym zna­czą­cej domi­na­cji cza­so­wo­ści prze­ży­wa­nia i eks­pre­sji. Oprócz tego naj­bar­dziej urze­ka­ją­ce jest w Zawsze to, w jaki spo­sób Mar­ta Pod­gór­nik potra­fi wyeks­tra­ho­wać pięk­no z tego, co pry­mi­tyw­ne i przez innych igno­ro­wa­ne. Fakt, że u pod­staw tych poetyc­kich reflek­sji tkwi pro­sto­ta, nie deter­mi­nu­je rzecz jasna jakiejś mono­to­nii lub upar­te­go dąże­nia do cią­gle tych samych kon­klu­zji – Mar­ta Pod­gór­nik celo­wo pozo­sta­wia w tkan­kach swych wier­szy „prze­świ­ty” seman­tycz­ne, by uzmy­sło­wić wni­kli­we­mu czy­tel­ni­ko­wi, że przez jej tom prze­bie­ga kil­ka­na­ście auto­no­micz­nych nur­tów, a to tyl­ko od nas zale­ży, któ­ry z nich wybie­rze­my, na przy­kład bio­rąc pod uwa­gę inten­syw­ność pięk­na i skom­pli­ko­wa­nie kon­struk­cyj­ne. Stąd, czy­ta­jąc ten tom, jeste­śmy cią­gle zaska­ki­wa­ni, gdy umysł, zda­jąc się już podą­żać za naj­prost­szy­mi obra­za­mi, uświa­da­mia sobie, że prze­zna­cze­nie dane­go tek­stu jest zgo­ła prze­ciw­ne od jego wyobra­żeń, o wie­le bar­dziej ożyw­cze i nowa­tor­skie.

Wspo­mnia­ne już tutaj połą­cze­nia znaj­du­ją tak­że zasto­so­wa­nie w koja­rze­niu ze sobą post­mo­der­ni­zmu z ide­ami wypra­co­wa­ny­mi przez kul­tu­rę antycz­ną. W taki spo­sób Mar­ta Pod­gór­nik zda­je się suge­ro­wać, że pomi­mo nie­ustan­nych rewo­lu­cji inte­lek­tu­al­nych na prze­strze­ni wie­ków, ludzie z róż­nych epok zasad­ni­czo nie róż­nią się mię­dzy sobą pod wzglę­dem per­cy­po­wa­nia świa­ta, któ­ry dzię­ki temu na kar­tach tego tomu przy­po­mi­na sys­tem naczyń połą­czo­nych. Stąd naj­wię­cej dzie­je się tutaj wte­dy, gdy sca­la­ją się ze sobą poszcze­gól­ne sfe­ry poj­mo­wa­nia i zwią­za­ne z nimi aktyw­no­ści czło­wie­ka, któ­re wyła­nia­ją na pierw­szy plan pro­blem efe­me­rycz­no­ści poezji. U Mar­ty Pod­gór­nik pod­mio­ty zacho­wu­ją się tak, jak­by obser­wo­wa­ły świat przez obiek­tyw apa­ra­tu, dla­te­go jest to twór­czość trak­tu­ją­ca o kwe­stiach naj­istot­niej­szych ze wzglę­du na swą ten­den­cję do spro­wa­dza­nia tyl­ko na ulot­ną chwi­lę obra­zów z rze­czy­wi­sto­ści mikro do eks­tre­mum, co spra­wia, że sta­ją się one papier­ka­mi lak­mu­so­wy­mi dla całej cywi­li­za­cji XXI wie­ku. W świe­tle tego poet­ka akcen­tu­je prze­wa­gę w obec­nej rze­czy­wi­sto­ści wol­nej woli w mate­rii kre­owa­nia – każ­dy w jej poetyc­kim świe­cie ma nie­zby­wal­ne pra­wo do ini­cjo­wa­nia pro­ce­sów meta­mor­fo­zy, któ­re tu ści­śle opie­ra­ją się na uwspół­cze­śnia­niu pojęć, gdyż zmia­na opi­sa­na w Zawsze za pomo­cą słów toż­sa­ma jest z jej real­nym zaist­nie­niem.

Zawsze to inte­lek­tu­al­ne wyzwa­nie stwo­rzo­ne przez nie­zwy­kle doświad­czo­ną poet­kę, któ­ra swój poetyc­ki warsz­tat roz­wi­nę­ła aż do takie­go stop­nia, że każ­dy z opu­bli­ko­wa­nych tutaj wier­szy odci­na się od innych, stwa­rza nową jakość i wpi­su­je się w odręb­ne dys­ku­sje na wie­le nur­tu­ją­cych tema­tów. Mar­ta Pod­gór­nik jest mistrzy­nią w kon­stru­owa­niu dają­cych do myśle­nia reflek­sji o prze­szło­ści, któ­re u niej zawsze pozwa­la­ją otwo­rzyć się na ofe­ro­wa­ną przez teraź­niej­szość zapo­wiedź rzu­to­wa­nia zapo­mnia­nych prze­żyć z dzie­ciń­stwa na chwi­lę obec­ną. Kon­se­kwen­cją tego jest pod­da­wa­nie w wąt­pli­wość wszyst­kie­go, co wyda­je się pew­ne tyl­ko po to, by zaraz na to miej­sce wpro­wa­dzić oczy­wi­sto­ści akcep­to­wa­ne tyl­ko przez mniej­szość. W grun­cie rze­czy naj­wię­cej moż­na doszu­kać się tutaj zawo­alo­wa­nych roz­wa­żań nad pisa­niem, któ­re w poetyc­kim świe­cie Mar­ty Pod­gór­nik jest cią­głym stwa­rza­niem się na nowo, mani­pu­lo­wa­niem wyima­gi­no­wa­nym alter ego i przede wszyst­kim odda­wa­niem sie­bie w ręce tych, któ­rzy jawią się jako nie­obli­czal­ni. Oprócz tego Zawsze wzbo­ga­ci­ło pol­ską poezję o nie­sły­cha­nie cen­ną reflek­sję o języ­ku, jego wpły­wie na przed­miot opi­su i ini­cjo­wa­nie opo­ru przed świa­tem, w któ­rym pra­gnąc nie­zna­ne­go i eks­tra­wa­gan­cji, zawsze znaj­du­je się to samo – ponu­rą powta­rzal­ność ana­chro­nicz­nych wzor­ców.


Tekst uka­zał się pier­wot­nie na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka. Dzię­ku­je­my Auto­ro­wi za wyra­że­nie zgo­dy na ponow­ną publi­ka­cję.

O autorze

Przemysław Koniuszy

Krytyk literacki. Publikuje w czasopismach i na stronie szelestkartek.pl.

Powiązania