Powrót po latach – kilka refleksji wokół Wierszy zebranych Rafała Wojaczka
recenzje / ESEJE Mateusz KotwicaRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Wiersze zebrane Rafała Wojaczka.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Cztery poematy Johna Ashbery'ego.
Pierwsze podejście do Czterech poematów Johna Ashbery’ego może wprawić czytelnika w pewne zakłopotanie. Od pierwszego zdania odbiorca musi wejść w rejestr i ton, jaki proponuje amerykański poeta w swoich utworach. Czytelnik nie wie, w którą stronę będą się rozwijać poematy – utwór niespodziewanie się „zaczyna”, następnie „rozwija”, by pochłonąć uwagę i równie nieoczekiwanie dochodzi do puenty całości. Aby odnaleźć się w tak gęstych zdaniach konieczna jest lektura szczegółowa i dokładna.
Na książkę złożyły się poematy opublikowane w jednym tomie z roku 1972 – Nowy duch, System i Recital, oraz późniejsza Fala wydana w 1984. Trzy pierwsze utwory bardzo mocno się ze sobą łączą, podczas gdy zamykający odbiega nieco od tonacji i stylistyki, prezentowanej przez większą część książki. Taki układ jednak pokazuje z jednej strony zmiany, jakie zachodziły w poetyce twórcy, z drugiej zaś komplementarność całego projektu pisarskiego, gdyż te cztery utwory stanowią swoje uzupełnienie.
Nie ulega wątpliwości, że podstawowym budulcem poematów są złożone zdania, które mają za zadanie przenoszenie jak największej ilości informacji. Konstrukcja jednak nie jest jednolita – na przestrzeni utworów występuje opis ciągły, fragmenty podzielone na małe akapity, jak również miejsca zbliżające się do poezji, z podziałem na wersy. Całość jest właśnie połączeniem form, które tworzą bogatą i nieprzewidywalną konstelację – dłuższe fragmenty przerywane są dodatkowym i oddzielonym zdaniem, wersami czy też kilkoma mniejszymi fragmentami, co sprawia, że cała narracja jest żywa i bogata. W poematach Ashbery’ego nie ma miejsca na jednostajny opis, w którym dominowałaby podstawowa cecha nadrzędna. Bogactwo narracyjne to jedna z cech, która sprawia, że utwory są złożone, a zarazem fascynujące. Tradycyjne podziały literackie tracą swoją rację bytu, a oddzielenie od siebie liryki i prozy zostaje poddane w wątpliwość:
Bardziej jest bowiem zmęczona niż wszystko inne. Toteż ulatnia się jak twarz na flaczejącym baloniku, nabierając zmarszczek, permanentna i rzeczowa, choć jako perwersyjna wersja samej siebie.
Ponieważ życie jest krótkie
Musimy pamiętać, aby zadawać mu raz po raz zawsze to samo pytanie
Aż powtarzane pytanie i zawsze to samo milczenie utworzą odpowiedź
W słowach rozłupanych i przyciśniętych do ust,
A ostatnie milczenie odsłoni podłoże,
Aż cała rzecz nareszcie będzie istniała oddzielnie
Jest to tylko jedna z technik wykorzystywanych przez autora, ale podkreśla to, że tradycyjny i ciągły opis nie jest w stanie oddać omawianej rzeczy. Powstaje przy tym problem, czy jest ona wyrażalna, a literatura ułatwia wgląd w dodatkową i ukrytą naturę przedmiotu. Na ile rzeczywistość jest możliwa do poznania i oglądu, a na ile stanowi wyłącznie prywatną interpretację, zniekształconą nie tylko przez pracę świadomości, ale również przez samo formułowanie przekazu. Takie wątpliwości, a w rezultacie niepokój, wywołała we mnie lektura poematów – pomimo totalnego ujęcia i wielości form narracyjnych, odbiorca nie ma poczucia, że zbliżył się do poznania i zrozumienia opisywanej rzeczywistości – widoczna jest jedynie interpretacja. Wyrażone to zostało nie tylko poprzez techniki budowania wypowiedzi, ale również na polu semantycznym:
jak zawsze nawinięte na szpulę czegoś, co dzieje się za kulisami. Co też staje się medium, w jakim zwracamy się do siebie, niepodległym życiem, które mieliśmy nadzieję wykreować: twoje oczy dostrzegają migające słupy linii telefonicznej i wierzchołki drzew. Permanentnym medium, w którym jesteśmy zagubieni, ponieważ stawanie się wykrada mu cały potencjał. Niczego nie można się dowiedzieć, można jedynie wszystkiego unikać, ale prawdziwości tego już nie da się uniknąć, gdyż to trwa i tkwi jak mikroorganizmy w zakamarkach. W tobie rozpadam się na części, a na zewnątrz jestem jak oderwany fragment, sam dla siebie jak zagadkowa układanka. Jednak musimy nauczyć się żyć w innych ludziach, jakkolwiek nieudane czy nieprzyjazne byłyby ich wersje nas, zimne i cząstkowe: oni nas tworzą.
Wydźwięk tych słów jest bardzo niepokojący – wszystko zapośrednicza się w przekaźnikach, a więc już nie tylko mowie i myślach, które dokonują interpretacji. Człowiek nie ma dostępu do obiektywnej rzeczywistości również z tego powodu, że świat dociera do niego jedynie w przetworzonej formie, nigdy bezpośrednio.
Ashbery, operując zdaniem, sprawił, że wszystkie poematy są niezwykle gęste od znaczeń, które pojawiają się w trakcie lektury. I chociaż jest ono podstawowym budulcem, to ośrodkiem nieustannie pozostaje metafora, wprowadzająca niezbędny element zaskoczenia. Konstruowane z wielką przenikliwością opisy zyskują swoją plastyczność i niezwykłość, dzięki wprowadzanym przenośniom, porównaniom i zaskakującym epitetom. Odbiorca obok wyczulenia na wszystkie zabiegi techniczne musi również na bieżąco odkrywać znaczenia, które się ujawniają w trakcie jednostkowej lektury:
Nie było nawet jednego atomu, który by nie poczuł ciemnego wezwania, żeby ruszyć na poszukiwanie partnera; ani jednej żywej istoty, gryzonia czy owada, nieodczuwających ciemnych drżeń zaspanej miłości, nieodczuwających bolesnej ochoty, aby dołączyć do powszechnego wrzenia i jazgotu, które runęły na ziemię, mącąc czyste wody refleksyjnego intelektu i pakując go we wszelkie możliwe afery.
Takie nasycenie fragmentu bogactwem obrazów, w połączeniu z zabiegami narracyjnymi, sprawia, że Cztery poematy, to pozycja ważna i obowiązkowa – definitywnie wzbogacająca literaturę polską, nawet pomimo tego, że utwory te obarczone są już dużym dystansem czasowym. Ponadto jest to książka zmuszająca do wielokrotnej i wnikliwej lektury, bez ustępstw i dróg na skróty, a więc z gatunku tych, które dowartościowują czytelnika, stawiając mu bardzo duże wymagania.
Absolwent Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Publikował poezję na łamach m.in. "Wakatu" i "Rity Baum". Pisze również szkice krytycznoliterackie. Interesuje się poezją współczesną oraz twórczością Jamesa Joyce'a.
Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Wiersze zebrane Rafała Wojaczka.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z ksiażki Trzy poematy Jamesa Schuylera.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Biurowe książki 2011 roku”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki dwie rozmowy (Oak Park – Puszczykowo – Oak Park).
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Fuga Urszuli Kozioł.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Od kwietnia do kwietnia Michaela Longleya.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Biurowe książki 2010 roku”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „20. edycja Warsztatów literackich”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „44. Poezja polska od nowa”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Dobry wieczór”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Jak rozmawiać o poezji”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki takim ściegiem Andrzeja Falkiewicza.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Mimikra Łukasza Jarosza.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Poezja na nowy wiek”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Być poetą dzisiaj”.
WięcejZ Jakubem Skurtysem o książce Sajgon rozmawia Mateusz Kotwica.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Poeci na nowy wiek”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Przymiarki Rafała Gawina.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejGłosy Julii Fiedorczuk, Grzegorza Jankowicza, Pawła Kaczmarskiego, Mateusza Kotwicy, Marty Kucharskiej i Marcina Sierszyńskiego w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Dni i noce Piotra Sommera.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Książka 2008”.
WięcejRecenzja Pawła Paszka z książki Cztery poematy Johna Ashbery’ego, która ukazała się w portalu Wywrota.pl.
Więcej