recenzje / ESEJE

Żywiczne wtrącenia, czyli „badania zakrzywione” Charlesa Bernsteina

Kacper Bartczak

Szkic Kacpra Bartczaka, towarzyszący wydaniu książki Charlesa Bernsteina Świat w ogniu: wiersze i przemowy, w tłumaczeniu Kacpra Bartczaka, która ukazała się w Biurze Literackim 7 września 2020 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Char­les Bern­ste­in odwie­dził Łódź w listo­pa­dzie 2014 roku, był gościem Pul­su Lite­ra­tu­ry, w cza­sie któ­re­go miał wie­czór autor­ski, wygło­sił też wykład na Wydzia­le Filo­lo­gicz­nym Uni­wer­sy­te­tu Łódz­kie­go. Po odczy­cie poetyc­kim zwie­dzał mia­sto i na uli­cy z lubo­ścią sma­ko­wał kupio­ną w skle­pie spo­żyw­czym kieł­ba­sę, a w restau­ra­cji roz­ko­szo­wał się chle­bem ze smal­cem i ogór­ka­mi kiszo­ny­mi. Jego występ poetyc­ki był pory­wa­ją­cy, choć publicz­ność nie mia­ła pew­no­ści, czy zosta­ła porwa­na tre­ścią wier­szy, ich prze­ka­zem, czy spo­so­bem ich przed­sta­wie­nia, gło­sem, któ­ry w tych wier­szach zyski­wał kształt cał­kiem nie­spo­dzie­wa­ny, raz przy­wo­łu­ją­cy rabi­nicz­ne kaza­nie, a raz zde­spe­ro­wa­ny list do sze­fo­stwa nowo­jor­skie­go metra.

Jed­nak o wie­le bar­dziej fra­pu­ją­cy, sta­wia­ją­cy przed publicz­no­ścią jesz­cze trud­niej­sze zada­nie, był z pew­no­ścią głos, któ­ry Bern­ste­in powo­łał do życia na potrze­by wykła­du aka­de­mic­kie­go. Ten poję­cio­wo skon­den­so­wa­ny, teo­re­tycz­nie wyma­ga­ją­cy refe­rat był przez pre­le­gen­ta prze­ry­wa­ny w nie­któ­rych momen­tach imi­ta­cją pia­nia kogu­ta – „Cock-a-doodle-de-dooooooh!”. Zary­so­wa­ła się rela­cja mię­dzy wykła­dem a wcze­śniej­szym wyda­rze­niem poetyc­kim, „odczy­tem” poezji, któ­ry był raczej jej zda­rze­niem, i któ­re­go aura poja­wi­ła się w auli wykła­do­wej. Krzyk kogu­ta był w isto­cie cyta­tem z opo­wia­da­nia Edga­ra Alla­na Poego, ale cyta­tem oży­wio­nym, apli­ko­wa­nym bez ostrze­że­nia i znie­czu­le­nia, prze­no­szą­cym słu­cha­czy żyw­cem w prze­strzeń lite­ra­tu­ry, jed­nak w taki spo­sób, by nadal podą­ża­li za pra­cu­ją­cą w tle nicią prze­wod­nią wywo­du. Wykład i per­for­mans zle­wa­ły się w jed­no, cytat oży­wał, poeta nauczał, pro­fe­sor od poezji nie prze­sta­wał być pro­fe­so­rem, mimo że spod pro­fe­sor­skie­go kostiu­mu spo­zie­rał, i dawał głos, poeta.

Bern­ste­in to pro­fe­sor poezji, któ­ry przez spo­sób jej naucza­nia uwal­nia ją – i sie­bie – od dusz­ne­go aka­de­mic­kie­go pro­fe­sjo­na­li­zmu, rady­kał teo­rii, któ­ry przez pra­cę w for­mie uwal­nia poezję od nad­mia­ru teo­re­tycz­no­ści, filo­zof poety­ki, któ­ry postu­lu­je jej prze­kro­cze­nie i upra­wia­nie poety­ki dru­gie­go stop­nia, nazy­wa­nej przez nie­go poety­ką poety­ki. To rów­nież nie­stru­dzo­ny badacz prak­tyk spu­ści­zny ame­ry­kań­skiej, roman­tycz­nej i moder­ni­stycz­nej, któ­ry udo­wad­nia jej współ­cze­sność i trwa­łość, ale tyl­ko przez wyka­za­nie jej uczest­nic­twa w mię­dzy­na­ro­do­wym wysił­ku arty­stów i pisa­rzy, któ­rzy kon­ty­nu­ują eman­cy­pa­cyj­ny, ponadna­ro­do­wy zryw histo­rycz­nej awan­gar­dy.

Czy Emer­son był moder­ni­stą? Czy Poe był dada­istą, a może, się­ga­jąc w głęb­sze pokła­dy, pro­to­pla­stą pata­fi­zy­ki Alfre­da Jarry’ego? Co ma Ste­in do Wit­t­gen­ste­ina? Czy Stan­ley Cavell, któ­ry pisze jed­nym cią­giem o Tho­re­au, Heideg­ge­rze, Wit­t­gen­ste­inie, jed­no­cze­śnie opi­su­jąc oso­bi­ste przy­pa­dło­ści na dro­dze do skon­so­li­do­wa­nia myśli, jest poważ­nym filo­zo­fem? Wszyst­kie te posta­cie, jak i tłum innych, któ­rych wyli­czyć tu nie spo­sób, zwią­za­ne z nimi poję­cia, gesty, for­my, sty­le, idee – całe to żywe i roz­ga­da­ne towa­rzy­stwo odnaj­du­je się w spo­sób abso­lut­nie jed­nost­ko­wy i nie­po­wta­rzal­ny w prze­strze­ni wier­sza Bern­ste­ina, w jego figu­rze.

Jest to figu­ra nie­moż­li­wa, jak Ame­ry­ka według Cavel­la – raczej pro­ces niż twar­do ist­nie­ją­cy byt. Pomyśl­my tę nie­moż­li­wość. Wiersz jako coś sple­cio­ne­go ze swo­im kon­tek­stem sytu­acyj­nym, spo­łecz­nym, języ­ko­wo-kon­cep­cyj­nym, a jed­no­cze­śnie jako zda­rze­nie osob­ne. Uwi­kła­ny bez resz­ty w mate­rial­ne oto­cze­nie wiersz, któ­ry zara­zem pro­du­ku­je swo­ją – nie bój­my się tego sło­wa – auto­no­mię, bio­rą­cą się jed­nak nie z dystan­su do spo­łecz­ne­go odde­chu prze­peł­nia­ją­ce­go jego sytu­ację wyj­ścio­wą, ale ze spo­so­bu, któ­rym wiersz zagęsz­cza ten oddech. Mówię o auto­no­mii zaan­ga­żo­wa­nej, przy pomo­cy któ­rej wiersz zbie­ra, kon­den­su­je i pre­zen­tu­je wszyst­kie pasma zda­rze­nia dla jego uczest­ni­ków – dla tego, któ­ry czy­ta, dla tych, któ­rzy uczest­ni­czą i po tro­sze są tego zda­rze­nia twórcami/poetami. Taki wiersz to przede wszyst­kim nośnik, urzą­dze­nie – zaaran­żo­wa­na modal­ność, czy­li for­ma, for­ma form, ustroj­stwo do pod­glą­du innych form: ról, gło­sów, gier i gie­rek, potrzeb i zachcia­nek, bły­śnięć, myślo­wych spięć i głęb­szych prze­my­śleń, któ­re skła­da­ją się na tak zwa­ną obec­ność.

Bern­ste­in pisze w jed­nym ze swo­ich ese­jów: „jestem pro­fe­so­rem poezji”. Angiel­skie sło­wo pro­fes­sor zawie­ra sło­wo pro­fess, a Bern­ste­in doda­je: I pro­fess poetry. Czy­li: „gło­szę, upra­wiam, nauczam”, ale też „hoł­du­ję” idei poezji, a nawet „wyzna­ję” poezję. Rzuć­my naj­pierw okiem na samo naucza­nie. Bern­ste­in to poeta, dla któ­re­go rola ta wią­że się nie­roz­dziel­nie z dzia­łal­no­ścią ese­istycz­ną i redak­tor­ską. Este­tycz­nie i poetyc­ko zwią­za­ny z ruchem Lan­gu­age Bern­ste­in był też współ­za­ło­ży­cie­lem i redak­to­rem pisma, któ­re­go tytuł – „L=A=N=G=U=A=G=E” – zwra­cał natych­miast uwa­gę na mate­rial­ną obec­ność języ­ka jako zapi­su, lite­ry. Perio­dyk odgry­wał rolę kon­so­li­du­ją­cą ruch i pro­pa­gu­ją­cą jego idee. Ta dzia­łal­ność pro­pa­ga­tor­sko-redak­cyj­na prze­kształ­ci­ła się póź­niej w redak­cję aka­de­mic­ko afi­lio­wa­ne­go por­ta­lu inter­ne­to­we­go poświę­co­ne­go poezji i poetom (Elec­tro­nic Poetry Cen­ter) oraz two­rze­nie i pilo­to­wa­nie pro­gra­mów naucza­nia poezji. Obie te dzia­łal­no­ści pro­wa­dzo­ne były na SUNY Buf­fa­lo, a ich spój­ną i natu­ral­ną kon­ty­nu­acją sta­ła się pra­ca nad por­ta­lem Pen­n­So­und na Uni­ver­si­ty of Pen­n­sy­lva­nia, sta­no­wią­cym ogrom­ne archi­wum gro­ma­dzą­ce zapi­sy gło­sów poetyc­kich, ale będą­cym też dzię­ki temu narzę­dziem dla inno­wa­cyj­nych pro­gra­mów pisa­nia (a raczej pisa­nio-czy­ta­nia).

Bern­ste­in chęt­nie odwo­łu­je się do doświad­cze­nia peda­go­gicz­ne­go. Namysł nad nim jest nie­od­łącz­ną czę­ścią więk­sze­go pro­jek­tu namy­słu nad poezją w ogó­le – jej miej­scem w prze­strze­ni spo­łecz­nej, jej poli­tycz­no­ścią, jej rela­cja­mi z resz­tą lite­ra­tu­ry. Poeta-pro­fe­sor opi­su­je swo­je zaję­cia nie tyle jako zwy­czaj­ne kur­sy tak zwa­ne­go twór­cze­go pisa­nia, ile jako otwar­te w for­mie i zało­że­niach zda­rze­nia kon­wer­sa­cyj­ne, w któ­rych trwa­ją­ca w kla­sie dys­ku­sja bywa nało­żo­na na pro­wa­dzo­ny w tle, wcze­śniej zle­co­ny, para­lel­ny wobec dys­ku­sji zapis rodzą­cych się w niej two­rów języ­ko­wych, pomy­słów, kon­cep­cji, etc. Bern­ste­in uni­ka ety­kiet­ki „twór­cze pisa­nie”, żeby odróż­nić swój kurs od ćwi­czeń opar­tych na zada­nym tema­cie. Wypeł­nia­ją­ca jego zaję­cia wie­lo­ścież­ko­wa aktyw­ność kon­wer­sa­cyj­na, reflek­syj­na, zapi­so­wa ma uczu­lić stu­den­tów na nie­usu­wal­ność medium, w któ­rym ope­ru­ją – na mate­rial­ną obec­ność same­go ośrod­ka i prze­kaź­ni­ka, czy­li języ­ka i zapi­su. Język sta­je się ośrod­kiem nama­cal­nym i obec­nym. Zasta­na­wia­ją­ce są pole­ce­nia i zada­nia, jakie pro­wa­dzą­cy powie­rza stu­den­tom, na przy­kład: „przy­nieś burzę myśli do schro­nu prze­ciw­lot­ni­cze­go”, „napisz wiersz, któ­re­go zda­rze­nia się nie wyda­rza­ją”, „zrób coś pię­cio­krot­nie, póź­niej się pomódl”, „napisz wiersz w momen­cie, gdy siłą wci­ska­ją cię na tyl­ne sie­dze­nie samo­cho­du policyjnego”[1].

Czy te instruk­cje są na serio? Czy licu­ją z god­no­ścią insty­tu­cji? Otóż rzecz w tym, że sły­chać w nich coś z para­dok­sal­nych gier – tyleż języ­ko­wych, gra­ma­tycz­nych, ile poję­cio­wych, poznaw­czych i kon­cep­cyj­nych – któ­re czy­tel­nik sko­ja­rzy być może ze spu­ści­zną Ger­tru­dy Ste­in i Ludwi­ga Wit­t­gen­ste­ina. Cho­dzi o dopro­wa­dze­nie danej jed­nost­ki logicz­nej, gra­ma­tycz­nej, skła­dnio­wej bądź seman­tycz­nej gdzieś na jej kra­niec, gdzie ule­gnie zagię­ciu, zasu­ge­ru­je jakieś inne pole. Tro­chę tak, jak w docie­ka­niach Wit­t­gen­ste­ina, gdy stwier­dziw­szy zwy­czaj­ność pole­ceń typu: „przy­nieś mi cukier” i „przy­nieś mi mle­ko”, filo­zof two­rzy jed­nost­kę „mle­ko mi cukier” i zasta­na­wia się nad ewen­tu­al­nym miej­scem – jeśli mia­ło­by ist­nieć – dla tej non­sen­sow­nej zbit­ki na naszych mapach znaczeniowych[2].

Ćwi­cze­nia na zaję­ciach Bern­ste­ina nie pole­ga­ją więc na pra­cy z tema­tem; temat nie jest infor­ma­cją wyj­ścio­wą, przy­czyn­kiem, zaląż­kiem. Instruk­cje dopro­wa­dza­ją do skra­ju wytrzy­ma­ło­ści samą mate­rię, z któ­rej są zro­bio­ne, a zatem jed­no­cze­śnie zwra­ca­ją uwa­gę na nią samą. Iskrą zapa­la­ją­cą jest uświa­do­mie­nie sobie, że każ­dy temat – każ­da treść, inten­cja poznaw­cza, komu­ni­kat – będzie się reali­zo­wał w danej pale­cie modal­nej – czy­li w danym zbio­rze two­rzyw i ich modal­no­ści, kształ­tów i pozy­cji, któ­re da się w tych ramach uzy­skać. Notu­jąc róż­ne wypo­wie­dzi prze­chwy­co­ne z zajęć – wypo­wie­dzi nie-wła­sne, przy­pad­ko­we – sta­ra­jąc się z nimi w jakiś spo­sób zgrać, reali­zu­jąc para­dok­sal­ne zada­nia i pole­ce­nia nauczy­cie­la, stu­den­ci docho­dzą do świa­do­mo­ści nie tyle tre­ści, ile opa­ko­wa­nia – gry języ­ko­wej, któ­ra coś umoż­li­wia bądź coś blo­ku­je. War­to zwró­cić uwa­gę na to, że takie zaję­cia wyra­sta­ją płyn­nie z prak­ty­ki czy­ta­nia wier­sza moder­ni­stycz­ne­go, któ­ry eks­po­nu­je tę wła­śnie modal­ność wypo­wie­dzi w jej róż­no­rod­nych war­stwach: wizu­al­nej, dźwię­ko­wej lub poję­cio­wej. Pisa­nie wyni­ka z czy­ta­nia, zacie­ra się gra­ni­ca mię­dzy histo­rią lite­ra­tu­ry a jej żywą obec­no­ścią. Zaję­cia takie są więc rodza­jem usta­wicz­nej prak­ty­ki pisa­nio-czy­ta­nia. I pro­fess poetry – ale nie tak, żeby poezja sta­ła się „pro­fe­sją”, żeby for­ma­to­wa­ła się pod sznyt para­me­trycz­ne­go zawo­du aka­de­mic­kie­go. W tego rodza­ju zaję­ciach poezja sta­je się prak­ty­ką, któ­ra uświa­da­mia sobie wszel­ką mogą­cą ewen­tu­al­nie posłu­żyć do jej opi­su „teo­rię”, zysku­je samo­świa­do­mość – i mamy wów­czas do czy­nie­nia z poety­ką poety­ki.

W żaden jed­nak spo­sób nie prze­cho­dzi­my w prze­strzeń dywa­ga­cji czczej, zwa­nej cza­sa­mi słusz­nie „aka­de­mic­ką”. Lek­cja, jaką Bern­ste­in wycią­ga z inno­wa­cji Ste­in oraz z prze­bie­ga­ją­cych po obrze­żach filo­zo­fii i poezji współ­cze­snej docie­kań Wit­t­gen­ste­ina, doty­czy dwóch wymia­rów. Po pierw­sze, cho­dzi o wyka­za­nie zależ­no­ści każ­de­go rodza­ju aktyw­no­ści od ośrod­ka, w któ­rym ją roz­wi­ja­my. Ośro­dek nie jest neu­tral­nym zapo­śred­ni­cze­niem, sam sta­je się prze­ka­zem. The medium is the mes­sa­ge. Tak jak Ste­in przy­wo­dzi­ła uwa­gę do rze­czy­wi­sto­ści języ­ka jako mate­rii wier­sza, tak Wit­t­gen­ste­in wyka­zy­wał nie­usu­wal­ne uwi­kła­nie pro­ble­ma­ty­ki filo­zo­ficz­nej w modal­no­ści two­rzy­wa języ­ko­we­go. Po dru­gie, lek­cja ta zosta­je dodat­ko­wo wzmoc­nio­na przez poży­tek, jaki z połą­czeń mię­dzy Wit­t­gen­ste­inem a Tho­re­au uczy­nił Stan­ley Cavell: powra­cać do medial­no­ści narzę­dzia to wra­cać do zwy­czaj­no­ści, do obsza­ru prak­tyk codzien­nych. Powrót taki nie jest jed­nak sie­lan­ko­wy. W tym uję­ciu wra­cać do zwy­czaj­no­ści to wcho­dzić w nie­koń­czą­cy się spór o to, czym zwy­czaj­ność jest, o nor­mę i nor­ma­tyw­ność. Tym samym odkry­wa­my poli­tycz­ność inten­syw­nej pra­cy z for­mą, czy raczej for­ma­mi, pro­wa­dzo­nej przez Bern­ste­ina.

Moty­wem prze­wod­nim nowi­ny poetyc­kiej, jaką gło­si Bern­ste­in – jego prak­ty­ki, w któ­rej teo­re­tyk prze­cho­dzi w per­for­me­ra, a poety­ka wycho­dzi z obsza­ru zasa­dy i wkra­cza na nie­obli­czal­ny obszar poetyc­kie­go zda­rze­nia – jest docie­ra­nie do opo­ro­wo­ści tkwią­cej w samym medium. Wypo­wie­dzi języ­ko­we – tak samo jak myśli i poję­cia – rodzą się, roz­wi­ja­ją, a tak­że zni­ka­ją w kon­kret­nym ośrod­ku, któ­rym jest nie tyle język, ile jego pla­stycz­ne usta­wie­nie. Pismo, dla przy­kła­du, jego poja­wie­nie się, alfa­be­ty­za­cja, było już pew­ną media­cją – pośred­ni­czą­cą inge­ren­cją w dotąd nie­ozna­czo­ną mate­rię gło­su, narzę­dziem dzie­lą­cym głos na cząst­ki, uwy­pu­kla­ją­cym i stwa­rza­ją­cym go nie­ja­ko od nowa. Inge­ren­cja ta na zawsze zmie­ni­ła spra­wę obec­no­ści ja dla ja i tym samym otwo­rzy­ła teren poezji lirycz­nej. Głos sta­je się czymś innym niż zja­wi­sko „natu­ral­ne”, dane raz na zawsze jako nie­zmien­na substancja[3].

Podob­nie ma się rzecz ze świa­do­mo­ścią. Bern­ste­in pisze o tym, jak poja­wie­nie się alfa­be­tu pod­su­nę­ło kul­tu­rze pro­te­zę potrzeb­ną do wytwo­rze­nia lirycz­ne­go gło­su i lirycz­nej pod­mio­to­wo­ści. Ale taka sama pro­te­tycz­ność prze­cho­wu­je się w każ­dej kolej­nej inwen­cji tech­no­lo­gicz­nej (druk, nadej­ście ery elek­tro­nicz­nej), a tak­że w samej modal­no­ści róż­nych for­muł mówie­nia. Mówi­my w for­mach i poprzez for­my, i to w nich wła­śnie odby­wa­ją się zasad­ni­cze dla wspól­no­ty spo­łecz­nej nego­cja­cje nor­my. Na każ­dym pię­trze inte­rak­cji spo­łecz­nej (ale nie tyl­ko, bo rów­nież w tak zwa­nej wewnętrz­nej prze­strze­ni psy­chicz­nej) mamy do czy­nie­nia nie z czymś „natu­ral­nym”, ale z pro­te­za­mi, pro­te­tycz­no­ścią, sztucz­ny­mi (bo przy­god­ny­mi) aran­ża­cja­mi. Inter­wen­cja Bern­ste­inow­ska pole­ga na nie­stru­dzo­nym dopo­mi­na­niu się o świa­do­mość medial­no­ści tego, co uzna­je­my za zwy­kłe, natu­ral­ne czy też nor­ma­tyw­ne, a zatem prze­źro­czy­ste.

W przed­się­wzię­ciu tym jego opo­nent­ką (przy­wo­ły­wa­ną nie­mal obse­syj­nie) jest for­ma­cja kul­tu­ro­wa, któ­rą poeta nazy­wa, przy­naj­mniej w odnie­sie­niu do rodzi­mej sce­ny ame­ry­kań­skiej, „ofi­cjal­ną kul­tu­rą poetyc­ką” (offi­cial ver­se cul­tu­re). W skró­cie, cho­dzi mu o wszyst­kie te zespo­ły poję­cio­we, któ­re inwe­stu­ją w war­tość przej­rzy­sto­ści lirycz­nej, utrzy­mu­jąc tym samym pry­mat spraw­dzo­nych form. Rze­ko­me przy­mio­ty tych for­muł i sty­li­styk – na przy­kład eru­dy­cja, poznaw­cza bądź emo­cjo­nal­na głę­bia, poru­sza­nie słusz­nych spraw, kunszt tech­nicz­ny, wyśru­bo­wa­ny styl, wal­ka o słusz­ną spra­wę – przy­czy­nia­ją się w isto­cie do sce­men­to­wa­nia nor­my lirycz­nej. Posta­wy te sto­ją na stra­ży kul­tu­ro­we­go sta­tus quo, któ­re­go nie­chęć wobec poezji mar­gi­na­li­zo­wa­nej jako „trud­na” bie­rze się ze stra­chu przed wery­fi­ka­cją obsza­ru nor­my i zwy­kło­ści. W uję­ciu Bern­ste­ina ta hege­mo­nia bro­ni też esen­cjo­nal­nie poję­te­go huma­ni­zmu, z towa­rzy­szą­cą mu apa­ra­tu­rą logo­cen­trycz­ną, w któ­rej bez­piecz­na auto­obec­ność pod­mio­tu ma być gwa­ran­cją uni­wer­sal­nie poję­tej nor­my czło­wie­czeń­stwa. Takie podej­ście zapo­zna­je według Bern­ste­ina, a wła­ści­wie fał­szu­je, cały obszar zwy­czaj­no­ści i ludz­kiej codzien­no­ści, ponie­waż tra­ci z oczu spo­sób, w jaki wej­ście w prze­strzeń pisa­nia – w medial­ność pro­te­zy – natych­miast anga­żu­je pod­miot piszący/mówiący, tym samym kom­pli­ku­jąc jego intencjonalność[4].

Bern­ste­in napi­sał spo­ro wier­szy, któ­re paro­diu­ją lub godzą w ten ide­ał auto­obec­no­ści pod­mio­tu, nijak nie­po­ru­szo­nej samym aktem poetyc­kie­go mówie­nio-pisa­nia. Do takich utwo­rów nale­ży z pew­no­ścią „Auto­no­mia sta­no­wi zagro­że­nie” – wiersz będą­cy czymś w rodza­ju pokręt­nej spo­wie­dzi ze stra­chu przed naru­sza­ją­cą wewnętrz­ną spój­ność pod­mio­tu sztucz­no­ścią poezji. Zamiast niej, zamiast narzu­ca­nej przez nią „wir­tu­al­nej anonimowości/ brzu­cho­mów­cy”, mówią­cy w wier­szu wolał­by docie­rać do jakie­goś bar­dziej sta­bil­ne­go pozio­mu, w któ­rym nie­zbyt zbor­ne wyli­czan­ki i reje­stra­cje – wła­śnie takie luź­ne wyli­czan­ki, jakie pro­po­nu­je na ogół wiersz Bern­ste­ina, z lubo­ścią chło­ną­cy dys­trak­cję, błąd, nie­pra­wi­dło­wy zrost fra­ze­olo­gicz­ny (patrz wiersz „Dys­ra­fie”) – zosta­ły­by raz na zawsze zasto­po­wa­ne, przy­wo­ła­ne do porząd­ku przez róż­nie nam obie­cy­wa­ny – w obrę­bie róż­nych histo­rycz­nych mesja­ni­zmów – osta­tecz­ny teren pew­no­ści. W toku wier­sza nastę­pu­je jed­nak cha­rak­te­ry­stycz­ne dla całej poety­ki Bern­ste­ina odwró­ce­nie ról, przej­ście nie­ja­ko na dru­gą stro­nę argu­men­tu: mówią­cy sam przy­zna­je się do swo­iste­go gło­du owej „wyli­czan­ki”. To tak, jak­by pra­gnie­nie celu, telo­su, samo z sie­bie rodzi­ło pust­kę, któ­rą żywi się celo­wo nie­zbor­ny, dys­ra­ficz­ny wiersz Bern­ste­ina.

Innym utwo­rem naświe­tla­ją­cym para­dok­sy ide­ału auto­obec­no­ści i huma­ni­stycz­nie poję­tej inten­cjo­nal­no­ści jest kawa­łek zaty­tu­ło­wa­ny „Dzię­ku­je­my za dzię­ku­ję”. To celo­wo iry­tu­ją­ca lita­nia w inten­cji dosłow­no­ści, któ­ra natych­miast wyka­zu­je śmiesz­ność i nie­moż­li­wość tej pozy­cji. Prze­kaz dosłow­ny roz­cho­dzi się w szwach albo raczej nurza się w sobie, zapę­tla się i buk­su­je w nie­koń­czą­cej się tau­to­lo­gii. Tego rodza­ju buk­so­wa­nia, błę­dy, zapę­tle­nia, dygre­sje i inne­go rodza­ju zakrzy­wie­nia sen­sów oraz zna­czeń znaj­dzie czy­tel­nik nie­mal w każ­dym z zebra­nych tu wier­szy. Być może naj­cie­ka­wiej śle­dzi się te reje­stry w utwo­rach, któ­re posłu­gu­ją się abso­lut­nie nie­na­gan­ną gra­ma­ty­ką i ide­al­nie przej­rzy­stą seman­ty­ką, takich jak wiersz „Popraw­ki”. Jed­nak nawet tutaj nie­co dokład­niej­sza lek­tu­ra wyka­że trud­ny do uchwy­ce­nia eks­ces sen­sów i zna­czeń, pewien nad­da­tek, tyl­ko po czę­ści wyni­ka­ją­cy z fak­tu, że pro­po­no­wa­ne rze­ko­mo popraw­ki i komen­ta­rze doty­czą wier­sza, któ­ry nie ist­nie­je.

Spór z domi­nu­ją­cą nor­mą lirycz­ną ma u Bern­ste­ina kapi­tal­ne zna­cze­nie dla poli­tycz­no­ści poezji. Poli­tycz­ność wier­szy zawie­ra się bowiem według nie­go, czy też sta­je się nam dostęp­na, w momen­cie, w któ­rym uzna­my nie­usu­wal­ną, acz­kol­wiek zawsze nie­wy­god­ną i uwie­ra­ją­cą obec­ność same­go medium, czy­li samej for­my. For­ma wier­sza zatem – zespół jego cech este­tycz­nych, kom­po­zy­cyj­nych, jego fakt bycia zda­rze­niem zapro­jek­to­wa­nym, sztucz­nym i samo­ist­nym – jest tym, co nie będzie się redu­ko­wa­ło do żad­ne­go dys­kur­su, nie­wy­god­ną reszt­ką, mate­rią opor­ną. Dopie­ro w niej mamy bowiem szan­sę na nale­ży­te uzna­nie podob­nie nie­sta­bil­nych i nie­nor­ma­tyw­nych cech tego, co nie­co pochop­nie okre­śla­my jako zwy­czaj­ność. By jesz­cze raz przy­wo­łać Cavel­la, a przy­naj­mniej wnio­ski, jakie wywo­dzi z nie­go Bern­ste­in: zwy­czaj­ność trze­ba odkryć na nowo w jej nie­zwy­kło­ści. Ame­ry­ki nie ma, nie mia­ło jej być od cza­sów Emer­so­na i Tho­re­au, bo ci dwaj prze­nie­śli ją w prze­strzeń pra­cy docie­ka­nia usta­wicz­ne­go, nie­ukie­run­ko­wa­ne­go na rezul­tat.

Według Bern­ste­ina zada­nie usta­wicz­ne­go docie­ka­nia pod­ję­ły poety­ki moder­ni­stycz­ne, któ­rych pod­sta­wo­wym celem było zwró­ce­nie uwa­gi czy­tel­ni­ka na sam prze­kaź­nik. Pisząc o doświad­cze­niu wier­szy Ste­in, Bern­ste­in rela­cjo­nu­je dozna­nie obfi­tej, nama­cal­nej obec­no­ści języ­ka w jego peł­nym wymia­rze este­tycz­nym. Pisze wręcz, że czy­ta­nie tego rodza­ju to swo­iste uczest­nic­two w „ban­kie­cie”, na któ­rym głów­nym daniem jest wła­śnie odkry­ta, nie­mal cie­le­sna nama­cal­ność mowy[5]. W innych ese­jach to doświad­cze­nie sygna­li­zu­je nie­usu­wal­ną obec­ność for­my jako ele­men­tu wiecz­nie zapo­śred­ni­cza­ją­ce­go zna­cze­nie, ele­men­tu, któ­ry zawsze się nam wytrą­ca albo raczej, nale­ża­ło­by powie­dzieć, wtrą­ca. Zde­rze­nie z obec­no­ścią i pra­cą for­mal­ne­go prze­kaź­ni­ka odby­wa się bowiem przez dotar­cie do samej mate­rii żywe­go języ­ka, takie­go, któ­ry jest wyma­wia­ny, arty­ku­ło­wa­ny, któ­ry gubi się i odnaj­du­je w kon­kret­nych arty­ku­la­cjach. Bern­ste­in pisze, że jego celem jest pro­duk­cja doświad­cze­nia tej nie­mal fizjo­lo­gicz­nej nama­cal­no­ści mowy, któ­ra rodzi się i wystę­pu­je wszę­dzie tam, gdzie trwa nasze codzien­ne, pogma­twa­ne, nie­czy­ste życie spo­łecz­ne – gdzie odby­wa się cią­gły spór o to, w co i jak wie­rzy­my. Poezja to mowa przy­po­mi­na­ją­ca o swej nie­usu­wal­nej lep­ko­ści: przy­kle­ja się i ście­ka z każ­dej pozor­nie czy­stej dys­kur­syw­nej powierzchni[6]. Manewr stra­te­gicz­ny pole­ga więc na wytrą­ce­niu orę­ża z ręki tym, któ­rzy argu­men­tu­ją ze sta­no­wisk czy­sto­ści i przej­rzy­sto­ści dys­kur­su przy­wo­dzą­cej nas rze­ko­mo do „nor­mal­no­ści”.

Prze­ciw nim Bern­ste­in pro­po­nu­je więc nie­ja­sne i nie­pod­le­głe wyda­rze­nie wier­sza. Powo­łu­je się przy tym na filo­zo­fów i pisa­rzy wyzna­ją­cych wia­rę w swo­iście poję­tą nie­za­wi­słość wier­sza jako pew­nej kon­ste­la­cji, któ­ra, pozo­sta­jąc w orbi­cie języ­ko­wo­ści, nie redu­ku­je się do pro­wa­dzo­nej w języ­ku dys­kur­syw­nej wymia­ny logicz­nej czy argu­men­ta­cyj­nej. Znów jeste­śmy na tere­nie otwar­tym przez Wit­t­gen­ste­ina, któ­re­go poję­cie gry języ­ko­wej two­rzy zupeł­nie nowe miej­sce dla poezji w obrę­bie sze­ro­kie­go dys­kur­su spo­łecz­ne­go. Nie da się w tym miej­scu nie wspo­mnieć o obser­wa­cji wie­deń­skie­go filo­zo­fa, któ­ry przy­po­mi­na, że „choć wiersz skom­po­no­wa­ny jest w języ­ku poda­wa­nia infor­ma­cji, to nie jest on czę­ścią tej gry języ­ko­wej, któ­rej celem jest prze­kaz infor­ma­cji”. Dla Bern­ste­ina wnio­ski są nastę­pu­ją­ce: wiersz jest grą języ­ko­wą towa­rzy­szą­cą innym grom, wyka­zu­ją­cą ich wła­sne nie­usu­wal­ne zapo­śred­ni­cze­nie, a więc sztucz­ność, zatem – podat­ność na cią­głe prze­pi­sa­nie i zmia­nę.

Tę myśl odnaj­du­je on póź­niej w połą­czo­nej lek­tu­rze Ste­in, Poego i Dic­kin­son. Z lek­tu­ry tej wyła­nia się kon­cep­cja wier­sza jako przej­mu­ją­ce­go dozna­nia obec­no­ści, ale też inno­ści języ­ka, nie tyle może nawet jego prze­strze­ni, ile raczej przy­god­nie powo­ła­nej, inten­syw­nie zagęsz­czo­nej tem­po­ral­no­ści, jakie­goś „Teraz./ Nie teraz./ I teraz” (Ste­in). Cho­dzi tu o kon­ste­la­cję este­tycz­ną, któ­ra nigdy nie będzie w peł­ni przy­le­gać do dys­kur­syw­nych potrzeb, ale któ­ra musi wystar­czyć; któ­rej poeta i czy­tel­nik muszą ufać; o któ­rej Poe pisze, że jest ona owym zba­wien­nym only this and nothing more; z któ­rym z kolei Dic­kin­son wią­za­ła swo­ją sztu­kę budze­nia się do więk­sze­go życia w poezji przez raże­nie (sie­bie lub czy­tel­nicz­ki) dźwię­kiem wier­sza (Had I the Art to stun/ myself/ with Bolts of Melo­dy)[7].

Bern­ste­in postu­lu­je więc, za swo­imi licz­ny­mi mistrza­mi, powrót do zwy­czaj­no­ści nie­ja­ko odzy­ska­nej, zoba­czo­nej ponow­nie, w dys­kur­syw­nych reszt­kach, któ­re nagle, po uzna­niu pra­cy same­go prze­kaź­ni­ka, oka­zu­ją się nie­usu­wal­ną czę­ścią nor­my. Z tej per­spek­ty­wy nasza rze­czy­wi­stość jawi się ina­czej, dostrze­ga­my w niej nowy wymiar. Wymiar ten prze­czu­wa­li dada­iści, sły­chać go też w kon­cep­cji pata­fi­zy­ki ich pro­to­pla­sty Alfre­da Jarry’ego. Ujmu­jąc to ina­czej, cho­dzi o nowy spo­sób poru­sza­nia się w świe­cie kon­flik­tu, argu­men­ta­cji i nego­cja­cji – taki, w któ­rym nasza powa­ga zosta­nie wzbo­ga­co­na, ale też zbi­ta z pan­ta­ły­ku, o jej prze­ci­wień­stwo, kie­dy to czyn­nik absur­du zosta­nie jakoś wli­czo­ny w nadzie­ję na mądrość. Rzecz w tym, żeby w poezji, jako grze języ­ko­wej towa­rzy­szą­cej głów­ne­mu nur­to­wi dys­ku­sji spo­łecz­nej, docho­dził do gło­su ele­ment nie­moż­li­wy, poza­ra­cjo­nal­ny, ale nie jako nad­da­tek czy obce cia­ło, tyl­ko pokład zawsze dzia­ła­ją­cy w każ­dej „zdro­wo­roz­sąd­ko­wej” for­ma­cji ide­owej.

Bern­ste­in pisze więc o „bada­niach zakrzy­wio­nych” (bent stu­dies). Pisze też o wyobraź­ni, któ­rą okre­śla sło­wem pata­qu­eri­cal. Cząst­ka pata- odsy­ła do pata­fi­zy­ki Alfre­da Jarry’ego, a queri­cal – do wyra­zu queer, w zna­cze­niu „dziw­ne” bądź „oso­bli­we”. Pro­to­pla­stą jesz­cze star­szym owych badań zakrzy­wio­nych jest dla Bern­ste­ina Edgar Allan Poe, wła­śnie w kon­cep­cji wier­sza jako zda­rze­nia, o któ­rym trze­ba powie­dzieć: only this and nothing more, któ­ry nale­ży przy­jąć w jego nie­dy­skur­syw­nym – a może w jakimś sen­sie nad-dys­kur­syw­nym czy wokół-dys­kur­syw­nym – zda­rze­niu for­mal­nym.

Innym źró­dłem ze spu­ści­zny auto­ra „Kru­ka”, na któ­re powo­łu­je się Bern­ste­in, jest opo­wia­da­nie „Sys­tem dok­to­ra Smo­ły i pro­fe­so­ra Pie­rza”. Dla przy­po­mnie­nia – nar­ra­tor wizy­tu­je pry­wat­ny szpi­tal dla psy­chicz­nie cho­rych. Jego prze­wod­ni­ka­mi są opie­ku­no­wie, któ­rym prze­wo­dzi nie­ja­ki Mon­sieur Mail­lard. Wizy­ta prze­bie­ga w ryt­mie nara­sta­ją­cej dziw­no­ści, zacho­wa­nia opie­ku­nów sta­ją się coraz bar­dziej eks­cen­trycz­ne. Na koniec kon­struk­cja rze­czy­wi­sto­ści pęka, z piw­nic budyn­ku prze­do­sta­je się do salo­nu ban­da wyją­cych pie­rza­stych stwo­rów, sie­jąc prze­moc i spu­sto­sze­nie. Posta­cie owe to uto­cze­ni w smo­le i pie­rzu wła­ści­wi opie­ku­no­wie. Rzu­ca­ją się oni na całe towa­rzy­stwo w nie­po­ha­mo­wa­nej wście­kło­ści i żądzy wzię­cia odwe­tu na roz­mów­cach nar­ra­to­ra – rze­czy­wi­stych pacjen­tach zakła­du – za swo­je uwię­zie­nie w wyni­ku bun­tu, któ­ry miał miej­sce, zanim nar­ra­tor odwie­dził przy­by­tek.

Poe, niczym nie­wcze­sny bądź przed­wcze­sny Foucault, pod­wa­ża nor­ma­tyw­ną racjo­nal­ność wła­dzy. W opo­wia­da­niu racjo­nal­ność i sza­leń­stwo są ze sobą sprzę­żo­ne i sple­cio­ne. Rze­czy­wi­stość poli­tycz­na jest tere­nem burz­li­wym, tar­ga­nym wstrzą­sa­mi, na któ­rym trwa kon­flikt o nor­mę. Naj­cie­kaw­szym boha­te­rem oka­zu­je się nie­wąt­pli­wie Mon­sieur Mail­lard, szef ośrod­ka, któ­ry prze­wo­dził mu też przed bun­tem, następ­nie postra­dał zmy­sły, a po zakwa­li­fi­ko­wa­niu go w poczet pacjen­tów dopro­wa­dził do ich rewol­ty. Kim zatem jest Mail­lard? To dyrek­tor, szef, super­in­ten­dent – ale w przed­rost­ku „super” Bern­ste­in chce sły­szeć pier­wo­ci­ny myśli o „superego”[8]. Instan­cja nad­rzęd­na prze­by­wa zatem w nie­ozna­czo­nej prze­strze­ni, w któ­rej rozum i sza­leń­stwo pozo­sta­ją w sta­nie cią­głe­go splo­tu i wymia­ny. Poe kpi z naiw­nej wia­ry w racjo­nal­ność wła­dzy, uka­zu­je ją jako sta­łą mani­pu­la­cję życia spo­łecz­ne­go, któ­rej zada­niem jest utrzy­my­wa­nie ilu­zo­rycz­ne­go roz­dzia­łu sza­leń­stwa od rozu­mu. Lite­ra­tu­ra zdzie­ra zasło­nę tej mani­pu­la­cji i przy­po­mi­na o tego rodza­ju obłę­dzie, któ­ry zdia­gno­zo­wać naj­trud­niej – obłę­dzie wła­dzy.

Bern­ste­in widzi życie spo­łecz­ne jako prze­strzeń wiecz­nie zakrzy­wio­ną, a jego wier­sze słu­żą do wykry­wa­nia zakrzy­wień – są narzę­dzia­mi do „badań zakrzy­wio­nych”. W wie­lu utwo­rach śle­dzi­my stop­nio­we odkształ­ca­nie się myśli i argu­men­tu – taką ich imi­ta­cję, któ­ra unie­moż­li­wi bądź unie­waż­ni zwy­kłe pro­ce­du­ry usta­la­nia „racji”. Poezja wda­je się w dys­kurs (pozor­nie) racjo­nal­ny – niczym rady­kal­ne zagęsz­cze­nie, niczym smo­ła, któ­rą wariat obsma­ro­wu­je obli­cze rozu­mu, i już nie pusz­cza, zaty­ka i przeszkadza[9]. Gło­sy w wier­szach zmie­nia­ją stro­ny albo ich przy­na­leż­ność ide­olo­gicz­na wymy­ka się osta­tecz­ne­mu roz­po­zna­niu. Tak jest na przy­kład w tych wier­szach, któ­re oma­wia­ją kwe­stie poglą­dów poli­tycz­nych i reli­gij­nych. Tam, gdzie na ogół ocze­ki­wa­li­by­śmy wyraź­ne­go sta­no­wi­ska, wiersz prze­pro­wa­dza nas przez jego kary­ka­tu­ral­ne reflek­sy. Co jest wła­ści­wym obiek­tem kry­ty­ki w wier­szach takich, jak „Dla­cze­go nie jestem ate­istą” lub „Ewo­lu­cja teo­rii”? Czy w tym pierw­szym bro­ni się wia­ry reli­gij­nej prze­ciw zara­zie ate­izmu? A w dru­gim – czy ata­ku­je się teo­rię ewo­lu­cji i sta­je po stro­nie kre­acjo­ni­zmu? Jak rozu­mieć sens stwier­dze­nia zawar­te­go w tytu­le wier­sza „Każ­da praw­dzi­wa reli­gia kie­dyś upad­nie”? Czy nie mia­ło być tak, że „praw­dzi­wa” reli­gia to ta, któ­ra, dając wgląd w osta­tecz­ną natu­rę rze­czy, nie upad­nie nigdy? Ale czy zatem Bern­ste­ino­wi cho­dzi o czy­stą kpi­nę, zwy­kłe zagra­nie na nosie i wyka­za­nie, że praw­da nie ist­nie­je?

Otóż nie da się tej poezji spro­wa­dzić do bana­łu w rodza­ju „nie ma cze­goś takie­go jak wiecz­na praw­da” (co nie zna­czy też wca­le, że praw­da jest, i że zwy­cię­ży). Nie cho­dzi o usu­nię­cie praw­dy, lecz o przy­wie­dze­nie jej na sam skraj, o wytrą­ce­nie się w niej jakie­goś ele­men­tu sta­le obce­go, albo raczej o wtrą­ce­nie się, zanie­czysz­cze­nie, zbu­rze­nie i kon­ta­mi­na­cję, któ­re jed­nak nie są wan­da­li­zmem, tyl­ko pali­wem pro­ce­su docho­dze­nia. Poezja wra­ca tu do swo­jej sio­stry Mądro­ści i nawie­dza ją, chce się z nią pojed­nać, ale też wyjść na swo­je. Zobacz, mówi do niej, ja jestem sza­lo­na, ale beze mnie jesteś niczym. Sama poezja jest nie­sta­ła, nie­po­waż­na i poważ­nie roz­chwia­na, łasa na nowin­ki, cza­sem tan­det­na. Bern­ste­in wyśmie­wa zmie­nia­ją­ce się jak w kalej­do­sko­pie mody inte­lek­tu­al­ne i frak­cje aka­de­mic­kie. Dzie­je się tak na przy­kład w wier­szu o pozor­nie absur­dal­nym tytu­le „Soli­dar­ność to nazwa cze­goś, cze­go nie jeste­śmy w sta­nie oka­zać”. Jest to kolej­na eks­ce­syw­na lita­nia, lista ról, mód, śro­do­wi­sko­wych póz, do któ­rych mówią­cy przy­zna­je się hur­to­wo i bez­wstyd­nie, po to tyl­ko, by na koniec wymknąć się im wszyst­kim, zosta­wić je za sobą, w dzi­wacz­nej wizji przy­po­mi­na­ją­cej biblij­ną sce­nę z nie­wi­dzial­ną ręką piszą­cą tajem­ni­cze sło­wa na ścia­nie.

Sło­wa praw­dy? Prze­po­wied­ni? Zapo­wie­dzi obja­wie­nia? Osta­tecz­nie poety­ka Bern­ste­ina, jego „stu­dia zakrzy­wio­ne”, to jak naj­bar­dziej poważ­na dys­pu­ta pro­wa­dzo­na z wszel­ką tra­dy­cją mądro­ścio­wą, z każ­dą kano­nicz­no­ścią, chrze­ści­jań­ską bądź żydow­ską, rabi­nicz­ną, nasta­wio­ną na mesja­nizm opar­ty na poję­ciu praw­dy osta­tecz­nej. Ten rodzaj naiw­ne­go mesja­ni­zmu Bern­ste­in śle­dzi też jed­nak w myśli seku­lar­nej, w naiw­nych podej­ściach do demo­kra­cji. Czy będzie to demo­kra­cja świec­ka, czy libe­ral­na, czy kon­ser­wa­tyw­na, czy lewi­co­wa – pozo­sta­nie ona tyl­ko złu­dze­niem, jeśli fun­do­wać ją na telo­sie osta­tecz­ne­go kon­sen­su­su. Dla­te­go w wier­szu „W dniu wybo­rów” nie da się powie­dzieć osta­tecz­nie, czy poeta drwi z demo­kra­cji – uka­zu­jąc jej fałsz, absurd, cha­os, podat­ność na roz­pad i prze­kup­stwo – czy też raczej przy­bli­ża nas do kon­dy­cji, któ­rej nie jeste­śmy w sta­nie prze­kro­czyć, do kon­dy­cji cał­ko­wi­cie nie­me­sjań­skiej i nie­te­le­olo­gicz­nej, obmy­tej z wszel­kiej obiet­ni­cy osta­tecz­nej dosko­na­ło­ści, ale też kon­dy­cji, któ­rej powin­ni­śmy się uczyć, by nie obsu­nąć się w osta­tecz­ny kosz­mar sys­te­mu opar­te­go na chi­me­rze czy­stej praw­dy.

Bern­ste­in gło­si nowi­nę poezji jako skan­da­lu. Nie da się jej wyko­rzy­stać do krze­wie­nia żad­nej ide­olo­gii. Przy ide­olo­giach poezja głu­pie­je. Ale ten skan­dal ma w sobie pewien trzeź­wy wydźwięk. Poezja jest w nim bowiem trud­ną lek­cją porzu­ce­nia wia­ry w osta­tecz­ne zba­wie­nie. Jest ćwi­cze­niem w demo­kra­cji o wie­le trud­niej­szej, niż nam się zda­wa­ło, w któ­rej nie ma obiet­ni­cy rewo­lu­cji czy powszech­nej miło­ści. Mówi nam, że wystar­czy – choć i tak będzie to bar­dzo trud­ne – żeby­śmy nauczy­li się żyć obok sie­bie, obok swo­ich ról, ale też z nimi, obok ról i masek naszych sąsia­dów, ale tak­że z nimi. Może wte­dy cho­ciaż tro­chę się polu­bi­my.


Przy­pi­sy:
[1] Ch. Bern­ste­in, Wre­ading, Wri­ting, Wre­spon­ding, w: tegoż, Attack of the Dif­fi­cult Poems, Chi­ca­go 2011, s. 53. Opis zajęć Bern­ste­ina rów­nież w tym arty­ku­le.
[2] L. Wit­t­gen­ste­in, Docie­ka­nia filo­zo­ficz­ne, fragm. 498, tłum. B. Wol­nie­wicz, War­sza­wa 2000, s. 196. Ten przy­kład seman­tycz­ne­go w isto­cie zakłó­ce­nia gry języ­ko­wej wyko­rzy­stu­je Mar­jo­rie Per­loff we wstę­pie do dys­ku­sji o podo­bień­stwach mię­dzy poety­ką Docie­kań a poety­ką Czu­łych guzicz­ków Ger­tru­dy Ste­in (zob. M. Per­loff, Wittgenstein’s Lad­der, Chi­ca­go 1996, s. 83). Pol­ski prze­kład nie­co kom­pli­ku­je obraz, ponie­waż wer­sja anglo­ję­zycz­na tego wyra­że­nia, Milk me sugar, jest cał­ko­wi­cie popraw­na gra­ma­tycz­nie. Milk funk­cjo­nu­je jako cza­sow­nik, np. w zda­niu milk a cow. Rzecz więc w tym, że popraw­na gra­ma­ty­ka daje zda­nie, któ­re jest seman­tycz­nie puste, nie posia­da miej­sca w ist­nie­ją­cych grach języ­ko­wych. Podob­nie dzie­je się w tek­stach Ste­in, przy czym oczy­wi­ście ich gra­ma­ty­ka może być rów­nież odkształ­co­na, nie­kom­plet­na bądź w róż­ny spo­sób zawie­szo­na.
[3] Ch. Bern­ste­in, The Art of Memo­ra­bi­li­ty, w: tegoż, Attack of the Dif­fi­cult Poems, dz. cyt., s. 91–105.
[4] Tam­że, s. 103.
[5] Ch. Bern­ste­in, Pro­fes­sing Ste­in, w: tegoż, A Poetics, Cam­brid­ge 1992, s. 143–145.
[6] Ch. Bern­ste­in, The Art and Prac­ti­ce of the Ordi­na­ry, w: tegoż, Attack of the Dif­fi­cult Poems, dz. cyt., s. 178–179. We frag­men­tach tych, pisząc o nie­wy­go­dzie for­my, jej nie­zręcz­no­ści i nie­przej­rzy­sto­ści, Bern­ste­in zaczy­na też fan­ta­zjo­wać o lep­ko­ści – visco­si­ty – śli­ny (s. 179).
[7] Ch. Bern­ste­in, The Pata­qu­eri­cal Ima­gi­na­tion, w: tegoż, Pitch of Poetry, Chi­ca­go 2016, s. 300–301.
[8] Tam­że, s. 307.
[9] Tytuł naj­now­sze­go zbio­ru ese­jów Bern­ste­ina to Pitch of Poetry. Pitch to komer­cyj­na wrzut­ka, mar­ke­tin­go­wa gad­ka, ale też żywi­ca, smo­ła, sub­stan­cja kle­ista, któ­rej nie da się łatwo usu­nąć.

O autorze

Kacper Bartczak

Ur. w 1972 roku. Poeta, krytyk, tłumacz poezji, amerykanista. Wydał kilka tomów poetyckich, m.in. Wiersze organiczne (2015), za które był nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius oraz Nagrody Literackiej Nike, Pokarm suweren (2017), a także zbiór Naworadiowa (2019). Autor monografii o Johnie Ashberym (2006) oraz zbioru esejów o poezji i teorii Świat nie scalony (2009), za który otrzymał Nagrodę „Literatury na Świecie”. Tłumaczył wiersze Johna Ashbery’ego, Rae Armantrout, Charlesa Bernsteina i Petera Gizziego. Stypendysta Fundacji Fulbrighta (dwukrotny) i Fundacji im. T. Kościuszki. Wykłada literaturę amerykańską na Uniwersytecie Łódzkim. Mieszka w Łodzi.

Powiązania

Autobiografia śmierci

nagrania / transPort Literacki Kacper Bartczak Kim Hyesoon Lynn Suh

Spo­tka­nie z udzia­łem Kim Hyeso­on, Lyn­na Suh, Kac­pra Bart­cza­ka w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 21 Kacper Bartczak

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Dwu­dzie­sty pierw­szy odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Czas kompost

nagrania / transPort Literacki Kacper Bartczak Resina

Czy­ta­nie z książ­ki Czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Uwagi wstępne do lektury „Autobiografii śmierci” Kim Hyesoon

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Recen­zja Kac­pra Bart­cza­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Auto­bio­gra­fia śmier­ci Kim Hyeso­on w tłu­ma­cze­niu Ewy Suh, Lyn­na Suha i Kata­rzy­ny Szu­ster-Tar­di, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 25 wrze­śnia 2023 roku.

Więcej

Afirmacja w splątaniu

wywiady / o książce Anna Kałuża Kacper Bartczak Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Anny Kału­ży i Zuzan­ny Sali z Kac­prem Bart­cza­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

Historia jednego wiersza: „Błąd w legendzie (wakacyjna przygoda)”

recenzje / KOMENTARZE Kacper Bartczak

Autor­ski komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Czas kom­post, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

czas kompost (2)

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

czas kompost (1)

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

Autokreacja postkonfesyjna i jej program nieczysty

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Recen­zja Kac­pra Bart­cza­ka, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Bagaż Jerze­go Jar­nie­wi­cza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 6 mar­ca 2023 roku.

Więcej

Dalej pójdzie jak z płatka

debaty / ankiety i podsumowania Kacper Bartczak

Odpo­wie­dzi Kac­pra Bart­cza­ka na pyta­nia Tade­usza Sław­ka w „Kwe­stio­na­riu­szu 2022”.

Więcej

Widoki wymazy

nagrania / stacja Literatura Kacper Bartczak

Czy­ta­nie z książ­ki Wido­ki wyma­zy z udzia­łem Kac­pra Bart­cza­ka w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Rozmowy na torach: odcinek 7 Kacper Bartczak

nagrania / stacja Literatura Antonina Tosiek Jakub Skurtys Kacper Bartczak

Siód­my odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na torach” w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Najsłabszy opór i Zegary w pokoju matki

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek „Naj­słab­szy opór” Addy Djørup i „Zega­ry w poko­ju mat­ki” Tan­ji Stu­par-Tri­fu­no­vić z udzia­łem Addy Djørup, Tan­ji Stu­par-Tri­fu­no­vić, Kac­pra Bart­cza­ka i Bogu­sła­wy Sochań­skiej w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Odsiecz 2006

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Mar­ka K.E. Baczew­skie­go, Kac­pra Bart­cza­ka, Jac­ka Deh­ne­la i Macie­ja Rober­ta pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Historia jednego (lub więcej) wiersza, z trzema dygresjami i kodą

recenzje / KOMENTARZE Kacper Bartczak

Autor­ski komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Wido­ki wyma­zy, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 19 kwiet­nia 2021 roku.

Więcej

Z niedanych jestem

wywiady / o książce Kacper Bartczak Krzysztof Siwczyk

Roz­mo­wa Krzysz­to­fa Siw­czy­ka z Kac­prem Bart­cza­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Wido­ki wyma­zy, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 19 kwiet­nia 2021 roku.

Więcej

Świat w ogniu

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół książ­ki Świat w ogniu Char­le­sa Bern­ste­ina z udzia­łem Char­le­sa Bern­ste­ina, Kac­pra Bart­cza­ka, Jerze­go Jar­nie­wi­cza i Joan­ny Roszak w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Widoki wymazy

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Kac­pra Bart­cza­kaWido­ki wyma­zy, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 kwiet­nia 2021 roku.

Więcej

„Ulotne momenty performatywnego zatracenia”, czyli formy życia politycznego

wywiady / o książce Charles Bernstein Kacper Bartczak

Roz­mo­wa Kac­pra Bart­cza­ka z Char­le­sem Bern­ste­inem, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Świat w ogniu: wiersze i przemowy (2)

utwory / zapowiedzi książek Charles Bernstein Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Świat w ogniu: wiersze i przemowy

utwory / zapowiedzi książek Charles Bernstein Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Listy z wewnątrz

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Ramie­go Al-Asze­ka, Fadie­go Dżo­ma­ra, Kac­pra Bart­cza­ka i Nata­lii Malek w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Naworadiowa

nagrania / stacja Literatura Kacper Bartczak

Czy­ta­nie z książ­ki Nawo­ra­dio­wa z udzia­łem Kac­pra Bart­cza­ka w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Ciemna materia

nagrania / stacja Literatura Kacper Bartczak Rae Armantrout

Spo­tka­nie wokół książ­ki Ciem­na mate­ria z udzia­łem Rae Arman­tro­ut, Kac­pra Bart­cza­ka i Bar­to­sza Kraj­ki w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Substancja nie esencja

wywiady / o książce Kacper Bartczak Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Zuzan­ny Sali z Kac­prem Bart­cza­kiem towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Nawo­ra­dio­wa Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 26 sierp­nia 2019 roku.

Więcej

Historia jednego wiersza

recenzje / KOMENTARZE Kacper Bartczak

Autor­ski komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Nawo­ra­dio­wa, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 26 sierp­nia 2019 roku.

Więcej

Naworadiowa

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Nawo­ra­dio­wa Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 26 sierp­nia 2019 roku.

Więcej

Poza granicą czasu i przestrzeni

wywiady / o książce Kacper Bartczak Rae Armantrout

Roz­mo­wa z Rae Arman­tro­ut, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Ciem­na mate­ria Rae Arman­tro­ut w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Ciemna materia i błona wiersza

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Esej Kac­pra Bart­cza­ka doty­czą­cy książ­ki Ciem­na mate­ria Rae Arman­tro­ut, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Intymność w wierszu

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22, w któ­rym udział wzię­li Asja Bakić, Char­lot­te Van den Bro­eck, Llŷr Gwyn Lewis i Kac­per Bart­czak.

Więcej

Symulacja świata

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22, w któ­rym udział wzię­li Kac­per Bart­czak, Mar­ty­na Buli­żań­ska, Roman Honet, Szy­mon Słom­czyń­ski i Maciej Jaku­bo­wiak.

Więcej

Tribute to John Ashbery

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie „Tri­bu­te to John Ash­be­ry” w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Llŷr Gwyn LEWIS

wywiady / o pisaniu Kacper Bartczak Llŷr Gwyn Lewis

Roz­mo­wa Kac­pra Bart­cza­ka z Llŷr Gwyn Lewis. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Charlotte VAN DEN BROECK

wywiady / o pisaniu Charlotte Van den Broeck Kacper Bartczak

Roz­mo­wa Kac­pra Bart­cza­ka z Char­lot­te Van den Bro­eck. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Asja BAKIĆ

wywiady / o pisaniu Asja Bakić Kacper Bartczak

Roz­mo­wa Kac­pra Bart­cza­ka z Asją Bakić. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu Nowe gło­sy z Euro­py.

Więcej

Echo-sfera wiersza

wywiady / o książce Kacper Bartczak Paweł Kaczmarski

Roz­mo­wa Paw­ła Kacz­mar­skie­go z Kac­prem Bart­cza­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pokarm suwe­ren, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Historia jednego wiersza, czyli pamięć wielu rzeczy

recenzje / KOMENTARZE Kacper Bartczak

Autor­ski komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka do książ­ki Pokarm suwe­ren, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Nieistniejąca pocztówka

dzwieki / RECYTACJE Kacper Bartczak

Wiersz zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Odsiecz” z festi­wa­lu Port Wro­cław 2006.

Więcej

Pokarm suweren (2)

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­ment książ­ki Pokarm suwe­ren Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Pokarm suweren (1)

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­ment książ­ki Pokarm suwe­ren Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Nowe głosy z Europy 2016: Poezja

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Zapis ze spo­tka­nia autor­skie­go „Nowe gło­sy z Euro­py 2016: Poezja i Pro­za”, w któ­rym udział wzię­li Kac­per Bart­czak, Anja Golob, Juana Adcock oraz Árpád Kol­lár. Spo­tka­nie odby­ło się w ramach festi­wa­lu lite­rac­kie­go Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

Dom wad

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka do zesta­wu wier­szy Julii Miki „Wier­sze czysz­czą­ce”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Wiersz na święta: Konsubstancje

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Wiersz pocho­dzi z książ­ki Pokarm suwe­ren Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w przy­szłym roku w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Przekład wewnętrzny – uwaga wstępna do wierszy Kuby Pszoniaka

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka do zesta­wu wier­szy Kuby Pszo­nia­ka „Chy­ba na pew­no”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Bartek Zdunek i jego melodyjne geodezje

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka do zesta­wu wier­szy Bart­ka Zdun­ka „Sól z zie­mi”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Sprawa szerszego programu

wywiady / o książce Anna Kałuża Kacper Bartczak

Z Anną Kału­żą o książ­ce Bume­rang roz­ma­wia Kac­per Bart­czak.

Więcej

Poezja nie jest już liryką

wywiady / o książce Jakub Skurtys Kacper Bartczak Paweł Kaczmarski

Z Kac­prem Bart­cza­kiem o książ­ce Świat nie sca­lo­ny. Este­ty­ka, poety­ka, prag­ma­tyzm roz­ma­wia­ją Paweł Kacz­mar­ski i Jakub Skur­tys.

Więcej

O Żółtym popołudniu

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Kac­pra Bart­cza­ka, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Edwar­da Pase­wi­cza, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło.

Więcej

O Raju w obrazkach

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Kac­pra Bart­cza­ka, Ane­ty Kamiń­skiej, Kami­la Zają­ca i Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka o książ­ce Raj w obraz­kach D.J. Enri­gh­ta.

Więcej

Niewymuszone znaczenia

wywiady / o pisaniu Kacper Bartczak Kuba Mikurda

Z Kac­prem Bart­cza­kiem roz­ma­wia Kuba Mikur­da.

Więcej

Wymknąć się każdemu bogu

recenzje / IMPRESJE Kacper Bartczak

Recen­zja Kac­pra Bart­cza­ka z książ­ki Dowód z toż­sa­mo­ści Jerze­go Jar­nie­wi­cza.

Więcej

Świat w ogniu

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół książ­ki Świat w ogniu Char­le­sa Bern­ste­ina z udzia­łem Char­le­sa Bern­ste­ina, Kac­pra Bart­cza­ka, Jerze­go Jar­nie­wi­cza i Joan­ny Roszak w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

„Ulotne momenty performatywnego zatracenia”, czyli formy życia politycznego

wywiady / o książce Charles Bernstein Kacper Bartczak

Roz­mo­wa Kac­pra Bart­cza­ka z Char­le­sem Bern­ste­inem, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

„bardziej skuteczne przyswajanie”. O kilku tekstach Charlesa Bernsteina

recenzje / ESEJE Tomasz Cieślak-Sokołowski

Recen­zja Toma­sza Cie­śla­ka-Soko­łow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Świat w ogniu: wiersze i przemowy (2)

utwory / zapowiedzi książek Charles Bernstein Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Świat w ogniu: wiersze i przemowy

utwory / zapowiedzi książek Charles Bernstein Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Nieczyste kompozycje

recenzje / ESEJE Łukasz Żurek

Recen­zja Łuka­sza Żur­ka, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

Prędkości obrazów i znaków. O Widokach wymazach Kacpra Bartczaka

recenzje / ESEJE Anna Kałuża

Recen­zja Anny Kału­ży towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Wido­ki wyma­zy Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 19 kwiet­nia 2021 roku.

Więcej

Przeciw scaleniu. Krytyczne tropy

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Świat nie sca­lo­ny Kac­pra Bart­cza­ka.

Więcej

„I to jest jakieś otwarcie na przyszłość” – Kacpra Bartczaka wstęp do poetyki pragmatystycznej

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Recen­zja Jaku­ba Skur­ty­sa z książ­ki Świat nie sca­lo­ny Kac­pra Bart­cza­ka.

Więcej