1.
Krzysztof Siwczyk przysłał mi swoją nową książkę Na przecięciu arterii, napisał w odręcznej dedykacji, że „ta proza została napisana, żeby bolało”. Krzysiu – boli. To, według deklaracji Poety, jego pierwsza prozatorska książka. Czy na pewno te krótkie fragmenty, egzystencjalne strzępy, nie są poezją? Moim zdaniem są. „Wszystko jest poezja” – ogłosił Edward Stachura, wiele lat temu. Chyba się mylił, zapłacił zresztą za to życiem. Bycie w wyobraźni ‒ co jest przecież istotą poezji ‒ tam, gdzie racjonalność nie sięga, wystawia brutalne rachunki.
2.
Nie ma w tej książce niepotrzebnych słów, wszystkie ważne, żadnego nie wolno pominąć. Czy nie jest to cecha poetyckiej miary słów? Przeceniam? No to przeczytajcie, nie tylko po to, żeby ten sąd sprawdzić.
3.
Dorastanie i dojrzewanie w PRL, mitologizowane, idealizowane, „bo tam nasza młodość”… Wypieramy paskudztwa, które jedliśmy, okropieństwa niszczonej przestrzeni, architektoniczną i budowlaną fuszerkę, bylejakość codzienności, bylejakość wszystkiego właściwie, biedę po prostu… Siwczyk, jego narrator, chociaż lepiej chyba pisać po prostu Siwczyk, bo Na przecięciu arterii to książka boleśnie autobiograficzna, ocala pamięć miejsc, zapachów, smaku. Ocala brzydotę i bylejakość jako doświadczenie egzystencjalne pokoleń urodzonych i dojrzewających w PRL. To taki świat bez nadziei, ale i przetrwania. Tylko czy przetrwanie może być sensem egzystencji, czy powinno nim być?… Może, taką mam nadzieję, młodsi czytelnicy tej książki, co najwyżej pamiętający PRL z wczesnego dzieciństwa, więcej zrozumieją nas – dziadersów?
4.
Cud ojcostwa. Przeżywanie ojcostwa. Odpowiedzialność ojcostwa. „Tak, sprowadziłeś na jałową ziemię człowieka, który nie jest niczemu winien.” [s. 32] Coś (w życiu i języku) trzeba zmienić… To „tylko” literatura, „pisz mnie wyraźniej” [s. 38], „Ty” bohatera przeistacza się w „Ja”.
5.
Trud ojcostwa. Te wszystkie utensylia, coraz ich więcej!… I nieporadność. I strach, że „coś” źle się zrobi. „Ja” staje się mniej wyraziste niż poprzednio „Ty”, do którego się zwracałeś. Nie ma już zewnętrzności (PRL!), staje się nieważna?… Trzeba „fachowo” zmienić pieluchę, odciągnąć wydzielinę z noska (które narzędzie do tego służy?) Gdzie „Ja” jest(em)? Gdzie „Ty” jest(eś)? Przecież przepisałem się z „Ty” na „Ja”, piszę Siebie wyraźniej?
6.