teksty / Esej

Wiersz jest/nie jest ciałem

Agnieszka Waligóra

Recenzja Agnieszki Waligóry, towarzysząca premierze książki Warglify Perrine Le Querrec w tłumaczeniu Jakuba Kornhausera, wydanej w Biurze Literackim 17 marca 2025 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

War­gli­fy to pierw­szy pol­ski prze­kład książ­ki Per­ri­ne Le Quer­rec, uro­dzo­nej w 1968 fran­cu­skiej poet­ki i pro­za­icz­ki zna­nej ze swych sze­ro­kich zain­te­re­so­wań sztu­ka­mi wizu­al­ny­mi czy muzy­ki, i zara­zem ini­cjal­na pre­zen­ta­cja jej twór­czo­ści pol­skim czy­tel­ni­kom oraz czy­tel­nicz­kom. War­gli­fy, w ory­gi­na­le opu­bli­ko­wa­ne przed dwo­ma laty, sta­no­wią roz­sze­rzo­ną wer­sję wcze­śniej­sze­go pro­jek­tu autor­ki i zapla­no­wa­ne zosta­ły jako zbiór poezji i archi­wa­liów, wie­lo­to­ro­wo kon­cen­tru­ją­cy się na zagad­nie­niu woj­ny. Za tłu­ma­cze­nie publi­ka­cji odpo­wia­da Jakub Korn­hau­ser, poeta, badacz oraz redak­tor, w swej prak­ty­ce nauko­wej i twór­czej czę­sto się­ga­ją­cy do tra­dy­cji awan­gar­do­wych. Nie jest to bez zna­cze­nia dla oma­wia­nej książ­ki, któ­rej tytuł sta­no­wi spo­lsz­czo­ną pisow­nię uku­te­go przez Le Quer­rec neo­lo­gi­zmu i zara­zem okre­śle­nie eks­pe­ry­men­tal­ne­go mikro­ga­tun­ku: war­gly­phes to „gli­fy” – kształ­ty, sym­bo­le, for­my – doty­czą­ce woj­ny.

Zarów­no fran­cu­ska, jak i pol­ska wer­sja zacho­wu­ją angli­cyzm war, jed­nak w pol­sz­czyź­nie zysku­je on nad­pro­gra­mo­we sen­sy, koja­rząc się z war­ga­mi, usta­mi, języ­kiem. Sta­no­wi to pew­ną war­tość nad­da­ną, ale dosko­na­le bro­nią­cą się w kon­tek­ście tego pro­jek­tu – jak zoba­czy­my, cie­le­sne wymia­ry lite­ra­tu­ry pozo­sta­ją dla autor­ki z wie­lu powo­dów klu­czo­we.

Zanim jed­nak o szcze­gó­łach, nary­suj­my szer­szy obraz: War­gli­fy są serią tek­stów, któ­re poszu­ku­ją odpo­wie­dzi na pyta­nia krót­kie, lecz zara­zem skom­pli­ko­wa­ne. Jaki jest język woj­ny? Jak moż­na ją opi­sać lub zobra­zo­wać – i czy to w ogó­le moż­li­we? O podob­nych celach infor­mu­je nas już pierw­szy wydru­ko­wa­ny w zbio­rze tekst:

Jak napi­sać tę woj­nę?
Jak dłu­go będzie prze­szy­wać moje cia­ło wywra­cać moje zmy­sły zagłę­biać się w moje stra­chy zanim zawład­nie kart­ką papie­ru?
Gdzie będzie mój głos?
Żad­na woj­na nie jest inna więc kto będzie mówił do kogo będę mówić ja?
(…)

Książ­ka Le Quer­rec ujmu­je więc woj­nę jako w grun­cie rze­czy uni­wer­sal­ne zja­wi­sko, dla któ­re­go moż­na zna­leźć – a przy­naj­mniej podej­mu­je się taką pró­bę – kon­kret­ny spo­sób opi­su. Obser­wu­jąc licz­ne toczą­ce się dziś woj­ny i mając w pamię­ci kon­flik­ty z prze­szło­ści, oczy­wi­ście wszy­scy dostrze­ga­my pew­ne punk­ty wspól­ne: ujaw­nia­ją­ce się w nich nie­rów­no­ści i rela­cje wła­dzy, kosz­ty pono­szo­ne przez naj­słab­szych i zyski, któ­re tra­fia­ją do naj­sil­niej­szych, a tak­że absurd i sur­re­alizm doświad­cze­nia wojen­ne­go połą­czo­ne z zim­nym, logicz­nym pla­no­wa­niem, umoż­li­wia­ją­cym akcje mili­tar­ne na sze­ro­ką ska­lę. Jed­nak w obli­czu zróż­ni­co­wa­nych form, któ­re przy­bie­ra­ją zbroj­ne kon­fron­ta­cje, oraz świa­do­mo­ści doty­czą­cej kło­po­tli­wej pozy­cji obser­wa­to­ra spek­ta­klu prze­mo­cy, podob­ne poszu­ki­wa­nia mogą wyda­wać się kon­tro­wer­syj­ne lub nie­upraw­nio­ne, tak­że z powo­du języ­ka – fran­cu­ski jest wszak, lub przy­naj­mniej bywa, języ­kiem kolo­ni­za­to­rów.

Szczę­śli­wie Per­ri­ne Le Quer­rec, cór­ka pamięt­nej fali pro­te­stów u schył­ku lat 60., jest wystar­cza­ją­co prze­ni­kli­wa, by dostrzec poten­cjal­ne nie­bez­pie­czeń­stwo takich prak­tyk. Pro­po­nu­je nam więc takie spoj­rze­nie na woj­nę, któ­re uwzględ­nia jej wie­lo­wy­mia­ro­wość i zara­zem nie tra­ci z oczu spo­iwa wszyst­kich kon­flik­tów: zawsze łączą się one z róż­ni­cą inte­re­sów, agre­sją, śmier­cią i prze­mo­de­lo­wa­niem wizji egzy­sten­cji, jed­nak per­spek­ty­wy, któ­re moż­na na nie obie­rać i for­my, jakie przyj­mu­ją, pod­da­ją się nie­skoń­czo­nym prze­mo­de­lo­wa­niom.

Owo­cu­je to książ­ką skła­da­ją­cą się z róż­no­rod­nych, lecz ukła­da­ją­cych się w pewien sze­ro­ki kolaż tek­stów, cza­sem two­rzą­cych przy tym pew­ne­go typu blo­ki. Poja­wia­ją się tu więc utwo­ry poka­zu­ją­ce obra­zy czy kadry z wojen, zdra­dza­ją­ce foto­gra­ficz­ne upodo­ba­nia autor­ki, tek­sty roz­mon­to­wu­ją­ce okre­ślo­ne dys­kur­sy czy wol­ne zaba­wy sło­wem, poka­zu­ją­ce bez­sen­sow­ność prze­mo­cy.

Choć war­gli­fy pozba­wio­ne są cza­so­prze­strzen­nej loka­li­za­cji i budu­ją wizje, któ­rym nie­po­trzeb­ne są pre­cy­zyj­ne roz­miesz­cze­nia w rze­czy­wi­sto­ści, cza­sem uru­cha­mia­ją one w nas pew­ne wspo­mnie­nia histo­rycz­ne. Bywa­ją one jed­nak złud­ne i zda­rza się, że wysta­wia­ją na pró­bę nasze przy­zwy­cza­je­nia poznaw­cze – na przy­kład poniż­szy wiersz łatwo sko­ja­rzyć nam się może z trau­mą I woj­ny świa­to­wej w spo­łe­czeń­stwie fran­cu­skim poprzez suge­styw­ny motyw gazu bojo­we­go, choć mowa w nim nie o ipe­ry­cie, a o adam­sy­cie, co unie­moż­li­wia łatwą inter­pre­ta­cję:

C12H9AsClN
bez­won­ny gaz

z czar­nej tabli­cy

krysz­ta­ły powietrz­ne

na zie­lo­ne rów­ni­ny

ciem­na biel

przez pusty­nie

opa­ry

nad mia­stem

kanar­ko­wo żół­ty

Podob­ne uogól­nie­nia świet­nie gra­ją nato­miast przy kry­ty­ce per­spek­ty­wy kolo­nial­nej, czy­nio­nej zapew­ne w świa­do­mo­ści, że ofia­ra sama bywa­ła katem – tak jest w bar­dzo prze­ni­kli­wym spo­łecz­nie wier­szu o ska­li prze­mo­cy wojen­nej i pro­ble­mie euro­po­cen­try­zmu:

Ta mała i ta duża
mała woj­na Wiel­ka Woj­na
ta wiel­ka jest wiel­ka ofia­ry w milio­nach
w innym razie mała, maleń­ka
chodź no tu mała
Kar­mio­na zia­ren­ka­mi
Moja maleń­ka woj­na dale­ko stąd z bez­u­ży­tecz­ny­mi dzi­ku­sa­mi

Spoj­rze­nie autor­ki cza­sem zaczy­na popa­dać w iro­nię, któ­ra odsła­nia gorz­ką praw­dę o kon­flik­tach: są one wspo­mnia­nym już spo­so­bem na szyb­ki zaro­bek dla jed­nych, a czy­stą stra­tą dla dru­gich. Pod tym wzglę­dem Le Quer­rec sta­je się cał­kiem bystrą kry­tycz­ką kapi­ta­li­zmu:

Rol­ki bank­no­tów na sto­le
publicz­ny wkład finan­so­wy
w wysi­łek wojen­ny
Podzię­ko­wa­nia dla dar­czyń­ców
wło­ży­li palec za pasek
polu­zo­wa­li o jed­ną dziur­kę

Być może też dla­te­go pisar­ka zde­cy­do­wa­ła się zawrzeć w War­gli­fach poemat „Oko kame­ry”, poświę­co­ny przy­naj­mniej w pew­nym zakre­sie kla­sie robot­ni­czej, zaś w innym tek­ście zwra­ca uwa­gę na to, że woj­na to nie tyl­ko kry­zys idei, lecz tak­że real­ne wyzwa­nie dla eko­no­mii w jej ska­li mikro:

Ładun­ki ludz­kie
Wiel­ka woj­na na pra­nie, set­ki do wypra­nia, set­ki do wysu­sze­nia
Set­ki, któ­re pio­rą, set­ki, któ­re roz­wie­sza­ją
Odwró­co­ne gesty
Niewola/wolność
Odwró­co­ne sło­wa
Powieś/powieś się
Zawisł teraz
Uchyl/uchyl się
Sło­wa wypo­wie­dzia­ne zbyt szyb­ko
Odłącz/odłącz się
Prze­kształ­co­ne nazwy
Zapomnij/zapomnij się
Fał­szy­we toż­sa­mo­ści
Nagie szkie­le­ty, naje­żo­ne jeli­ta i nie­bo
Cisza będzie mówić całe poko­le­nia

Naj­więk­sza war­tość oma­wia­nych tek­stów, choć tak róż­no­rod­nych w swych for­mach i zna­cze­niach, tkwi zapew­ne w tym, że na bar­dzo ogra­ni­czo­nej prze­strze­ni i czę­sto przy wyko­rzy­sta­niu mini­mal­nej ilo­ści słów są one w sta­nie stwo­rzyć wyczer­pu­ją­cy obraz danej sytu­acji, choć­by była ona skraj­nie enig­ma­tycz­na:

Ona się roz­pa­da zmie­nia imię zmie­nia twarz
wycią­ga ramię
kopie zwo­zi nakła­nia
Są dni że strze­la są dni że nie
Są dni że woła są dni ze mil­czy
Wzno­si się z głę­bin nie­ba
z głę­bi mórz
z głę­bi lasów
z głę­bi miast
Jest twar­da i w kawał­kach tak jak pamięć

Cza­sem poszu­ki­wa­nia takie pro­wa­dzą nie­mal do utra­ty komu­ni­ka­tyw­no­ści – spójrz­my na przy­kład na frag­ment tek­stu, w któ­rym ludz­ka mowa jest zastę­po­wa­na i prze­ry­wa­na przez kod, co nie tyl­ko odda­je awan­gar­do­we pra­gnie­nie odna­le­zie­nia języ­ka pozba­wio­ne­go zna­czeń, ale i w dość pro­sty spo­sób poka­zu­je trau­mę wojen­ną, doty­ka­ją­cą zarów­no czło­wie­ka, jak i jego mowy:

r r r rr r gdzie m≠0 gdzie ax ozna­cza war­tość bez­względ­ną przy­spie­sze­nia pozio­me­go w funk­cji poci­sku (k=0,001 kg⋅s‑1). Garść zakrwa­wio­nych kul wrzu­co­nych do miski, co pozwa­la nam zapi­sać x x dv k v dt m (…)

Książ­ka Le Quer­rec w pew­nym sen­sie sta­no­wi więc kata­log moż­li­wych ujęć woj­ny, któ­re­go celem jest zna­le­zie­nie obra­zów mówią­cych za sie­bie, bez­po­śred­nio odda­ją­cych całą gro­zę zja­wi­ska. Tego huma­ni­stycz­ne­go aspek­tu książ­ki nie da się pomniej­szyć; war­to zresz­tą wspo­mnieć o tym, że zapre­zen­to­wa­ne tek­sty są po pro­stu świet­nie prze­tłu­ma­czo­ne, zna­ko­mi­cie trzy­ma­jąc się w dźwięcz­nym, choć peł­nym celo­wych potknięć ryt­mie pol­sz­czy­zny, dobrze poka­zu­ją­cym lako­nicz­ną siłę fran­cu­skie­go ory­gi­na­łu – choć oczy­wi­ście nie wszyst­kie war­gli­fy zapa­da­ją w pamięć w rów­nym stop­niu. Obok moc­nych, ude­rza­ją­cych frag­men­tów (cyto­wa­ne „Ona się roz­pa­da…”) poja­wia­ją się w utwo­ry bar­dziej kon­wen­cjo­nal­ne, przy­no­szą­ce myśli i eks­pre­sje już nam zna­ne. Tak dzie­je się np. w skła­da­ją­cym się z jed­ne­go zda­nia tek­ście: „Z każ­dym sło­wem jestem bli­żej śmier­ci”, balan­su­ją­cym już na gra­ni­cy pod­nio­sło­ści.

Oma­wia­na książ­ka zawie­ra jed­nak w ogrom­nej mie­rze wła­śnie te nie­oczy­wi­ste, choć tre­ści­we tek­sty, wymy­ka­ją­ce się pro­stym ana­lo­giom poka­wał­ko­wa­ne­go języ­ka i roz­pa­da­ją­ce­go świa­ta, zaś jed­nym z jej naj­cie­kaw­szych wymia­rów jest pod­ję­ta (auto)krytyka mate­rial­ne­go wymia­ru poezji, loko­wa­ne­go zarów­no przez cha­rak­ter gatun­ku, jak i kon­se­kwent­nie przyj­mo­wa­ną tu per­spek­ty­wę kobie­cą. Lite­ra­tu­rę w XX i XXI wie­ku nader czę­sto opi­sy­wa­no wła­śnie przez pry­zmat cie­le­sno­ści: wier­sze czy, mówiąc sze­rzej, for­my, są wszak okre­ślo­ny­mi kształ­ta­mi, byta­mi obda­rzo­ny­mi swo­ją wła­sną mię­si­sto­ścią – podob­nym uję­ciom i meta­fo­rom raczej trud­no dziś zaprze­czyć i Per­ri­ne Le Quer­rec zda­je się podą­żać za tym tokiem myśle­nia. A jed­nak w pew­nym momen­cie odnaj­du­je­my w War­gli­fach nastę­pu­ją­ce sło­wa:

Ster­ty ciał – maso­wy grób
Ster­ty słów – pro­sto­kąt z czar­ną obwód­ką

Oczy­wi­ście moż­na rozu­mieć je jako pro­ste odwo­ła­nie do nekro­lo­gu; w innej per­spek­ty­wie wyjąt­ko­wo zna­czą­co poka­zu­ją one jed­nak, że poezja nie jest cia­łem, ponie­waż wiersz czy tekst nie może zostać zabi­ty na woj­nie, a nawet jeśli przyj­mie­my, że da się go spa­lić, poni­żyć czy uni­ce­stwić w inny spo­sób, nie cier­pi on tak, jak cier­pi cia­ło. Woj­ny zda­ją się uzmy­sła­wiać nam więc moż­li­wą sła­bość naszych meta­for poznaw­czych – podob­ne wnio­ski są tym cie­kaw­sze, że autor­ka nie­ustan­nie poszu­ku­je wszak odpo­wied­niej for­my, ade­kwat­nej czcion­ki, któ­ra ujmie woj­nę, i prze­my­śla­nie aran­żu­je tek­sty na prze­strze­ni kart­ki, korzy­sta z ich wizu­al­no­ści, brzmie­nia, cię­ża­ru, a zatem wła­śnie z ich wymia­rów mate­rial­nych. Ten wyraz samo­świa­do­mo­ści otwie­ra nam jed­nak oczy na pogrą­żo­ny w woj­nie świat w zupeł­nie inny spo­sób: taki, w któ­rym lite­ra­tu­ra nie może już nego­cjo­wać swo­je­go miej­sca tyl­ko przez prze­no­śnie, a jej cia­ło nie jest cia­łem na tych samych pra­wach, co cia­ła ludzi czy innych zwie­rząt. Naj­lep­szym pod­su­mo­wa­niem dla tej myśli i całej recen­zji był­by więc może nastę­pu­ją­cy war­glif:

Geo­me­tria ukła­da cia­ła
w sze­re­gach w sto­sach w kolum­nach w rzę­dach
Czo­ło posu­wam się naprzód. Czo­ło wyco­fu­ję się.
Rów peł­ny. Rów prze­peł­niam.
Sztyw­ne ramio­na powy­gi­na­ne nogi otwar­te
usta zęby ludz­kie soki łuski mun­du­ry
fla­ki puste buty
To śmier­dzi
Nad rana­mi uno­si się dym z ciał

O autorze

Agnieszka Waligóra

Literaturoznawczyni, krytyczka literacka i tłumaczka. Ukończyła filologię polską i filozofię. W 2022 roku obroniła na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu rozprawę doktorską poświęconą metarefleksyjności polskiej poezji najnowszej. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się głównie wokół metodologii badań literackich, liryki XX i XXI wieku (jej kontekstów teoretycznych, filozoficznych i politycznych) oraz przekładoznawstwa. Laureatka Diamentowego Grantu na lata 2018-2022. Redaktorka naukowa książki Nowy autotematyzm? Metarefleksja we współczesnej humanistyce (Poznań 2021). Autorka monografii Nowy autotematyzm? Metarefleksja w poezji polskiej po roku 1989 (Kraków 2023). Teksty naukowe publikowała między innymi w „Porównaniach”, „Forum Poetyki”, „Wielogłosie”, „Przekładańcu” i „Przestrzeniach Teorii” oraz w monografiach wieloautorskich. Jej teksty krytyczne można znaleźć m. in. w „Twórczości”, „ArtPapierze”, „Kontencie”, „Notatniku Literackim” czy „Czasie Kultury”. Stale współpracuje z Wydawnictwem WBPiCAK w Poznaniu oraz angażuje się w poznańskie i ogólnopolskie życie literackie i kulturalne jako animatorka czy prowadząca spotkania  autorskie. (Współ)tłumaczyła na polski teksty Elaine Showalter, Emily Apter i Rity Felski.

Powiązania