Czasy nadchodzą nowe
The Times They Are a‑Changin’
Słuchajcie mnie wy, jakikolwiek wasz los
oto fala nadciąga, zaleje ten ląd
więc zrozumcie, to koniec, potop zmiecie was stąd
jeśli chcecie ocalić głowy
lepiej uczcie się pływać, bo pójdziecie na dno
oto czasy nadchodzą nowe
Słuchajcie, prorocy z gazet i biur
nie będzie pożytku już z waszych piór
rzućcie je, taka szansa nie powtórzy się znów
nie szafujcie już swoim słowem
kto dziś przegrał, jutro odniesie triumf
oto czasy nadchodzą nowe
Słuchajcie, posłowie, uciszcie swój chór
i nie tarasujcie już drzwi ani dróg
bo kto stoi w miejscu, ten poczuje ból
wszystko jest do bitwy gotowe
i polecą wam szyby, i się skruszy wasz mur
oto czasy nadchodzą nowe
Słuchajcie, rodzice, przemija wasz czas
dajcie porwać się albo jesteście bez szans
synowie i córki nie słuchają już was
świat nie myśli już jednakowo
potępiacie to, czego nie pojmiecie i tak
oto czasy nadchodzą nowe
Już znak został dany, już nowy ma sens
wzwyż pofrunie ten, co dziś leży jak śmieć
z tyłu zostanie ten, co dziś szybko mknie
bo dawny ład staje na głowie
będzie ostatnim ten, co dziś pierwszy jest
oto czasy nadchodzą nowe
Komentarz Filipa Łobodzińskiego
To jeden z najsłynniejszych songów Dylana, który pomimo upływających dekad od czasu jego powstania nijak nie chce się zestarzeć… Bo czasy wciąż nadchodzą nowe. Znów silnie obecne są obrazy i duch biblijny.
Señor (Z dziejów jankeskiej potęgi)
Señor (Tales of Yankee Power)
Señor, Señor, powiedz, co jest naszym celem
spór o miedzę czy też Armagedon?
Znam ten pejzaż, chociaż nie wiem skąd
gdzie tu prawda, a gdzie fałsz, Señor?
Señor, Señor, może powiesz, gdzie się skryła
czy daleka droga, czy już bliska?
Jak długo w drzwi mam wbijać jeszcze wzrok?
Czy tam odpocząć będę mógł, Señor?
Ciągle wieje tu przez górny pokład wicher zły
ciągle wisi na jej szyi ten żelazny krzyż
ciągle w pustym mieście zespół dęty marsza rżnie
tam, gdzie kiedyś mnie objęła, szepcząc: „Nie zapomnij mnie”
Señor, Señor, widzę, że wóz jedzie drogą
wietrzę blisko smoczy ogon
tej niepewności mam już dość
mów, do kogo mam się zwrócić tu, Señor
Wciąż pamiętam jeszcze, że nim ukląkłem nagi tu
w magnetyczne pole zarył pociąg, który głupców wiózł
Cygan ze złamaną flagą i z pierścieniem zjawił się
mówiąc: „To nie sen, mój synu, to naprawdę dzieje się”
Señor, Señor, jak skóra twarde są ich serca
daj mi chwilę, niechże się pozbieram
tylko wstanę z ziemi, zrobię krok
jeśli jesteś gotów, to ja też, Señor
Señor, Señor, powyrywajmy druty
wywróćmy te ich budy
nie podoba mi się miejsce to
powiedz, na co wciąż czekamy tak, Señor?
Komentarz Filipa Łobodzińskiego
Pogranicze, okolica nieprzyjazna, burzliwe wspomnienia – związane zarówno z pewną kobietą, jak i z mrocznymi wydarzeniami. Kim jest ta kobieta? Kolejna alegoria? Niewykluczone. Piosenka odwołuje się do pewnych czytelnych dla Amerykanów haseł. Lincoln County Road to miejsce konfrontacji dwóch legendarnych przyjaciół, Billy’ego Kida i Pata Garretta (tłumacz wykręcił się tu „sporem o honor”). Sugerowana w ostatniej zwrotce destrukcja może być z kolei aluzją do wyrzucenia kupców ze świątyni przez Jezusa – oprócz tych ostatnich mamy też sprzeciw wobec służb podsłuchowych. Utwór wielopłaszczyznowy i niepokojący.
Ramona
To Ramona
Ramona, siądź, przymknij te oczy wilgotne od łez
smutek ci minie, gdy zaczniesz tu dostrzegać sens
kwiaty na klombach choć kwitną, bywa, że brzydną też
co nie jest, a było, to pewnie się śniło, sam nie wiem, jak mam ci to rzec
Tak kusi mnie wciąż twych ust polna woń, chcę siłę twej skóry czuć znów
i co chwila hipnotyzuje mnie każdy twój ruch
ale zasmuca mnie, że tak pragniesz należeć do świata złudnego jak sen
to wszystko rojenia, fantazje, zmyślenia, a ty toniesz jak dziecko we mgle
Widzę, jak setki ust faszerują ci mózg, leją wciąż wodę ze wszystkich stron
widzę, że miotasz się, czy masz zostać, czy wrócić tam, gdzie twój dom
potrafili ci wmówić, że zwycięstwo w kieszeni masz już
ale ty, moja droga, nie masz żadnego wroga, prędzej sama zadręczysz się tu
Tyle razy mówiłaś: „jestem lepsza od wszystkich, a wszyscy są gorsi niż ja”
otóż skoro w to wierzysz, nie masz nic do stracenia, do zyskania też nic, to jest fakt
z przyjaźni, przywyknięć, przymusów się bierze twój ból
to one cię parzą, to one ci każą wtapiać się w ten banalny tłum
Gadam tak po próżnicy, a ty słyszysz tylko chaotyczny trajkot i szum
poddaję się – sama musisz sens ogarnąć słów
wszystko przemija, wszystko się zmienia, ty sobą bądź i więcej nic
a, mój Boże, kiedyś może ja sam u twych zapłaczę drzwi
Komentarz Filipa Łobodzińskiego
Piosenka sporządzona tak zręcznie, że nie ma właściwie znaczenia, czy śpiewa ją kobieta, czy mężczyzna. Tu tekst trafił pomiędzy kilka innych pożegnań miłosnych – ale treść wcale niekoniecznie wskazuje, że problemem są relacje między dwojgiem ludzi. Bohaterka interesuje narratora bardziej ze względu na swoje podejście do szerszego świata. Niektórzy wskazują, że w istocie Dylan pisał „Ramonę” z myślą o Joan Baez – ale czy to ważne?