Nie jestem człowiekiem z Sarajewa
utwory / premiery w sieci Agnieszka Schreier Faruk ŠehićPremierowy zestaw wierszy Faruka Šehicia w przekładzie Agnieszki Schreier.
WięcejFragment zapowiadający książkę Faruka Šehicia Książka o Unie, która ukaże się w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 21 marca 2016 roku.
W mojej wyimaginowanej aleksandryjskiej bibliotece, tej, która składałaby się z drobnych przedmiotów, nieistotnych codziennych rytuałów lub okruchów wspomnień, znajduje się pewien stary magnetofon Toshiba. Kupiłem go w księgarni gdzieś na początku lat osiemdziesiątych. Ten dwugłowicowy magnetofon był pierwszym modelem, w którym klawisze sterujące umieszczono na dole, tuż pod kieszenią, gdzie wkładało się kasety. Był lekki, o harmonijnej budowie: ani przesadnie wysoki, ani zbyt masywny, z czarnego plastiku, ze skalą radiową, której blask potrafił w nocy wywoływać podróże bez ruchu w dalekie miejsca, takie jak Ryga albo Wilno, miasta, co do których nie byłem wtedy pewien, gdzie się dokładnie znajdują. Ich nazwy wyglądały jak z innej planety, była to w końcu bałtycka i niesłowiańska część ZSRR, wyjątek stanowiły jedynie nazwiska litewskich koszykarzy dowodzonych przez Sborną. Magnetofon starzał się z taką samą prędkością, z jaką urządzenia techniczne dokonywały postępu pod względem designu i coraz szybszych, coraz bardziej szalonych, nowo wynalezionych funkcji. Kapitalizm, wciąż jeszcze oddalony od nas, żyjących po tej stronie muru berlińskiego, czynił cuda, które będziemy oglądać z opóźnieniem, kiedy stracą już dla nas swoją emocjonalną wartość. Zagubimy się bowiem pomiędzy resztkami własnych i cudzych żyć, pomiędzy próbami zbudowania ich od początku i odnalezienia w nich pełni i prostego szczęścia. Z tego powodu lata dziewięćdziesiąte mają nad nami władzę niczym pamięć totalitarna. Jestem jeden, a są nas tysiące. Niezłomnych i złamanych.
W mojej aleksandryjskiej bibliotece, co zrozumiałem dopiero teraz, ten magnetofon zajmie wysokie miejsce na skali ważności. Zawsze z łatwością wyrzekałem się rzeczy, ale gdybym tylko wiedział, nosiłbym go ze sobą poprzez wodę, przez ogień i przez błoto. Zostawiłem go w Zagrzebiu i 15 kwietnia 1992 roku wyruszyłem do swego ogarniętego wojną kraju.
Pod pretekstem walki przeciwko muzułmańskim ekstremistom, zielonym beretom, walki o rzekome ocalenie Jugosławii, na wschodnią Bośnię napadły, wspólnie z licznymi i dobrze uzbrojonymi ochotniczymi zastępami serbskich zbrodniarzy z Serbii, jednostki JNA, na własne oczy widziałem uchodźców ze Zvornika z nylonowymi siatkami i tobołkami, stojących na parkingu zagrzebskiego meczetu. To byli ludzie z krwi i kości, ludzie, którzy się staną pierwszymi uchodźcami, posłanymi w świat jak race ostrzegawcze w nocne niebo, rozproszone na wszystkie możliwe strony. Przyszliśmy przed meczet, aby uwierzyć w to, czego słuchaliśmy w relacjach lokalnych reporterów Radia Sarajewo. Dziennikarz radiowy z Fočy nie miał pojęcia, kto strzela do kogo w tym mieście, wszędzie panowało zamieszanie, spowodowane zapewne przez wypowiedź Izetbegovicia o tym, że do wojny potrzeba dwojga. Dla cywilów, którzy dryfowali po Drinie i Ćehotinie, wojna zakończyła się jednoznacznie, zostali już przecież zabici. Kilka dni wcześniej w Sarajewie odbywały się wiece w obronie pokoju i jedności Jugosławii. Nierozgarnięci górnicy, robotnicy, „miejskie towarzystwo” z jugosłowiańskimi flagami, z socjalistycznymi pieśniami na ustach, maszerowali, dopóki ich nie powybijały snajperskie kule czetników z hotelu Holiday Inn. Miałem dwadzieścia pięć lat i wcale nie było mi ich żal. Kto postanowił umrzeć jako głupiec, miał w tym moje pełne poparcie.
W filmie Łowca androidów na budynkach futurystycznego miasta, wiecznie zalanego deszczem, znajdują się ogromne reklamy firmy TDK, którą zapamiętam dzięki sześćdziesięcio- i dziewięćdziesięciominutowym kasetom o tej samej nazwie. Gdzieś z pewnością istnieje ukryta planeta, świat na zgubione rzeczy i przedmioty, które wyszły z mody, oraz ich reklamy, pulsujące neonowym blaskiem nieprzemijalności.
Na pewnym polu walki, późną jesienią 1994 roku, kiedy liście wraz z ludźmi krwawiły na pastelowo, z domu, który za chwilę doszczętnie spłonie – ogień to dobry duch naszych czasów – uratowałem magnetofon Sanyo. Będzie mi służył przez całych czternaście lat.
Pole Zły Szczyt składało się z błota, deszczu i deszczu z błotem, tak jak radziecki front pod koniec jesieni, tuż przed śniegami, lodem i mrozem. Wszystko niknie wtedy w ziemi, życie w roślinach zamiera, a szaropopielaty kolor rozmokłej brei pochłania każdą nadzieję, że słońce jeszcze znów kiedykolwiek zaświeci. Nasz front był gorszy od tego radzieckiego znanego z książek, nie miał rozległych stepów przydatnych w przypadku odwrotu, ale był to nasz własny, intymny front. Każde jego wspomnienie sprawia najpierw, że chłód przenika mi kości, zmieniając się zaraz potem w przyjemne źródło ciepła, piec, który mnie ogrzewa, choć w nim nie rozpalam. I wtedy, gdy na nasz front leje się z nieba deszcz, pojawia się Rutger Hauer w długim skórzanym płaszczu i, przedzierając się rękoma przez cierniste krzewy, powtarza nam do znudzenia: „This is not Time to die. This is not Time to die…”.
Jeszcze długo po wojnie, kiedy przestałem już z niego korzystać, należał wciąż do otaczających mnie użytecznych przedmiotów, jak gdyby był reliktem strzegącym jako takiej przeszłości, mojej przeszłości. Żar ognia zauważalnie stopił z jednej strony plastikową obudowę. Miał bliznę wojenną i w trakcie przeprowadzki trafił do kontenera w górnej części miasta.
Podczas pewnego fragmentarycznego snu ujrzałem przed sobą magnetofon Toshiba. Cały połamany, z przewodami, które powstrzymywały jego ostateczny rozpad, leżał rozczłonkowany na stole. Skala radiowa świeciła na bladoniebiesko, jego wewnętrzna maszyneria była niemal nietknięta, widziałem tam rzędy jakichś rażąco żółtych diod, przypominające urządzenia do przesyłu energii elektrycznej. Pomniki przestarzałej technologii samotne jak miasta opuszczone pod koniec ery Dzikiego Zachodu – tak właśnie wyglądały jego wnętrzności. Wydawał się zepsuty z zewnątrz, ale jednak działał. Czyż nie wszyscy byliśmy tacy zaraz po wojnie? Nieświadomi tego, że chociaż napoczęła nas już wszechobecna korozja, jesteśmy naszpikowani szaleńczą adrenaliną ocalałych.
Z powodu magnetofonu i wielu innych utraconych rzeczy, zwłaszcza tych niematerialnych, z powodu utraconych emocji, wspomnień cienia zabawki w dalekim zmierzchu sprzed dziesięciu tysięcy nocy, rozpocząłem budowę mojej aleksandryjskiej biblioteki. Taka jest powinność każdego, kto archiwizuje melancholię. Zawsze kiedy oddaję do biblioteki jakiś przedmiot na przechowanie, ona automatycznie zawiesza swoją pracę. Moja przeszłość się wypełnia, pustka świata kurczy. Biblioteka znika w tajemniczy, jak przystało na nią, sposób, a ja mogę być wówczas w miarę szczęśliwym archiwistą swojej przeszłości.
Urodzony w 1970 roku w Bihaću (Jugosławia). Poeta, prozaik, publicysta. Porucznik w Armii Bośni i Hercegowiny podczas wojny domowej (1992-1995). Debiutował w 2000 roku tomem poetyckim Pjesme u nastajanju. Laureat m.in. Nagrody Zoro Verlag za zbiór opowiadań "Pod pritiskom". Jego pierwszą powieść "Knjiga o Uni" wyróżniono w 2011 roku nagrodą im. Mešy Selimovicia (przyznawaną za najlepszą książkę prozatorską wydaną w Serbii, Bośni i Hercegowinie, Czarnogórze i Chorwacji) oraz Nagrodą Literacką Unii Europejskiej (2013). Należy do bośniacko-hercegowińskiego PEN Clubu. Autor cotygodniowych felietonów dla czasopisma BH Dani. Mieszka w Sarajewie.
Premierowy zestaw wierszy Faruka Šehicia w przekładzie Agnieszki Schreier.
WięcejFragmenty powieści Książka o Unie, zarejestrowane podczas audycji w Radiu Wrocław Kultura. Czyta Bartosz Woźny.
WięcejRozmowa Agnieszki Schreier z Farukiem Šehiciem, towarzysząca premierze Książki o Unie, wydanej w Biurze Literackim 22 marca 2016 roku.
WięcejAutorski komentarz Faruka Šehicia towarzyszący premierze Książki o Unie, wydanej w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 22 marca 2016 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Faruka Šehicia Książka o Unie, która ukaże się w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 21 marca 2016 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Faruka Šehicia Książka o Unie, która ukaże się w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 21 marca 2016 roku.
WięcejRecenzja Patrycji Chajęckiej tomu Książka o Unie Faruka Šehicia, który ukazał się nakładem Biura Literackiego w wersji elektronicznej 28 sierpnia 2017 roku.
WięcejRecenzja Pawła Micnasa tomu Książka o Unie Faruka Šehicia, który ukazał się nakładem Biura Literackiego w wersji elektronicznej 28 sierpnia 2017 roku.
WięcejFragmenty powieści Książka o Unie, zarejestrowane podczas audycji w Radiu Wrocław Kultura. Czyta Bartosz Woźny.
WięcejRozmowa Agnieszki Schreier z Farukiem Šehiciem, towarzysząca premierze Książki o Unie, wydanej w Biurze Literackim 22 marca 2016 roku.
WięcejRecenzja Aleksandry Grzemskiej towarzysząca premierze Książki o Unie Faruka Šehicia, wydanej w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 21 marca 2016 roku.
WięcejAutorski komentarz Faruka Šehicia towarzyszący premierze Książki o Unie, wydanej w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 22 marca 2016 roku.
WięcejRecenzja Krzysztofa Sztafy towarzysząca premierze Książki o Unie Faruka Šehicia, wydanej w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 21 marca 2016 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Faruka Šehicia Książka o Unie, która ukaże się w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 21 marca 2016 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Faruka Šehicia Książka o Unie, która ukaże się w przekładzie Agnieszki Schreier w Biurze Literackim 21 marca 2016 roku.
Więcej