utwory / zapowiedzi książek

Głodni (1)

Iwona Bassa

Fragmenty zapowiadające książkę Głodni Iwony Bassy, która ukaże się w Biurze Literackim 1 maja 2023 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Toczy­li­śmy czas, spo­wi­ci gęstym dymem, won­nym kadzi­dłem, w tym Kra­ko­wie o ścia­nach poro­śnię­tych blusz­czem, z okien­ni­ca­mi otwar­ty­mi w kolor morza, któ­re szu­mia­ło pięć­set pięć­dzie­siąt kilo­me­trów stąd, z butel­ka­mi z bar­wio­ne­go szkła, w knaj­pach, gdzie na sto­łach sta­ły maszy­ny do szy­cia, w knaj­pach ze ścia­na­mi wykle­jo­ny­mi szpal­ta­mi z gazet, w knaj­pach, gdzie wosk ska­py­wał ze świec i muzy­ka wyska­ki­wa­ła do góry, spa­da­ła i roz­cho­dzi­ła się jak krę­gi po wodzie, kie­dy rzu­cisz w nią kamień. Niech pierw­szy rzu­ci kamie­niem, kto cze­goś podob­ne­go nie prze­żył.

– Chodź­że tędy, nie tutaj, w lewo. – Pro­wa­dził nas bocz­ny­mi ulicz­ka­mi, zapę­dzał w śle­pe zauł­ki i przej­ścia tam, gdzie „suro­wo wzbro­nio­ne”, żeby tyl­ko nie natknąć się na Kaś­kę, któ­rej imię chrzę­ści­ło w szkle, sycza­ło w pia­nie, spo­tkał katar Kata­rzy­nę.

Ona mar­z­ła na przy­stan­ku, a my wręcz prze­ciw­nie, my się roz­grze­wa­li­śmy, rumień­ce wykwi­ta­ły coraz to szyb­szą, ciem­niej­szą czer­wie­nią, aż trze­ba było roz­piąć guzik, ścią­gnąć swe­ter. Ona tra­ci­ła, ja zyski­wa­łam, czar­ne prze­gry­wa, zie­lo­ne wygry­wa, koło się krę­ci, a staw­ki wciąż rosną, staw­ki się podwa­ja­ją.

Strze­la­li­śmy sobie w łeb pio­łu­nów­ką, orze­chów­ką, dubel­tów­ką, leli­śmy piwa jasne, peł­ne, warzo­ne, piwa ciem­ne, por­te­ry i sto­uty, piwa łama­ne, zła­ma­ne, wina ze szcze­pów Char­don­nay i Sau­vi­gnon, czy­ja to wina, rumy z colą, giny z toni­kiem, her­ba­tę ze spi­ry­tu­sem, na lodzie i bez lodu, pod lodem, z limon­ką i cytry­ną, mię­tą, na weso­ło, na smut­no, na miłość, na złość, na pie­prze­nie, na rzy­ga­nie.

Zapa­da­li­śmy w sofy o zdar­tej skó­rze w Kul­tu­ral­nym na antre­so­li, gdzie dym z papie­ro­sów wahał się, chwiał jak ni to rośli­ny, ni zwie­rzę­ta roz­mna­ża­ją­ce się pod wodą, ukwia­ły i medu­zy koły­sa­ne fala­mi. Przy­kle­jał do języ­ków, pod­nie­bień, prze­cią­gał pomię­dzy zęba­mi, kłę­bił się w żołąd­ku gory­czą niko­ty­ny. W cie­płych podmu­chach, spo­wol­nie­niach zanu­rza­li­śmy się niżej wciąż i niżej.

A kie­dy się­ga­li­śmy dna, bar­ma­ni o bro­dach z weł­ny otwie­ra­li kra­ny i nale­wa­li po brze­gi i uno­si­łam kufle w dło­niach, a pia­na pstry­ka­ła pęche­rzy­ka­mi powie­trza, zwra­ca­jąc nas od nowa ku górze jak ryby, któ­re się uto­pi­ły, bo zapo­mnia­ły pły­wać.

Pod spoj­rze­nia­mi obcych męż­czyzn wzbie­ra­ła we mnie krew, mię­śnie sprę­ży­no­wa­ły i tlen się wynie­biesz­czał, ukła­dał w hek­sa­go­ny.

Dziew­czy­na od szkla­nek, w spodniach czer­wo­nych jak płach­ta na byka, roz­cza­pie­rza­ła dło­nie i zbie­ra­ła ze sto­łów po dwie gar­ście szkła, wsu­wa­jąc pal­ce do środ­ka, wymie­nia­ła pod­stę­pem popiel­nicz­ki.

– Czy­ta­łem wczo­raj Ulis­se­sa – opo­wia­dał Woj­tuś, któ­ry nigdy nicze­go nie prze­czy­tał.

– I co? – zapa­la­łam się ja, któ­ra prze­czy­ta­łam wszyst­ko: mały druk na ety­kie­cie od musz­tar­dy, instruk­cję obsłu­gi szli­fier­ki kąto­wej, roz­kład jaz­dy kolej­ki wąsko­to­ro­wej Wene­cja-Żnin.

– Jest tam nauczy­ciel, któ­ry tłu­ma­czy dzie­ciom, co to molo. Mówi im, że to roz­ma­rzo­ny most.

Pomyśl tyl­ko – roz­ma­rzo­ny most. Idziesz po roz­ma­rzo­nym moście.

Dopie­ro potem oka­zu­je się, że jed­nak był roz­cza­ro­wa­ny.

O autorze

Iwona Bassa

Pisze prozę, ale lubi bałamucić gatunki. W literaturze szuka lingwistycznych przygód. Za debiutancką powieść Głodni (2023) nominowana do Nagrody Literackiej im. W. Gombrowicza oraz Nagrody Conrada.

Powiązania