Z głośników pod sufitem wypełzała muzyka, niby trujący bluszcz, okręcała się wokół drewnianych bali, czasami tak głośna, że zagłuszała nasze słowa, zarastała nam uszy i usta. Jazz brzmiący jak uderzanie zardzewiałymi przedmiotami, popełnianie omyłek i wykroczeń, na przemian z etnicznymi pieśniami, śpiewanymi w upalnym narzeczu z brzucha Afryki, gdzie w zmieniającym się nieustannie, dżemującym, skrzypliwym rytmie ktoś smutno–wesoło, wolno–szybko, słodko–gorzko zawodził: „marihuana, marihuana, marihuana”, albo nam się tylko tak słyszało.
Bujał się do rytmu i pisał palcem w powietrzu znaki, które próbowałam odczytać, choć bałam się, że to imiona kobiet, otwartych jak książka na sześćdziesiątej dziewiątej stronie. Ogień powoli zjadał jego papierosy.
Ochroniarz w okrągłych okularkach à la John Lennon, imagine all the people, i z jednym pożółkłym zębem z przodu znał nas już na pamięć, i nie uważał za nic dobrego, kiedy każdego popołudnia schodziliśmy w dół, gromił na nas wzrokiem kaznodziei.
– To nasze życia! – pyskowałam mu w myślach. – Możemy robić z nimi, co nam się tylko podoba. Możemy je przesiedzieć w Kulturalnym, przepić, przepalić, przepierdolić!
Nosił buty na modłę wojskową, wysokie glany ze sznurowadłami i kiedyś się z nami rzeczywiście pokłócił, ale nie wiedziałam o co i Wojtuś też chyba nie, chociaż krzyczeliśmy na niego z chodnika przed bramą, ciskaliśmy kurwami i nędzami, a on nam odpowiadał tym samym, schowany w swojej budce obok schodów, za okienkiem jak bulaj w burcie statku.
O autorze
Iwona Bassa
Pisze prozę, ale lubi bałamucić gatunki. W literaturze szuka lingwistycznych przygód. Za debiutancką powieść Głodni (2023) nominowana do Nagrody Literackiej im. W. Gombrowicza oraz Nagrody Conrada.
Fragmenty zapowiadające książkę Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021, która ukaże się w Biurze Literackim 3 października 2022 roku.