
Powieść o nas
recenzje / ESEJE Filip ŁobodzińskiImpresja Filipa Łobodzińskiego na temat prozy Krystyny Czarneckiej, wyróżnionej w ramach projektu „Pracownie otwarte prozą 2023”.
WięcejFragment zapowiadający książkę Nie gódź się Patti Smith, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 28 lutego 2019 roku.
Szesnasta czas się rozliczyć, dostałam robotę w wytwórni szczyn, kontroluję rurki
Czterdzieści godzin trzydzieści sześć dolarów tygodniowo ale czekiem, Jack
A upał tu, upał jak na Saharze
Można zemdleć z gorąca ale te flądry to takie matoły że nie pojmują, takie wdzięczne za tę cholerną robotę, nie wiedzą że dają się dymać.
Te kobiety nie mają zębów dziąseł czaszek
I jeszcze jak wciągają gorące parówki, ale ja to w sumie też nie gadałam za wiele
Byłam porządną uczennicą zaharowaną palanciarą, a wymyśliłam sobie że jestem motorem wyścigowym, muszę nastukać szmalu muszę nastukać szmalu.
Ale nie, trzeba, trzeba poczuć związek (mała), tak, trzeba złapać podskórny rytm
Szef zmiany podjeżdża na wrotkach i mówi: E siostra, za szybko zasuwasz.
Rozpieprzasz plan produkcji.
Za szybko odwalasz przydział.
Wyskakuj z mustanga Sally, tak donikąd nie dojdziesz, tak donikąd nie dojdziesz.
Daję na luz.
Hamuję nerwy.
Pociągam syrop z deksem podchodzę do tej rozpalonej jak cholera Dot Hook i mówię
Heja, stara, nieważne, robię szybko czy powoli i tak zawsze zostaje jeszcze coś do roboty.
A to taka prawdziwa katoliczka, co nie.
Krzyżuje palce i mówi: Jest zasada.
Jest zasada.
Robisz po mojemu albo robimy ci nura.
Jak nie wyskoczysz z mustanga to rzucamy cię na glebę, morda w bardachę, Sally, trza kumać rytm.
Kumaj rytm, mała. Twist i czad.
O bym mogła mieć tu może radio
James Brown śpiewałby że Straciłem kogoś.
Wzorce i Trefnisie i Georgie Woods ten gość to wódz i Pociski Sterowane…
Ale nie, nic nie mam, zero odmiany, zero okna tylko szybka w gipskartonie w gipskartonie, patrzę przez nią w dół, w dół na klasztor Tereni, ach te zakonnice, te mniszki rozbiegające się kwitnące kornetami jak koty w żałobie, o stąd wygląda jakby cholera były zupełnie wolne, zupełnie bo nie muszą przyciskać tych gładkich, nie muszą gładzić rękami rozpalonej stali, nie muszą się martwić licznikiem dogmatem licznikiem roboczogodzin, o stąd wygląda jakby cholera były zupełnie wolne, i jak pachną jak pachną a ja tu pewnie pachnę jak akuszerka tej Dot Hook.
Wolałabym pachnieć jak chłopaki o te uczniaki co to ich nogi klaszczą pod ławkami w klasie, czuć ten odorek róż i amoniaku, i jak ich fiutki dyndają jak kwiaty bzu.
Albo jak pachną tym zakazanym kwaskiem.
Ale nie, w nozdrzach mam różową lepką jejmość.
Ona za kółkiem, ja za kółkiem
O ta powolna kontrola doprowadza mnie do szału, pośród rur obok Dot Hook, o pewnie wyglądamy tak samo ramię w ramię, pot się leje, sto dziesięć stopni
Ale ja nie zemdleję.
Śmieją się czekają aż zemdleję, ale ja nie zemdleję, nie zgadzam się utracić, nie zgadzam się upaść, bo wiecie to ta monotonia dopada mnie każdego popołudnia jak ostatnio, każdego popołudnia jak powtórka, obok Dot Hook, no naprawdę wyglądamy identycznie obie dmuchamy w rury obie spocone
Ale wiecie, ona nie ma niczego do ukrycia a ja tak, ukrywam tu pożądanie,
mam do ukrycia coś zwane pożądaniem.
I ja się stąd wyrwę wiecie, bo eliksir lęku jest blisko.
W nosie czuję zapach cukru i nie mam nic do ukrycia oprócz pożądania
I odejdę pójdę stąd sobie, złapię pociąg i pojadę do Nowego Jorku i będę kimś, złapię ten pociąg i pojadę do Nowego Jorku i będę rozrabiać.
Zostanę gwiazdą i już nie wrócę, nie wrócę nie, nie wrócę spłonąć w tej wytwórni szczyn.
I będę płynąć w świetle
Uważajcie sobie
Umarł mu ojciec i zostawił mu gospodarstwo w Nowej Anglii
długie czarne karawany już się rozjechały
chłopiec stał teraz całkiem sam
patrzył na czerwono lśniący traktor
na którym siadywali z tatą
objeżdżali sine pola i oliwili noc
jakby ktoś nasmarował masłem koniuszki gwiazd
bo kiedy spojrzał, zaczęły się zsuwać.
Oparł więc głowę na skrzyżowanych rękach
i jął płynąć, płynąć ku brzuchowi statku
statek rozsunął się na oścież, on do środka wszedł
i zobaczył tatę za pulpitem wśród mnóstwa światełek
zobaczył tatę za pulpitem
wyglądał zupełnie inaczej
bo nie był człowiekiem, nie był człowiekiem
Twarz chłopca rozbłysła najczystszą radością
aż słońce rozjarzyło mu powieki, a oczy stanęły jak dwa słońca
biel powiek, biel opali, widział wszystko aż nadto wyraźnie
rozejrzał się, ale nie zobaczył już czarnego statku
czarnych karawanów, niczego, był tylko on, kruk
i padł na kolana, i spojrzał w górę, i zawołał:
Nie, tato, nie opuszczaj mnie
zabierz mnie, tato, do brzucha twego statku
niech statek rozsunie się na oścież, a ja wejdę do środka
tam, gdzie nie jesteś człowiekiem, nie jesteś człowiekiem.
Ale nikt nie słyszał, jak chłopiec krzyczy
nikt oprócz ptaków krążących po okolicy
zlatywały się we wszystkich kierunkach, jak róże się rozpierzchały
były jak turzyce na wydmie, co wieńczą bukiet szamana
rozszczepiły mu się w nosku, cała reszta wszczęła kanonadę
a on ujrzał światła uliczne, co machały ku niemu niczym ręce Blake’a
chwytały go za policzki, wyszarpywały mu kark
powykręcane miał już członki i wszystko, i powiedział:
Nie poddam się, nie poddam, spraw, bym się nie poddawał
nie poddam się, przyjdź, weź mnie tam szybko
zabierz mnie prędko, zabierz tam, tam do brzucha statku
statek rozsunie się na oścież, a ja wejdę tam, gdzie nie jestem człowiekiem.
Jestem krukiem z helu i mój jest ten film.
Zawołał więc, rozepchnąwszy niebo
rozciągając je niczym lateksową planszę kreskówki
Czy tylko ja jestem tu z całej generacji?
Dzień i noc o animacji będziemy tak śnić
nie podda się, nie podda, widzę już, jak nadlatują
o, wcześniej ich nie słyszałem, ale już słyszę
ekran radaru cały w srebrnych i platynowych rozbłyskach
nadciągały niczym czarne statki
nadciągały tu całymi strumieniami
a on uniósł dłonie i rzekł:
To ja, to ja, dam wam swoje oczy, zabierzcie mnie tam
proszę, zabierzcie mnie już tam, jestem krukiem z helu
czekam na was, proszę zabierzcie mnie tam, nie zostawiajcie mnie.
To syn, to sen, to krzyż, niby postać dręczonej kobiety
realna postać dręczonej kobiety, matki, która stoi
w progu, wypuszcza synów, już nie prezydentów, a proroków.
Wszystkie śnią, że urodzą proroka
a on będzie biec przez pola śniąc animowane sny
od nich rozpadnie mu się czaszka, rozprzestrzeni się wszystko
jak czarny lśniący bukiet, jak pięść, która wystrzeli ich tam
jak błysk, jak Bokser Muhammad, zabierze ich tam tam tam tam tam tam.
O, lećmy tam tam zabierz mnie tam polecę tam lecę tam lecę tam.
Zabierz mnie tam, lecę tam, polecę tam.
Lecę tam lecę tam lecę tam lecę tam tam tam tam tam tam tam tam
tam tam ku brzuchowi statku. Niech rozsunie się na oścież.
Wejdziemy do środka tam, gdzie nie jesteśmy ludźmi, nie jesteśmy ludźmi.
Tam, gdzie był piach, były tafle
słońce stopiło piach i ten przeistoczył się w rzekę szkła
gdy zastygła, chłopiec spojrzał na powierzchnię, zobaczył własną twarz
i zamiast oczu miał dwa białe opale, dwa białe opale
zamiast oczu miał dwa białe opale
i spojrzał w górę, promienie strzeliły i zobaczył, że kruk nadlatuje
i podciągnął się na plecach, i uleciał tam tam tam tam tam tam tam
Sha da du wop da shaman do way
sha da du wop da shaman do way
sha da du wop da shaman do way
sha da du wop da shaman do way
sha da du wop da shaman do way
Wiwat ptaking
Ur. w 1959 r. Iberysta, dziennikarz, muzyk i tłumacz z języków: angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego, katalońskiego, portugalskiego oraz ladino. Laureat Nagrody Instytutu Cervantesa w Warszawie w 2005 r. za najlepszy przekład literacki. Przez lata pracował jako dziennikarz (TVP, Polsat News, Trójka, Inforadio, „Non Stop”, „Rock’n’Roll”, „Machina”, „Przekrój”, „Newsweek”), a obecnie współprowadzi program telewizyjny „Xięgarnia”. Współzałożyciel Zespołu Reprezentacyjnego (od 1983, sześć płyt) oraz dylan.pl (od 2014, jedna płyta), specjalizującego się w wykonywaniu przekładów piosenek Boba Dylana. W Biurze Literackim ukazały się przetłumaczone przez niego książki Dylana: Duszny kraj (2016) oraz Tarantula (2018), Patti Smith: Tańczę boso i Nie gódź się oraz Salvadora Espriu Skóra byka. Mieszka w Warszawie.
Urodzona w 1946 roku. Amerykańska wokalistka, autorka piosenek, poetka, feministka. Jedna z najważniejszych kobiet w historii rocka. W 2005 roku została odznaczona Orderem Sztuki i Literatury przez francuskiego ministra kultury. Napisała kilkanaście książek prozatorskich i poetyckich, m.in. Poniedziałkowe dzieci, Pociąg linii M, Obłokobujanie. Jej wiersze przetłumaczono na kilkadziesiąt języków.