
Rozmowy na koniec: odcinek 1 Nowe głosy z Polski: poezja
nagrania / transPort Literacki Różni autorzyPierwszy odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 27.
WięcejPremierowy zestaw wierszy Szymona Kowalskiego Historia rozszarpana. Prezentacja w ramach projektu Połów 2020.
To się zaczęło pod wami,
w gnieździe pobytu kobiety rozmawiającej.
Wziąłem mój obiegowy wzrok i zacząłem rozpowiadać myśli nieznanym,
przynajmniej
tak mi się wydawało.
Słowa powstrzymujące przed morderstwem
uznano za tabliczny znak, który dręczył mnie podczas jednej z
przedmiesięcznych nocy.
***
Oleido, jesteś zbyt trywialna.
Muszę zrzucić na ciebie głód!
Udławisz się nim w czasie wysiłku.
Jestem ciekaw, czy zostaniesz finalnie powieszona na drucie.
***
Przewrót rozpocznie się w miniaturze pokoju.
Obiecuję to każdemu kciukowi.
Obiecuję to każdej stopie.
to już jest niekompletne, dziękuję
Obarczony echem niezliczonych kontrargumentów wybrałem drogę falistą.
Jeszcze chwila, stójcie cierpliwie…
Nastał czas wyprostowanej sylwetki! Naprzód!
Parada sułtana!
Przybywajcie istoty wszelkiej maści!
***
Wypływam na bezkresną głębię
z grabiami w tobołku.
Wchodzę do ciemnistych komnatek
z leszczyną w brewiarzu.
Paniusiu, przepraszam bardzo, lecz dostałem już czcigodną odpowiedź przedwczoraj.
Modystka rzuca kapeluszem.
Rzuć mocniej, mocniej rzuć!
Traf w mą podnosową plamę!
Pierwszy ostrów przed nami,
kolejny pojawi się może za paręnaście minut.
Przepowiadanie zawsze sprawiało mi wiele przykrości.
***
Mój chłopaczku, czy naprawdę ściąłeś włosy?
Uśmiech zniknął, a potem rozpoczął wynurzać się z podmiejskiego bajorka.
Czoło zostało odkryte.
To nie jest pocieszna wiadomość.
Po wielu nieudanych podróżach nauczyłem się rozpoznawać barwy.
I
Niech pani zacznie się martwić o swe śniadanie.
Symbole drobniusieńkich złodziejaszków
w każdej chwili mogą je zatruć, zadusić, wypatroszyć oraz pokazać światu bez kręgosłupa.
Dziś nikomu nie połamiemy kości.
Powtarzam to sobie jak mantrę.
II
Tunel
Obślizgłe kafle
Rytmiczne trzaski
O tak! Tylko minąć jeszcze starutkie schodki.
III
Witam ciebie, mój pierworodny!
Skoczmy w krainy mąki, zabierz mnie do
prześlicznej kobiety z towarem na głowie.
Kiedyś cała ma rodzina grała na akordeonie.
Tradycja niestety nie przetrwała do czasów teraźniejszych.
Potrzebne jest wynalezienie nowego instrumentu.
IV
Jestem!
Dzień dobry!
Czemu w zabytkowej budowli trąci zapachem
palącej się płachty?
Czy mamy skryć się pod stołem?
V
Przerwa będzie czasem leżenia.
Leżenia, którego uprawiają widzowie.
Rocznica.
Wygląda na Kościuszko.
O, patrzcie, tam już pozostał tylko ogon, jaki promowy.
Czyż nie są to dwie arcyważne litery z alfabetu marynarza?
Czy tam jeszcze milczą ludzie?
Kończymy pierwszą fazę w przekopie, przed drabiną.
Myślałem, że pobawimy się także w zjeżdżalnię.
Zostańcie tu, idę przebadać gmachy.
Proszę pana, niech pójdzie pan w prawo,
pan trafi, ja w pana wierzę.
Szarmanccy dziadziusie opluskują się w płytkich jacuzzi.
Otworzyłbym szklane drzwi, lecz chyba nawet na to ktoś mi zabrał ochotę.
Ale, proszę pana, niech pan zauważy wzór botha
na jednej z wejściowych tkanin, ciężko go zignorować, uwierzy mi pan.
Którą wybrać? Warstwa portasków.
Machina odleciała, cóż, będę musiał zaczekać na następną.
Ile?
***
Dziewczyna w robotycznej pralce.
Miałem ją uratować, lecz nie daliście mi ani jednej sekundy
na przygotowanie obrachunku.
Teraz będzie tylko strzelać ze stóp płomykami ognia.
A, bym zapomniał, będzie strzelać nimi również z brzucha,
z pępka, mówiąc najszczególniej.
Bywa, tak bywa mimo wielkiej miłości.
Maczugownicy maszerują dniami i nocami
po brukowej kostce.
Czasami podczas przerwy udają się nad jezioro.
Jedzą gofry.
Gofry jedzą maczugownicy.
Płyną kanałem, lecz to naprawdę kompletna rzadkość.
Maczugownicy uwielbiają wbiegać po schodach na strych.
Urodzony w roku odkrycia pozasłonecznej planety typu superziemia Janssen. Pochodzi z okolic gwiazdy Alfa Canis Majoris. Zajmuje się tworzeniem błyskowych dzieł lirycznych.