Rozmowy z Kanonu: odcinek 10 Charlotte Van Den Broeck
nagrania / nowy europejski kanon literacki Charlotte Van den Broeck Grzegorz JankowiczDziesiąty odcinek z cyklu „Rozmowy z Kanonu”.
WięcejPremierowe wiersze Charlotte Van den Broeck w przekładzie Olgi Niziołek.
Moja matka płacze przy robieniu prania.
Dla matek to doskonały moment na płacz,
bo wirujący bęben pralki
zazwyczaj robi dużo hałasu.
Słyszę jej szlochanie, ale ledwo co, tak cicho,
że można by to wziąć za odgłosy otoczenia.
Pralka liże rany dnia.
Można bowiem wsadzić do niej wszystko, co nie mieści się w głowie.
Na przykład nieużywaną pościel.
Albo zapach tytoniu na płaszczu dziadka z rakiem gardła.
Długi program, sześćdziesiąt stopni, rytuał oczyszczenia.
Długo uważałam za niesprawiedliwe to, że mam płaczącą matkę.
Jakbym musiała chodzić do szkoły z cięższym plecakiem,
a przy zabawie w liska koło drogi zawsze przechodziło mi przez myśl, że ta chusteczka jest dla matki.
Fenomen „płaczącej matki” wyjaśniałam domysłem,
że było za mało wody, że to dlatego wpatrywała się w pralkę
i bardzo długo i intensywnie myślała o martwych kociętach, tak długo,
aż mogła zrobić pranie we własnych łzach.
Wyrosłam z plamami soli na ubraniach.
Kobiety warzą z siebie bulion w kąpieli,
aż ich wnętrzności wygotują się w formie dziecka.
Tak się rodzimy: bez muszli,
bez pewności, że pewnego dnia znajdziemy
usta tak bardzo podobne do naszych ust,
że zaczniemy nimi mówić.
My też skończymy w pozycji żaby,
z gulgoczącym oddechem i tikiem nerwowym
głowy na zdumionym ciele,
porzucone w wannie,
gdy woda będzie wirować w odpływie,
małe kołujące tornado,
o którym nie wspomną nawet w prognozie pogody.
Oglądamy filmy przyrodnicze:
dojrzała płciowo samica na sawannie
na kanapie planujemy wycieczkę badawczą
z jednego ciała do drugiego.
Ramiona uwolnione z sukienki, wprawianie
siebie nawzajem w ruch, znajdowanie rytmu
nieruchome
leżenie pod twoimi dłońmi.
Mowa to kamuflaż dla zapominania
nie róbmy sobie z niej języka
zróbmy tak: ukradniemy cyfry z zegarów
i zegary ze ścian,
aż zostaną z nich same koła,
które niczego nam nie odbierają.
Tylko ten odległy moment,
kiedy straciliśmy swój kształt
Zgodnie z prawami wzajemności
można ciągle wracać do początku
znowu ramiona uwolnione z sukienki, wprawianie
siebie nawzajem w ruch
znajdowanie rytmu.
Dziecko z dziadkiem stoją nago na brzegu jeziora.
Uznajemy, że to naturalne
rozbierając się, grzecznie patrzymy na palce własnych stóp.
Siłą układamy policzki w uśmiech
jedno spojrzenie i znika niewinność mojego bikini.
Tak wślizgujemy się w wodę, po szelmowsku.
Ruszamy na drugi brzeg, dziwnie
pływa się żabką bez konturów basenu.
Opowiadam o piersiach mojej matki w kąpieli,
na powierzchni wody, o tym, jak zdawały się przeczyć grawitacji.
Palimy papierosy na twoim śpiworze, to mój pierwszy raz.
Mam dziąsła jak wyschnięta pestka moreli,
ale mówię, że mi się podoba.
Rano słońce wypędza nas z namiotu,
znajdujemy obok niego martwe pisklę.
Czymkolwiek było, było bezbronne.
Panująca tu lekkość uwiera.
Jesteśmy jak zmęczone zabawą dzieci w kącie
pokoju zabaw, ich pięści bijące o dywanik
krzyczą, że ciała pękają w szwach.
W południe gapimy się w słońce spuchniętymi oczami kameleonów.
Świat rozmazuje się w krechy rysowane świecówkami.
Nie ma widocznej różnicy między dłonią a stołem
tylko przejście między materią.
W powiększonych ziarnach roztańczonych obrazów z pikseli
falują dziewczęce włosy w długich kucykach, dziewczęce włosy
które nie są jeszcze atutem, a przeszkodą przy zabawie
przy chodzeniu są prawie jak bicze.
Bezwładność spycha wszystko w dół:
większa masa na tej samej powierzchni,
przez to gdzieś na krańcach świata
rzeczy wypadają przez brzegi.
Panująca tu lekkość uwiera.
Jakby to wszystko było tylko torem dla kulek
drogą z góry na dół
aż ktoś znów nas podniesie.
Rzeźbię cię z marmuru, szybko gryzę w ramię
zęby zgrzytają o twoje marmurowe ramię.
Jak często bym cię nie wykuwała z kredowych skał mojej głowy,
i tak zdajesz się ledwo mieścić we wspomnieniu.
Czasem przez rozdarcia dni dostrzegam jeszcze twoje chłopięce oczy,
szafran, którym posypywaliśmy wargi, częściej
mijasz to miejsce, idziesz tam, gdzie mogę sobie ciebie wyobrazić
w pogoni za pawicą atlasem, a ja wykuwam i wykuwam
cię z kredy i krzyczę, że my od zarania dziejów
że przecież mówiłeś, że my od zarania dziejów
zlizywaliśmy sobie miód z włosów, światło załamuje się na wannie
miesza się z pianą tej nierozważnie cichej wody
w której wycinam ostatnie linie, układam ci dłonie w trójkąt,
miękkie zbocze bioder w kontrapoście.
Przypinam ci do piersi pawicę atlas.
Wieczór
i chemiczne światło w twoich oczach a ty patrzysz
rozłamuje się na pomarańczowo w twoich oczach płynące światło
w którym wiedziałam to, czego nigdy potem nie miałam wiedzieć
jak jedno słowo tak po prostu
może zacząć znaczyć coś innego
i że wtedy wszystko
na dworze wisi wieczór sterylny, już późny, i leniwy dym
niezdecydowany między nami, a ty patrzysz
i co wzbiera w wieczorze, we mnie, czerwone błyszczące mrówki
setki, jeszcze chwila, nim światło się skurczy, swędzenie
płonące swędzenie twoich oczu nie ustaje
nawet teraz gdy światło już
bo na zboczu między teraz i za chwilę
czeka na nas pokój bez komarów i wahania
nie może być inaczej, bo wisi nade mną twoja ręka
która mnie nie dotyka, ale daje mi możliwość,
bym do niej przylgnęła nieposkromioną możliwość,
bym przylgnęła do ręki, która mnie nie
dotyka, ale daje mi możliwość, bym
czekanie i wzbieranie
to prawie to samo, na linii załamania
jedno staje się drugim czego chcę
i co wiem w neonowym świetle
spektrum kolorów w kałuży przez chwilę
było prawdziwe i jaskrawopomarańczowe
inaczej się nie da czasem
w myślach do ręki dodaję wieczór
usta ramię przyrodzenie
i że to wszystko
i że ty mrówek nie i wzbierających kolorów nie
że kolor tylko materią i światło które ledwo co jeszcze światłem
wieczór jaskrawopomarańczowe jeszcze przez chwilę
daj mu przez chwilę jeszcze
aż światło już nie aż i patrzenie
staje się tylko kierunkiem twoich oczu
Urodzona w 1991 roku w Turnhout. Belgijska poetka i pisarka, absolwentka studiów z zakresu literatury angielskiej i niemieckiej oraz dramatopisarstwa. Debiutowała w 2015 roku tomikiem Kameleon, za który otrzymała nagrodę Herman De Coninck Debuutprijs. Dwa lata później ukazał się Nachtroer, nominowany do nagrody VSB Poëzieprijs. W 2019 roku autorka opublikowała Waagstukken – eseje poświęcone architektom, którzy popełnili samobójstwo w zaprojektowanych przez siebie budynkach lub z ich powodu. W 2021 roku ukazał się tomik Aarduitwrijvingen, inspirowany interdyscyplinarnym projektem, który autorka prowadziła z artystką audiowizualną Janą Coorevits. W swoich performatywnych występach Charlotte van den Broeck poszukuje sposobu na wyrażenie „wymawialności”, cielesności poezji. Jej teksty były tłumaczone na niemiecki, francuski, hiszpański, afrikaans, serbski, angielski i polski.
Urodzona w 1988 roku. Tłumaczka z języka niderlandzkiego i angielskiego. Ukończyła niderlandystykę na Uniwersytecie Wrocławskim, mieszkała przez siedem lat w Amsterdamie. Przełożyła kilkanaście książek, w tym uznaną za jeden z najlepszych komiksów 2020 roku powieść graficzną Brechta Evensa Jest zabawa.
Dziesiąty odcinek z cyklu „Rozmowy z Kanonu”.
WięcejSpotkanie z udziałem Charlotte Van Den Broeck, Radmili Petrović, Jana Škroba oraz Grzegorza Jankowicza w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejDwudziesty czwarty odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejAutorska impresja Charlotte van den Broeck, towarzysząca premierze książki Rozcierki z ziemi w tłumaczeniu Olgi Niziołek, wydanej w Biurze Literackim 12 czerwca 2023 roku.
WięcejRozmowa Olgi Niziołek z Charlotte van den Broeck, towarzysząca premierze książki Rozcierki z ziemi Charlotte van den Broeck w tłumaczeniu Olgi Niziołek, wydanej w Biurze Literackim 12 czerwca 2023 roku.
WięcejGłos Charlotte van den Broeck w debacie „Czy próbujesz zmienić świat swoim pisaniem?”.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Rozcierki z ziemi Charlotte Van den Broeck w tłumaczeniu Olgi Niziołek, która ukaże się w Biurze Literackim 12 czerwca 2023 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Rozcierki z ziemi Charlotte van den Broeck w tłumaczeniu Olgi Niziołek, która ukaże się w Biurze Literackim 12 czerwca 2023 roku.
WięcejFragment książki Zapada poranek Manon Uphoff w tłumaczeniu Olgi Niziołek. Prezentacja w ramach projektu „Przekłady na język polski 2018”.
WięcejPremierowe wiersze Charlotte Van den Broeck w przekładzie Olgi Niziołek. Prezentacja w ramach cyklu „Nowe głosy z Europy”.
WięcejSpotkanie autorskie w ramach festiwalu Stacja Literatura 22, w którym udział wzięli Asja Bakić, Charlotte Van den Broeck, Llŷr Gwyn Lewis i Kacper Bartczak.
WięcejRozmowa Kacpra Bartczaka z Charlotte Van den Broeck. Prezentacja w ramach cyklu „Nowe głosy z Europy”.
WięcejRecenzja Aleksandry Byrskiej, towarzysząca premierze książki Rozcierki z ziemi Charlotte van den Broeck w tłumaczeniu Olgi Niziołek, wydanej w Biurze Literackim 12 czerwca 2023 roku.
Więcej