Rozmowy z Kanonu: odcinek 7 Najat El Hachmi
nagrania / nowy europejski kanon literacki Grzegorz Jankowicz Najat El HachmiSiódmy odcinek z cyklu „Rozmowy z Kanonu”.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Ostatni patriarcha Najat El Hachmi w tłumaczeniu Anny Sawickiej, która ukaże się w Biurze Literackim 27 czerwca 2022 roku.
Wstęp
To jest historia Mimouna, syna Drioucha, syna Allala, syna Mohameda, syna Bouziane’a, którego my będziemy nazywać po prostu Mimounem. To jego historia i historia ostatniego z wielkich patriarchów, którzy tworzą długi łańcuch przodków Drioucha. Każdy z nich żył, działał i wpływał na życie wszystkich, którzy ich otaczali, ze stanowczością wielkich postaci biblijnych.
Niewiele wiemy o tym, jak powstaje wielki patriarcha czy patriarcha przeciętny, ich pochodzenie ginie we mgle czasów, a nas w tym miejscu nie interesują początki. Jest wiele teorii na ten temat, próbujących wyjaśnić ciągłość tego porządku społecznego, który istniał od zawsze i nadal trwa. Nieistotne są teorie deterministyczne i wykładnie pseudomagiczne. Faktem jest, że Mimoun wyznacza gwałtowny koniec tej sukcesji. Żaden jego syn nie będzie już się utożsamiał z autorytetem, który go poprzedzał, ani nie będzie próbował kopiować tych samych schematów dyskryminacyjnych i dyktatorskich.
To jest jedyna prawda, którą chcemy wam przedstawić, prawda o ojcu, który musi się zmierzyć z frustracją niemożliwej realizacji swojego przeznaczenia, prawda o córce, która, nie mając takiego zamiaru, na zawsze zmieniła historię Driouchów.
Długo oczekiwany syn
Tamtego dnia urodził się, po trzech córkach, pierwszy z synów Drioucha, syna Allala, syna Mohameda, syna Bouziane’a etc. Mimoun był dzieckiem szczęścia, bo przyszedł na świat po kilku dziewczynkach.
Dzień zaczął się zwyczajnie, ot, dzień jak co dzień. Nawet gdyby wielkie panie owinięte w białe płótna, które zazwyczaj wtrącają się do spraw tego rodzaju, miały wyjaśnić, co zapowiadało te narodziny, nie potrafiłyby wskazać nic niezwykłego. Nie było znaków na niebie, ani wielkich chmur na horyzoncie o zmierzchu, ani dziwnego spokoju, ani palącego słońca w południe, ani nawet stado owiec nie wydawało się bardziej pobudzone niż zwykle. Osioł nie strzygł uszami w taki szczególny sposób, który zwiastował, że coś ma się wydarzyć. Nawet rzeka w parowie nie szumiała głośniej niż zwykle.
Nie wydarzyło się nawet to, co zwykle się dzieje w takich przypadkach: babcia, matka Mimouna, nie wstała rano z przeczuciem, że wydarzy się coś szczególnego, mimo że brakowało paru dni do nowiu. Nic z tych rzeczy. Nie było bólu nerek ani chodzenia w tę i we w tę wywołanego niepokojem i skurczami, nim odejdą wody.
***
Babcia wstała jak zwykle, o pianiu koguta, ociężała, mimo że ta czwarta ciąża była raczej dyskretna. Jak zwykle miesiła ciasto na chleb, białe i miękkie jak brzuch bezpłodnej kobiety. Dokonała porannych ablucji, kiedy ciasto rosło, i wiele razy pokłoniła się przed Najwyższym.
Wzięła długie szczypce zakończone mackami do chwytania owoców i poszła zrwać figi z opuncji figowej. Tam duża kropla potu spłynęła jej po skroniach otulonych białą chustą i wyłaniających się spod niej czarnych warkoczach, błyszczących od oliwy.
Sąsiadka przyszła ją przywitać i powiedziała, ach, z tym brzuchem, to pewnie znów będzie dziewczynka, prawda? Niech będzie, co Bóg da, jak się urodzi zdrowe i żywe, chłopiec czy dziewczynka, trzeba z pokorą przyjąć Bożą łaskę i błogosławieństwo.
Jej było wszystko jedno, mogła być dziewczynka. Ale co pocznie, kiedy wszystkie dziewczynki odejdą do cudzych domów i tam będą wychowywać swoje potomstwo, a ich dzieci nie będą pamiętać o matczynym pochodzeniu? Nie chodziło jej o rodowód, raczej bała się samotności… Sąsiadka-szwagierka miała już dwóch synów. Natomiast ona jak dotąd zawiodła jako małżonka, nie spełniła swojej podstawowej roli. Ród Driouchów nie rozwijał się jak powinien.
Babcia wypiła krew jeża, wykąpała się w wodzie ze spermą męża i okadziła cipkę dymem z mieszanki siarki, rozdrobnionych płatków maku i suchych gołębich kup.
Zastosowała się do wszystkich porad zalecanych przez babki w jej czasach. Nie chodź na święta, gdzie spojrzenia zazdrośnic mogłyby zmienić płeć noworodka, który miał być chłopcem, nie wystawiaj brzucha przed tymi, które cię uważają za rywalkę. Nie ufaj nikomu i zaznacz próg domu pierwszymi porannymi sikami. Jeżeli one wejdą, te zazdrośnice, ich złe intencje progu nie przekroczą.
***
W tamtym dniu babka pracowała jak zwykle, z grubymi, srebrnymi bransoletami na rękach, które dźwięczały klik-klak, postukując o brzeg dużego glinianego naczynia, w którym miesiła ciasto gotowe do fermentacji. Klik-klak i zeskrobywała z palców ciasto, które się do nich przykleiło. Te gniotki na koniec palcem wskazującym łączyła z całością. To było jak koda w utworze muzycznym.
***
I dopiero przy pieczeniu chleba, z policzkami zarumienionymi od gorąca, pokasłująca od czasu do czasu, balansująca ciężarem między stopami i szeroko rozstawionymi, z powodu gorąca, kolanami, kiedy jej został do upieczenia już tylko najmniejszy chlebek, jękneła aj i spojrzała na mokre spodnie, które się zabarwiły na ciemny, chyba beżowy kolor. Wilgoć przenikała przez szeroki serual, przez pierwszą koszulę, pierwszą warstwę sukienki, drugą warstwę, nałożoną na pierwszą, aż się przesiąknęła przez fartuch.
To był poród, którego nic nie zapowiadało.
Zawołała teściową; stwierdziła, że nic ją nie boli, ale że już jest cała mokra.
Zły znak.
Babcia przykucnęła i chwyciła za sznur, który zwisał z sufitu. Patrzyła na drewniane belki i dziurki po kornikach. Jedna w takim kolorze, druga w innym. Podniosła głowę i spojrzała w bok, a jednocześnie z całych sił uchwyciła się kolan i zaczęła przeć. Wyglądała tak, jakby wisiała na sznurze, jak baranek. Parła. Nie musiała długo się wysilać, chociaż był taki moment, gdy poczuła bardzo silny skurcz i zastanawiała się, czy jeszcze może powstrzymać poród, cofnąć to coś tak wielkiego. Nie, nie mogła. Teściowa, z tyłu za nią, obiema rękami uciskała jej brzuch powyżej pasa i kazała jej kontynuować to, co nieuniknione. W imię Boże, przyj, w imię Boże, Panie, miej nas w swojej opiece, przyj. To zły znak, córko, kiedy dzieci rodzą się bez bólu. Jeżeli nie zadadzą bólu przy porodzie, będą ci go zadawać przez całe życie.
I tak się stało. Tamtego dnia urodził się Mimoun, dziecko szczęścia, ten, któremu przypadł zaszczyt zakończenia ciągłości pokoleń patriarchów, których przeznaczeniem było uczynić świat miejscem uporządkowanym i przyzwoitym. Wraz z nim zakończy się na zawsze przekleństwo patriarchatu. Ale on o tym wszystkim jeszcze nie wiedział. A babcia, chociaż przeczuła i wyśniła wiele rzeczy, które się sprawdziły, tego wszystkiego ani nie wyśniła, ani intuicja jej nie podpowiedziała. Wyczerpana, słyszała okrzyki radości wszystkich domowniczek, które ogłaszały całej wsi dobrą nowinę: że w domu Driouchów urodził się chłopiec. Usta wołały jujuju, a języki jak w gorączce kręciły się w prawo i lewo.
Iberystka, tłumaczka literatury katalońskiej i hiszpańskiej. Język kataloński poznała podczas pięcioletniego kontraktu lektorskiego na Uniwersytecie Barcelońskim, który stał się również inspiracją jej dwóch książek autorskich. Ma w dorobku przekłady utworów sześciu katalońskich dramaturgów, opowiadania Pere Caldersa i Javiera Tomeo, średniowieczny brewiarz mistyczny Ramona Llulla, powieści Alberta Sáncheza Piñola, Lluisa-Antona Baulenasa, Marii Àngels Anglady i Eduarda Mendozy. W 2015 r. odebrała nagrodę Instytutu Ramona Llulla za przekład Głosów Pamano(2014) Jaume Cabrégo, opublikowanej przez wydawnictwo Marginesy. W Marginesach ukazało się sumie pięć powieści tego poczytnego katalońskiego autora i dwa zbiory jego opowiadań. Anna Sawicka jest członkiem Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Mieszka i pracuje w Krakowie.
Urodzona w Maroku w 1979 roku prozaiczka i dziennikarka. W 1987 roku przeniosła się do Hiszpanii. Absolwentka arabistyki na Uniwersytecie w Barcelonie. Debiutowała autobiograficzną prozą Jo també sóc catalana (2004), w 2008 ukazała się jej pierwsza powieść L'últim patriarca, a następnie La caçadora de cossos (2011), La filla estrangera (2015) i Mare de llet i mel (2018), które przetłumaczone zostały już na kilkanaście języków. Laureatka Nagrody Ramona Llula, nagrody BBVA Sant Joan Novel Award i Ciutat de Barcelona Catalan Fiction Award oraz Mare de llet i de mel. Mieszka w Barcelonie.
Siódmy odcinek z cyklu „Rozmowy z Kanonu”.
WięcejSpotkanie z udziałem Bérengère Cournut, Najata El Hachmiego, Hałyny Kruk, Ingi Iwasiów w ramach festiwalu TransPort Literacki 27. Muzyka Hubert Zemler.
WięcejRozmowa Małgorzaty Kolankowskiej z Najat El Hachmi, towarzysząca premierze książki Ostatni patriarcha Najat El Hachmi w tłumaczeniu Anny Sawickiej, wydanej w Biurze Literackim 27 czerwca 2022 roku.
WięcejAutorski komentarz Najat El Hachmi, towarzyszący premierze książki Ostatni patriarcha w tłumaczeniu Anny Sawickiej, wydanej w Biurze Literackim 27 czerwca 2022 roku.
WięcejEsej Anny Sawickiej towarzyszący wydaniu książki Salvadora Espriu Skóra byka, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 4 maja 2020 roku.
WięcejSpotkanie wokół książek Kroniki ukrytej prawdy Pere’a Caldersa, Sroga zima Raymonda Queneau i Biblia i inne historie Pétera Nádasa z udziałem Anny Sawickiej, Elżbiety Sobolewskiej, Anny Wasilewskiej, Anny Kałuży i Jakuba Skurtysa w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.
WięcejRozmowa Juliusza Pielichowskiego z Anną Sawicką, towarzysząca wydaniu książki Kroniki ukrytej prawdy Pere Caldersa, w tłumaczeniu Anny Sawickiej, wydanej w Biurze Literackim 15 lipca 2019 roku.
WięcejKomentarz Anny Sawickiej, towarzyszący wydaniu książki Kroniki ukrytej prawdy Pere Caldersa, w tłumaczeniu Anny Sawickiej, wydanej w Biurze Literackim 15 lipca 2019 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Kroniki ukrytej prawdy Pere Caldersa, w tłumaczeniu Anny Sawiskiej, która ukaże się w Biurze Literackim 15 lipca 2019 roku.
WięcejRozmowa Małgorzaty Kolankowskiej z Najat El Hachmi, towarzysząca premierze książki Ostatni patriarcha Najat El Hachmi w tłumaczeniu Anny Sawickiej, wydanej w Biurze Literackim 27 czerwca 2022 roku.
WięcejAutorski komentarz Najat El Hachmi, towarzyszący premierze książki Ostatni patriarcha w tłumaczeniu Anny Sawickiej, wydanej w Biurze Literackim 27 czerwca 2022 roku.
WięcejRecenzja Aleksandry Byrskiej, towarzysząca premierze książki Ostatni patriarcha Najat El Hachmi w tłumaczeniu Anny Sawickiej, wydanej w Biurze Literackim 27 czerwca 2022 roku.
WięcejRecenzja Aleksandry Byrskiej, towarzysząca premierze książki Ostatni patriarcha Najat El Hachmi w tłumaczeniu Anny Sawickiej, wydanej w Biurze Literackim 27 czerwca 2022 roku.
Więcej