RÓD PALAMEDESA
W pokoleniach ziemskich matek ród przez trzech boskich praojców płodzony biega po ziemi chłopięcą osobą Palamedesa: zabawą z żywiołami ziemi – niebiańską, świetlistą, jawną.
– Zeus, wszechobecne i bezosobowe przemyślenie nieba, oddech znikąd donikąd, z abstrakcji do powietrza, ciało chłopca rozumne.
Chłopiec marzył, że Zeus, prawo równomiernie siejących się przestrzeni, ojciec miejsc, w których istnieją bogowie i śmiertelni ludzie, że Zeus jest jego tylko ojcem! Z powszechnej rośliny rosnącego powietrza chłopiec złuszczył źdźbło – tylko dla siebie: roślinne mleko pieniło się w nim z natchnienia przestrzeni (powietrze jest krwią tej przestrzeni a lot jest sercem tej krwi). I oto Palamedes jest krwią lotu i oddechu, rozpraszaną skrzydłami pogodą lekkich narodzin i starzejącym się w płucach niewolnikiem westchnienia.
– Helios, światło niepodobne do ognia, inne w każdej porze słonecznego dnia i do żadnej pory nieprzyległe, światło powszechne bez narodzin ze słońca, nieśmiertelne bez cienia, ciało chłopca żyjące, nieporównane.
Nieśmiertelne nasienie Heliosa – krew, która z pełni południowej godziny wsącza się w piekącą ranę młodości Palamedesa. Słońce jest ciśnieniem, mięśniem, wewnętrznym naprężeniem przestrzeni, światło i ciepło są kobiecą substancją, krwią tego pożądania, a wzrok jest sercem tej krwi. I oto chłopiec biegnie krwią światła i ciepła, przyśpieszaną źrenicami aż po różowe palce widzące w ciemności.
– Posejdon, nieruchomy, głęboki ciężar i powierzchowna, ruchliwa zasłona fal, każde miejsce morza po swojemu gruntowne i nieugruntowane, sobą samym jasno zasłonięte, ciało dojrzewającego chłopca jawne, obecne.
Nieśmiertelne nasienie Posejdona – krew, która z osocza ziemi zaciążyła w spokojnych podróżach mężnego Palamedesa, krew wielkodusznego morza. (Słona gorycz jest krwią wód a klejnoty meduz cenne, bo prześwitują goryczą i solą, są narodami serc, wspólnotą próbujących życia.) I oto płynie w Palamedesie krew przetaczana sercem.
Z ziemistej krwi matek jego rodu ulepiono to ciało, którym jest Palamedes, to pożądanie nieba, słońca i morza, skrzep pokarmów i śmierci żyłkowany krwiobiegami, ciało ciskane losem bez serca i bez prawa, ciskane sercem ziemi.
Palamedes raz się rodził, nie wspominał narodzin, bo żyjąc – żył w narodzinach. I śmierć tylko raz była śmiercią, tylko raz wszędzie, w niebie, w słońcu, w ziemi i morzu.
RÓD ODYSEUSZA
Kiedy zestarzał się Odyseusz
często rodził się z własnej opowieści o sobie.
Uwielbiał opowiadać o swoim rodzie,
stawiał przydrożne kamienie przodków,
owijał opowieść wokół nich,
komponował odstępy pokoleń jak ciekawą wędrówkę
i był przewodnikiem.
Szedł ze strony ojca – pradziadem był Zeus.
Szedł ze strony matki – pradziadem był Hermes.
Zeus jest wszystkim – Hermes wybiega z wszystkiego.
A wszystko w chłodzie, w Zeusie.
Odyseusz opowiadał o sobie, mówiąc: „Opowiadano o nim”.
Opowiadano, że imię jego idzie od słów:
„Zeus padał deszczem na drodze”.
Po drodze tego zdania jego imię
było kalamburem tych słów.
Hermes biegł swoimi drogami
a Zeus był pogodą dobrą i złą na jego drogach.
Odyseusz prowadził się obok drogi Hermesa.
Biegnąc przez wszystko spoglądał na życie spoza życia,
przeplatał życie narodzinami jakby nie swoimi,
i śmiercią tych, których zabijał.
Żeglował jak krwawa meduza,
jak tarcza śmierci w nieśmiertelnym morzu.
Chodziło o kalambur nieśmiertelny, o śmiertelny spryt życia.
Biegnąc obok drogi Hermesa
wyprzedzał go albo pozostawał za nim,
żeby nie spotykać Zeusa panującego nad drogą.
Odyseusz chciał być własnym dobrem, własnym złem.
Zabijał na ludnej drodze, na drodze pustej,
bez Zeusa.
W starości było pusto na drodze.
Spokojnie umierał.
Wtedy szedł i widział – teraz idzie i znaczy.
Hermes wymienia wzrok na znaczenie,
wtedy na teraz, teraz na wtedy.
To nic nie znaczy – nie ma kalamburu:
śmierć ludzi, których Odyseusz zabił
jest niewymienna –
bo rodzili się.
*
Rody Palamedesa i Odyseusza: wspólne rody wrogów!
Sukcesje narodzin, „wydawania na świat”, sukcesje rozdzierania łon, które wyszły z łon poprzednich – mają w sobie drastyczność cielesną równą zabijaniu.
Z łon wychodzi sukcesja życia i sukcesja zabijania.