Sen pociąga za sznurki
It’s an ugly life
Electric President
Więc co na dokładkę? Kup mi kebab i powiedz,
że moje wiersze są dobre? Wszystko jest jasne,
kiedy jest noc. Tylko pamięć przereklamowana.
A motyw ładny. Jak tętent kopyt, który krzesałeś
potem palcami, tak, jak się ogień krzesze i śmiech.
Wyjdziemy z tej pętli, czy damy się związać?
I jeszcze, żebyś mnie teraz zakopał pod blokiem.
Wszystko jest cierpkie, kiedy jest deszcz.
To lepiej już się rzucić czy wisieć, ładować broń?
Podpal sobie stopy i idź z dymem, ale jak daleko?
I czy bańki tam będą? A prąd?
Powiedziałam dziś cześć do całej masy psów i ani raz do nikogo
I Just Don’t Know What To Do With Myself
The White Stripes
Widziałam; wzięłaś białą orchideę i ją zmieniłaś w niebieską sól.
We śnie pisałaś do mnie książkę cyrylicą, potem znalazłam pudełko
z mlecznymi zębami. Powiedziałam dziś 39 razy, że cię kocham
i już nie oddzwonię, nawet do drzwi. Znajdę sobie mydło
i będę w nie krzyczeć, wyobraź sobie; w cieniu, w Hotelu Yorba,
zgubiłam się. Oblizuję palce.
Wyobraź sobie: malutka przepaść, co się otwiera w klatce piersiowej,
co się otwiera nade mną, malutka. Tam, za zakrętem, wieje już teraz
i będzie mżyło; „minęły żniwa a głód nie mijał”, w filmie o wojnie
zaczyna się rzeź.
Siejąc i niszcząc
Search And Destroy
The Stooges
Niczego nie jesteś mi winien. Zostawiłam na progu
okruszki chleba i sierść i nie zobaczysz mnie więcej
w żadnym odbiciu, po prostu zniknę na dobre z sercem
pełnym po brzegi napalmu i otwartą w kieszeni brzytwą.
(Widocznie znów jestem tym zapomnianym chłopcem
i musisz mnie oślepić. Ktoś musi cię posiać).
I możesz nazwać to sobie, jak chcesz. Szukaniem lądu,
chwytaniem się lodu? Nawrotem? Ale już nie zobaczysz
mnie więcej i możesz zatrzymać sobie ten refren i świat,
który wybucha mi w gardle, jak średni dowcip.
Radioaktywność duszy w środku nocy.
Szczęście to rozgrzana broń; jednak za każdym razem
trzeba podnieść rękę troszeczkę wyżej, trzasnąć obcasami,
salutować do słońca.
Każdy jest, gdzie jest i każdy jest gdzie indziej
Flatlands
Chelsea Wolfe & Mark Lanegan
Po prostu nie mogłaś się oprzeć, śnieżynko? W skrzyni
z rybami wycieka lód. Rośnie czarna woda i dziwnie tu,
ciemno. Grzmoty na fiordach, niebo jasny granat
przechodzący w dreszcz. Sunie za nim pociąg z dmuchawców.
I jeśli to nas właśnie rozdziera, mówisz, to jest w tym styl.
Z płuc prosto na tory. Za zorzą, wzdłuż. Wszystko i tak
już masz w oku, iskierko. W jednej kresce soli, o, tu.
Nic, nic
This Mess Where In
Thom Yorke & PJ Harvey
Nie wiem, za czym uciekasz. Nie zdążyłam ci nawet pokazać
chmur, które niebo stawia nad rondem jak bańki. I to, że się kręci
jak żarówka, to słońce, że drapie. Chciałam ci powiedzieć,
że kiedy zaszło nade mną, przez chwilę było wielkim,
czerwonym okiem. Mrugnęło i przypomniałam sobie; niepokój.
A teraz skrzypię. Bo poszłam nad rzekę i poruszam się jak pod folią.
To znaczy, że nie oddycham i może trzeba mnie zwinąć w kłębek.
Może lód też trzeba na coś nawinąć. Albo poprzecinać, nie wiem.
Bo chciałam ci tylko powiedzieć, ale zapisuję to sobie na ręce.
Że od dawna nic mnie tak nie ucieszyło, jak koniec świata.
I nawet nie słychać już wron. Ślady na śniegu układają się w wojnę.
Może nie wszystko stracone
Fall Apart
Death In June
Dziecko rozsypuje okruszki na stacji i śpiewa.
Chcę pójść za nim i zebrać, zanim je zjedzą zwierzęta.
W trawach pulsują zajęcze wargi, na torach monety
iskrzące jak rtęć. Chcę ci to powiedzieć, ale uderzam głową
o szybę i drgam. Gdy zamykam okno, przytrzaskuję palce.
Mam na myśli, że jeśli obudzę ciemność,
czy powinniśmy zapalić też ziemię?
Czy idąc tym tropem, wciąż można zakładać bajkę?
Ruchy tak wolne, jak te, tutaj. Szum, jeden trzask
i wąska wstęga dymu. Śmiech dzieci. Pasma jak te, tu.
To, co pode mną
Shoot Me Down
Nick Cave & The Bad Seeds
Gdy chciałam odejść, a gryzłam dym. Jakby już tego było za mało
i jakbym traciła. A miałam w garści jaskry i sól. Rzucałam przez ramię,
kaszlałam, a potem przyszyłam sobie do żeber. Mówiłam; chcę mieć
dziurę wypaloną w tym miejscu, na żebrach. Chcę, żebyś w nie strzelił.
Szorstki dźwięk czasem pali jak łuska. Wbij mi ją w głowę, czekam.
Już nawet zacisnęłam opaskę na oczach, spałam przy oknie
i kiedy wróciło słońce, myślałam, że zgasło. O, widzisz.
Jak byłam ślepa. Jednak oboje mamy za mocno ściśnięte ramiona
w chwili, gdy się odsuwam, mylę cię z niebem i uderzam w mur.
Więc teraz to sobie rozsypię i zatańczę na gruzach.
A teraz puszczam do was oczko, ale tego nie widać.