
Powieść o nas
recenzje / ESEJE Filip ŁobodzińskiImpresja Filipa Łobodzińskiego na temat prozy Krystyny Czarneckiej, wyróżnionej w ramach projektu „Pracownie otwarte prozą 2023”.
WięcejFragment zapowiadający książkę Johna Lennona Przestworzone rzeczy, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, którą ukaże się w Biurze Literackim 9 listopada 2020 roku.
Pani: Mam zdzirę w zębie, która pokornie mnie buli.
Pan: Zbocznij zatem pani na tym hotelu i rozdziaw łaskawie gąbkę – płaszczę masz pani zgoła bezzębną.
Pani: Wdziurności! Mam ja wszak wciąż osiem zębów (osiem zębów mi zostało).
Pan: Zatem straciłaś pani osiemdziesiąt trzy.
Pani: Niemążliwe.
Pan: Szwyscy wiedzą, że mamy sztery siepacze dwa zły i dziesięć chrzanowców, razem przy cieście dwa.
Pani: Ależ ja wszystko uczyniłam dla zbawienia zęba.
Pan: Niewykłaczone! Ale namerdano.
Pani: Ach! Czemuż więc nie zgładziłam się do pana wcześniej!
Pan: Nie sterty, trzeba działać teraz albo walce.
Pani: Wyhaczy mi więc go pan?
Pan: Nie, wielkonożna pani, ja go pani wydalę.
Pani: A wszakoż to cierpiętne.
Pan: Zobaczmy – Trach! I już po obrocie.
Pani: Ależ, drogi panie, ja miałam życzenie zachować (pragnęłam zachować) ten ziąb.
Pan: Był cały w żałobie i zsiniał, pozostałe zresztą też.
Pani: Zmułowania – niedługo jeść nie będę miała czym.
Pan: Darmowa szczęka z naszej Suczy Wzgłowia jest świetna, no i wyglądnie pani na trzydzieści lat w modzie.
Pani: (na stronie) Trzydzieści lat w modzie… (głośno) Szanowny panie, jam nie katoliczka, nuże wyhaczać mi wszystkie rosochy.
Pan: Się robi w dziąsło szarpana.
Czy raptem wczoraj wsiedli na samolot do Rzymu? Nie sposób było tego stwierdzić, niemniej Laurze po głowie gdzieś plątała się wykałaczka.
Spotkali się już na obiedzie w Tangerze. Pasowali do siebie, wyjąwszy lekkie nudności. Tymczasem jednak ich małżeństwo kierowało się do Hongkongu. On był księgowym zawieszonym w czynnościach, ona kapralem w piechocie morskiej. Łączył ich jedynie „zdrowy szacunek dla flag”. To miało im służyć zarówno w dobrych, jak i w gorszych czasach. „Problem polega na tym – dumał Hans – że nie jest nie do przezwyciężenia”. Laura przytaknęła gwałtownie. „Nie aż tak, Hans – odparła otwarcie. – Wszystko to przez twoje przeklęte rozliczanie wszystkiego”. Głęboko to Hansa zraniło, ale ugryzł się w język i przepłukał gardło.
Samolot wylądował bez widomych środków wsparcia. Przemknęli przez komorę celną, żadne z nich słowem się nie odezwało, gdy limuzyna gładko pokonała drogę wśród stłoczonych żółtych cebul. Westybul hotelowy był nagrzany, zakurzony i sporo oddalony od centrum Rzymu. Recepcjonista Anglik powitał ich uśmieszkiem. „Witamy w Rigamortis – prychnął, ukazując komplet zębów z ubezpieczalni. – Pokój państwa będzie gotowy za niecałą godzinkę”. „O Boże – syknęła Laura – a ze mnie się leje”. „Skrzyżuj nogi, moja droga” – zaproponował Hans ochoczo.
Laura nic nie odrzekła, ale dalej troszczyła się o niego z niedowierzaniem. Wreszcie pokój był gotowy. Kiedy już rozpakowali się nawzajem, Hans zamówił martini z lodem, Laura tymczasem ustawicznie brała prysznic. Miało to stać się ich nawykiem na kolejne dziesięć dni, w czym przeszkadzał im jedynie ciągły napływ kelnerów. Pieszczotliwie głaskali oznaczenia na ręcznikach hotelowych i czule zaglądali nawzajem do swoich szaf.
„To jest życie” – rzekł Hans, przerywając na chwilę, by otrzeć spermę z czoła Laury. „Tak czy owak, takie właśnie przeżywamy” – dumał, odruchowo machając ręką w stronę kobiałki Laury.
„Z obycia rodzi się treść” – ciągnął Hans z chlebem żytnim, po czym ze śpiewem na ustach „Ach, krycie jest piękne” ucałował serdecznie jej łożyska. Rzeczywiście ich życie przypominało czarodziejską kulę i tylko ich własny zarząd transportu publicznego mógłby temu zaprzeczyć. Jak na razie psychodrama, która miała wkrótce rozwikłać ich przerost, jeszcze nie objawiła swego brzydkiego kaczątka. Los mieli przyjmować dożylnie w kompletnie nieciekawy sposób. „Odosobnienie przez wyszczególnienie”, jak miał to później określić pewien bliski przyjaciel (tajny agent, który ujawnił się wobec grupy dziennikarzy). Szybko ochrzcili go ksywą „Superbłysk”, a ta miała do niego przylgnąć na zasadzie nowości na całą resztę jego krótkiej kariery. Inni bliscy przyjaciele podobno nie mówili niczego konkretnego.
Pół roku później w pałacu nieszyjącego już księcia Antwerpii Laura odkryła, że Hans przez większość swego dorosłego życia cierpiał na niekompetencję. Miało im to spikniczyć prowiant, fundowany częściowo ze spadku, a częściowo z obligacji wojennych. Hansa stać było jedynie na słowa: „Weź sobie kochanka, jak oświadczyła Liz Taylor Paulowi Newmanowi w Kotce na hotelowej sali balowej”.
Laura nie miała zamiaru dać się zaskoczyć. „Wolę zrobić komuś żonę lota niż upadlać własne mormony – przekonywała. – Dlaczego kura przechodzi mutację, ciekawa jestem?”[1]. (Była to cwana aluzja do skromnych początków Hansa jako piłki baseballowej w drużynie Junkersów). Defekt wymowy Hansa niebawem stał się poważnym obciążeniem dla ich z wolna zanikającego szczucia. „Nie wiem, czy dochodzę, czy odchodzę” – poskarżyła się Laura, a jej ciało zadrżało konwulsyjnie, jak gdyby przez jej ciało przebiegł silny prąd literacki. „Rozpruj się – zaskomlał Hans, po czym dodał, kierując się ku drzwiom: – Z ogórkami, tak jak lubisz”.
Rozchodniaczek zaczynał jakby kolportować się po bagażu podręcznym Laury, gdy z płaczem pobiegła do sypialni. Rzuciła się z wysoka i złamała kark. Dostojeństwa jej pogrzebowi dodała nieobecność krewnych. Hans zniósł jaja na jej grób, na którym widniał prosty napis DZIĘKI BOGU, taki prywatny dowcip, który miał go prześladować pod postacią Szefa Kuchni Pierwszej Wojny Światowej, który szeptał słowa „Some Enchanted Evening”[2] „Wiem, że to Laura – zwierzył się grupie lekarzy na wizytacji. – To była nasza piosenka”. Popatrzyli na niego spojrzeniami zarezerwowanymi dla pacjentów dochodzących. „Nie mam serca mu tego powiedzieć” – zauważył naczelny dr, sowicie obdarzony dr Knopf, który w rodzinie Hansa odgrywał rolę lekarza domowego, jeszcze zanim Hans się ogrodził. „Pamiętam go, jak był taki wysoki – tu dłonie wskazały oznaki przypuszczenia. – Kto by pomyślał, że do tego dojdzie – smutne potrząśnięcie głową. – Mój Boże! Posłużyłem jego ukochanej matce”.
Hans już nie odzyskał dawnej chwały, ale za to świetnie się bawił, spuszczając się na zupełnie obcych ludzi. Serce mu nie wytrzymało w autobusie w centrum Los Angeles, kiedy sięgał po coś dziwnego, by to wręczyć następnie szoferowi. Zastosowano metodę usta-usta, ale bezskutecznie. Złożono go obok jego żony w zużytym papierniku i plotka głosiła, że przy pełni księżyca widywano tam dwie postacie, które „robią masaż dalmatyńczykom”. Ich majątek rozdzielono w równych częściach głuchym, niemym i ślepym, „by nie dopuścić do kłótni”. Całe dziedzictwo ich doprowadzono do ostatecznych wniosków na ścianie biblioteki publicznej. Nie pozostawili żadnych dzieci, o których warto by mówić, za to ich życie stało się natchnieniem dla nieopisanych milionów ludzi, którzy nigdy o nich przedtem nie słyszeli. Prezydent Eisenhower wyraził uczucia oszalałego świata tymi słynnymi słowami:
„Odeszli i tyle”.
Teatr świata wkrótce miał znów otworzyć swe podwoje wraz z odrodzeniem pierwszej wojny światowej. Przeszła do historii pod nazwą drugiej wojny światowej… Upadek przesiąkniętej alkoholem zakonnicy podsycił ogień pod nowym duchem niemieckim zwanym Gotterlichtbrudderkanyaschpaarenzydimefudderleibermichundzeschtonesubberalicekoopnaranybogapaczmymarkenziegoingswiespeigaleaufftostistneinzumachzuaschenbecker.
Czyli po angielsku – Hitlerem.
Przypisy:Ur. w 1959 r. Iberysta, dziennikarz, muzyk i tłumacz z języków: angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego, katalońskiego, portugalskiego oraz ladino. Laureat Nagrody Instytutu Cervantesa w Warszawie w 2005 r. za najlepszy przekład literacki. Przez lata pracował jako dziennikarz (TVP, Polsat News, Trójka, Inforadio, „Non Stop”, „Rock’n’Roll”, „Machina”, „Przekrój”, „Newsweek”), a obecnie współprowadzi program telewizyjny „Xięgarnia”. Współzałożyciel Zespołu Reprezentacyjnego (od 1983, sześć płyt) oraz dylan.pl (od 2014, jedna płyta), specjalizującego się w wykonywaniu przekładów piosenek Boba Dylana. W Biurze Literackim ukazały się przetłumaczone przez niego książki Dylana: Duszny kraj (2016) oraz Tarantula (2018), Patti Smith: Tańczę boso i Nie gódź się oraz Salvadora Espriu Skóra byka. Mieszka w Warszawie.
ur. w 1940 roku w Liverpoolu. Brytyjski muzyk, kompozytor, piosenkarz i autor tekstów. Jeden z Beatlesów. W 1965 roku muzyk otrzymał z rąk królowej Elżbiety II Order Imperium Brytyjskiego (MBE). Zamordowany 8 grudnia 1980 roku. W 1994 roku został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame.