utwory / zapowiedzi książek

Puste noce (1)

Jerzy Jarniewicz

Fragment zapowiadający książkę Puste noce Jerzego Jarniewicza, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 4 grudnia 2017 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Tweet

Czy­tam wpis Ogó­rek i liczę w pamię­ci, ile
osób wie, jak miał na nazwi­sko mój ojciec,
zanim jego ojciec je po woj­nie zmie­nił
na takie, któ­re ma wła­ści­wą
koń­ców­kę.

Wte­dy przy­cho­dzisz ty,

z papuż­ką na ramie­niu, żeby mi
powie­dzieć: „Jurek, wszy­scy jeste­śmy
ryba­mi, któ­rym przy­szło żyć w miej­scu
po oce­anie”. I tak sta­jesz mi się ławi­cą
w potrze­bie.

Przed jutrzej­szą suszą

nabie­ram wody w usta, sło­na. Papuż­ka
przy­ta­ku­je, skrze­la pra­cu­ją
pod dyk­tan­do two­ich imion. Dla cie­bie
zmie­nię miej­sce uro­dze­nia. Dom,
w któ­rym zamiesz­ka­ją ryby, nazwę
Mokry Przed­świt.


Souvenir shop

Czar­ne, jeśli bez świa­tła, a jak dotknąć,
to obszy­te koron­ką, któ­ra rymu­je się
z two­im kalen­da­rzy­kiem. Przy­wo­zi­łem je
z rajz i rej­sów, zwy­kle emki, dzię­ki cze­mu
pozna­łem dzia­ły bie­li­zny dam­skiej
sied­miu sto­lic Euro­py i wiem, kto to Stel­la
McCart­ney. Kalen­da­rzyk wciąż czy­tam, ale dziś
przy­wió­zł­bym ci z Zacho­du hit sezo­nu: rze­kę,
któ­rą ople­ciesz bio­dra ze wszyst­kim, co
rze­ka nie­sie – z per­ło­wym pia­skiem
w kie­szon­ce maj­tek, ze źdźbła­mi
traw w cie­płej mereż­ce i z nowym
począt­kiem, biją­cym gdzieś w górach
Pie­mon­tu lub inne­go Kau­ka­zu, o któ­rych
nie chce­my wie­dzieć nic
nad to, że nawet w sierp­niu
obsy­pa­ne są śnie­giem.


Sąd może orzec przepadek narzędzi

„Oh, my God, Oh, my God” – cytu­ję listę dia­lo­go­wą
z youpor­na w języ­ku ory­gi­na­łu, prak­tycz­nie bez
skró­tów, zosta­wia­jąc na moment kwe­stię jej
teo­lo­gicz­nej wymo­wy. Mój ostat­ni sen
o tobie mógł­by lecieć w prajm­taj­mie, przed
dwu­dzie­stą dru­gą, a Kościół, gdy­by tyl­ko zdjął czar­ne oku­la­ry,
nauczył­by się z nie­go, czym może być dziś reli­gia. I nie, że
jest taki ból, któ­ry się koń­czy roz­ko­szą, albo że taka roz­kosz,
któ­ra szczy­tu­je bólem. Bo śni­ło mi się, że w książ­ce
w jakimś obcym języ­ku, gdzie tyle gęstych zna­ków
nie skła­da się w żad­ne zna­ne mi sło­wo, mogę odczy­tać
tyl­ko two­je imię, albo to, co przy­śni­ło mi się, że jest
two­im imie­niem.

O autorze

Jerzy Jarniewicz

Urodzony 4 maja 1958 roku w Łowiczu. Poeta, tłumacz, krytyk. W 1982 r. ukończył anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w 1984 r. filozofię. Autor między innymi tomów poetyckich Dowód z tożsamości (2003), Oranżada (2005), Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną (2012) czy Woda na Marsie (2015), licznych przekładów literatury zagranicznej oraz książek krytycznoliterackich. Od 1994 r. redaktor "Literatury na Świecie". Współpracuje z "Gazetą Wyborczą", "Tygodnikiem Powszechnym" i "Tyglem Kultury". Mieszka w Łodzi.

Powiązania