utwory / premiery w sieci

Regnum. Opowiadanie

Bronka Nowicka

Opowiadanie Bronki Nowickiej, zamieszczone w nowojorskim „LIT Magazine”, poprzedzające wydanie Nakarmić kamień w USA oraz publikację nowej książki Bronki Nowickiej w Biurze Literackim.

Sza­lo­na Mario, Urszu­lo, pomy­lo­na Nino, nawie­dzo­na Agniesz­ko, pro­wadź­cie mnie. Pozwól­cie mi wsa­dzać ręce w kisze­nie waszych podo­mek, gdzie w zawi­niąt­kach z chu­s­tek śpią klu­cze. Daj­cie je kraść, uchy­lać drzwi do kró­le­stwa.

Nocą Nina zagnia­ta chleb, w któ­ry pła­cze. W kuch­ni przy­świe­ca jej mle­ko, póki wla­ne do burej mąki, nie zga­śnie. Wte­dy kobie­ta po ciem­ku wyra­bia masę. Skrzy­pi popy­cha­ny brzu­chem stół. Kie­dyś jak na droż­dżach rosły w nim dzie­ci, ale wymy­ka­ły się stam­tąd przed cza­sem. Umie­ra­ły nie­do­pie­czo­ne. Po trze­cim synu z zakal­cem Nina prze­sta­ła palić w brzu­chu. Zro­bi­ła się gorz­ka i już nie sma­ko­wa­ła mężo­wi. Kie­dy jej pró­bo­wał, splu­wał pio­łu­nem.

Teraz ma razo­wą gli­nę, z któ­rej uda­je się wypiec wszyst­ko oprócz ludzi. Cia­sto puch­nie pod dłoń­mi pra­cu­ją­cy­mi w mied­ni­cy. Palec zaha­cza o sta­lo­wy zadzior. Krew prze­sią­ka w zaczyn.
– Będę w chle­bie – cie­szy się Nina.
O świ­cie wsa­dza cie­płe paj­dy w zie­mię.
– Smacz­ne­go – mówi swo­im chłop­com, któ­rzy się tam scho­wa­li.

Rano zacią­ga się papie­ro­sem do życia – na służ­bę, pod­czas któ­rej rany odno­si się w domu. Paląc w pro­gu, ma za sobą kory­tarz, z przo­du ogród. Ocza­mi wpa­tru­je się w słoń­ce, tyłem gło­wy widzi swo­ją mat­kę. Gdy Nina patrzy skó­rą, cierp­nie. Czu­je mro­wie­nie na ple­cach, za któ­ry­mi czai się sta­ra. Przez drze­wa prze­cho­dzi podmuch, sły­chać liście. Mat­ka pod­bi­ta fil­cem nie sze­le­ści, się­ga­jąc po broń. Prze­ła­do­wu­je wzrok, mie­rzy cór­ce w krzyż. Jeśli spoj­rzy cel­nie, pocisk przej­dzie na wylot.
– Po co ci tor­ba na dzie­ci, sko­ro nie umiesz dono­sić? – syk­nie mat­ka.
Przed Niną jest jasno. Słoń­ce i papie­ros tkwią na jed­nej linii. Dwa kół­ka żarzą się naprze­ciw sie­bie. Jeśli tytoń zga­śnie, kobie­ta wychy­li się w przód i odpa­li go wprost od gwiaz­dy. Za Niną jest mrok. Oczy mat­ki wysła­ły dwie kule – ostrzą się, tnąc przez sień. Sto­jąc mię­dzy ciem­no­ścią a świa­tłem, Nina całą sobą poj­mu­je, czym są. Dwie­ma stro­na­mi tego same­go obra­zu.
Pew­nej nocy sły­szy, jak coś w niej mam­ro­cze. Czyjś głos prze­miesz­cza się pod skó­rą. Od stro­ny ser­ca ktoś się dobi­ja.
– Cze­go chcesz?
– Otwórz mi – pro­si krew. – Ktoś mnie tu zamknął. Cho­dzę w tobie w kół­ko w zupeł­nej ciem­no­ści. Nie widzę nawet swo­je­go kolo­ru. Dla sie­bie samej jestem czar­na.
– Po co chcesz wyjść?
– Muszę nadać sens wła­sne­mu bie­go­wi. Zna­leźć źró­dło.
– Gdy cię wypusz­czę, uciek­niesz.
– Wró­cę – obie­cu­je krew.
Rano Nina bie­rze brzy­twę męża. Idzie tam, gdzie koń­czą się uli­ce i zaczy­na­ją pola.

*

Kle­ko­czą drzwi i jak kościa­na igła wci­ska się w tłusz­czę chu­da Agniesz­ka, tram­wa­jo­wa świę­ta od języ­ka w gębie.
– Szy­ko­wać sło­wa – krzy­czy, kule­jąc przez wagon. Pasa­że­ro­wie mylą usta z kie­sze­nia­mi, prze­szu­ku­ją nie te cze­lu­ści co trze­ba.
– Oka­zać sło­wa – każe nie­po­ka­la­na kale­ka.
Tyl­ko nie­mym odpusz­cza prze­jażdż­kę na gapę. Pod­sta­wia ludziom pod bro­dy tac­kę jed­nej dło­ni, dru­gą kle­pie ich w ple­cy, by coś wykrztu­si­li. Każ­de zda­nie wsa­dza w żebra­czą tor­bę pod żebra­mi. Pal­cem upy­cha prze­kleń­stwa w prze­gro­dy, paku­je w nie kwa­śne skar­gi, wci­ska gorz­kie żale. Tram­waj dzwo­ni, roz­cho­dzą się drzwi i w mia­sto zstę­pu­je Agniesz­ka z wor­kiem peł­nym mowy. Kuś­ty­ka w stro­nę kościo­ła, gdzie kobie­ty z kwia­ta­mi idą na majo­we. Ona na wymow­ne.

Nie­dziel­ni­cy wcho­dzą na dzie­dzi­niec, a pod murem stoi świę­ta i gło­si kaza­nie.
– Co wy zja­da­cie, ludzie? – grzmi, potrzą­sa­jąc tor­bą ze sło­wa­mi. – Co jecie do chle­ba?
Ktoś śmie­je się pod nosem i przy­spie­sza kro­ku. Kil­ka osób wymie­nia spoj­rze­nia. Chło­pak kre­śli pal­cem dwa kół­ka przy skro­ni.
– Mowa jest pokar­mo­wa, gło­do­mo­ry – woła Agniesz­ka. – Wyraz prze­cho­dzi przez usta, gdzie się je. Zawie­ra treść: może krze­pić jak cukier lub palić jak pieprz. Tru­je bądź odży­wia. Syci albo gło­dzi. Jedząc to – poka­zu­je zda­nia zebra­ne w tram­wa­ju – pomrze­cie.

Nagle – ude­rze­nie. Czy­jaś pięść opusz­cza chma­rę, po czym wra­ca do swo­ich. Agniesz­ka leży. Zarzu­ca ręce na pęk­nię­tą gło­wę. Widzi, jak sło­wa wysy­pu­ją się z tor­by i toczą pod pode­szwy. Dep­ta­ne, odda­ją żółć.

*

Myśl to akro­ba­cja, jakiej Maria nie zro­bi. Jej język jest zbyt ocię­ża­ły, by dał się zatrud­nić do wydo­by­cia surow­ca na sens. Taka się uro­dzi­ła.

Ojciec odgadł to pierw­szy i zaczął przy niej maj­stro­wać. Brał ją do warsz­ta­tu i prze­glą­dał. Pocił się przy tym, bo jego ręce były duże, a czę­ści cór­ki małe. Nie znaj­do­wał w nich widocz­nej wady. Po wszyst­kim skła­dał roze­bra­ne dziec­ko i bił w gło­wę. Sądził, że wła­śnie tam coś się oblu­zo­wa­ło. Gdy ude­rzał radio, zaczy­na­ło grać. Maria tak nie dzia­ła­ła, była zepsu­ta na sta­łe. Ina­czej niż jej mat­ka, któ­ra nie psu­ła się nigdy: cią­gnę­ła dom i dawa­ła mle­ko. Wyprzę­ga­ła się tyl­ko w porach prze­żu­wa­nia. Dba­ła, żeby wszy­scy tro­je żuli w jed­nym cza­sie.
– Tym się sca­la ludzi – mówi­ła, poka­zu­jąc mię­so i ziem­nia­ki. Póź­niej dawa­ła popis pra- cy szczęk. Uczy­ła rodzi­nę, jak prze­ra­biać jedze­nie na treść życia. Teraz też sie­dzą przy sto­le. Mat­ka sta­wia na nim kle­isty ryż. Maria pra­wie nie je. Nie chce, żeby ojciec się z nią zle­pił. W prze­rwach mię­dzy kęsa­mi ma otwar­tą buzię. Widać w niej mil­cze­nie.
– Ile to jeden, Maria? – pyta ojciec.
Słoń­ce to jeden. Jeden to czło­wiek, sam pod wła­sną skó­rą. W odpo­wie­dzi dziew­czy­na poka­zu­je żół­tą tar­czę lub sie­bie. Wie jesz­cze, czym jest dwa: skrzy­dła wró­bla, para butów, oczy. Ludz­kie ręce – wiszą­ca po bokach mia­ra podwój­no­ści – wszyst­ko, co wezmą obie w jed­nym cza­sie, zna­czy dwa. Dwa posia­da swój cię­żar, daje się uchwy­cić. Za dwo­ma od razu zaczy­na się wie­le. O wie­le za dużo: pal­ców, wło­sów, lat. Maria nie umie stwier­dzić, ile tego ma.

Boi się, gdy widzi u sie­bie wię­cej niż dwie dło­nie. Te dodat­ko­we rosną, gdy zosta­je z ojcem. Wyła­żą jej na udach, pier­siach, szyi. Pew­nie tam kobie­ty są naj­bar­dziej żyzne. Łapy się ple­nią, Maria jest uro­dzaj­na dla taty. Chcia­ła­by je wyrwać, ale nie potra­fi. Pora­sta chwa­sta­mi niczym zdzi­cza­ły ogród. Coraz bar­dziej nie­obli­czal­na.

*

Za mia­stem Nina tnie żyły, a męż­czyź­ni tra­wę. Po jed­nej stro­nie łąki chy­lą się łody­gi, po dru­giej z nad­garst­ka wychy­la się krew.
– Leć, masz mało cza­su – pona­gla ją Nina. – Jeśli nie wró­cisz w porę, zacznę się mar­twić.
Puls tyka. Krew krę­ci się przy cie­le, węsząc, szu­ka dro­gi. Gdy znaj­du­je trop, daje susa w łan. Kosiarz uno­si gło­wę, odsu­wa ostrze od źdźbeł. Nasłu­chu­je w ciszy. Po chwi­li chwy­ta dźwięk idą­cy od zie­mi.
– Patrz­cie, czer­wo­ne zwie­rzę – mówi do pozo­sta­łych.
Tam­ci widzą i sły­szą: w zie­le­ni tęt­ni pur­pu­ra. Krew bie­gnie, prze­ci­na zago­ny. Zmie­rza w miej­sce, gdzie się odsła­nia hory­zont.
– Szyb­ciej – szep­cze zosta­wio­na Nina. – Sty­gnę.
Krew zatrzy­mu­je się przed hory­zon­tem. Trą­ca jego linię. Pod­bi­ja łbem płach­tę nie­ba i zni­ka za kur­ty­ną.
Nie­opo­dal jest cmen­tarz. Dwie skne­ry patrzą na kon­dukt. Ich wście­kłe laski dzió­bią bruk: krę­cą się pod noga­mi, jedząc ziar­na pia­sku.
– Powin­no się wresz­cie skoń­czyć z tą modą na umie­ra­nie. Kto powie­dział, że każ­dy musi to mieć, nawet dzie­ci.
– W koń­cu nie wszyst­kich na to stać bez wyrze­czeń.
– Nie­je­den całe życie odkła­da na tę chwi­lę i wca­le nie wia­do­mo, czy mu się opła­ci.
Trum­na zni­ka, a one cze­szą się na krzyż: każ­da wyj­mu­je grze­bień i tej dru­giej wpro­wa­dza ład w prze­dzia­łek. Podmuch wiecz­no­ści popsuł im fry­zu­ry.

*

– Chcę się cie­lić – mówi cia­ło.
– Jest za póź­no – tłu­ma­czy mu Urszu­la.
Wte­dy ono ją bije. Robi to, póki się nie zmę­czy. Zmę­czo­ne wyglą­da sta­ro.
– Czy mogę jesz­cze uro­dzić, dok­to­rze?
– Two­ja archi­tek­tu­ra już się nie nada­je.
– Widzi pan coś nie­po­ko­ją­ce­go?
– Ubyt­ki w budow­li, zgod­ne z wie­kiem.
– Czu­ję się dobrze.
– Two­ja ana­to­micz­na nar­ra­cja bie­gnie w dru­gą stro­nę.
– Jestem żywot­na.
– Więc sta­niesz się żywym spi­chle­rzem na kości.
– Znam ryzy­ko, ale chcę spró­bo­wać.
– W naj­lep­szym razie wydasz kukłę wędrow­ną lub zwie­rzę.
– Jestem goto­wa rodzić nawet psa.
– Jeśli się oszcze­nisz, jakaś część mio­tu może nie mieć łap.
– A lal­ka? Zwy­czaj­na lal­ka, któ­ra rośnie w środ­ku.
– Nie będziesz dobrym fał­sze­rzem czę­ści natu­ral­nych.
– To cho­ciaż drze­wo.
– I na to masz w sobie zbyt mało nawo­zu.
– Czy ist­nie­je cokol­wiek, co mogła­bym nosić?
– Nie dono­sisz nawet pudeł­ka zapa­łek.
– A wiersz?
– Tego możesz spró­bo­wać.

W kamie­ni­cy otwie­ra­ją się okna, a w wychy­lo­nych przez nie ludziach – usta. Ulwa się z nich rechot. Szy­der­czy opad bęb­ni w para­pe­ty, nim zle­ci na podwó­rze, gdzie w bólach poro­do­wych kur­czy się Urszu­la. Opar­ta o mur pod­trzy­mu­je cią­żę z gał­ga­nów – worek przy­wią­za­ny tro­ka­mi do ple­ców. Dziec­ko z papie­ru i pisma już się w nim ukła­da, gło­wą z pomię­tych kar­tek kie­ru­je się w dół.
– Szy­ko­wać wrzą­tek – chi­cho­czą kobie­ty.
Urszu­la roz­sta­wia nogi i przy­ku­ca. Łapie powie­trze, wypusz­cza je z krzy­kiem, któ­ry pło­szy gołę­bie. Worek powo­li pęka, płót­no się roz­pru­wa.
– Przyj – śmie­je się męż­czy­zna z góry.
– Przyj – wtó­ru­ją gapie.
W roz­cię­ciu płót­na bły­ska głów­ka, zmarsz­czo­ne papie­rząt­ko. Urszu­la prze­ry­wa sznu­rek pępo­wi­ny, przy­tu­la zadru­ko­wa­ną kukieł­kę. Czy­ta na głos z jej czo­ła wiersz pier­wo­rod­ny.

*

Ludzie trzy­ma­ją wewnętrz­ne mono­lo­gi w cia­łach. Gdy­by zabrać te dźwię­ko­chłon­ne barie­ry, buch­nął­by huk. Fala gło­śnych myśli roz­nio­sła­by świat. W Marii nic nie mówi. Otwo­rzo­na, tyl­ko by syk­nę­ła. Dziew­czy­na ma w środ­ku nie­me kino. Lubi wyświe­tlać w nim sobie film z suką. Wciąż wspo­mi­na, jak na podwór­ku zwie­rzę zabi­ja­ło pchły: leżąc, wwier­ca­ło się grzbie­tem w piach. Pisz­cza­ły bla­sza­ne drzwi, z warsz­ta­tu wycho­dził ojciec. Suka się zry­wa­ła. Wpra­wia­ła kor­pus w pół­ko­li­sty ruch. Ucie­ka­ła, gdy otrzą­snę­ła się z dro­bin. Koły­sa­ła boka­mi, aż wsiąk­nę­ła w wid­no­krąg.

Teraz, kie­dy suka znów tarza się w Marii, ona wycho­dzi na dro­gę przed domem. Kła­dzie się w pyle. Trze sobą o bruk. Chce, by się wykru­szy­ły obie ręce ojca. Roz­cie­ra obce pal­ce na kamie­niach. Póź­niej się otrze­pu­je i rusza za suką. Ochła­py dło­ni zosta­wia na zie­mi. Goniąc wła­sne widze­nie, przy­spie­sza. Prze­chod­nie przy­sta­ją, odwra­ca­ją gło­wy za Marią. A ona okrę­ca się, wyrzu­ca ramio­na na boki. Bie­gnąc za mia­sto – wol­na od rąk – tań­czy.

Nad sto­łem schy­la się Agniesz­ka, obi­ta świę­ta od języ­ka w gębie. Nim zawi­nie miłość w papier, usu­wa z niej zdra­dli­wy koniec. Roz­cie­ra w ustach , by się języ­kiem dogrze­bać do ości. Dwo­ma pal­ca­mi wycią­ga ze sło­wa igłę rybie­go szkie­le­tu. Wyma­wia bez­piecz­ny już pokarm na dłoń. Z niej prze­kła­da go na pasek bibu­ły. Opa­ko­wu­je tak, jak się owi­ja cukie­rek. Wyraz goto­wy do dro­gi kła­dzie do swo­jej tor­by, gdzie leżą bliź­nia­cze zwit­ki. Póź­niej łazi pomię­dzy doma­mi. Sta­je na czub­kach pal­ców, by dosię­gnąć okien. Zosta­wia w ich niszach słod­ką żyw­ność. Kła­dzie ją pod drzwia­mi na modłę daw­nych mle­cza­rzy. Na pętlach zro­bio­nych z nitek zawie­sza na klam­kach fur­tek. Na koniec robo­ty – zmę­czo­na – odwi­ja kil­ka słów, dro­bi je na syla­by i rzu­ca pta­kom w ryn­ku.
– Jedz­cie i leć­cie – mam­ro­cze. Potem czła­pie przed sie­bie.

Deszcz jest w mia­stecz­ku prze­lot­nie, nie­cier­pli­wy szklarz. Przy­cho­dzi, roz­kła­da na zie­mi lustra, idzie dalej. Nie­bo może prze­glą­dać się w nich nie­zbyt dłu­go, bo paru­ją. W dro­dze po zaku­py Nina z łatwo­ścią omi­ja kału­że. Znacz­nie trud­niej obcho­dzi się żmi­je. Ktoś cią­gle rzu­ca jej węże pod nogi. Kobie­ta odsu­wa je na bok szpi­cem para­so­la.
– Samo­bój­czy­ni – syczą ludzie. – Sssa­mo­bój­czy­ni.

W skle­pie wiją się baby. Plot­ku­ją, sunąc zyg­za­kiem do kasy. Mają coś na języ­kach. Gada­ją o tej, któ­ra cię­ła żyły. W gada­niu są gady. Nina sta­je w kolej­ce. Trzy­ma w koszy­ku mle­ko, któ­re kiśnie od jadu. Oczy kupu­ją­cych są twar­de, gdzie spoj­rzą, tam robią kamie­nie. Docią­ża­ją nimi nad­garst­ki w ban­da­żach. Baby myślą: śmierć jest zaraź­li­wa, może przejść na czło­wie­ka przez dotyk, więc odsu­wa­ją się wszyst­kie od Niny. Ona się uśmie­cha.
– Moja krew była za zasło­ną – mówi. – Nim wró­ci­ła, widzia­ła źró­dło.

Urszu­la czy­ta w podwó­rzu pier­wo­rod­ny wiersz, a gapie tkwią w oknach, zasłu­cha­ni. Każ­dy nowo naro­dzo­ny jest nie z tego świa­ta. Migru­je do jawy z inne­go porząd­ku. Prze­kro­czyw­szy gra­ni­cę, nosi jego śla­dy. Wiersz uno­si się w górę, pod­bi­ty przez pogłos stud­ni kamie­ni­cy. Miesz­kań­cy wysta­wia­ją ręce poza para­pe­ty. Wszy­scy chcą przez chwi­lę trzy­mać nowo­rod­ka. Chwy­cić garść liry­ki.

Kobie­ta koń­czy mówić. Zabie­ra swo­je dziec­ko i idzie w kie­run­ku bra­my. Trza­ska­ją zamy­ka­ne okna – ludzie też wra­ca­ją do sie­bie. Nim wej­dą w codzien­ny spek­takl, sto­ją, wytrą­ce­ni z roli. Patrzą na deko­ra­cje do wła­sne­go życia: kapie woda z kra­nów, prze­cią­ga się kot, na kuchen­ce bul­go­czą ziem­nia­ki. Lecz wszyst­ko dzie­je się jakoś odmien­nie. Nawet mucha, lądu­jąc na krom­ce, robi to ina­czej. Ktoś sia­da na krze­śle i przy­my­ka oczy. Ktoś nuci. W zam­ku drzwi, przed chwi­lą zamknię­tych, koły­szą się klu­cze. Ktoś dostrze­ga w nich prze­po­wied­nię innych wrót, któ­re, gdy są otwar­te, wio­dą do kró­le­stwa.

O autorze

Bronka Nowicka

artystka interdyscyplinarna, pisarka, wykładowczyni Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Absolwentka PWSFTviT oraz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Publikuje w magazynach i antologiach, m.in.: „Poetry Wales”, „Modern Poetry in Translation” (Anglia, 2017), „The Cinnamon Review of Short Fiction” (Anglia, 2018), „Michigan Quarterly Review”, „Tripwire”, „LIT” (USA, 2019), „Znak” (2017/2019), „Pismo” (2019), „Powidoki” (2019/2020). Laureatka Nagrody Literackiej Nike oraz Złotego Środka Poezji za książkę Nakarmić kamień (2016). W 2017 roku została laureatką projektu New Voices from Europe realizowanego w ramach platformy Literary Europe Live i wspierającego wyróżniających się europejskich pisarzy po debiucie.

Powiązania

Kodeks Pomylonych

nagrania / transPort Literacki Bronka Nowicka Resina

Czy­ta­nie z książ­ki Kodeks Pomy­lo­nych z udzia­łem Bron­ki Nowic­kiej w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Potrzeba mitu

wywiady / o pisaniu Bronka Nowicka John P. Apruzzese Katarzyna Szuster-Tardi

Roz­mo­wa Joh­na P. Apruz­ze­se­go z Bron­ką Nowic­ką i Kata­rzy­ną Szu­ster, zamiesz­czo­na w nowo­jor­skim „LIT Maga­zi­ne”, poprze­dza­ją­ca wyda­nie Nakar­mić kamień w USA oraz publi­ka­cję nowej książ­ki Bron­ki Nowic­kiej w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Pora się obudzić

wywiady / o książce Bronka Nowicka Kuba Mikurda

Roz­mo­wa Jaku­ba Mikur­dy z Bron­ką Nowic­ką, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Bron­ki Nowic­kiej Kodeks Pomy­lo­nych, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 29 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Kodeks pomylonych (2)

utwory / zapowiedzi książek Bronka Nowicka

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Bron­ki Nowic­kiej Kodeks Pomy­lo­nych, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Kodeks Pomylonych (1)

utwory / zapowiedzi książek Bronka Nowicka

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Bron­ki Nowic­kiej Kodeks Pomy­lo­nych, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Potrzeba mitu

wywiady / o pisaniu Bronka Nowicka John P. Apruzzese Katarzyna Szuster-Tardi

Roz­mo­wa Joh­na P. Apruz­ze­se­go z Bron­ką Nowic­ką i Kata­rzy­ną Szu­ster, zamiesz­czo­na w nowo­jor­skim „LIT Maga­zi­ne”, poprze­dza­ją­ca wyda­nie Nakar­mić kamień w USA oraz publi­ka­cję nowej książ­ki Bron­ki Nowic­kiej w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Wiersze i opowiadania doraźne 2019

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy alma­nach Wier­sze i opo­wia­da­nia doraź­ne 2019, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 4 wrze­śnia 2019 roku.

Więcej

Poezja z nagrodami: Nakarmić kamień

recenzje / KOMENTARZE Bronka Nowicka

Bron­ka Nowic­ka odpo­wia­da na pyta­nia w ankie­cie doty­czą­cej książ­ki Nakar­mić kamień, wyda­nej w wer­sji elek­tro­nicz­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 1 sierp­nia 2018 roku. Książ­ka uka­zu­je się w ramach akcji „Poezja z nagro­da­mi”.

Więcej

Aparat

nagrania / złodzieje wierszy Bronka Nowicka

Etiu­da do wier­sza „Apa­rat” z książ­ki Nakar­mić kamień Bron­ki Nowic­kiej, któ­ra uka­za­ła się 29 czerw­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Językowe obrazowanie świata

wywiady / o książce Aleksandra Olszewska Bronka Nowicka

Roz­mo­wa Alek­san­dry Olszew­skiej z Bron­ką Nowic­ką, towa­rzy­szą­ca nowe­mu i roz­sze­rzo­ne­mu wyda­niu książ­ki Nakar­mić kamień. Obra­zy rze­czy, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 wrze­śnia 2017 roku.

Więcej

Fotografia, Łyżka

recenzje / KOMENTARZE Bronka Nowicka

Autor­ski komen­tarz Bron­ki Nowic­kiej w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go tek­stu”, towa­rzy­szą­cy nowe­mu i roz­sze­rzo­ne­mu wyda­niu książ­ki Nakar­mić kamień. Obra­zy rze­czy, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 11 wrze­śnia 2017 roku.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Zoran Pilić

nagrania / między wierszami Bronka Nowicka Wieńczysław Dębiński Zoran Pilić

Dzie­sią­ty odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Zora­na Pili­cia.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Ciwanmerd Kulek

nagrania / między wierszami Bronka Nowicka Ciwanmerd Kulek Wieńczysław Dębiński

Dzie­wią­ty odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Ciwan­mer­da Kule­ka.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Anja Golob

nagrania / między wierszami Anja Golob Bronka Nowicka Wieńczysław Dębiński

Ósmy odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Anji Golob.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Clare Azzopardi

nagrania / między wierszami Bronka Nowicka Clare Azzopardi Wieńczysław Dębiński

Siód­my odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Cla­re Azzo­par­di.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Bruno Vieira Amaral

nagrania / między wierszami Bronka Nowicka Bruno Vieira Amaral Wieńczysław Dębiński

Szó­sty odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Bru­no Vie­ira Ama­ra­la.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Erika Fatland

nagrania / między wierszami Bronka Nowicka Erika Fatland Wieńczysław Dębiński

Pią­ty odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Eri­ki Fatland.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Rumena Bužarovska

nagrania / między wierszami Bronka Nowicka Rumena Bužarovska Wieńczysław Dębiński

Czwar­ty odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Rume­ny Buža­ro­vskiej.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Árpád Kollár

nagrania / między wierszami Árpád Kollár Bronka Nowicka Wieńczysław Dębiński

Trze­ci odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Árpáda Kol­lára.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Albert Forns

nagrania / między wierszami Albert Forns Bronka Nowicka Wieńczysław Dębiński

Dru­gi odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Alber­ta Forn­sa.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Juana Adcock

nagrania / między wierszami Bronka Nowicka Juana Adcock Wieńczysław Dębiński

Pierw­szy odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Juany Adcock.

Więcej

Debiut po debiucie

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nia autor­skie „Debiut po debiu­cie” z udzia­łem Ada­ma Popra­wy, Tade­usza Dąbrow­skie­go, Bron­ki Nowic­kiej i Arka­diu­sza Żychliń­skie­go w ramach festi­wa­lu lite­rac­kie­go Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

Wiersz na święta: Terra Memoria

utwory / zapowiedzi książek Bronka Nowicka

Moduł pocho­dzi z nowej książ­ki Regnum Bron­ki Nowic­kiej, któ­ra uka­że się w przy­szłym roku w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Stajnia

felietony / cykle PISARZY Bronka Nowicka

3 odci­nek cyklu „Poręcz­ne pudeł­ka z zagła­dą. Tryp­ty­ki inter­me­dial­ne” autor­stwa Bron­ki Nowic­kiej.

Więcej

Filigranowe apokalipsy

felietony / cykle PISARZY Bronka Nowicka

2 odci­nek cyklu „Poręcz­ne pudeł­ka z zagła­dą. Tryp­ty­ki inter­me­dial­ne” autor­stwa Bron­ki Nowic­kiej.

Więcej

Terra Memoria

felietony / cykle PISARZY Bronka Nowicka

1 odci­nek cyklu „Poręcz­ne pudeł­ka z zagła­dą. Tryp­ty­ki inter­me­dial­ne” autor­stwa Bron­ki Nowic­kiej.

Więcej

Komentarz do utworu „Buty”

recenzje / KOMENTARZE Bronka Nowicka

Autor­ski komen­tarz Bron­ki Nowic­kiej do utwo­ru z książ­ki Nakar­mić kamień, któ­ra uka­za­ła się 29 czerw­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Chciałabym, żeby żywi ludzie byli mniej martwi

wywiady / o książce Bronka Nowicka Katarzyna Fetlińska

Roz­mo­wa Kata­rzy­ny Fetliń­skiej z Bron­ką Nowic­ką, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Nakar­mić kamień, wyda­nej 29 czerw­ca 2015 roku w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Zmyślny doradca

recenzje / ESEJE Marek Bieńczyk

Recen­zja Mar­ka Bień­czy­ka, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Bron­ki Nowic­kiej Kodeks Pomy­lo­nych, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 29 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Radość tworzenia mitów

recenzje / ESEJE Stanisław Obirek

Recen­zja Sta­ni­sła­wa Obir­ka, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Bron­ki Nowic­kiej Kodeks Pomy­lo­nych, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 29 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Nie papier, nie nożyczki. O Nakarmić kamień Bronki Nowickiej

recenzje / IMPRESJE Joanna Mueller

Esej Joan­ny Muel­ler towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Nakar­mić kamień Bron­ki Nowic­kiej, któ­ra uka­za­ła się 29 czerw­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej