Mitologia posiadania synów
utwory / premiery w sieci Krzysztof SchodowskiPremierowy zestaw wierszy Krzysztofa Schodowskiego Mitologia posiadania synów. Prezentacja w ramach projektu „Pierwsza książka 2018”.
WięcejPremierowy zestaw wierszy ósmego finalisty 12. edycji projektu Połów.
opuściłem dom pełen mgły i ruszyłem w podróż przez kolejne ramiona plecy między uda przeznaczone z natury
dla kogoś innego a jednak coś nie pozwalało przestać i powoli obrastałem igliwiem w którym pomieszkiwało robactwo z okolic żołądka za każdym razem kiedy wchodziłem w gorące ciała kiedy poddawałem się wstydliwej nagości i czerpałem
radość kiedy spełniony łapałem oddech i sznurowałem palce z obcymi palcami twoja głowa pojawiała się zawsze obok kamienna ale równie spełniona wybiegałem wtedy z rozgrzanej pościeli wprost na lodowaty deszcz by pozbyć się tej chorobliwej mgły
zapachu co uderza do głowy jak metal i przy każdym ruchu coraz głośniej i głośniej – promieniuje jak księżyc zalewa oczy mlekiem matki wypełnia pokoje śniegiem
sny podchodzą
do gardła niczym wygłodniałe dzikie zwierzęta. i wtedy ujrzałem
pęknięty ołtarz z mięsa i kości. oczy gotowe rodzić deszcz w huczne
święto ciała. nie stało się nic – mówili – a ich usta sznurowano
przykładano do rozgrzanych mięśni. i zapominali:
po co przyszli gdy ogarniał ich dźwięk. mężczyźni w dyskotekach
chłopcy w opustoszałych parkach. my czekaliśmy w milczeniu.
osobno. w głowie techno nadaje tempo pamięci. spójrz
kto wrócił kto wyłonił się z czarnych korytarzy zdolny zabrać
na podmokłe równiny i porzucić raz jeszcze byśmy zrozumieli:
jego krew i sperma – wciąż w nas pulsują.
gwałtownie i burzliwie.
to pozostawiły po nim dekady: krótkie szarpnięcia
bezdech marmurowych poranków kiedy ciało przypomina
zbiór nic nie wartych dalekich galaktyk; czarne tabernakulum
w którym mieszkał przed tobą. co stanie się z twoim
gdy zacznie oswajać następne? szerszenie i ogień.
myślałem, że gdyby to wszystko dało się zapisać, byłby to pewien sposób.
a potem przyszło mi na myśl, że gdybym wszystko opuścił, byłby to inny,
i prawdziwszy, sposób.
John Ashbery, Nowy duch
tłum. Andrzej Sosnowski
1
zagrajmy nad miastem
księżyc stoi nisko gwiazdy ulegają ogołoceniu
ciała starzeją się dłonie starzeją się w ciszy
starzeją przy tobie – tam się odchodzi cicho w najcięższe materie
kto teraz mówi nie wiadomo
cień idzie
jakby nie chodziło o żywych
a wyłącznie o brak urastający w płucach jak skórka
chleba na peronie drugim małe zawiniątko głodu tasuje zakurzone
slajdy przed nami usypisko pamięci przed nami korzenie
o zgaszonych paznokciach wciąż błogosławione
wołają
#
niezbadane są strugi na ciele
strugi rozpostarte między łopatkami żrące wieczorem
nocą o świcie nie ukołysze ich pościel z kory ani ołowiany
żołnierz zamknięty w dłoni nie uspokoi serca
żmudne oddalenie
a cień idzie
mieszka w ulicach które trawią od głowy – warszawska
zamkowa chopina – te przetaczające się obłoki
dzieciństwa przebijają wątłą sylwetkę
jestem chłopcem z godzin
na śniegu uszytych
#
nosiłem długo w oczach
moment gdy nadgryzione jabłko staje się
lśniącym sadem jabłko z ulicy warszawskiej
znalezione w szafce między koszulami ojca
wyciągałem je często gdy nikogo nie było
zanurzałem zęby w kamieniu i rosło
we mnie niewyobrażalne: czerwień obojga
ust i kwitnący w gardle kwiat –
to nieznające zachodu
brzmienie
2
trzynaście lat później
odkryłem że cień który się wtedy zdarzył był cieniem starego
iwaszkiewicza a moje ciało oceanem w którym składał litery
czy ten sposób narracji
wystarczająco uderza w czułe miejsca? wystarczająco uwrażliwia?
marzec dwa tysiące czwartego pokój wypadający na kamienne podwórze i noce
jak dzikie psy wiecznie czujne wiecznie czyhające na każdy
choćby najmniejszy detal który osadzi w innej
bezpiecznej przestrzeni
więc wymykałem się do jego domu
ułożonego w podkowę choć bardziej przypominał
płonący samochód na końcu drogi i ramiona wypuszczały
pędy jak błyskawice chorobliwie spragnione
toczone w przypływie w żałobie jakbyś nieomal żył
a cień idzie
idzie układa gwiazdy w ciemność dom strawi od głowy
przy stopach siwiejący pies nosi w oczach klepsydrę
ur. w 1983 roku. Współautor książki poetyckiej AltissimumAbiectum(2012) stworzonej z poetą Karolem Samselem; jego prace znalazły się także w zbiorze wierszy Jerzego Beniamina Zimnego Hotel Angleterre oraz w antologii Miłość w czterdziestu siedmiu pozycjach Poetów Po Godzinach (2013). Ilustrator serii Powrót do Karczewskiej: Listy do Seweryna (2012), Odejście (2013), Spacer w alei parkowej (2014), Tragedia prowincjonalna. Rezerwat (2017). Zdobywca Nagrody Głównej wraz z poetą Kacprem Płusą za tom Wiersze na żółtym papierze (2015) w VIII Ogólnopolskim Konkursie na Autorską Książkę Literacką w Świdnicy. Publikował także w kwartalniku literacko-artystycznym Arteriei gazecie literackiej Migotaniaoraz w kwartalniku literacko-artystycznym Elewator. Silnie związany ze Stowarzyszeniem Promocji Sztuki Łyżka mleka z Kalisza. Uczestnik wielu wystaw, m.in. w Warszawie, Olsztynie, Kaliszu, Koszalinie, Krakowie, Szczecinie, Łodzi i Poznaniu, a także w Irlandii. Jego wiersze publikowane były w "Zeszytach poetyckich", "Helikopterze" oraz w "biBLiotece" Biura Literackiego. Laureat Połowu 2017. Mieszka w Warszawie.
Premierowy zestaw wierszy Krzysztofa Schodowskiego Mitologia posiadania synów. Prezentacja w ramach projektu „Pierwsza książka 2018”.
WięcejSpotkanie w ramach festiwalu Stacja Literatura 23, w którym udział wzięli Paweł Bień, Maciej Konarski, Patryk Kosenda, Nina Manel, Paulina Pidzik, Jan Rojewski, Krzysztof Schodowski, Przemysław Suchanecki, Katarzyna Szweda.
WięcejRozmowa Pauliny Pidzik z Krzysztofem Schodowskim, laureatem 12. edycji „Połowu”.
WięcejAutorski komentarz Krzysztofa Schodowskiego, laureata 12. edycji „Połowu”.
WięcejPremierowy zestaw wierszy Krzysztofa Schodowskiego, laureata 12. edycji „Połowu”.
WięcejRozmowa Krzysztofa Schodowskiego z Pawłem Bieniem, laureatem 12. edycji „Połowu”.
WięcejPremierowy zestaw wierszy Krzysztofa Schodowskiego.
Więcej