utwory / zapowiedzi książek

Tarantula (1)

Bob Dylan

Filip Łobodziński

Fragment zapowiadający książkę Tarantula Boba Dylana, w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 8 stycznia 2018 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Preludium do brzdąkania kostką

mamuś / cho­ciaż nie pró­bu­ję nawet zdys­kwa­li­fi­ko­wać cie­bie w mrocz­nym kapry­śnym nastro­ju. mamuś, co wzię­łaś żało­sne­go paste­rza na bara­na. na pal­cu masz bry­lant za dwa­dzie­ścia cen­tów. już się nie bawię wła­sną duszą jak małym maj­ster­ko­wi­czem / teraz mam wiel­błą­dzie oczy & śpię wisząc na haku… glo­ry­fi­ka­cja two­ich udręk przy­szła­by bar­dzo łatwo, ale nie ty jesteś kró­lo­wą – dźwięk jest kró­lo­wą / ty jesteś księż­nicz­ką… & ja jestem two­ją uświet­nio­ną zie­mią. czuj się zapro­szo­na & ja cię nie ugo­dzę

„są jakieś pyta­nia?” pyta
nauczy­ciel. mały
blon­da­sek w pierw­szym rzę­dzie
pod­no­si rękę & pyta
„jak dale­ko do mek­sy­ku?”

bied­na muza optycz­na zna­na jako wujek & co dźwi­ga bry­łę wia­tru & drze­wa z łąki & taki wujek, co mawia „o cie flo­rek” łagod­nym szep­tem, spo­ty­ka far­me­ra, któ­ry mówi „chodź. dam ci tro­chę gło­du” & kła­dzie sobie nie­co wykwint­nej robo­ty na mdła­wym podoł­ku / izba han­dlo­wa usi­łu­je prze­ka­zać bied­nej muzie, że spa­ślak z Minnesoty[1] pocho­dził z Kan­sas & wca­le nie był z nie­go taki spa­ślak, był tyl­ko potwor­nie cięż­ki, ale po dru­giej stro­nie łąki szy­ku­ją super­mar­ket & że powi­nien zaopie­ko­wać się far­me­rem

„czy któ­reś z was chcia­ło­by zostać czymś
nie­ty­po­wym?” pyta
nauczy­ciel. naj­mą­drzej­sze dziec­ko
w kla­sie, któ­re przy­cho­dzi do szko­ły
pija­ne, pod­no­si rękę & mówi
„tak pro­szę pana. chciał­bym
być dola­rem”

pogo­dy­nek dada wycho­dzi z biblio­te­ki po laniu, jakie obe­rwał wewnątrz od ban­dy opry­chów / otwie­ra skrzyn­kę na listy, wła­zi do środ­ka & zasy­pia / opry­chy wyła­żą / cho­ciaż nie mają o tym poję­cia, są infil­tro­wa­ni przez ban­dę fana­ty­ków reli­gij­nych… cała grup­ka roz­glą­da się za jakąś łatwą zdo­by­czą… & decy­du­je się na pew­ne­go bile­te­ra kino­we­go po godzi­nach pra­cy, ubra­ne­go w koc & czap­kę pilot­kę / za sekun­dę będzie 4 lip­ca & on nawet się nie bro­ni / pogo­dy­nek dada zosta­je nada­ny do Mona­ko. gra­ce kel­ly ma kolej­ne dziecko[2] & wszyst­kie opry­chy zmie­nia­ją się w pija­nych przed­się­bior­ców

„kto potra­fi powie­dzieć, jak się
nazy­wa trze­ci pre­zy­dent
sta­nów zjed­no­czo­nych?” dziew­czyn­ka z
ple­ca­mi cały­mi w atra­men­cie pod­no­si
rękę & mówi „ernest tubb”[3]

jesz­cze nie­bie­skich pigu­łek ojcze & pochłoń oso­bli­we pigu­łecz­ki / te try­ska­ją­ce łabę­dzie, rytu­ały & kur­cza­ki, kie­dy śpisz / dosta­li OK & gwa­ran­cję sza­lo­nych poszu­ki­wań tak & ty, sła­wet­ny Wikin­gu, pod­wę­dzasz Sofii[4] bom­bę zega­ro­wą z jej papie­ro­sa z fil­trem, wal­nij tro­chę jac­ka daniel­sa & wyłaź na spo­tka­nie z Jame­sem Cagneyem[5]… wiru­ją­cy pan­cer­nik dla twe­go przy­ja­cie­la, twa wier­na mafia & mona lisa tuż za tobą… Boże mam­ciu, wybran­ko­wie go pie­ką & jak­że żału­ję, że nie mogę ulgi mu przy­nieść & uczcić go poko­jem pro­sto w żyły. przy­nieść mu uko­je­nie. wszech­mo­gą­cy & zgładź strasz­li­we­go hipo­po­ta­ma jego kosz­ma­rów noc­nych… lecz ja nie przyj­mę imie­nia żad­ne­go męczen­ni­ka ani nie uśpię sie­bie w powie­wach z lochu & jestem cho­ry od dziu­ry… prze­śmiesz­ne, umar­ła anie­li­ca, mono­po­li­zu­ją­ca moje stru­ny gło­so­we, zaga­nia swą owcę mat­kę wprost & pro­sto do domu w nekro­log. jest wro­go nasta­wio­na. jest sta­ro­żyt­na… are­tha – zło­te cudeń­ko / któ­rej nagość to coś przej­mu­ją­ce­go – jest jak wino­rośl / twój język szczę­ścia nie naba­wi mnie roz­kła­du

„czy kto­kol­wiek w kla­sie będzie
umiał mi podać dokład­ną godzi­nę, kie­dy jego
lub jej taty nie ma w domu?” pyta
nauczy­ciel. wszy­scy
rap­tem upusz­cza­ją ołów­ki
& wybie­ga­ją za drzwi – wszy­scy z wyj.
oczy­wi­ście chłop­ca w ostat­nim
rzę­dzie, któ­ry nosi oku­la­ry & ma
z sobą jabł­ko

soczy­ste róże na zgro­ma­dze­nie kasz­lą­cych rąk & sku­bać mi hym­ny naro­do­we! cześć i chwa­ła! boisko fut­bo­lo­we pło­nie gołę­bi­ca­mi & alej­ka­mi, któ­ry­mi wędru­ją auto­sto­po­wi­cze & pod­pa­la­ją wła­sne kie­sze­nie, aż huczą mnisz­ki & włó­czę­dzy & wyklu­cza­ją paty­ko­wa­te­go Syryj­czy­ka, przy­pły­wy pół­ro­zu­mu, jasie & mał­go­sie & wosko­we­go Micha­ela z kościel­ne­go polet­ka, co pła­czą w kwie­cie wie­ku & krztu­szą się swy­mi bliź­nia­ka­mi… puste stat­ki na pusty­ni & gli­nia­rze na mio­tle & szlo­cha­ją & trzy­ma­ją się kur­czo­wo dur­ne­go mło­ta kowal­skie­go & wszyst­kie puzo­ny roz­ła­żą się na czę­ści, ksy­lo­fo­ny pęka­ją & fle­ci­ści tra­cą naj­bliż­szych przy­ja­ciół… w koń­cu cała orkie­stra jękli­wie odrzu­ca wszel­kie mia­ry & pul­sy ser­ca & tym­cza­sem opła­ca się wie­dza, że nie masz żad­nych kole­gów… tak samo opła­ca się wie­dzieć, cze­go nie mają twoi kole­dzy – przy­jaź­niej jest mieć to, za co się pła­ci

precz z tobą, samie. precz też z twy­mi
odpo­wie­dzia­mi. hitler nie zmie­nił
histo­rii. hitler BYŁ histo­rią / jasne
możesz uczyć ludzi, jak być pięk­nym,
ale czyż­byś nie wie­dział, że ist­nie­je
siła więk­sza od cie­bie, któ­ra ich
uczy, jak być naiw­nym – no, nazy­wa się
siłą pro­ble­mo­wą / oni wszyst­kim przy-
pisu­ją pro­ble­my / twój pro­blem pole­ga na tym, że
chcesz nazwać świet­niej świat…
nie możesz zabi­jać żywe­go i ocze­ki­wać, że
nikt się nie zorien­tu­je. histo­ria żyje /
oddy­cha / kończ już głod­ne pomy­je /
idź policz, ile masz ryb. muszę lecieć. mają
przyjść poskro­mić moją złośnicę6. mam na-
dzie­ję, że pomyśl­nie usu­nię­to ci płu­co. pozdrów
sio­strę

cału­ję
Lamus, Twój
Pira­ci­sko


Przy­pi­sy:
[1] Min­ne­so­ta Fats (wł. Geo­r­ge Heger­man) – jeden z boha­te­rów powie­ści The Hustler Wal­te­ra Tevi­sa z 1959 roku, zekra­ni­zo­wa­nej dwa lata póź­niej jako Bilar­dzi­sta przez Rober­ta Ros­se­na (Fat­sa grał Jac­kie Gle­ason).
[2] Gra­ce Patri­cia Kel­ly (1929–1982) – ame­ry­kań­ska aktor­ka, od 1956 roku księż­na Mona­ko. W cza­sie powsta­wa­nia Taran­tu­li uro­dzi­ła już wszyst­kich tro­je dzie­ci – Caro­li­ne, Alber­ta i Stéfa­nie.
[3] Ernest Dale Tubb (1914–1984) – pio­nier muzy­ki coun­try, zwa­ny „Tru­ba­du­rem z Tek­sa­su”.
[4] Zapew­ne Sofia Loren (właśc. Sofia Costan­za Bri­gi­da Vil­la­ni Sci­co­lo­ne, ur. 1934) – aktor­ka wło­ska.
[5] James Fran­cis Cagney Jr. (1899–1986) – aktor i tan­cerz ame­ry­kań­ski.
[6] Poskro­mie­nie zło­śni­cy (The Taming of the Shrew) – kome­dia W. Shakespeare’a wyda­na w 1623 roku. W Pol­sce funk­cjo­nu­je tak­że pod tytu­łem Ugła­ska­nie sekut­ni­cy.

O autorach i autorkach

Bob Dylan

Urodzony w 1941 roku w Duluth. Piosenkarz, muzyk, tekściarz, poeta. Debiutował w 1962 roku albumem Bob Dylan, później ukazały się m.in. The Freewheelin’ Bob Dylan (1963), Bringing It All Back Home (1965), Highway 61 Revisited (1965), Blood on the Tracks (1975), Time Out of Mind (1997), Tempest (2012). W sumie wydał ponad siedemdziesiąt płyt (albumy studyjne, koncertowe, kompilacje) i na dobre zapisał się w historii muzyki. Laureat m.in. kilku nagród Grammy, Złotego Globu oraz Oscara (za piosenkę do filmu Wonder Boys), specjalnej nagrody Pulitzera (2008), a także literackiej Nagrody Nobla (2016).

Filip Łobodziński

Ur. w 1959 r. Iberysta, dziennikarz, muzyk i tłumacz z języków: angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego, katalońskiego, portugalskiego oraz ladino. Laureat Nagrody Instytutu Cervantesa w Warszawie w 2005 r. za najlepszy przekład literacki. Przez lata pracował jako dziennikarz (TVP, Polsat News, Trójka, Inforadio, „Non Stop”, „Rock’n’Roll”, „Machina”, „Przekrój”, „Newsweek”), a obecnie współprowadzi program telewizyjny „Xięgarnia”. Współzałożyciel Zespołu Reprezentacyjnego (od 1983, sześć płyt) oraz dylan.pl (od 2014, jedna płyta), specjalizującego się w wykonywaniu przekładów piosenek Boba Dylana. W Biurze Literackim ukazały się przetłumaczone przez niego książki Dylana: Duszny kraj (2016) oraz Tarantula (2018), Patti Smith: Tańczę boso i Nie gódź się oraz Salvadora Espriu Skóra byka. Mieszka w Warszawie.

Powiązania