utwory / zapowiedzi książek

Tarantula (2)

Bob Dylan

Filip Łobodziński

Fragment zapowiadający książkę Tarantula Boba Dylana, w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 8 stycznia 2018 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Blues o kowbojskim aniele

a tym­cza­sem w tek­sa­sie – prze­pięk­nym tek­sa­sie [1] – Freud drep­cze w tył & naprzód – bory­ka się z butem, usi­łu­jąc dopić swój wermut „’ste­ty źle pan kom­bi­nu­jesz, Panie Try­pe­lek – gdy­bym był panem, dał­bym spo­kój & zrą­bał­bym te drze­wa dla mat­ki – w koń­cu w każ­dym z nas sie­dzi mała mat­ka” „tak ale dla­cze­go sądzi pan, że wła­śnie tak robię? dla­cze­go sądzi pan, że umyśl­nie roz­nie­cam ogień pod wła­snym łóż­kiem, ile­kroć ona mnie pro­si o ścię­cie tych drzew? dla­cze­go?” „no tak – cóż – Panie Try­pe­lek – może to zew pępo­wi­ny – wie pan – może kie­dy był pan mały, usły­szał pan, jak drze­wo się oba­la & to brzmia­ło ŁUUUUMMM & teraz, jak pan dorósł – ile­kroć pan sły­szy ten dźwięk – oczy­wi­ście w takiej czy innej posta­ci – chce je pan zaraz – o, powiedz­my – pod­pa­lić?” „tak, to wyglą­da logicz­nie – bar­dzo panu dzię­ku­ję – chy­ba teraz pój­dę zrą­bać te drze­wa” „a, ale pamię­taj, synu – oba­la­ne drze­wo w lesie bez dźwię­ku przez niko­go nie będzie sły­sza­ne!” [2] „no tak – cóż – w takim razie będę tam – już wię­cej nie będę roz­nie­cać ognia pod wła­snym łóż­kiem” „dobrze – pro­szę dawać mi znać o pań­skich postę­pach & czy doszło do sytu­acji dra­stycz­nych – pro­szę – pan weź­mie te piguł­ki – przy oka­zji, powi­nien pan na swo­ją mat­kę mówić ‘Stel­la’, żeby wie­dzia­ła, że pan dba o inte­re­sy – o, & kie­dy pan już się za to weź­mie, mógł­by mi pan, pro­szę, narą­bać tro­chę drew?” „tak – pro­szę bar­dzo – jesz­cze raz bar­dzo dzię­ku­ję – naj­moc­niej pana prze­pra­szam – czy pan ma jakiś kło­pot z butem?” „nie – nie – po pro­stu noga nie­co bar­dziej pora­sta mi wło­sa­mi – nic poza tym”… wróć do tego prze­pięk­ne­go tek­sa­su & nie zmie­niaj kro­wy – w Cor­pus Chri­sti [3] pożo­ga – zwy­kli zło­dzie­je – robac­two & milio­ne­rzy han­dlu­ją­cy syna­mi & dola­ra­mi & tur­la­ją­ce się w tył dur­nie – czar­na cygan­ka & sam Bud­dy Hol­ly [4] pro­sto w pal­ne ładun­ki & prze­gro­dy próż­nio­we pod­trzy­my­wa­ne na Mizer­nym Hory­zon­cie przez Lee Marvi­na [5] & czter­dzie­stu roz­bój­ni­ków BŁYSKOTLIWIE & San­cho Pan­za [6] Pamię­ta­ny niczym z arab­skiej księ­gi księ­ży­co­wej & Mal­colm X [7] Zapo­mnia­ny niczym zła­pa­na ryba & myślę – ach myślę, cóż – cóż To ma zna­czyć… Lubie­wo tak żało­sne & doro­śli męż­czyź­ni w pła­czu – kotwi­czą tu wichry & nie zakłó­ca się tu łez ani rzek – nie bie­rze się kąpie­li w porzu­co­nych wan­nach, raczej trze­ba zmie­szać elek­trycz­ne zio­ła & być cer­be­rem Wiel­kiej Bia­łej Góry… Pie­prz­na Fedra [8] – na środ­ku zna­ku Nie Prze­szka­dzać – przy śpie­wie Black Ace’a [9] – usi­łu­je zmie­szać wzro­kiem michę pie­nię­dzy – ona – tak powia­da­ją – jest już jed­ną nogą w gro­bie – u jej stóp Chłop­czy­ca, klaun in spe – w bran­ży zna­ny jest jako Gró­lik z Grub­sza & gra na gita­rze hawaj­skiej domo­wej robo­ty – kie­dy jest narą­ba­ny, nie­źle wgry­za się w temat – Szloch de Kutwa śle­dzi wyda­rze­nia z grzbie­tu zapad­nię­tej kla­czy & przy­pa­la papie­ro­sa od jed­ne­go ze skra­dzio­nych wła­snych listów goń­czych… „miłość to magia” mówi Fedra – Pie­prz­na Fedra – Gró­lik nic nie gada – Szloch de Kutwa mówi „wchodź w to lala!” „miłość jest cudow­na” mówi Fedra „złap ich, nie­zna­jo­ma!” mówi Szloch de Kutwa – Fedra zdej­mu­je stet­so­na – ze środ­ka wyska­ku­je pięć kró­licz­ków & podziu­ra­wio­ny śrut niklo­wy „któ­rę­dy do laosu?” pyta jeden z kró­licz­ków „sztucz­ki jakieś!” mówi Szloch de Kutwa „miłość jest jak szy­bo­wa­nie” „juhuu! a ja będę czar­na faja” mówi Szloch de Kutwa „miłość to deli­kat­ność – mięk­kość – puszy­stość” mówi Fedra – któ­ra wła­śnie sta­cza bitwę na podusz­ki – uzbro­jo­na jest w mate­rac – stoi na opusz­czo­nej pian­ce śla­zo­wej – za wro­ga ma uni­ta­ria­ni­na, co spadł z któ­rejś wyso­kiej sier­ry & prze­żył, by móc świa­tu o tym opo­wie­dzieć – trzy­ma faszy­stow­ski kufel jogur­tu – „miłość jest jaz­dą na prę­go­wa­nej kla­czy przez rów­ni­nę orgii w bar­ba­rzyń­ską nie­dzie­lę” wrzesz­czy Gró­lik z Grub­sza, klaun in spe – to jego pierw­sze sło­wa tego dnia & teraz się waha – Fedra – tym­cza­sem – jest wła­śnie poko­ny­wa­na w wal­ce – „tak wła­śnie jest” mówi Szloch de Kutwa „& potem two­ja klacz koń­czy jak ta – potem wkła­dasz rękę w tem­blak – sto­py do skarb­ca & potem zaczy­nasz pra­co­wać dla wiel­błą­da – co nie?” Fedra – zupeł­nie star­ta na proch w wyni­ku wal­ki – peł­znie z powro­tem – chwy­ta się Gró­li­ka – ścią­ga zeń koszu­lę – wykrę­ca mu rękę za ple­cy & wrzu­ca go w skrzy­dła wia­tra­ka – Szloch de Kutwa zosta­je aresz­to­wa­ny przez Padres & wszyst­kie listy goń­cze fru­ną nad sta­na­mi zjed­no­czo­ny­mi – klacz zosta­je skon­fi­sko­wa­na & zatrzy­ma­na bez kau­cji… Pan Try­pe­lek – tym­cza­sem – skła­da Freu­do­wi kolej­ną wizy­tę „tyl­ko boga­tych stać na pana” mówi „tyl­ko boga­tych stać na michał­ki – czyż nie tak wła­śnie jest?” „a czyż nie tak było zawsze?” Freud na to „no tak” odpo­wia­da P. Try­pe­lek i wzdy­cha „przy oka­zji – jak tam mat­ka?” „o nie­źle – wie pan, ma na imię Micha­łek – zara­bia kupę for­sy” „noo?” „tak – opo­wie­dzia­łem jej o panu – musi pan kie­dyś wpaść do nasze­go domu” „tak” Freud na to z uśmie­chem à la mar­tha raye [10] „tak – nie­wy­klu­czo­ne, że zaj­rzę”… Fedra grzmo­ci knyk­cia­mi w skra­wek wody – dra­pie się w żmi­jo­we ząb­ki – ucie­ka­ją­cy wóz prze­jeż­dża, wio­ząc: trzech kłam­li­wych myśli­wych znad rze­ki Bra­zos – dwie gapią­ce się przez okno mat­ki, z któ­rych każ­da trzy­ma zmur­sza­łe zdję­cia lili st. cyr [11] – przy­staw­kę z beko­nu – kil­ku upo­śle­dzo­nych obie­cu­ją­cych zawod­ni­ków nafa­sze­ro­wa­nych dek­se­dry­ną – mala­rza z tablicz­ką na twa­rzy – jed­ną sztan­gę – Dra­ku­lę ćmią­ce­go papie­ro­sa & posi­la­ją­ce­go się anio­łem – ducha che­ety [12], mada­me nhu [13] & bri­dey mur­phy [14] owi­nię­te całe w pastę do zębów – pudeł­ko z różdż­ka­mi cza­ro­dziej­ski­mi & jed­ne­go nie­win­ne­go przy­god­ne­go widza… rozu­mie się samo przez się – w wozie nie ma już miej­sca – Fedra chmu­rzy się & grzmi „miłość GONI W PIĄTKĘ” & butel­ka wina pęka – tek­sas wybu­cha & kola­cja nad morzem – dowódz­two stat­ku o rysach ide­al­nych – są widocz­ni – są widocz­ni dla kie­row­ców cię­ża­ró­wek – kie­row­cy cię­ża­ró­wek skła­da­ją zaża­le­nie w związ­ku z porwa­niem & widzą, jak dowódz­two stat­ku wjeż­dża ruma­ka­mi wprost w ryczą­cą Zato­kę Mek­sy­kań­ską & otóż poja­wia się Fedra „miłość goni w piąt­kę”… idąc, mija Pana Try­pel­ka – któ­ry ma na twa­rzy uśmiech – czap­kę nosi na lewą stro­nę – zaja­da owo­ce dobre – Z NIM wszyst­ko będzie dobrze – z Panem Try­pel­kiem – z nim będzie dobrze

dro­gi bzycz­ku:
chciał­bym objąć biblie trzy­dzie­sto­pro­cen­to­wą mar­żą –
żeby jakoś uza­sad­nić mar­żę, chciał­bym do każ­dej biblii
dodać dar­mo­wą szczot­kę do wło­sów – poza tym cze­ko­la­do­wych
jezu­sów nie będzie­my sprze­da­wać na połu­dniu… jesz­cze
jed­no, co doty­czy gry w koniec
świa­ta – może gdy­byś miał do tego woj­nę
bak­te­rio­lo­gicz­ną, mógł­byś sprze­da­wać wszyst­ko za podwój­ną cenę – tu
robi się jak­by burz­li­wie – w biu­rze cha­os –
sekre­tar­kę ostat­nio zmio­tło – zgad­nij, co się sta­ło
z por­tre­ta­mi pre­za? otóż jakiś
kawa­larz dory­so­wał mu kol­czyk na ory­gi­nal­nej odbit­ce
& dział pro­duk­cji jakoś to prze­oczył –
nie muszę doda­wać, że nie zdo­ła­li­śmy tu
opy­lić żad­ne­go z nich, to wię­cej niż pew­ne, więc trze­ba
było je hur­tem wysłać do puer­to rico – ogól­nie
jed­nak jakoś poszło nie­źle – nasi lokal­ni sprze­daw­cy mówi­li, że
szły jak cie­płe bułecz­ki… nie­mal tak samo szyb­ko, jak czer­wo­no-
bia­ło-nie­bie­skie zesta­wy z ham­bur­ge­ra­mi – aha – cho­dzi­ło mi
o to, że może gdy­byś zro­bił znacz­ki „gło­so­wa­łem na
zwy­cięz­cę” w kształ­cie trój­ką­ta, to zeszły­by
nie­co szyb­ciej… przy oka­zji, mówi­łem ci,
żebyś wysłał chu­s­tecz­ki z napi­sem „jestem bitlo­żer­ny” do
domi­ni­ka­ny & Nie do anglii – ‘ste­ty chy­ba
popeł­ni­łeś tu drob­ny błąd, bzycz­ku kocha­ny! jak
już mówi­łem, w biu­rze cha­os – mam nowe­go dzie­cia­ka, ale zaraz
wpadł do butli z zim­ną wodą… teraz pro­ce­su­je się
z nami za uła­ma­ne zęby – no kupa pro­ble­mów
widzi­my się w kafej­ce
ser­decz­ny kum­pel
syd nie­bez­piecz­ny


Przy­pi­sy:
[1] „Beau­ti­ful Texas” – pio­sen­ka coun­try napi­sa­na w 1933 roku przez Wil­ber­ta Lee O’Daniela (1890–1969), póź­niej­sze­go guber­na­to­ra Tek­sa­su.
[2] Alu­zja do słów „Czy upa­da­ją­ce drze­wo wyda­je dźwięk, jeże­li nie ma niko­go w pobli­żu?”, uży­tych w książ­ce Phy­sics Char­le­sa Ribor­ga i George’a Ran­so­ma Twis­sa z 1910 roku. Są one para­fra­zą pro­ble­mu myślo­we­go: czy zja­wi­ska zacho­dzą, gdy nie są postrze­ga­ne, jaki posta­wił irlandz­ki filo­zof, teista Geo­r­ge Ber­ke­ley (1685–1753) w pra­cy Trak­tat o zasa­dach pozna­nia ludz­kie­go (1710): „Ależ – powie­cie – z pew­no­ścią nie ma nic łatwiej­sze­go, niż wyobra­zić sobie, na przy­kład, drze­wa w par­ku […], przy tym zaś niko­go, kto by je postrze­gał. […] czym­że wię­cej jest to wszyst­ko, jeśli nie wyłącz­nie two­rze­niem w waszym umy­śle pew­nych idei, któ­re nazy­wa­cie […] drze­wa­mi, zapo­mi­na­jąc jed­no­cze­śnie o tym, by utwo­rzyć ideę kogoś, kto je postrze­ga?” (przeł. Janusz Sala­mon SJ, Zie­lo­na Sowa, Kra­ków 2004, s. 33).
[3] Cor­pus Chri­sti – mia­sto i wiel­ki port w połu­dnio­wym Tek­sa­sie.
[4] Bud­dy Hol­ly (właśc. Char­les Har­din Hol­ley, 1936–1959) – ame­ry­kań­ski gwiaz­dor rock’n’rolla.
[5] Lee Marvin (1924–1987) – gwiaz­dor fil­mu ame­ry­kań­skie­go.
[6] San­czo Pan­za (w prze­kła­dzie Woj­cie­cha Char­cha­li­sa San­czo Brzu­chacz) – głów­na dru­go­pla­no­wa postać powie­ści Migu­ela de Cervan­te­sa Saave­dry Prze­myśl­ny szlach­cic Don Kichot z Man­czy i Prze­myśl­ny rycerz Don Kichot z Man­czy.
[7] Mal­colm X (właśc. Mal­colm Lit­tle; 1925–1965) – czar­no­skó­ry dzia­łacz muzuł­mań­ski na rzecz praw czło­wie­ka; zabi­ty w zama­chu.
[8] Fedra – w mito­lo­gii grec­kiej żona Teze­usza, sio­stra Ariad­ny, cór­ka Mino­sa i Pazy­fae.
[9] Black Ace (właśc. Babe Kyro Lemon Tur­ner, 1905–1972) – czar­ny blu­esman z Tek­sa­su.
[10] Mar­tha Raye (właśc. Mar­gy Reed, 1916–1994) – ame­ry­kań­ska aktor­ka kome­dio­wa, obda­rzo­na nie­zwy­kle sze­ro­kim uśmie­chem.
[11] Lili St. Cyr (właśc. Wil­lis Marie van Scha­ack; 1918–1999) – ame­ry­kań­ska strip­ti­zer­ka rewio­wa.
[12] Che­etah – tu: Este­ban „Che­etah” Car­ra­cus, czar­ny boha­ter komik­sów o Kapi­ta­nie Marve­lu.
[13] Mada­me Nhu (właśc. Trần Lệ Xuân; 1924–2011) – szwa­gier­ka pre­zy­den­ta Wiet­na­mu Połu­dnio­we­go w latach 1955–1963, nie­for­mal­nie pierw­sza dama repu­bli­ki.
[14] Bri­dey Mur­phy – Irland­ka jako­by żyją­ca w XIX wie­ku, domnie­ma­ne poprzed­nie wcie­le­nie pew­nej ame­ry­kań­skiej kury domo­wej Vir­gi­nii Tighe (1923–1995), co ta „ujaw­ni­ła” pod­czas sean­su hip­no­tycz­ne­go w 1952 roku.

O autorach i autorkach

Bob Dylan

Urodzony w 1941 roku w Duluth. Piosenkarz, muzyk, tekściarz, poeta. Debiutował w 1962 roku albumem Bob Dylan, później ukazały się m.in. The Freewheelin’ Bob Dylan (1963), Bringing It All Back Home (1965), Highway 61 Revisited (1965), Blood on the Tracks (1975), Time Out of Mind (1997), Tempest (2012). W sumie wydał ponad siedemdziesiąt płyt (albumy studyjne, koncertowe, kompilacje) i na dobre zapisał się w historii muzyki. Laureat m.in. kilku nagród Grammy, Złotego Globu oraz Oscara (za piosenkę do filmu Wonder Boys), specjalnej nagrody Pulitzera (2008), a także literackiej Nagrody Nobla (2016).

Filip Łobodziński

Ur. w 1959 r. Iberysta, dziennikarz, muzyk i tłumacz z języków: angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego, katalońskiego, portugalskiego oraz ladino. Laureat Nagrody Instytutu Cervantesa w Warszawie w 2005 r. za najlepszy przekład literacki. Przez lata pracował jako dziennikarz (TVP, Polsat News, Trójka, Inforadio, „Non Stop”, „Rock’n’Roll”, „Machina”, „Przekrój”, „Newsweek”), a obecnie współprowadzi program telewizyjny „Xięgarnia”. Współzałożyciel Zespołu Reprezentacyjnego (od 1983, sześć płyt) oraz dylan.pl (od 2014, jedna płyta), specjalizującego się w wykonywaniu przekładów piosenek Boba Dylana. W Biurze Literackim ukazały się przetłumaczone przez niego książki Dylana: Duszny kraj (2016) oraz Tarantula (2018), Patti Smith: Tańczę boso i Nie gódź się oraz Salvadora Espriu Skóra byka. Mieszka w Warszawie.

Powiązania