
Wiersze ostatnie (1)
utwory / zapowiedzi książek Tadeusz RóżewiczFragmenty książki Tadeusza Różewicza Wiersze ostatnie, która ukaże się w Biurze Literackim 15 kwietnia 2024 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Teksty odzyskane Tadeusza Różewicza, która ukaże się w Biurze Literackim 18 kwietnia 2022 roku.
O tej porze
Nad Selengą w jurtach przykucnęli obok ognia pasterze, dym idzie do nieba. Kobyły, zwrócone łbami do środka, czuwają nad źrebiętami. Na drewnianych siodłach świecą srebrne i miedziane ozdoby. W skórzanych workach cierpki kumys. Na stepie leżą czaszki koni jak obcęgi i białe rozwiązane kręgosłupy. Na stole baran ugotowany na cześć gości. Ogon, bochen tłuszczu. Smutny łeb z oczami i uszami w rękach najdostojniejszego. Zgrabny nóż zwija się dookoła uszu i warg. Po stepie lecą małe koniki z długimi ogonami; czerwone, niebieskie, żółte kaftany świecą w słońcu. W glinianych miseczkach przezroczysta zieleni się archi. Już wielbłądy z obwisłą wargą podnoszą się z klęczek. Sączą ślinę i stękają, ustawiając olbrzymie juki na sękatych nogach. Miękkie kołysanie. Ostre trawy. Step nagi jak czaszka. „Dlaczego konwalię nazywają srebrną. Epitet winien rysować przedmiot, dawać obraz, tymczasem to, co tu mamy, jest wyobrażeniem najzupełniej fałszywym. I tak bywa u wszystkich poetów…”
O tej porze nie tylko ja jestem opuszczony. O tej porze długie halle Luwru są puste. Między ścianami nie ma podziwiających oczu. Nikt nie przeżywa i nie dzieli się swoim zachwytem. A przecież Gioconda uśmiecha się tajemniczo i pracowicie. Przypuszczacie, że się nie uśmiecha? A co robią inne obrazy? W nocy. Czy odpoczywają? Pracują bez przerwy, wytwarzają olbrzymie ilości piękna. Ale tego piękna nie oceniają znawcy. Oni przychodzą przecież w dzień. W dzień łatwiej jest oceniać i wygłaszać opinie. Zawsze znajdzie się jakiś słuchacz. W dzień tak łatwo mówić, robić porównania, miny. Przy świetle. Ale co robić w nocy. Kiedy nie ma światła ani kolorów. Wszystko jest w ciemności. Do czego porównać w nocy oko albo pierś, albo usta, albo łono. Albo do czego porównać język. Palce u rąk. Całe życie spędzili na porównywaniu i przenoszeniu. Ależ to komedia. Nudna. Kobieta kwiat. Idioci.
[„Odra” 1959, nr 21, s. 7]
Wymiar iluzji
Drogi Panie Jerzy! Przesyłam Panu kilka notatek, które – mam nadzieję – przyczynią się do zaciemnienia i zmącenia (treści i formy) pańskiego projektu Bezwymiar iluzji.
A
Ograniczę się do fotografii. Do zdjęcia, podobizny, portretu. Odbitki… Człowieka.
Fotografia zdejmuje tylko czas teraźniejszy człowieka… fotografia nie zdejmuje ani przeszłości, ani przyszłości… Tylko „tu i teraz” można zrobić fotografię. Ma ona utrwalić ten „wymiar” istoty ludzkiej (w czasie i przestrzeni), który istnieje jakby poza fotografią… Model, osoba nieprzerwanie odchodzi od siebie, opuszcza swoje poprzednie wcielenia… każdą chwilą obecną przemija, wchodzi w swoją przyszłość aż do odejścia, zaśnięcia „w Panu” („pokoju wiecznym”), w bezistnieniu i bezruchu. Fotografia próbuje utrwalić jedną z form zmieniającej się istoty ludzkiej, powłoki cielesnej… Człowiek powoli gaśnie, ale jego twarz istnieje w rodzinnym albumie jak zioło, liść, kwiat w zielniku… Albumy rodzinne miały w sobie coś z zielników.
Fotografia nie jest iluzją, ale rzeczą realną, zjawiskiem żyjącym w sobie właściwym bezwymiarze iluzji, który zamienia się w fakt… tylko w obliczu patrzącego na nią człowieka… Tylko człowieka… ani wół, ani osioł, ani pies, ani koń nie „rozpoznają” fotografii… dlatego psu policyjnemu daje się do powąchania skarpetkę, czapkę, rękawiczkę przestępcy (lub ofiary), nie pokazuje się mu fotografii, podobizny… być może będą kiedyś robione fotografie pachnące… (np. modelką i „jej” perfumami).
B
To ja – patrzący, oglądający – stwarzam dla fotografii środowisko, w którym ona odzyskuje „życie”. Stąd takie przywiązanie do „podobizny”. Trwające od wieków spory o autentyczność odbicia twarzy Chrystusa na całunie turyńskim świadczą o nienasyconej potrzebie oglądania podobizny Zbawiciela. Ludzie pragną oglądać „prawdziwą” – fotograficzną (nie malarską) podobiznę Boga-Człowieka. Innym dowodem, że istota ludzka – od wieków, aż po dzień dzisiejszy – pragnie zobaczyć oblicze swego Boga, jest chusta św. Weroniki – vera eikon. Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga – może widzieć w jednej ludzkiej twarzy lub w pięciu miliardach (i jednej) twarzy oblicze Boga. Jest podobizną Boga… tak więc i Bóg, żeby zobaczyć siebie, stworzył człowieka, Syna-Człowieczego… Człowiek, istota śmiertelna, nie wytrzymuje bezwymiaru swojego Stwórcy – chce złowić Jego oblicze, chce spojrzeć w oczy Boga Żywego… podobno oblicze nieznanego mężczyzny na całunie turyńskim ma wszelkie właściwości negatywu fotograficznego.
C
Fotografia twarzy ludzkiej – którą nazywamy też „zdjęciem”, podobizną – jest w „swojej istocie” równie tajemnicza jak dusza… być może jest zdjęciem duszy ludzkiej, która pragnie się ujawnić w wyrazie twarzy. Fotograf jest więc podglądaczem tajemnicy i psychologiem, a fotografia – wejściem do „wnętrza” człowieka. Dlatego fotografowi przypadł w udziale jedyny (w swoim rodzaju) przywilej, że może on „zdjąć” nie tylko „charakter”, ale i duszę ludzką… zależnie od wrażliwości może odczytać (podobnie jak psychiatra) pewne właściwości istoty ludzkiej (por. fotografie Hitlera, Mussoliniego, Stalina)… dlatego ludzie, którzy tworzyli portrety tych dyktatorów-przestępców (i prawdopodobnie psychopatów), byli tak pilnowani. Tylko wybrani fotografowie mieli dostęp do Osobistości… wiele fotografii uległo zniszczeniu, inne („kompromitujące”, choć wierne) – zostały zamknięte w kasach pancernych, archiwach, nigdy nie ujrzały światła dziennego. Są czasem ujawniane i wywołują u ludzi strach, rozbawienie, śmiech, zdumienie. Patrzymy na ich podobizny, myślimy o milionach oszukanych, pomordowanych, uwiedzionych… patrzymy i mówimy „ale to jest niemożliwe!!!”. Fotografia demaskuje… fotografów należy wygnać z państwa doskonałego.
D
Fotografia…
Jest to jeden z „cudów świata”. Przez fotografię dotykamy czasu, w którym żyjemy i przemijamy. Fotograf zdejmuje oblicza naszych czasów… Być może powstanie kiedyś nie tylko historia fotografii, ale archeologia fotografii, psychoanaliza fotografii, moralność fotografii, pornografia, podsłuch fotografii, agresja fotografii, metafizyka fotografii…
E
Destrukcja rzeczywistości, ciała, rzeczy, natury i zdarzenia… poprzez fotografię i jej twórcę. Fotograf – uczeń czarnoksiężnika – czarodziej i iluzjonista. Fotografowie przedmioty uczynili istotami żywymi i agresywnymi, zdolnymi nie tylko uwieść, ale i zniszczyć ludzką psychikę, myśl, zdolność sądu („zdrowy rozum”?). Zobaczcie w kolorowych tygodnikach reklamy samochodów, kosmetyków, przedsiębiorstw turystycznych, spodni, biustonoszy… albo „zwykłego” makaronu. Fotografie żyją w swoim nie/-/ludzkim wymiarze. Człowiek staje się dodatkiem do butów, spodni, koszuli, samochodu, gumy do żucia…
F
„Pstrykanie”… ile milionów (miliardów) aparatów fotograficznych (kamer) znajduje się w rękach ludzi?… ile zdjęć robimy (robi „ludzkość”) w ciągu 24 godzin? Wszyscy „pstrykają”…
Ja ciebie pstryknę ty pstrykniesz mnie potem my pstrykniemy was a wy pstrykniecie nas… wszyscy pstrykają wszystkich i wszystko. I tak „pstrykając”, często nie widzimy świata… zapstrykani nie widzimy, co się dzieje za naszymi plecami.
G
Fotografia jest iluzorycznym obrazem przyrody, człowieka, miasta, przedmiotu… Fotografia „w swej istocie” jest martwą rzeczą, która tylko w obliczu widza zaczyna się napełniać treścią i zaczyna istnieć w nowym wymiarze iluzji; o ile ż y w a p a m i ę ć towarzyszy „prawdziwemu” zdarzeniu, np. katastrofie lub wypadkowi… o tyle pamięć, która dotyka fotografii jakiegoś wypadku, jest martwa… setki najstraszliwszych katastrof, które oglądamy na zdjęciach w gazetach, nie porusza nas tak jak przejechanie kota, jeża, kury, psa (w którym bierzemy bezpośredni udział)… samolot lub pociąg zamieniony w górę metalu i płomieni… jest dla nas jakby martwą naturą… fotografie z wojny w Jugosławii, Iraku lub masakry w Rwandzie w gazecie, którą przeglądamy przy śniadaniu lub po obiedzie… (gazetę wraz z pamięcią fotografii wyrzucamy na śmietnik).
W czasie pisania poematu „Woda w garnuszku, Niagara i autoironia” miałem przed sobą (na biurku) kolorową „widokówkę” – (powielaną bez końca) – fotografię Wodospadu… W Kanadzie stałem tam oko w oko z wodospadem, a w ręce trzymałem ową widokówkę… widziałem lawinę wody żywej, która spadała bez przerwy w przepaść… widziałem białe piany, spoglądałem znów na fotografię-kartkę i widziałem maleńki wodospad… kolorowy i martwy w mojej dłoni… potem przenosiłem wzrok na prawdziwy wodospad… wypełniał mój wzrok i słuch, cały organizm…
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Urodzony 9 października 1921 roku w Radomsku. Poeta, prozaik, dramaturg. Laureat wielu nagród literackich zagranicznych i polskich, m.in. Nagrody Polskiego PEN-Clubu (1997), Nagrody Ministra Kultury i Sztuki (1997), Śląskiego Wawrzynu Literackiego (1999), Nagrody Wielkiej Fundacji Kultury (2000), Nagrody Literackiej Nike (2000), "Złotego Berła" (2006), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius za całokształt twórczości (2008). Odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (1996). Zmarł 24 kwietnia 2014 we Wrocławiu.