Deficyt czystych serc
Rozdziobią nam słońce co do jednego
wolta. Wydoją UV do ostatniego
czerniaka, a naznaczonych pokroją w plastry
i wystawią na międzygalaktycznej aukcji
z nadzieją, że ten ochłap cokolwiek znaczy
dla Na’vi czy innych niebieskich ciał,
niebieskich królestw, które wprawdzie
kupują w ilościach hurtowych,
ale tylko dlatego, żeby nie przyszło nam do głowy
apelować od śmierci, właśnie teraz,
kiedy świat zadłużony jest na 237 bilionów organów.
Czyhanie na pogan
mam w dupie małe miasteczka
Andrzej Bursa Sobota
Godzina 19:45 wywołuje drżenie
w podziemnych kondygnacjach, gdzie marynowane
grzyby wciąż mają nas za nazistów. Żeby Polska była
pleśnią, porastała francuskie sery
i włoskie pomidory, a stąd już prosta droga
do własnej marki (lepsze to niż euro,
którym łata się dziury po Cesarstwie
Rzymskim). Otworzyć souveniry
dla Polaków, tłumaczyć drogowskazy
z polskiego na polski, celować
w brytyjskich turystów (może nawet
zachęcić do emigracji?), w ich polskie rodziny
wkładać cukrową watę, ale nie taką za 4,50, co się serwuje
na obchodach Dni Miasta – lepiej podnieść ich rangę
do Dni Państwa i tym sposobem wywołać falę
lokalnych protestów, nakarmić ksenofobię
jej własnym ciałem,
wyprzedzić strajki głodowe.
Były, czas teraźniejszy
Byłego poznałam na Tinderze.
Pokazał mi brzuch, lecz mojego nie chciał
oglądać – wolał wędrować wyżej lub niżej.
Brzuch kobiety wywoływał niechciane wspomnienia.
Były wytykał mi wściekliznę macicy.
Przeczytał o niej w słowniku polszczyzny potocznej,
gdzie znalazł jeszcze kilka innych pomysłów na to,
jak uczynić nasz związek nieco bardziej soczystym.
Jeśli pragnę miłości, mówił,
powinnam wznieść się na wyżyny
rozebrania – obnażyć kości, kostki,
kosteczki, z palców wyłuskać paliczki,
a szyję schować dla szyjki. Jeśli pragnę być kobietą, mówił,
wkładać kurteczkę skórkową na żakiecik i bluzeczkę,
trzeba mi wiedzieć, że reprodukcja to nie spisek mężczyzn
ani sposób na uprzykrzanie nam życia. Były prawie został prezydentem,
przyjął pozycję wertykalną, postawił nogę na Księżycu,
a gdy myślałam, że już nie może nas dzielić większa odległość,
przyszedł do mnie we śnie – i choć nie wiem, kto nas wtedy śnił,
wiem, kto zapisał,
na przekór dzieleniu czasu na dwoje.