utwory / premiera w sieci z Połowu

Umowa śmieciowa

Natalia Kubicius

Premierowy zestaw wierszy Natalii Kubicius Umowa śmieciowa. Prezentacja w ramach projektu „Poetyckie debiuty 2019”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Deficyt czystych serc

Roz­dzio­bią nam słoń­ce co do jed­ne­go
wol­ta. Wydo­ją UV do ostat­nie­go
czer­nia­ka, a nazna­czo­nych pokro­ją w pla­stry

i wysta­wią na mię­dzy­ga­lak­tycz­nej aukcji
z nadzie­ją, że ten ochłap cokol­wiek zna­czy
dla Na’vi czy innych nie­bie­skich ciał,

nie­bie­skich kró­lestw, któ­re wpraw­dzie
kupu­ją w ilo­ściach hur­to­wych,
ale tyl­ko dla­te­go, żeby nie przy­szło nam do gło­wy
ape­lo­wać od śmier­ci, wła­śnie teraz,
kie­dy świat zadłu­żo­ny jest na 237 bilio­nów orga­nów.


 

Czyhanie na pogan

mam w dupie małe mia­stecz­ka
Andrzej Bur­sa Sobo­ta

Godzi­na 19:45 wywo­łu­je drże­nie
w pod­ziem­nych kon­dy­gna­cjach, gdzie mary­no­wa­ne
grzy­by wciąż mają nas za nazi­stów. Żeby Pol­ska była

ple­śnią, pora­sta­ła fran­cu­skie sery
i wło­skie pomi­do­ry, a stąd już pro­sta dro­ga
do wła­snej mar­ki (lep­sze to niż euro,
któ­rym łata się dziu­ry po Cesar­stwie
Rzym­skim). Otwo­rzyć souve­ni­ry

dla Pola­ków, tłu­ma­czyć dro­go­wska­zy
z pol­skie­go na pol­ski, celo­wać
w bry­tyj­skich tury­stów (może nawet
zachę­cić do emi­gra­cji?), w ich pol­skie rodzi­ny

wkła­dać cukro­wą watę, ale nie taką za 4,50, co się ser­wu­je
na obcho­dach Dni Mia­sta – lepiej pod­nieść ich ran­gę
do Dni Pań­stwa i tym spo­so­bem wywo­łać falę
lokal­nych pro­te­stów, nakar­mić kse­no­fo­bię
jej wła­snym cia­łem,

wyprze­dzić straj­ki gło­do­we.


 

Były, czas teraźniejszy

Byłe­go pozna­łam na Tin­de­rze.
Poka­zał mi brzuch, lecz moje­go nie chciał
oglą­dać – wolał wędro­wać wyżej lub niżej.

Brzuch kobie­ty wywo­ły­wał nie­chcia­ne wspo­mnie­nia.

Były wyty­kał mi wście­kli­znę maci­cy.
Prze­czy­tał o niej w słow­ni­ku pol­sz­czy­zny potocz­nej,
gdzie zna­lazł jesz­cze kil­ka innych pomy­słów na to,
jak uczy­nić nasz zwią­zek nie­co bar­dziej soczy­stym.

Jeśli pra­gnę miło­ści, mówił,
powin­nam wznieść się na wyży­ny
roze­bra­nia – obna­żyć kości, kost­ki,
kostecz­ki, z pal­ców wyłu­skać palicz­ki,
a szy­ję scho­wać dla szyj­ki. Jeśli pra­gnę być kobie­tą, mówił,
wkła­dać kur­tecz­kę skór­ko­wą na żakie­cik i blu­zecz­kę,

trze­ba mi wie­dzieć, że repro­duk­cja to nie spi­sek męż­czyzn
ani spo­sób na uprzy­krza­nie nam życia. Były pra­wie został pre­zy­den­tem,

przy­jął pozy­cję wer­ty­kal­ną, posta­wił nogę na Księ­ży­cu,
a gdy myśla­łam, że już nie może nas dzie­lić więk­sza odle­głość,
przy­szedł do mnie we śnie – i choć nie wiem, kto nas wte­dy śnił,

wiem, kto zapi­sał,
na prze­kór dzie­le­niu cza­su na dwo­je.

O autorze

Natalia Kubicius

ur. w 1998 r. Studentka filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Publikowała w „biBLiotece”, „Kontencie” i „Tlenie Literackim”. Laureatka 14. edycji „Połowu”, finalistka XXV OKP im. Jacka Bierezina. Mieszka w Cieszynie.

Powiązania