utwory / premiera w sieci z Połowu

Zeszłorak

Marcin Królikowski

Premierowy zestaw wierszy siódmego finalisty 12. edycji projektu Połów.

Kałasznikow

Męż­czy­zna gotu­je dziec­ko.
Upał tęże­je, słoń­ce stoi wyso­ko
nad góra­mi Wiel­kie­go Atla­su.
O tej porze mądra przy­ro­da zamie­ra,
ludzie dosko­na­lą się w okru­cień­stwie.

Tysią­ce kilo­me­trów dalej, w radziec­kim blo­ko­wi­sku,
doży­wa sta­ro­ści pro­jek­tant naj­sku­tecz­niej­szej bro­ni na świe­cie.
Jest skrom­ny, cie­szy się z rze­czy pro­stych, z odzna­czeń, z wnu­ków.
Nie­po­koi go tyl­ko jed­na dzien­ni­kar­ska teza.
Pana wyna­la­zek uśmier­cił milio­ny.
Pro­szę poli­czyć ilu oca­lił – kie­dy to mówi lek­ko się uśmie­cha.

Męż­czy­zna gotu­je dziec­ko,
powo­li wyko­nu­je rytu­al­ne cię­cia
na małym ubra­niu, ści­na tak­że wło­sy,
obmy­wa ście­recz­ką śnia­dą skó­rę, cie­płe mię­so.

Roz­kła­da dywa­nik, roz­pa­la ogni­sko,
nasta­wia kocio­łek, woda musi wrzeć,
dziec­ko trze­ba oczy­ścić,
wyja­ło­wić z mat­czy­nej czu­ło­ści.

Męż­czy­zna wyj­mu­je bia­łą sza­tę,
ukła­da na niej pas, amu­ni­cję,
prze­ła­do­wu­je kara­bin i strze­la
w powie­trze krót­ki­mi seria­mi,

szep­cze: gotuj się, gotuj,
pora zmó­wić modli­twę.
Męż­czy­zna gotu­je dziec­ko
na twar­do,
na woj­nę.


Św. Emeryt

Pani wier­sze mają mdlą­cy zapach pani Różo, zamie­nia­ją dło­nie w nad­pa­lo­ne
skrzy­dła, rodzą kolo­ro­we pla­my, z któ­rych pró­szy pył moty­li, wte­dy skó­ra się
oczysz­cza, widzi. Poprzez linie papi­lar­ne sączy się poświa­ta póź­nej wio­sny.

Szko­da, że nie chce pani już wycho­dzić z domu, cięż­ka heba­no­wa sza­fa nie odbi­ja słoń­ca.
Pani cho­wa ją w brzu­chu wraz z całą rodzi­ną. Macie nosy jak wiel­kie mosięż­ne klam­ki,
któ­ry­mi otwie­ra się pie­kło, a za nim kolej­ne krę­gi pie­kieł i balo­nik wypeł­nio­ny hell’em.

Cyrk. Cyrk, melo­nik, cyrk, but clow­na, luna­park!

A za nim sza­fy, ścia­ny, stry­chy i piw­ni­ce, kolej­ne krę­gi na wodzie − ulot­ne śla­dy waszej
obec­no­ści. Pani wkrót­ce uro­dzi mia­sto peł­ne star­ców w poczwar­kach kamie­nic, będzie
owo­co­wać, rodzić suche pest­ki, roz­ło­ży pani obwi­słe ramio­na, na nich obwod­ni­ce.

Cyrk. Cyrk, melo­nik, cyrk, but clow­na, luna­park!

Pod pani pod­ło­gą, ukry­ty w bio­drach, będzie szem­rał ściek. To jedy­na dro­ga, żeby prze­nik­nąć
do rze­ki, wpleść się w prąd, syczeć z gniazd i gniaz­dek, wyciec reszt­ka­mi ener­gii, wydo­stać
się z tego get­ta aptek, któ­re cza­sem uśmie­rza­ją ból lecz nigdy samot­ność.


Zeszłorak*

Jezio­ro trzesz­czy,
sku­te mro­zem drin­ki,
zabi­te okna, nie docho­dzą listy,
w ści­śnię­tej krta­ni nara­sta lodo­wiec,
kolej­ny sezon leży­my oddziel­nie.

Ja w wan­nie, w blo­ku, w mie­ście.
Ono w ryn­nie, w lesie, w misie.
Języ­kiem liczę zamiast lizać znacz­ki,
trzy­dzie­ści dwa zęby, nie wszyst­ko się zga­dza,
prze­li­czam od nowa, cisza, kro­ki listo­no­sza
zawsze pię­tro niżej.

Otwie­ram luf­cik, bo cią­gnie, wciąż cią­gnie.
Już wiem, że zacią­ga mułem, że leje się
ze mnie, nie­zgrab­ny jestem, odkąd wypły­ną­łem,
wpa­tru­jąc się w dno, teraz widzę sufit.
Pamię­tam jesz­cze blask świe­tli­ków,
jak mi parzył dło­nie ich śmier­tel­ny fio­let.

Odkąd wró­ci­łem, nie mogę nicze­go
utrzy­mać – pra­cy, rodzi­ny, przed­mio­tów,
zwłasz­cza cie­bie. Klucz cią­gle tkwi w drzwiach,
jest tak prze­zro­czy­sty, że nie chce się krę­cić.

*Han­ka Maki­dat­na, Popsu­li Far­ma­zo­na

O autorze

Marcin Królikowski

ur. w 1974 r. w Warszawie. Poeta, prozaik. Wyróżniony w konkursie im. Kazimiery Iłłakowiczówny 2018 za debiut Opowieść Dwunastopiętrowa. Grozy poetyckie. Laureat wielu konkursów i turniejów jednego wiersza. Publikował m.in. w „Toposie”, „Frazie”, „Nowej Dekadzie Krakowskiej”. Pracuje w sektorze bankowym, mieszka w Warszawie.  

Powiązania

Depresjonizm

utwory / premiery w sieci Marcin Królikowski

Pre­mie­ro­wy zestaw wier­szy Mar­ci­na Kró­li­kow­skie­go Depre­sjo­nizm. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Dru­ga i kolej­na książ­ka 2018”.

Więcej