Marcin Jurzysta: Od czasu naszego pierwszego kontaktu i mojej propozycji związanej z powstaniem Excalibura minęło naprawdę dużo czasu. Teraz książka staje się faktem. Czy kiedykolwiek myślałeś, że Magik zafunkcjonuje w oderwaniu od muzyki, jako autor tekstów?
Filip FEJZJESTM Łuszcz: Może to zabrzmi lekko nieskromnie, jednak – moim zdaniem – pytanie samo w sobie wygląda na retoryczne, ponieważ te teksty zawsze zasługiwały na to, by funkcjonować również w takiej formie, czyli w oderwaniu od muzyki. Sama muzyczność jest również zawarta w nich, pomiędzy słowami.
Przejdźmy do kwestii Twojego podejścia do tekstów ojca. To podejście na pewno się zmieniało. Czy postrzegałeś je inaczej, zanim sam zacząłeś zajmować się muzyką i zanim sam zacząłeś tworzyć własne teksty, i później, kiedy sam zacząłeś być twórcą, jako fejzjestm?
Z pewnością. Jako młody i niedoświadczony człowiek nie miałem nawet zbytnio możliwości, by zrozumieć te teksty. Realia, w których dorastałem, i realia, w których żył mój ojciec, dzieli spory szmat czasu. Jednak pojawiały się swego rodzaju podobieństwa, dzięki którym podświadomie zaczynałem się z tym przekazem oswajać. Wracając do tekstów – uważam, że mimo iż do dziś ludzie niosą je na swoich ustach, to nadal spora część nie pojmuje w pełni ich właściwego przekazu.
Gdy czytałeś skończony projekt książki i rozmawialiśmy o nim, to mówiłeś o kilku kwestiach, na które zwróciłeś uwagę. Pomyślałem teraz o kwestii rozdziału pomiędzy byciem twórcą i tworzywem, pomiędzy byciem artystą i byciem zwykłym człowiekiem. Jak ten motyw postrzegasz po lekturze Excalibura i czy Ty sam, jako artysta, odczuwasz ten dysonans?
Uważam, że artysta jako człowiek i jego dzieło to odrębne światy, a przynajmniej powinny być odrębne. W przypadku twórczości Piotra, mojego taty, było troszeczkę inaczej. Ja z perspektywy siebie jako człowieka oraz jego syna uważam to za pewnego rodzaju „minus”. Domyślam się też, że dla wielu fanów może wydawać się to dość absurdalnym stwierdzeniem, jednak z całym szacunkiem – to nie jest ich rodzina ani ich historia. Tu naprawdę nie ma czego zazdrościć.
Jakie jeszcze są Twoje inne spostrzeżenia: czy czujesz, że dowiedziałeś się czegoś nowego o tekstach Piotra, czy on sam, jako ich twórca, odsłonił przed Tobą coś, czego nie dostrzegałeś do tej pory lub o czym po prostu nie myślałeś?
Jak najbardziej! Uważam tę książkę za bardzo istotną dla kultury i pamięci o tacie. Na pewno zaskoczyło mnie w niej kilka głębszych analiz i odniesień do dzieł popkultury, z którymi nie miałem wcześniej styczności. Myślę, że może zainteresować to też młodszych odbiorców.
Wspomniałem już o tym, że Ty sam posiadasz swoje artystyczne alter ego w postaci fejzjestm. Co Tobie jako artyście najbardziej imponuje w stylu tekstów Piotra? W jego warsztacie twórczym?
Stanowczo jest to brzmienie oraz autentyczność.
Miałem okazję słyszeć już, przy okazji jubileuszowej trasy Kalibra, z okazji dwudziestolecia wydania Księgi Tajemniczej. Prologu, jak wykonywałeś „Plus i minus”. Wtedy też miałeś okazję zetknąć się z jednym z legendarnych tekstów ojca i doświadczyć go inaczej, bo to Ty miałeś go wykonać. Czy takie właśnie zetknięcie się z tekstem sprawiło, że inaczej na niego patrzyłeś, inaczej go odczuwałeś?
Można powiedzieć, że odkryłem w sobie ukryty talent aktorski, no i potencjał mojego wokalu. Warto też podkreślić, że z tym udawaniem to też trzeba uważać. Przypomnę wam, że mój tata sam udawał kiedyś kogoś innego, by uniknąć wojska. Aktorzy różnie to znoszą, jednak bez obaw. Warto mieć w tym wszystkim wsparcie i rozeznanie, zwłaszcza jak jest się młodym. Ja tego wsparcia wbrew pozorom nie miałem.
Excalibur pojawił się w podobnym czasie, w którym w katowickim Spodku fani polskiego hip-hopu będą mogli doświadczyć Kosmicznego Koncertu, w którym wystąpi również Rahim i Fokus, którzy pod szyldem Paktofoniki będą celebrować dwudziestodwulecie wydania Kinematografii. Znowu na żywo wybrzmią m.in. teksty Magika, które bezapelacyjnie przetrwały próbę czasu i mimo upływu lat nie starzeją się, są wciąż bliskie odbiorcom i są wciąż aktualne. Znowu zapytam Ciebie, jako artystę, co Twoim zdaniem sprawia, że tekst staje się ponadczasowy?
Może Cię zaskoczę, jednak na to pytanie da się odpowiedzieć na dwa sposoby. Pierwszy zajął by mi więcej słów niż cały ten wywiad, a drugi sprowadza się do jednego – „magia”.
Nieodłączną częścią książki są też fotografie autorstwa Marka Jurzysty i Mateusza Piechuty. Mówiłeś mi, że Twoim zdaniem te zdjęcia są pewnego rodzaju pilotem do historii zawartej w tej książce.
Klimat tych zdjęć mocno oddaje vibe Katowic z tamtych lat, sztywna selekcja została przeprowadzona także pod kątem symboliki. Jedno z nich przedstawia znaną ulicę Katowicką znajdującą się w centralnej części Bogucic. To między innymi tam właśnie kręcone były sceny do filmu Jesteś Bogiem. Kolejne zdjęcie (moje ulubione) jest swego rodzaju easter egg’iem w książce. Sądzę, że dostrzeże je prawie każde zwinne oko nieco starszego odbiorcy, który jest zaznajomiony bardziej bądź mniej z Katowicami. Przedstawia ono Hotel Silesia, w którym przez lata bywały gwiazdy, a sam budynek bywał bohaterem niejednego serialu czy filmu.