wywiady / o książce

Głos wolny wolność ubezpieczający

Artur Burszta

Bohdan Zadura

Rozmowa Artura Burszty z Bohdanem Zadurą, towarzysząca wydaniu książki Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukazała się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Artur Bursz­ta: W posło­wiu do Sek­cji zabójstw piszesz „Świat tym­cza­sem sta­nął na gło­wie”. Jak odnaj­du­jesz się w świe­cie „odwró­co­nych pojęć”? 

Boh­dan Zadu­ra: Fatal­nie. Powi­nie­nem być mło­dy, jestem sta­ry. Nie mogę się wypis(i)ać z SPP, bo do nie­go nie nale­żę, a nie nale­żę przez wła­sną mało­dusz­ność. Kie­dyś dum­ny z tego, że byłem naj­młod­szym człon­kiem ZLP, po jego roz­wią­za­niu w sta­nie wojen­nym do neo-ZLP nie nale­ża­łem. Kie­dy zapro­po­no­wa­no mi akces do SPP już po zjeź­dzie zało­ży­ciel­skim, ktoś napi­sał, że prze­pra­sza­ją, że z opóź­nie­niem, bo nie mie­li moje­go adre­su.

I tyl­ko dla­te­go się nie zapi­sa­łeś?

Z przy­stą­pie­niem do Sto­wa­rzy­sze­nia wią­za­ły­by się pew­nie jakieś moje wąt­pli­wo­ści, czy jestem dosta­tecz­nie wybit­ny, czy byłem dosta­tecz­nie opo­zy­cyj­ny i anty­ko­mu­ni­stycz­ny, czy wystar­cza­ją­co nie­po­szla­ko­wa­ny moral­nie jestem jak na taką wspa­nia­łą orga­ni­za­cję. A tu zde­cy­do­wa­ło jed­nak małe kłam­stwo – bar­dzo chcie­li­śmy pana zapro­sić na zjazd zało­ży­ciel­ski, ale nie mie­li­śmy pana adre­su. (Adres, na któ­ry ten list przy­szedł, żeby było śmiesz­niej, to był adres moich rodzi­ców, na któ­ry w mar­cu ’68 jakieś ano­ni­my z War­sza­wy szka­lu­ją­ce pisa­rzy przy­cho­dzi­ły).

To skąd Ty jesteś Boh­da­nie zatem?

Przez kil­ka­dzie­siąt lat zawsze na pyta­nie, skąd jestem, odpo­wia­da­łem, że z Puław. Nie z War­sza­wy, nie z Lubli­na, dum­ny byłem z Czar­to­ry­skich, z pała­cu, z par­ku, z Kościusz­ki, któ­ry tu bywał, z Kniaź­ni­na, z Łucji Rau­ten­strau­cho­wej i z Andrze­ja Stru­ga, któ­ry miesz­kał w „Samot­ni”, z puław­skich insty­tu­tów nauko­wych i nawet z Zakła­dów Azo­to­wych. I potem szczę­śli­wy, kie­dy to moje mia­sto obda­ro­wa­ło mnie tytu­łem hono­ro­we­go oby­wa­te­la dzie­sięć lat temu. Kogo nie pozna­łem z zagra­nicz­nych pisa­rzy, temu sta­ra­łem się te Puła­wy poka­zać.

Teraz też byś chciał poka­zy­wać?

Teraz już jak­by tro­chę wstyd. Stre­fa wol­na od LGBT, nie tyl­ko powiat, ale i mia­sto. Naj­le­piej ufun­do­wać tabli­cę z napi­sem „Stre­fa wol­na od rozu­mu”. À pro­pos „od”, to też odwra­ca­ny przy­imek, tak odwra­ca­ny, że już odwró­co­ny. Wca­le nie cho­dzi mi o to, że to odwró­co­ne „do”. To kani­ba­li­stycz­ne „od,” poże­ra­ją­ce „z”.

To co zosta­ło? 

Pra­wie nicze­go już nie ma „z” – wia­do­mo­ści są od „Gaze­ty Wybor­czej”, pro­gno­za pogo­dy jest od Tom­ka Zubi­le­wi­cza, cze­ko­lad­ki są od Wedla, kosme­ty­ki od Ros­sma­na, trum­ny, gdy­by były w Ikei, to były­by od Ikei, a nie jak w moim wier­szy rap­tem sprzed dwu­dzie­stu lat – z Ikei. To się trzy­mam tego dopeł­nia­cza jak pija­ny pło­tu, a one były­by z – mia­now­ni­ko­we­go – Ikea.

A od?

Od to były ciast­ka – od Bli­kle­go. „Od kogoś” two­rzy pozór bli­skiej rela­cji, no wła­śnie od kogoś, a gaze­ta czy fabry­ka, zakład, sieć skle­po­wa to jest prze­cież coś, nie ktoś. Mówię „prze­cież”, a wła­ści­wie to myślę „k…”, bo nie lubię, jak się przy pomo­cy języ­ka mną mani­pu­lu­je. Ja się nie dam, ale milio­ny pro­stych, cichych ludzi.…

I jest Bia­ło­ruś.

Andrij Lub­ka, któ­ry kie­dyś prze­sie­dział w bia­ło­ru­skim wię­zie­niu 15 dni pod­czas wybo­rów w 2006 roku, gdy był ich obser­wa­to­rem i człon­kiem gru­py dorad­ców kan­dy­da­ta na pre­zy­den­ta Alak­san­dra Milin­kie­wi­cza i dostał sta­tus per­so­na non gra­tana 10 lat, wyra­ził w mailu oba­wę, żebym nie musiał napi­sać „Hote­lu Bia­ło­ruś”. Na Bia­ło­ru­si też mam – choć tro­chę mniej niż na Ukra­inie – przy­ja­ciół.

Kie­dyś uda­ło Ci się wywo­łać poma­rań­czo­wą rewo­lu­cję, to może teraz też by się uda­ło.

Boję się, że w świe­cie, któ­ry zaczy­na przy­po­mi­nać stre­fę wol­ną od rozu­mu, nie ma miej­sca na takie sub­tel­ne żar­ty. Ktoś prze­chwy­ci naszą roz­mo­wę i uzna, że byłem tą zagra­ni­cą, któ­ra jesie­nią 2004 roku uru­cho­mi­ła kijow­ską uli­cę. To wszyst­ko było­by zabaw­ne, gdy­by nie dzia­ło się napraw­dę.

Aż tak?

Czy­tasz, co powie­dział cie­pły czło­wiek Łuka­szen­ka, że Pol­ska zgła­sza tery­to­rial­ne pre­ten­sje do Grod­na, i chwy­tasz się za brzuch ze śmie­chu – bo ocza­mi wyobraź­ni widzisz już ten atak pol­skich wojsk na Bia­ło­ruś, pew­ny jesteś, że to absurd, wyssa­ny z brud­ne­go pal­ca nie­wie­rzą­ce­go w koro­na­wi­ru­sa cie­płe­go hoke­isty, bo prze­cież przez całe swo­je życie sły­sza­łeś, że komuś z two­ich roda­ków marzy­ło się odzy­ska­nie Lwo­wa albo i Wil­na, ale nikt na miłość boską nie marzył o odzy­ski­wa­niu Grod­na. No widzisz, takiś sta­ry dziad, a takiś jed­nak głu­pi, bo są tacy, co by chcie­li rewin­dy­ko­wać Grod­no. Śmie­chu war­te, ale cie­pły czło­wiek ma się na co powo­łać.

Czy zatem lite­ra­tu­rze pozo­sta­ło już tyl­ko opi­sy­wa­nie świa­ta?

Nie wiem, co pozo­sta­ło lite­ra­tu­rze. Raczej odno­szę to do sie­bie. Parę tygo­dni temu padł mi pen­dri­ve, na któ­rym mia­łem waż­ne rze­czy i tyl­ko na nim. Przed­wczo­raj padła mi komór­ka, przed chwi­lą padła mi kla­wia­tu­ra w kom­pu­te­rze. Nie będzie­my uda­wa­li, że w cza­sach pan­de­mii roz­ma­wia­my twa­rzą w twarz, więc nawet nie mam jak na czas prze­sy­łać ci tej odpo­wie­dzi.

Dla­cze­go zre­zy­gno­wa­łeś z funk­cji naczel­ne­go? 

Mógł­bym odpo­wie­dzieć, że dener­wo­wa­ło mnie, kie­dy nie­któ­rzy przed­sta­wia­li mnie swo­im zna­jo­mym jako BZ – redak­tor naczel­ny „Twór­czo­ści”. Nie­do­sta­tecz­nie iden­ty­fi­ko­wa­łem się z tą funk­cją, praw­dę mówiąc z żad­ną funk­cją w życiu nie utoż­sa­mia­łem się dosta­tecz­nie. Mógł­bym odpo­wie­dzieć, że ja się zmę­czy­łem życiem, a zespół się zmę­czył mną. Mógł­bym się zasta­na­wiać, co zna­czy zespół. Mógł­bym powie­dzieć, że w lutym skoń­czy­łem 75 lat i jestem w gru­pie pod­wyż­szo­ne­go ryzy­ka. Mógł­bym powie­dzieć, że na uli­cach moje­go mia­stecz­ka widzi się mniej poli­cji niż w War­sza­wie. Mógł­bym powie­dzieć, że u sie­bie nie korzy­stam z trans­por­tu publicz­ne­go i nie ryzy­ku­ję, że dosta­nę po ryju, zada­jąc pyta­nie dwom dwu­dzie­sto­lat­kom bez mase­czek, jadą­cym, jak wyni­ka z ich roz­mo­wy, na jakiś tre­ning sztuk wal­ki, czy są chwi­lo­wo nie­śmier­tel­ni i out of law.

Łatwo było?

W pew­nej chwi­li to prze­sta­ła być trud­na decy­zja. Wca­le nie chciał­bym odcho­dzić z tego świa­ta w miej­scu pra­cy, na tak zwa­nym poste­run­ku. Wolał­bym w bar­dziej przy­jem­nym miej­scu. Sądzę, że lepiej odejść jak Hen­ryk Bere­za niż jak Tade­usz Komen­dant. Nie w dzień przed przej­ściem na eme­ry­tu­rę, a jed­nak tro­chę póź­niej. Czy­tać dla przy­jem­no­ści, nie z obo­wiąz­ku. Robić to, co jesz­cze spra­wia przy­jem­ność.

Chcia­ło­by się zapy­tać, czy takie cza­so­pi­sma mają jesz­cze rację bytu…

Odejść to nie musieć się zasta­na­wiać nad taki­mi kwe­stia­mi. Nie myśleć o tym, któ­re mają rację bytu, a któ­re mają pie­nią­dze.

…ale wolę, żeby­śmy wró­ci­li do opi­sy­wa­nia świa­ta. 

Opi­sy­wa­nie świa­ta ma sens, kie­dy się wie, ma nadzie­ję, że ten opis ktoś prze­czy­ta, że komuś na coś się przy­da. W razie cze­go­mógł­bym napi­sać „Hotel Bia­ło­ruś” (oby nie), tak jak przy­pi­nam sobie zna­czek w bia­ło-czer­wo­no-bia­łych bar­wach i zakła­dam T‑shirt z Pogo­nią i napi­sem „Żywie Bie­ła­ruś”. Z peł­nym poczu­ciem, że tak trze­ba i że w real­nym świe­cie nicze­go to nie zmie­nia. Patrząc na mło­de, pogod­ne, odważ­ne Bia­ło­ru­sin­ki na uli­cach Miń­ska, myślę cze­muś o sło­wach Pisma „Cór­ki jero­zo­lim­skie, nie płacz­cie nade Mną; płacz­cie raczej nad sobą i nad waszy­mi dzieć­mi!”

Czy lite­ra­tu­ra jesz­cze kie­dyś będzie mogła się do cze­goś przy­dać? 

Wiesz, kie­dy parę lat temu czy­ta­łem wier­sze z tomu Po szko­dzie zda­rza­ło się, że ludzie mi dzię­ko­wa­li. To było miłe. Tro­chę mniej było miłe, gdy gra­tu­lo­wa­li mi odwa­gi albo pyta­li, czy się nie boję. Jak cię nie ma strach oble­cieć, gdy cię pyta­ją, czy się nie boisz? Jak pyta­ją się i dzi­wią, to naj­wi­docz­niej są powo­dy do stra­chu. „Głos wol­ny wol­ność ubez­pie­cza­ją­cy” – to sen­sow­ne być takim gło­sem, ale kie­dy coś, co parę lat temu było odkry­ciem i ostrze­że­niem, sta­je się publi­cy­stycz­nym bana­łem, to jest to depry­mu­ją­ce.

Nie­ste­ty, Boh­da­nie, i tym razem muszę się z Tobą zgo­dzić.

O autorach i autorkach

Artur Burszta

Menadżer kultury. Redaktor naczelny i właściciel Biura Literackiego. Wydawca blisko tysiąca książek, w tym m.in. utworów Tymoteusza Karpowicza, Krystyny Miłobędzkiej, Tadeusza Różewicza i Rafała Wojaczka, a także Boba Dylana, Nicka Cave'a i Patti Smith. W latach 1990-1998 działacz samorządowy. Realizator Niemiecko-Polskich Spotkań Pisarzy (1993-1995). Od 1996 roku dyrektor festiwalu literackiego organizowanego jako Fort Legnica, od 2004 – Port Literacki Wrocław, od 2016 – Stacja Literatura w Stroniu Śląskim, a od 2022 – TransPort Literacki w Kołobrzegu. Autor programów telewizyjnych w TVP Kultura: Poezjem (2008–2009) i Poeci (2015) oraz filmu dokumentalnego Dorzecze Różewicza (2011). Realizator w latach 1993–1995 wraz z Berliner Festspiele Niemiecko-Polskich Spotkań Pisarzy. Wybrany podczas I Kongresu Menedżerów Kultury w 1995 roku do Zarządu Stowarzyszenia Menedżerów Kultury w Polsce. Pomysłodawca Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Współtwórca Literary Europe Live – organizacji zrzeszającej europejskie instytucje kultury i festiwale literackie. Organizator Europejskiego Forum Literackiego (2016 i 2017). Inicjator krajowych i zagranicznych projektów, z których najbardziej znane to: Komiks wierszem, Krytyk z uczelni, Kurs na sztukę, Nakręć wiersz, Nowe głosy z Europy, Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty, Pracownie literackie, Szkoła z poezją. Wyróżniony m.in. nagrodą Sezonu Wydawniczo-Księgarskiego IKAR za „odwagę wydawania najnowszej poezji i umiejętność docierania z nią różnymi drogami do czytelnika” oraz nagrodą Biblioteki Raczyńskich „za działalność wydawniczą i żarliwą promocję poezji”.

Bohdan Zadura

Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.

Powiązania