Poezja na nowy wiek
nagrania / wydarzenia Różni autorzyDebata w Salonie Polityki wokół antologii Poeci na nowy wiek.
WięcejRozmowa Marty Koronkiewicz i Paweł Kaczmarski o twórczości Jerzego Jarniewicza, będąca posłowiem do książki Sankcje, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 30 kwietnia 2018 roku.
Paweł Kaczmarski: Oddajemy w ręce czytelników i czytelniczek wybór sześćdziesięciu wierszy Jerzego Jarniewicza: jednego z najciekawszych, najbardziej błyskotliwych, uznanych, wszechstronnych współczesnych poetów języka polskiego. To autor, którego ostatnie książki – wydane ponad trzydzieści lat od debiutanckich Korytarzy z 1984 roku – nie stały się pretekstem do autopodsumowań, gestem domknięcia projektów i zgody na nieuchronne klasycznienie; przeciwnie, Jarniewicz drugiej dekady XXI wieku to poeta świeży, prowokatorski, wywrotowy wręcz w swojej (zawsze świadomej, zawsze celowej) brawurze. To poeta, u którego ciągłe poszukiwanie językowych zaskoczeń, ciągłe drążenie trudnych i niewygodnych tematów łączy się z wypracowaną przez dekady językową wrażliwością, płynącą z literackich, translatorskich i krytycznych przedsięwzięć zdolnością jednoczesnego uszanowania tego, co potoczne, i tego, co wysokie.
Wybraliśmy sześćdziesiąt wierszy – i może z tej liczby wypada się na wstępie wytłumaczyć. Sześćdziesiąt, bo książkę tę prezentujemy czytelnikom i czytelniczkom na sześćdziesiąte urodziny autora; ale nie tylko o symboliczny wymiar tu chodzi. Chcieliśmy, żeby poniższy wybór pozostał możliwie spójny, opowiadał w pewnym sensie własną historię o twórczości Jarniewicza, wyostrzając wybrane wątki i mechanizmy jego poezji. Chcieliśmy, żeby mógł być traktowany jako autonomiczny, osobny tom wierszy raczej niż przekrojowe „prawie zebrane”. I tak, chcąc pokazać czytelnikom i czytelniczkom jak najwięcej Jarniewicza, ale bez pretensji do podsumowań i domknięć, zgodziliśmy się na liczbę sześćdziesiąt – arbitralną, rzecz jasna, ale pozwalającą, mamy nadzieję, pogodzić te cele.
Marta Koronkiewicz: Mając jednak na uwadze wszechstronność autora – który będąc znakomitym poetą, nie przestaje przecież być ważnym tłumaczem, uważnym krytykiem, odważnym filologiem – podeszliśmy do kwestii wyboru nietradycyjnie, uzupełniając go o fragmenty wypowiedzi dyskursywnych Jarniewicza, jego szkiców, felietonów, wywiadów, których udzielił. W wielu z nich autor Wody na Marsie podkreśla relacyjny, dialogiczny wymiar swoich wierszy. Powyższy tom ma pokazać, że całą twórczość Jarniewicza można widzieć jako pozostającą w dialogu, uzupełniającą się, tworzącą sieci wewnętrznych zależności. Chcieliśmy, by dodane fragmenty tyleż oświetlały wiersze, z którymi sąsiadują, co stanowiły dla nich kontrapunkt, na mocy jukstapozycji podkreślały wybrane, czasem niecentralne wątki utworów.
Na marginesie dodajmy, że choć większość spośród tych kilkunastu urywków to po prostu wypowiedzi Jerzego Jarniewicza, pozwoliliśmy sobie wprowadzić w kilku miejscach jeszcze jednego autora, czyli Zdzisława Jaskułę, który wraz z Jarniewiczem przez lata współtworzył dialogową rubrykę felietonistyczną w łódzkich „Arteriach”, zatytułowaną „Co do Joty”. Zamiana rozmów na monologi nie wchodziła zaś w grę.
P.K.: Splecenie wierszy z naświetlającymi je nie-wierszami to jeden
z dwóch zabiegów centralnych dla kompozycji książki. Drugim było zaproponowanie podziału periodyzacyjnego twórczości Jarniewicza. Chociaż bowiem w jego poezji jak najbardziej można (i należy) śledzić długie przebiegi, wątki czy tony wiążące najstarsze wiersze z najnowszymi – wspomniana dialogiczność byłaby jednym z takich łączników – to kilka punktów w twórczości autora można uznać za momenty jeśli nie przełomu, to szczególnie głębokiej zmiany. Owe punkty skłoniły nas do podziału książki na trzy części.
Wyjaśnijmy od końca, od części „trylogia relacyjna”. Szczególny rodzaj łączności wyczuwamy między wierszami z ostatnich książek Jarniewicza: tomami Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną (2012), Woda na Marsie (2015) oraz Puste noce (2017). Ich bliskość, jak sądzimy, czytelnik i czytelniczka wyczują najbardziej odruchowo.
Makijaż z 2009 roku, czyli czwarta, licząc od końca, książka autora, pod wieloma względami pozostaje niewątpliwie niedaleko tej trylogii – postanowiliśmy jednak zaprezentować ją jako zwieńczenie innego etapu, rozpoczętego sześć lat wcześniej Dowodem z tożsamości i obejmującego też Oranżadę (2005). Makijaż to książka najbardziej bodaj przejściowa – rozwijająca wyraźnie wątki z dwóch poprzednich tomów, równie wyraźnie kładąca grunt pod trzy kolejne. W proponowanej przez nas perspektywie stanowi – mimo, ponownie, koniecznej arbitralności takich cezur – zwieńczenie „trylogii empirycznej”.
Wspomniany Dowód z tożsamości traktujemy zaś jako symboliczne przejście od wierszy „starszych” do „nowszych”, wypadające mniej więcej w połowie dotychczasowego dorobku Jarniewicza. Wiersze z poprzedzających go książek, wiersze „starsze” czy „pierwsze”, są w naszym wyborze reprezentowane bardzo nielicznie.
M.K.: Nie da się ukryć, że – choć nie mieszaliśmy nic z chronologią, a wiersze podaliśmy w kolejności, w której zostały pierwotnie ułożone – naszym punktem wyjścia są teksty najnowsze, to one wyznaczają porządek książki, z ich perspektywy czytamy twórczość wcześniejszą. Nie wiem, Pawle, czy przystaniesz na takie sformułowanie, ale w opartym na stereotypach uproszczeniu można by powiedzieć, że Jarniewicz im starszy, tym poetycko młodszy: odważniejszy, bardziej brawurowy, mniej klasyczny, sięgający dalej wyobraźnią. W pewnym sensie więc wybieramy te spośród wierszy wczesnych, w których rozpoznajemy podobny szwung, podobną odwagę.
Warto wspomnieć też oczywiście, że istnieje już wybór wierszy Jarniewicza skupiony raczej na tej wcześniejszej twórczości – czyli Wybór wiersza pod redakcją Piotra Śliwińskiego z 2012 roku; my skoncentrowaliśmy się na książkach wydanych już po jego publikacji.
P.K.: Może jeszcze kilka słów o tym, dlaczego „trylogię empiryczną”
i „trylogię relacyjną” zdecydowaliśmy się nazwać w taki właśnie sposób. Chodziło nam o zasygnalizowanie, w jaki sposób w twórczości Jarniewicza przesuwały się akcenty; „empiryczność” i „relacyjność” nazywają tu nie tyle przełomy czy zupełnie nowe wątki, ile pewną podskórną, tonalną zmianę.
„Trylogia empiryczna” – Dowód z tożsamości, Oranżada, Makijaż – to książki, w których Jarniewicz niejako dookreśla swój stosunek do konkretu, empirii, przedmiotowości słowa; otwarcie przyznaje, że to właśnie pewna wielopoziomowa (językowa, acz nie tylko) namacalność czy dotykowość interesuje go najbardziej (mówi też o tym w niektórych z pomieszczonych w wyborze fragmentów niewierszowych).
W tomach sprzed Dowodu z tożsamości wiersze bardziej konkretne – nie w sensie poezji konkretnej, choć ta dla Jarniewicza-krytyka i Jarniewicza-tłumacza stanowi jedną z głównych fascynacji – sąsiadowały jeszcze z utworami opartymi na raczej abstrakcyjnej refleksji. Te dwie siły czasem ze sobą konkurowały, czasem uzupełniały się harmonijnie – przede wszystkim jednak po prostu współistniały. Począwszy od Dowodu z tożsamości Jarniewicz konsekwentnie wygasza bardziej abstrakcyjne tony swojej poezji – nie przekreśla ich istotności, ale jakby je przekracza, rezygnuje z nich na rzecz konsekwentnego rozwijania innego rodzaju głosu. W Dowodzie z tożsamości po raz pierwszy kluczowe miejsce zajmuje też tytułowa – mobilna, zmultiplikowana, nigdy dookreślona – tożsamość, tożsamość konkretna, konkretna jednostkowość i konkretna zbiorowość.
Gdzieś między Makijażem a Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną owa konkretność przechodzi w to, co nazwaliśmy „relacyjnością”, a co wiąże się ze wspomnianym już ciążeniem Jarniewicza ku dialogom raczej niż monologom. Trzy ostatnie książki pokazują więc tego, kto mówi, zawsze w bardzo namacalnej relacji do kogoś innego (przede wszystkim – kochanki bądź kochanka, przyjaciółki albo przyjaciela, ale też osób zapamiętanych z ekranu kinowego czy zupełnie przypadkowych). Do grona naczelnych, stałych tematów poezji Jarniewicza zostaje zaś włączona kwestia konstytuowania podmiotu przez zbliżenie z innym – intymną rozmowę, sytuację szczególnej bliskości.
M.K.: Możemy chyba przyjąć, że kluczowa dla tej książki, a zatem dla naszej lektury Jarniewicza, jest perspektywa erotyczna, erotyczny i erotyzujący sposób istnienia. Ostatnie trzy tomy można przecież wyróżnić jako odrębne także dlatego, że opowiadają historię jednego romansu, stawiają ją w centrum wierszowego świata. Najbardziej przejmujący jej rys wynika właśnie z tego, o czym mówisz – relacyjności podmiotu, który stając się kochankiem, staje się – kropka. W Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną czy Wodzie na Marsie jego stawanie się zostaje skojarzone z przepełnionym rodzajem grozy erotyzmem kochanki, będącej równocześnie – w innym, równoległym życiu – matką. „Drasnęłaś mnie takim macierzyństwem” – mówi bohater, który rodzi się w akcie miłosnym, jego ukonstytuowanie zostaje potwierdzone otrzymaniem imienia – chrzest w wydzielinach ciała. Wątek nadawania imion, władzy nazywania, oddania w przyjmowaniu nazwy w ogóle warto
w tych wierszach śledzić. Naturą romansu jest jednak tajemnica, potajemne spotkania muszą zostać przykryte alternatywnymi, rozłącznymi wersjami zdarzeń, znaki dawane kochance przez kochanka muszą być nieznaczne, dla niepoznaki mają wydawać się równocześnie czymś zupełnie innym. Stąd napięcie, które w Wodzie na Marsie wyraża się frazeologicznym „było, nie było”: istnienie na mocy relacji to istnienie stale narażone na odwołanie. Ten stan czyni bohatera późnych książek Jarniewicza bezbronnym, uległym – w ujawnieniu uległości widzę niezwykłą odwagę tych wierszy.
P.K.: Myślę, że właśnie ta odwaga wierszy Jarniewicza jest czymś, co chcieliśmy wyostrzyć w książce. Odwaga erotyku, odwaga niektórych (dziecięcych, młodzieńczych) wspomnień, odwaga odsłonięcia (zarówno w wersji, powiedzmy, ekshibicjonistycznej, jak i w sensie umiejętności bezpretensjonalnego mówienia o intymności). Odwaga mówienia zupełnie wprost, że w różnych formach miłości jest – również dziś, a może szczególnie dziś – coś prawdziwie wywrotowego. Stąd
u Jarniewicza, zwłaszcza w Makijażu, łączenie erotyków z rewolucyjną retoryką (w ścisłym, politycznym sensie).
Ale jakoś ważne dla mnie jest to, że chociaż najbardziej prowokacyjne wiersze Jarniewicza (powiedzmy: wiersze o matce z Wody na Marsie – „I syn”, „W cieniu zakwitających chłopców” – czy nawet taka krótka erotyczna winieta jak „I’m lovin’ it” z Pustych nocy) uważam za bez mała genialne, to, jeśli skupimy się na wątkach erotycznych, odkrywczość czy nowatorskość jego wierszy zdecydowanie nie jest tematyczna, nie sprowadza się do prowokacji. Mam na myśli między innymi taką bardzo konkretną rzecz: seksualność bohatera tych wierszy, chociaż zdecydowanie nienormatywna, nie jest interesująca dlatego, że jest nienormatywna, tylko ze względu na to, na co – narracyjnie, formalnie, obrazowo – się przekłada. Fascynująca staje się dopiero wtedy, kiedy ucieleśnia się w tych strasznie charakterystycznych dla Jarniewicza splotach wspomnień, klisz filmowych, fragmentów newsów, rozmów łóżkowych…
M.K.: Nienormatywna, co warto podkreślić, jest także męskość tego bohatera – równocześnie jakby wyostrzona, rozumiejąca konwencję (jak w utrzymanym w klimacie noir „Blacie”) i gustująca w określonym, także wyostrzonym modelu kobiecej urody (gwiazdy dawnego kina, z Kaliną Jędrusik na czele), a zarazem osłabiana, uniżana, chłopięca, zawstydzona kobiecością, ale także otwarta na cudzą, inną męskość, również erotycznie.
Mówisz o nakładaniu się wspomnień i klisz filmowych. Przyglądając się kształtowi męskości w tych wierszach, koniecznie trzeba przywołać obrazy chłopackiego dzieciństwa – zabaw w żołnierzy, zbierania wojennych artefaktów. Takie wątki są u Jarniewicza obecne od początku, ale szczególnie doszły do głosu w ostatniej książce. W pewnym sensie ów model chłopięcego dzieciństwa we wczesnych latach sześćdziesiątych jest tu przedstawiany jako nieunikniony (wszyscy się tak bawili), właśnie dlatego tak zabawnie wypada konfrontacja tych wspomnień w rozmowie Jarniewicza z Jaskułą, w której Jaskuła deklaruje, że w podobnym czasie i wieku bawił się w organizowanie dziecięcej wersji festiwalu piosenek Violetty Villas. Ujawnienie tego rodzaju innej możliwości – trzeba przyznać, że trudno o bardziej przegiętą zabawę – skutecznie pokazuje, że Jarniewicza osłabianie męskości nie jest odbieraniem czy przekraczaniem męskości, nie jest jej, z braku lepszego słowa, queerowaniem. To praca jakby na innej osi – i przez to właśnie tak ciekawa, niemająca zresztą chyba odpowiednika w żadnym innym projekcie poetyckim.
P.K.: Skoro już o Jędrusik i noir – warto wspomnieć o tym, w jak wielu różnych (ale jednocześnie definiowalnych czy dających się wyodrębnić) rejestrach operuje poetycka wyobraźnia Jarniewicza. Nie chodzi mi o to, że autor Wody na Marsie potrafi zaskoczyć jukstapozycją czy odrobiną plastycznego szaleństwa (chociaż potrafi), tylko o to, ile języków czy kulturowych idiomów opanował i potrafił włączyć do wiersza. Bo jest tu, rzecz jasna, porywająca wyobraźnia erotyczna; ale jest też wyobraźnia filmowa (wszystkie te kadry, klisze, bohaterowie wiersza uchwyceni właśnie jako bohaterowie); geograficzna (wielka czułość dla miejsca, Łódź i Londyn, ciało przedstawione jako krajobraz – i na odwrót); militarna (no właśnie – wszystkie te wojenne opowieści rodzinne, chłopięce zabawy, chowanie się w bunkrze w „Pod żelbetowym stropem”); religijna (o tym przecież jeszcze nie powiedzieliśmy – jak często Jarniewicz polemizuje z religijnymi językami czy sposobami myślenia, ale też jak często religijnie podszyte metafory osadza w bardzo materialnym, cielesnym kontekście intymnej przestrzeni). A do tego wspomniany już język rewolucji (ponownie – wpisany w to, co sensualne, „nieopierzony, niewinny komunizm” z „Prostego wiersza o miłości”), mapowanie śladów kontrkultury, ciągłe dialogowanie z Eliotem (temat na kilka osobnych szkiców) czy nawet tak drobna niby, ale istotna rzecz jak wszechobecność smaków (smakiem najbliższym Jarniewiczowi jest zdecydowanie słony – smak morza, potu, ale też smak pewnej kondycji opisanej w „Świerszczu za kominem”)…
Staram się podkreślić, że wszystkie owe rejony wyobraźni nie są po prostu dodatkami do jakiegoś naczelnego języka, wtrąceniami, utylitarnie wykorzystanymi nawiązaniami i tak dalej. Każdy z tych idiomów, z tych olbrzymich przecież rejonów myślenia o świecie i języku, funkcjonuje u Jarniewicza jako swoisty – bo ja wiem? – podsystem, na poły autonomiczny układ, z własnymi prawami i logiką. Dla każdego poeta ma czas, staranność oraz wyczucie; i każdemu pozwala trochę
się wyrwać, otworzyć wiersz na jakąś za każdym razem inną przygodność.
M.K.: Operowanie – uważne, czułe – na tej wielości przekłada się na wyraźną zmianę, jaką w poetyce Jarniewicza widać gdzieś tak od Oranżady. Rozluźnia się panująca wcześniej w wierszach „policzona” kontrola, dla pewności poparta puentą – przygodność, o której mówisz, uwalnia wiersz od puent i parabolicznego grania na jeden sens, otwiera się na ryzyko dezaktualizacji, śmieszności, na języki prywatne i doraźne. To widać na poziomie składni, która staje się bliższa językowi mówionemu, z charakterystycznym, rwanym rytmem wtrąceń kontrującym potoczystość opowieści. Wprowadzając do wiersza coraz cięższe, prowokacyjnie ciężkie tematy, Jarniewicz równocześnie odciąża frazę, przydaje lekkości konstrukcji wiersza. Dzięki temu – nie zapomnijmy o tym! – jego wiersze potrafią wykazać się humorem, którego nie znały na etapie tomu Rozmowa będzie możliwa.
P.K.: Myślę, że duże znaczenie dla tej jakby paradoksalnej lekkości i humoru ma to, że Jarniewicz w pewnym sensie nie kryje się ze swoim wierszowym warsztatem, nie ukrywa ciągów skojarzeń, podsłuchań czy rozmów, z których wiersz „się wziął”; jego wiersze chętnie opowiadają o własnej genezie. Jest w tym coś bardzo życzliwego, zapraszającego wobec czytelnika i czytelniczki; przede wszystkim zaś nie mamy dzięki temu wrażenia, że dostajemy do rąk sam gotowy, wykoncypowany rezultat jakiegoś myślowego przebiegu (swoją drogą – warto zauważyć – mało u Jarniewicza operowania konceptami; wyraziste metafory – owszem, wiersze konceptualne – raczej nie). Z drugiej strony – to też przecież nie tak, że te książki unoszą się na jakimś strumieniu świadomości czy ciągu spontanicznych zupełnie powiązań…
Próbuję powiedzieć tyle: w wypadku wierszy autora Makijażu regularnie odnoszę wrażenie, że oferuje mi on, jako czytelnikowi, zarówno rezultat wierszowej pracy, jak i wierny obraz samego jej procesu, czy wręcz poczucie współudziału w tym procesie (na tyle, na ile to w literaturze w ogóle możliwe). Udaje mu się nie „przehandlować” jednego wrażenia za drugie; nie poświęca formy dla spontaniczności, ale nie rezygnuje też z pewnej zażyłości z odbiorcą dla samej językowej chwytliwości czy popisu. Trochę się z nami kumpluje, ale nie za bardzo, o!
M.K.: Co wyraźnie łączy się z tym, że czytelnikowi tych wierszy przyznawana jest na poły rola voyeura, tego trzeciego w intymnej scenie, świadka, który nie zawsze wie, co zobaczył. Mimo dialogicznego czy, jak mówi gdzie indziej Jarniewicz, „więziotwórczego” charakteru tych wierszy, ich uzależnienia od konkretnej relacji, nie stają się one hermetyczne w swojej prywatności, przeciwnie – dość perwersyjnie otwierają się na wzrok innego, dają mu odczuć, że jest pożądany. Stąd chyba czasem wrażenie pewnej sceniczności – tego, co dostrzegłeś, pisząc o momencie, w którym bohaterowie rozpoznają siebie jako bohaterów właśnie. Bez zafascynowanego wzroku widza nie ma ekshibicjonizmu, który przecież także jest grą w ujawnianie i zakrywanie.
Można tę pozycję opisać także w innym, nieerotycznym słowniku. Jarniewicz jako czytelnik – w tekstach krytycznych – jest zawsze niezwykle uważny, pozostaje bardzo blisko tekstu. Jego wiersze zdają się zachęcać do takiej lektury, dają czytelnikowi i czytelniczce punkty podparcia w postaci tych wszystkich odwołań do uniwersum wspólnego – filmów, newsów, lektur – które w wierszu nabierają znaczeń prywatnych (jako elementy prywatnych języków), nie tracąc jednak na komunikatywności.
Odczytując jakoś to zaproszenie, sami swoje posłowie inscenizujemy jako rozmowę, zapraszając czytelników do podążenia wskazanymi tropami, między wierszami i nie-wierszami, twoimi i moimi uwagami, na ich styku.
styczeń–luty 2018
Urodzona w 1987, krytyczka literacka, asystent w Instytucie Filologii Polskiej UWr. Współredaguje 8. Arkusz „Odry”, „Przerzutnię. Magazyn literatury i badań nad codziennością” (www.przerzutnia.pl) oraz „WIDMA. A Journal of American and Polish Verse”. Mieszka we Wrocławiu.
Urodzony w 1991 roku. Krytyk literacki, pisze głównie o poezji współczesnej. Redaktor działu recenzji książkowych w „Ricie Baum” oraz „8. Arkusza”, dodatku młodopoetyckiego do miesięcznika „Odra”. Współpracownik czasopisma naukowego „Praktyka Teoretyczna”. Mieszka we Wrocławiu.
Debata w Salonie Polityki wokół antologii Poeci na nowy wiek.
WięcejGłos Marty Koronkiewicz w debacie „Nowe języki poezji”.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Nowe języki poezji”.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego książki Język korzyści Kiry Pietrek, która ukazała się w Biurze Literackim w wersji elektronicznej 27 grudnia 2018 roku.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Poetycka książka trzydziestolecia”.
WięcejSpotkanie autorskie „Literatura na wysypisku kultury” z udziałem Piotra Matywieckiego, Przemysława Owczarka, Marty Podgórnik, Roberta Rybickiego i Marty Koronkiewicz w ramach festiwalu Stacja Literatura 22.
WięcejRozmowa Przemysława Rojka z Pawłem Kaczmarskim, towarzyszącą premierze antologii Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, wydanej w Biurze Literackim 20 września 2016 roku, a w wersji elektronicznej 18 grudnia 2017 roku.
WięcejSzkic Marty Koronkiewicz i Pawła Kaczmarskiego o poezji Konrada Góry i Szczepana Kopyta, prezentujący antologię Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, wydaną w Biurze Literackim 20 września 2016 roku, a w wersji elektronicznej 18 grudnia 2017 roku.
WięcejSpotkanie autorskie „Nie będzie naród pluł nam w twarz” z udziałem Pawła Kaczmarskiego, Jakobe Mansztajna, Dawida Mateusza i Piotra Przybyły w ramach festiwalu Stacja Literatura 21.
WięcejRozmowa Pawła Kaczmarskiego z Kacprem Bartczakiem, towarzysząca premierze książki Pokarm suweren, wydanej w Biurze Literackim 12 czerwca 2017 roku.
WięcejRecenzja Marty Koronkiewicz z książki Pokarm suweren Kacpra Bartczaka, wydanej w Biurze Literackim 12 czerwca 2017 roku.
WięcejRozmowa Pawła Kaczmarskiego z Przemysławem Owczarkiem, towarzysząca premierze książki Jarzmo, wydanej w Biurze Literackim 29 maja 2017 roku.
WięcejGłos Marty Koronkiewicz w debacie „Na scenie czy w polu”.
WięcejSpotkanie autorskie „Polityczna, niepartyjna?” z udziałem Kamili Janiak, Macieja Taranka, Tomasza Bąka i Marty Koronkiewicz w ramach festiwalu literackiego Stacja Literatura 21.
WięcejZ Julią Szychowiak o książce Intro rozmawia Marta Koronkiewicz.
WięcejSzkic Marty Koronkiewicz o poezji Jakobe Mansztajna. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających antologię Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, która ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejSzkic Pawła Kaczmarskiego o poezji Kiry Pietrek. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających antologię Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, która ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejSzkic Pawła Kaczmarskiego o poezji Szymona Domagały-Jakucia. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających antologię Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, która ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejSzkic Marty Koronkiewicz o poezji Piotra Przybyły. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających antologię Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, która ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Marty Koronkiewicz z Maciejem Tarankiem. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających antologię Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, która ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejPolemika Pawła Kaczmarskiego z głosem Łukasza Żurka w debacie „Formy zaangażowania”, towarzyszącej premierze antologii Zebrało się śliny, która ukaże się niebawem w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Pawła Kaczmarskiego z Tomaszem Bąkiem. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających antologię Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, która ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejSzkic Marty Koronkiewicz o poezji Tomasza Bąka. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających antologię Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, która ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Formy zaangażowania”, towarzyszącej premierze antologii Zebrało się śliny, która ukaże się niebawem w Biurze Literackim.
WięcejGłos Marty Koronkiewicz w debacie „Formy zaangażowania”, towarzyszącej premierze antologii Zebrało się śliny, która ukaże się niebawem w Biurze Literackim.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Nowy (polski) głos w Europie”
WięcejPolemika Pawła Kaczmarskiego z podsumowaniem debaty „Krytyka krytyki” autorstwa Marcina Jurzysty.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Krytyka krytyki”.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Powiadacie, że chcecie rewolucji”.
WięcejGłos Marty Koronkiewicz w debacie „Krytyka krytyki”.
WięcejRecenzja Marty Koronkiewicz towarzysząca premierze książki Szybko przez wszystko Justyny Bargielskiej, wydanej w Biurze Literackim 13 października 2013 roku.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Killer Andrija Lubki.
WięcejRecenzja Marty Koronkiewicz z książki Dożynki (1987–2003) Andrzeja Sosnowskiego, która ukazała się w książce Wiersze na głos. Szkice o twórczości Andrzeja Sosnowskiego (WBPiCAK, Poznań 2011).
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Ruchomy ogień Ostapa Sływynskiego.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Dobry wieczór”.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Jak rozmawiać o poezji”.
WięcejSzkic Pawła Kaczmarskiego o książkach Ta chwila i takim ściegiem Andrzeja Falkiewicza.
WięcejEsej Pawła Kaczmarskiego towarzyszący premierze książki Kronika zakłóceń Mariusza Grzebalskiego.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Poezja na nowy wiek”.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z antologii Poeci na nowy wiek przygotowanej przez Romana Honeta.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Z Fortu do Portu”.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Radiowidmo Agnieszki Mirahiny.
WięcejRozmowa Pawła Kaczmarskiego z Jackiem Gutorowem o książce Rzeczywiste i nierzeczywiste staje się jednym ciałem Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 3 grudnia 2009 roku.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Być poetą dzisiaj”.
WięcejZ Kacprem Bartczakiem o książce Świat nie scalony. Estetyka, poetyka, pragmatyzm rozmawiają Paweł Kaczmarski i Jakub Skurtys.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Świat nie scalony Kacpra Bartczaka.
WięcejGłos Pawła Kaczmarskiego w debacie „Poeci na nowy wiek”.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Długi dystans Krzysztofa Szeremety.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Przymiarki Rafała Gawina.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
WięcejGłosy Julii Fiedorczuk, Grzegorza Jankowicza, Pawła Kaczmarskiego, Mateusza Kotwicy, Marty Kucharskiej i Marcina Sierszyńskiego w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejGłosy Artura Burszty, Piotra Czerniawskiego, Grzegorza Jankowicza, Pawła Kaczmarskiego, Adama Poprawy, Bartosza Sadulskiego i Przemysława Witkowskiego w debacie „Barbarzyńcy czy nie? Dwadzieścia lat po ‘przełomie’ ”.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Państwo P. Dariusza Sośnickiego.
WięcejRecenzja Jakuba Skurtysa towarzysząca premierze książki Sankcje Jerzego Jarniewicza, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 30 kwietnia 2018 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Sankcje Jerzego Jarniewicza, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 21 maja 2018 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Sankcje Jerzego Jarniewicza, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 21 maja 2018 roku.
Więcej