wywiady / o książce

Jedno pytanie zamiast rozmowy z Serhijem Żadanem

Bohdan Zadura

Serhij Żadan

Impresja Bohdana Zadury, towarzysząca premierze książki Serhija Żadana Skrypnykówka w tłumaczeniu Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 21 stycznia 2025 roku.

Biuro Literackie

Boh­dan Zadu­ra: Dla­cze­go nie poroz­ma­wia­łeś z Ser­hi­jem Żada­nem w związ­ku z pol­ską pre­mie­rą Skryp­ny­ków­ki?

Boh­dan Zadu­ra: Dozna­łem jakiejś dziw­nej blo­ka­dy. Po pro­stu nie potra­fi­łem zadać pierw­sze­go pyta­nia z poczu­ciem, że ono jest sto­sow­ne i na miej­scu. Tak czy owak cho­dzi­ło o woj­nę, pomi­nię­cie jej w roz­mo­wie wyda­wa­ło mi się nie­zręcz­nie, pyta­nie o nią rów­nie nie­sto­sow­ne. Gdy­by sytu­acja na fron­cie napa­wa­ła więk­szym opty­mi­zmem, to dru­gie było­by tro­chę łatwiej­sze. Gdy­bym jak, powiedz­my, Jacek Pod­sia­dło jeź­dził z kon­wo­ja­mi huma­ni­stycz­ny­mi do Ser­hi­ja i u nie­go w tym Char­ko­wie pomiesz­ki­wał, to pew­nie też sytu­acja przed­sta­wia­ła­by się ina­czej. Jak­by bra­ko­wa­ło mi języ­ka, jak­bym wró­cił do roku 2005, kie­dy byłem opie­ku­nem arty­stycz­nym Ser­hi­ja, gdy ten przy­je­chał pierw­szy raz na sty­pen­dium Gau­de Polo­nia do War­sza­wy (dru­gi raz był na nim w 2015, po pobi­ciu go w trak­cie rewo­lu­cji God­no­ści w Char­ko­wie przez zwo­len­ni­ków Janu­ko­wy­cza), on nie znał sło­wa po pol­sku, ja przez swój kre­tyń­ski per­fek­cjo­nizm nie byłem w sta­nie nicze­go powie­dzieć po ukra­iń­sku. Poza tym w roli tuto­ra w tym przy­pad­ku czu­łem się tro­chę dziw­nie, nie bar­dzo wie­dzia­łem, cze­go on się może ode mnie nauczyć; rów­nie dobrze ja mógł­bym się cze­goś nauczyć od nie­go. Przez pierw­sze spo­tka­nia prze­waż­nie mil­cze­li­śmy, prze­ry­wa­jąc to mil­cze­nie stuk­nię­ciem się kie­lisz­ka­mi z wód­ką. W trak­cie tego jego sty­pen­dium w 2005 roku zoba­czy­łem pierw­szą żonę Ser­hi­ja i ośmio­let­nie­go syna Iwa­na, któ­rzy przy­je­cha­li go odwie­dzić w War­sza­wie, na Polu Moko­tow­skim gdzieś mię­dzy Pomni­kiem Jaz­dy Pol­skiej a Biblio­te­ką Naro­do­wą. Ze Swi­tła­ną Olesz­ko, wybit­ną ukra­iń­ską reży­ser­ką, zało­ży­ciel­ką i wie­lo­let­nią dyrek­tor­ką Char­kow­skie­go Teatru Stu­dio „Ara­be­sky”, i ini­cja­tor­ką utwo­rze­nia w Char­ko­wie Insty­tu­tu Teatral­ne­go chy­ba nawet wcze­śniej kore­spon­do­wa­łem e‑mailowo, nie mając świa­do­mo­ści, kim jest pry­wat­nie. Dru­gi raz Iwa­na widzia­łem jako zbun­to­wa­ne­go nasto­lat­ka na festi­wa­lu Meri­dian Czer­no­witz w Czer­niow­cach, dokąd przy­je­chał z ojcem. Sie­dzie­li­śmy tam z Boj­czen­ką i Bon­da­rem przy piwie i suszo­nych małych ryb­kach, sprze­da­wa­nych w celo­fa­no­wych toreb­kach i ci dwaj szli uli­cą, naj­wy­raź­niej się spie­ra­jąc. To w wiel­kiej musz­li kon­cer­to­wej czer­nio­wiec­kie­go par­ku jakimś pogod­nym wie­czo­rem w towa­rzy­stwie Andri­ja Bon­da­ra i Katii Bab­ki­ny pierw­szy raz zoba­czy­łem i posłu­cha­łem Żada­na wystę­pu­ją­ce­go z Psa­mi w Kosmo­sie. Publicz­ność wsta­wa­ła z ławek, prze­no­si­ła się pod sce­nę i tań­czy­ła, tak było też w sali teatru w Dro­ho­by­czu, gdzie muzy­ka i głos Ser­hi­ja wpro­wa­dza­ły mło­dych ludzi w trans, a on na sce­nie poru­szał się, jak­by zamiast kości miał sprę­ży­ny. W nor­mal­nych cza­sach mógł­bym go zapy­tać, jak to robi, że jest w takiej for­mie fizycz­nej, że to mło­dzi ludzie ocie­ra­ją pot z twa­rzy, gorą­co bucha z ich ciał, a na jego bia­łej koszu­li nie poja­wia się nawet plam­ka potu. W nor­mal­nych cza­sach mógł­bym go zapy­tać o tę zupeł­nie nie­by­wa­łą umie­jęt­ność rymo­wa­nia tak, że tekst nie tra­ci nic ze swej natu­ral­no­ści i nawet rymy gra­ma­tycz­ne brzmią w nim świe­żo. W nor­mal­nych cza­sach mógł­bym go zapy­tać, jak łączy dekla­ro­wa­ny ate­izm z wyraź­nie poja­wia­ją­cym się w wie­lu wier­szach prze­świ­tem meta­fi­zycz­nym, co na pla­nie, tak to nazwij­my, spo­łecz­nym znaj­du­je wyraz w dia­lo­gu wiej­skie­go nauczy­cie­la i wiej­skie­go duchow­ne­go (wiersz, któ­ry moż­na by nazwać „pozy­ty­wi­stycz­nym”, zaczy­na­ją­cy się od słów „Głos z tam­tej rze­ki stro­ny”). W nor­mal­nych cza­sach moż­na by zapy­tać Żada­na, skąd ma w sobie tyle siły, że w jego wier­szach trud­no dopa­trzeć się nie­na­wi­ści. Albo ina­czej – nie ma w nich publi­cy­sty­ki. Jest szu­ka­nie nowe­go języ­ka, któ­ry pozwo­li nazwać nowe doświad­cze­nie. W nor­mal­nych cza­sach mógł­bym zapy­tać go o jego związ­ki z Schul­zem, o to, jak to się sta­ło, że uczy­nił orga­ni­za­tor­kę dro­ho­byc­kie­go festi­wa­lu Wie­rę Meniok kimś w rodza­ju kusto­sza swo­jej twór­czo­ści. To Wie­ra przy­sła­ła mi nowe wier­sze Ser­hi­ja, nie wie­dzia­łem wte­dy, że wyj­dą jako Skryp­ny­ków­ka ani że Biu­ro Lite­rac­kie zechce ten tom wydać. Sta­ra­łem się prze­ło­żyć jak naj­wię­cej przed swo­im szpi­ta­lem, ale kil­ka­na­ście naj­trud­niej­szych zosta­wi­łem na po. Ostat­nio widzia­łem Ser­hi­ja 20 sierp­nia 2022 roku w Lubli­nie, kie­dy pro­wa­dzi­łem z nim spo­tka­nie na dzie­dziń­cu klasz­to­ru domi­ni­ka­nów. Śle­py by zauwa­żył, jak bar­dzo jest zako­cha­ny w swo­jej małej cór­ce i to pew­nie jest jakiś powód, że domi­nan­tą w jego twór­czo­ści poetyc­kiej sta­ły się ostat­nio dokład­ność i wdzięcz­ność. Wdzięcz­no­ści jestem pewien, dokład­no­ści tro­chę mniej – chy­ba że dokład­ność zawie­ra w sobie i uważ­ność, i skru­pu­lat­ność, i sumien­ność.

Choć cza­sa­mi uspra­wie­dli­wia­łem się, myśląc, że naj­waż­niej­sze jest to, że jakimś cudem uda­ło mi się dokoń­czyć prze­kład Skryp­ny­ków­ki, więc roz­mo­wę z auto­rem mogę sobie daro­wać, to jed­nak napraw­dę kil­ka razy pla­no­wa­łem, że następ­ne­go dnia się do niej zabio­rę. Ale następ­ny dzień zawsze zaczy­nał się od jakichś wia­do­mo­ści o ata­kach, bom­bar­do­wa­niach i ofia­rach. A na koniec 20 grud­nia dowie­dzia­łem się, że poprzed­nie­go dnia zmar­ła w War­sza­wie Swi­tła­na Olesz­ko. No nie. Zamiast roz­mo­wy z Ser­hi­jem krót­ka roz­mo­wa ze sobą, dla­cze­go nie będzie roz­mo­wy. Wiem, że mam świet­ne zdję­cie, któ­re zro­bi­łem Ser­hi­jo­wi dwa­dzie­ścia lat temu wio­sną w puław­skim par­ku nad łachą, sta­rym dorze­czem Wisły, w któ­re­go wodzie odbi­ja­ją się wiel­kie sta­re drze­wa. W nor­mal­nym cza­sie zna­la­zł­bym to zdję­cie, ale chy­ba nor­mal­ny czas minął bez­pow­rot­nie.

O autorach i autorkach

Bohdan Zadura

Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.

Serhij Żadan

Urodził się w 1974 roku w Starobielsku. Poeta, prozaik, eseista, tłumacz, wokalista i aktywista. Jest laureatem wielu nagród, począwszy od Nagrody Bu-Ba-Bu za najpiękniejszy wiersz roku (1999), przez nagrodę festiwalu Kijowskie Laury (2007), Nagrodę im. J. Conrada-Korzeniowskiego (2009), Mosty Berlina (2014), po Nagrodę Literacką Europy Środkowej Angelus (2015), Nagrodę Wilhelma Tella (2019) czy Nagrodę Dereka Walcotta (2021). W marcu 2022 roku Komitet Nauk o Literaturze przy Polskiej Akademii Nauk zgłosił jego kandydaturę do literackiej Nagrody Nobla. W maju tego samego roku został ogłoszony Człowiekiem Roku „Gazety Wyborczej”. Wydał kilkanaście książek, z których wiele ukazało się w Polsce. Pierwszą z nich, obok zbioru opowiadań Big Mac, był tom wierszy Historia kultury początku stulecia opublikowany w 2005 roku przez Biuro Literackie, który został wznowiony w 2022 roku wraz z nowymi przekładami autorstwa Bohdana Zadury. 

Powiązania