
Kodeks Pomylonych
nagrania / transPort Literacki Bronka Nowicka ResinaCzytanie z książki Kodeks Pomylonych z udziałem Bronki Nowickiej w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejRozmowa Aleksandry Olszewskiej z Bronką Nowicką, towarzysząca nowemu i rozszerzonemu wydaniu książki Nakarmić kamień. Obrazy rzeczy, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 11 września 2017 roku.
Aleksandra Olszewska: Minęły dwa lata odkąd ukazał się Twój debiut literacki Nakarmić kamień, blisko rok temu wyróżniony Literacką Nagrodą „Nike”, zostałaś też laureatką międzynarodowego projektu New Voices from Europe (jako pierwsza polska autorka). Czy zaskoczyło Cię coś szczególnie mocno w środowisku literackim?
Bronka Nowicka: Szczególnie mocno – nic. Każde środowisko artystyczne jest na swój sposób hermetyczne, ksenofobiczne, wysycone emocjami związanymi z „konkurencją pokarmową” i podzielone na wrogie obozy, z których każdy wierzy we własne i tępi cudze „izmy”. W każdym artystycznym środowisku są myślący ludzie o otwartych umysłach, reprezentanci humanistycznych postaw. Są też sfrustrowane indywidua pozbawione kultury osobistej. Dlatego nie zaskoczył mnie ani hejt, ani przychylność, których doświadczyłam w polskich kręgach związanych z literaturą. Przychylność cieszy, niechęć – szczególnie gdy jest wyrażana pozamerytorycznie – boli. Obie są naturalnym zjawiskiem.
Głęboki oddech, dystans do polskiego środowiska literackiego zyskałam dzięki projektowi New Voices from Europe. Szesnaście niezależnych, europejskich podmiotów związanych z literackimi instytucjami i festiwalami uznało, że zasługuję na wybór do dziesięcioosobowej grupy pisarzy, na których pracę warto zwrócić uwagę. To mnie wzmocniło, dało odwagę do kolejnych kreacyjnych działań. Każdy twórca potrzebuje wsparcia i akceptacji – ja doświadczyłam ich przede wszystkim za granicą, na multikulturowych spotkaniach, które kształcą i rozwijają, bo prowadzą do zderzeń najrozmaitszych poetyk, twórczych metodologii, wrażliwości i światooglądów. Jednak największą zaletą tych spotkań jest to, że – przebiegając na neutralnym gruncie – rządzą się zasadą wymiany i inspiracji, a nie rywalizacji.
Był to też czas wielu spotkań autorskich – w Polsce i za granicą. Jakie znaczenie ma dla Ciebie kontakt z czytelnikiem? Wyobrażam sobie, że ten moment, kiedy autor widzi, jak jego teksty „działają” na innych, jest w pewnym sensie momentem przełomowym. Dowiedziałaś się czegoś o sobie / swoich tekstach z takich interakcji?
Bez ludzi podejmujących to, co się jawi poprzez słowa, interreagujących, przeżywających, rzetelnie krytykujących, książki byłyby tylko farmaceutykami albo pompkami do ego. Odbiorca nadaje tekstom status medium wymiany emocji. Bez Czytelnika tom jedynie istnieje, dzięki Niemu zawarte tam obrazy i myśli zaczynają się istnić. Odczuwam wdzięczność za to, że mam Czytelników. Chcę powiedzieć Im dziękuję: za wrażliwą lekturę, obecność na spotkaniach, różnorodną i wnikliwą interpretację, frapujące pytania, otwartość, serdeczne gesty i pożywane słowa. Przeczytałam kiedyś we wspomnieniach Marii Orwid – wybitnej psychiatry i psychoterapeutki – coś, co zapadło mi w pamięć. Słynna krakowska lekarka poddawała pionierskim badaniom osoby, które przeżyły pobyt w obozie zagłady. Ludzi ci pytani, co pozwoliło im przetrwać, odpowiadali: „rozmowy, dobre słowo, słowa”. Nie hart ducha, nie fizyczna siła, nie spryt, wiara czy cudem zdobyta dodatkowa porcja chleba, ale słowa. Wzrusza mnie ich pokarmowa funkcja. Rozmowa krzepi, empatyczna wymiana zdań jest odżywcza.
Dzięki spotkaniom z Czytelnikami upewniłam się, że Nakarmić kamień jest książką komunikatywną. Poetycki, zmetaforyzowany język nie stanowi przeszkody dla odczuwania i pojmowania wykreowanego w niej świata. Cieszy mnie to, bo przystępność artystycznych wypowiedzi uważam za ich istotną cechę. Wszystkie wieczory autorskie – zarówno te w Polsce, jak i poza jej granicami – okazały się cenne i pouczające, pamiętam każdy i jeszcze raz składam podziękowania ich Uczestnikom. Było też kilka spotkań szczególnych. Przygotowany z wyjątkową starannością i kompetencją przez Katarzynę Liburę wieczór z Kołem Naukowym Studentów Krytyki Literackiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Czytnik w poznańskim Teatrze Nowym, którego dramaturg – Michał Pabian – przygotował wspólnie z Aktorami spójną, szlachetną interpretację fragmentów książki. Wieczór w Estonii: Tartu, środek maja, za oknem sypie śnieg [sic!], rozmawiamy o przedmiotach pozostawionych przez zmarłych, opowiadam o okularach i długopisie mojego Ojca, ludzie wspominają rzeczy swoich bliskich, którzy odeszli. Płaczemy. Nie wiem, czy gdzie indziej udzieliłabym sobie na to pozwolenia, pewnie uznałabym, że uzewnętrzniając w ten sposób emocje, tracę panowanie nad przebiegiem spotkania. Tam poczułam, że mogę.
Ze spotkań z Czytelnikami wyniosłam też mnóstwo… kamieni. Ludzie obdarowywali mnie nimi na zakończenie naszych rozmów. Zaraz sfotografuję kilka egzemplarzy i prześlę Ci zdjęcia.
Nowe wydanie Nakarmić kamień. Obrazy rzeczy uzupełniają fotografie. Już po lekturze tomu w pierwotnej, czysto tekstowej wersji, można było odczuć, że zdjęcia są dla Ciebie ważne – razem z aparatem fotograficznym powracają na kartach książki, korzystasz z fotografii również przy okazji wystaw. Pisanie jest dla Ciebie formą językowego fotografowania świata czy tym dwóm działalnościom artystycznym przyświecają inne intencje?
Bardzo podoba mi się Twoje określenie: „językowe fotografowanie świata”, jednak żeby móc całkowicie zidentyfikować się z tym sformułowaniem, muszę zamienić „fotografowanie” na „obrazowanie”. Fotografowanie jest w dużej mierze dokumentowaniem. Kiedyś manifestowało się ono ze szczególną siłą: rzeczywistość odciskała się na kliszy przy pomocy światła. Dzisiejsza fotografia, mimo cyfryzacji, nie utraciła swojej dokumentalnej natury. Gdy piszę, nie zależy mi na kopiowaniu świata, ale na jego obrazowaniu, które rozumiem jako przekształcanie form, nie ich kalkowanie. „Językowe obrazowanie świata” dobrze określa mój imaginacyjny sposób pisania. Sposób, nie intencję, która mu przyświeca. Ta jest bowiem taka, by podjąć maksymalny wysiłek ujęcia, objęcia, pojęcia i wyrażenia rzeczy, co jest – razem i z osobna – niemal niemożliwe.
W nowym wydaniu Nakarmić kamień znalazły się fotografie, które – jak słusznie zauważasz – uzupełniają tekst. Większość przedmiotów opisanych w tym tomie istnieje jedynie w mojej pamięci. Jednak kilka z nich zachowało postać materii. Ich fotografie znalazły się w nowym wydaniu książki po to, by zderzyć zawarte w mikrohistoriach obrazy z ich pierwowzorami. Jest więc bransoletka zrobiona z widelca – tego, którym w czasie wojny czesała się sąsiadka z modułu „Widelec”, uszyta przez moją Babkę „Poduszka do igieł”, wyjęta z rodzinnego archiwum „Fotografia” mojej małej Matki. Reszta prac zamieszczonych w tomie ma kreacyjny charakter, powstała w odpowiedzi na słowa, które wywoływały wyobrażenia domagające się utrwaleń.
Mam nadzieję, że kontakt ze wszystkimi wymienionymi kategoriami obrazów nada spotkaniu Czytelników z „kamieniem” nieco inny wymiar.
Pisanie jest więc dla Ciebie rzuceniem wyzwania niemożliwemu. Niemożliwemu dedykowane jest Nakarmić kamień (zarówno pierwsze wydanie, jak i to najnowsze, rozbudowane o zdjęcia), w jednym z początkowych modułów „Kamień” czytamy: „Takiego ogromu nikt nie przepuści przez młyn rąk i zmysłów. Niemożliwe. Kula smutku pasie się na mroźnym słowie ‘niemożliwe’”. Ta „niemożliwość”, powracająca w różnych wariantach, działa na Ciebie mobilizująco (jest wyzwaniem) czy demobilizująco (jest źródłem smutku)? A może to w ogóle sztuczne opozycje?
Przytoczony przez Ciebie fragment dotyczy niemożliwości objęcia świata jako całości. To poczucie było wpisane w początki pracy nad Nakarmić kamień. Pamiętam, że przed jej rozpoczęciem zrobiłam rysunek, rodzaj niewerbalnej notatki: człowiek obok ściany zbudowanej z niezliczonych szuflad. Istota znajdująca się naprzeciw monumentalnej konstrukcji wie, że całkowite poznanie jej zawartości nie jest realne. Wtedy pojawia się smutek. Ponieważ jest on podszyty oniemieniem, jakimś rodzajem podniecenia, nie jest destrukcyjny. Przeciwnie, staje się siłą napędzającą kreację, podobnie jak poczucie braku. Henri Michaux napisał: „Mam siedem lub osiem zmysłów, jeden z nich: zmysł braku”. Identyfikuję się z tym zdaniem. Gdy wspomniany zmysł pracuje, przychodzi głód domagający się zaspokojenia. Tworzenie, w tym pisanie, postrzegam jako karmienie braków, swoich i cudzych.
Wróćmy zatem jeszcze do fotografii i innego wymiaru (również dosłownie – trójwymiarowe skany), jaki wnoszą do książki. Prześwietlanie rzeczy to nawet więcej niż ich fotografowanie (więcej niż rzucanie światła na rzeczy). Sięgnęłaś po tomograf komputerowy właśnie po to, by dotrzeć „głębiej”?
W nowym wydaniu książki znalazły się dwie tomografiki. Nazywam tak prace powstałe dzięki promieniom X, które mają zdolność przenikania przez materię, dzięki czemu przynoszą obrazy wnętrza rzeczy. Kilka lat temu zaczęłam używać narzędzia medycznego w charakterze graficznego i filmowego, ponieważ szukałam medium sięgającego głębiej niż fotografia czy rejestracja filmowa. Zależało mi na przenikaniu do środka przedmiotów, odnajdowaniu w nich śladów Minionego: czasu, miejsca, człowieka. Poddałam prześwietleniom setki artefaktów, między innymi rzeczy pozostawione przez zmarłych: walizki, worki z ubraniami, butami, kartonowe pudła z bibelotami i przedmiotami codziennego użytku. Promienie X penetrowały zawartość tych swoistych, objętych tabu ambalaży bez fizycznego wdzierania się do ich wnętrz. Dzięki tomografowi obrazy przedmiotów powstawały bez konieczności ich wyjmowania z waliz czy pudeł, bez dotykania, więc z zachowaniem szacunku dla pamięci otaczającej te szczególne materie. Na dwóch wspomnianych wyżej tomografikach znajdują się przedmioty należące do moich bliskich, którzy odeszli.
Fotografia otwierająca Nakarmić kamień. Obrazy rzeczy to kompozycja sześćdziesięciu trzech torebek po herbacie, w środku których znajdują się portretowe zdjęcia ludzi. Odbierając „Nike” mówiłaś, że nagroda jest dla Ciebie zobowiązaniem, „obowiązkiem odpowiedzialności za słowo, obowiązkiem zachowania humanistycznej postawy, pozostawania blisko życia, blisko ludzi, ich pamięci, ich historii”. Dodanie tych zdjęć do książki to próba „unaocznienia” tego, co zapamiętane – właśnie tych ludzkich historii?
Twoja interpretacja podąża za moimi intencjami, ponieważ za każdym przedmiotem opisanym w Nakarmić kamień – jak i za każdym dołączonym do nowego wydania książki obrazem rzeczy – stoi człowiek ze skrawkiem własnej historii. Lubię szyć coś z tych skrawków, siadając obok ludzi.
Dziękuję za rozmowę.
absolwentka filologii polskiej w ramach Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Zarządzania Projektami w ramach studiów podyplomowych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Z Biurem Literackim związana od 2013 roku. Koordynatorka projektów zagranicznych, odpowiadająca za kontakty z partnerskimi festiwalami i instytucjami literackimi z Europy i świata, a także za współpracę z Instytutami Polskimi oraz zagranicznymi przedstawicielstwami.
artystka interdyscyplinarna, pisarka, wykładowczyni Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Absolwentka PWSFTviT oraz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Publikuje w magazynach i antologiach, m.in.: „Poetry Wales”, „Modern Poetry in Translation” (Anglia, 2017), „The Cinnamon Review of Short Fiction” (Anglia, 2018), „Michigan Quarterly Review”, „Tripwire”, „LIT” (USA, 2019), „Znak” (2017/2019), „Pismo” (2019), „Powidoki” (2019/2020). Laureatka Nagrody Literackiej Nike oraz Złotego Środka Poezji za książkę Nakarmić kamień (2016). W 2017 roku została laureatką projektu New Voices from Europe realizowanego w ramach platformy Literary Europe Live i wspierającego wyróżniających się europejskich pisarzy po debiucie.