wywiady / o książce

Katastrofa jest zasadą świata

Marek Doskocz

Wojciech Bonowicz

Rozmowa Wojciecha Bonowicza z Markiem Doskoczem.

Marek Doskocz: Dla­cze­go aku­rat Wła­dy­sław Seby­ła został wzno­wio­ny przez Biu­ro Lite­rac­kie?

Woj­ciech Bono­wicz: No cóż, wraz z poja­wie­niem się serii „44” otwar­ła się moż­li­wość przy­po­mnie­nia poetów sła­biej pamię­ta­nych lub nie­mal cał­ko­wi­cie nie­pa­mięt­nych i nie­czy­ta­nych. W moim odczu­ciu Seby­ła nale­ży do tej dru­giej kate­go­rii. Naj­czę­ściej wspo­mi­na się go, jako jed­ną z ofiar zbrod­ni katyń­skiej, obok inne­go poety, Lecha Piwo­wa­ra. Piwo­war docze­kał się przy­naj­mniej pięk­ne­go por­tre­tu we Wspo­mnie­niach sta­ro­biel­skich Józe­fa Czap­skie­go. Seby­ła nie ma nawet tego. Jego nazwi­sko wymie­nia­ne jest też w kon­tek­ście Wspól­ne­go poko­ju Zbi­gnie­wa Uni­łow­skie­go. Jed­nak śro­do­wi­sko „Kwa­dry­gi”, z któ­rym był zwią­za­ny, któ­re współ­two­rzył i któ­re zosta­ło spor­tre­to­wa­ne w tej powie­ści, to – z dzi­siej­szej per­spek­ty­wy – gru­pa o nie­wiel­kim zna­cze­niu na tle tego, co się dzia­ło w lite­ra­tu­rze pol­skiej XX wie­ku. Jedy­nym poetą, któ­ry kon­se­kwent­nie upo­mi­nał się o Seby­łę w obec­nym stu­le­ciu, był Cze­sław Miłosz.

Owszem, są w Pol­sce śro­do­wi­ska, któ­re kul­ty­wu­ją pamięć o auto­rze „Pie­śni szczu­ro­ła­pa” (poeta ma na przy­kład swo­je kon­to na face­bo­oku), ale to wszyst­ko odby­wa się na sto­sun­ko­wo małą, naj­czę­ściej lokal­ną ska­lę. Robiąc wybór wier­szy Seby­ły, sko­rzy­sta­łem więc z nada­rza­ją­cej się oka­zji, żeby przy­po­mnieć, że ktoś taki ist­niał i miał coś do powie­dze­nia w poezji.

Z cze­go wyni­ka to zapo­mnie­nie poezji Seby­ły?

Prze­mia­ny poezji współ­cze­snej poszły w takim kie­run­ku, któ­re­go Seby­ła nie mógł prze­wi­dzieć. Nawet jeże­li w nie­któ­rych swo­ich utwo­rach się­gał na przy­kład po żywą mowę, to prze­wa­ża­ją u nie­go wier­sze, któ­re na nas dzi­siaj robią wra­że­nie wysty­li­zo­wa­nych. To Mło­da Pol­ska. Pod­da­na kry­ty­ce, ale jed­nak Mło­da Pol­ska: Miciń­ski, Szcze­pań­ski, Tet­ma­jer. To oczy­wi­ście dla dzi­siej­sze­go ucha musi brzmieć obco.

Miał 38 lat, gdy został zamor­do­wa­ny przez NKWD, wydał czte­ry tomi­ki wier­szy. Co może prze­ka­zać współ­cze­sne­mu odbior­cy?

Seby­ła pew­nie był­by bar­dzo zdzi­wio­ny, gdy­by musiał sta­nąć przed dzi­siej­szą publicz­no­ścią i czy­tać swo­je wier­sze. Był wpraw­dzie świad­kiem naj­waż­niej­szej rewo­lu­cji, jaka doko­na­ła się w lite­ra­tu­rze w cią­gu ostat­nich stu lat, ale praw­do­po­dob­nie wyobra­żał sobie, że jej kon­se­kwen­cje są odwra­cal­ne. W spo­rze „wizja prze­ciw rów­na­niu” sta­nął­by zapew­ne po stro­nie wizji. Może być jed­nak inte­re­su­ją­cy dla dzi­siej­sze­go czy­tel­ni­ka z powo­du szcze­gól­ne­go połą­cze­nia w jego twór­czo­ści pro­ble­ma­ty­ki spo­łecz­nej z meta­fi­zycz­ną. U Seby­ły kry­ty­ka kapi­ta­li­zmu i mili­ta­ry­zmu to jest część wiel­kie­go spo­ru z Bogiem o świat i rzą­dzą­ce nim zasa­dy.

Co Ty odkry­wasz dla sie­bie w wier­szach Seby­ły?

Ciem­no­ści. Naj­moc­niej przej­mu­ją mnie te jego wier­sze, w któ­rych jest naj­bar­dziej enig­ma­tycz­ny. Szczy­to­wym osią­gnię­ciem jest tu cykl „Osiem nok­tur­nów”: wizja świa­ta zmę­czo­ne­go ist­nie­niem, zapa­da­ją­ce­go się w „nie­na­sy­co­ną czerń”, w nicość. Co rusz dobie­ga zeń jakiś krzyk, płacz – bez­rad­na zapo­wiedź nad­cią­ga­ją­ce­go nie­szczę­ścia. Kata­stro­fizm Seby­ły jest sto­sun­ko­wo mało eks­pre­syj­ny, ale za to total­ny: kata­stro­fa jest zasa­dą świa­ta. Na tym tle przej­mu­ją­co brzmią jego modli­twy i anty­mo­dli­twy: „Ojcze nasz, któ­re­go nie ma…”.

Mógł­byś wska­zać jakichś kon­ty­nu­ato­rów tej poezji w naszych cza­sach?

Nie, dzi­siaj nie. Wywarł wpływ na wcze­sne­go Miło­sza, Baczyń­skie­go. W następ­nych poko­le­niach jego oddzia­ły­wa­nie jest śla­do­we.

Jak sam piszesz w swo­im wybo­rze poło­ży­łeś akcent na wier­sze meta­fi­zycz­ne. Seby­ła według cie­bie był poetą reli­gij­nym?

Tak, był czło­wie­kiem odczu­wa­ją­cym świat reli­gij­nie i poetą się­ga­ją­cym po reli­gij­ne gesty języ­ko­we.

Dia­log w ciem­no­ściach to repre­zen­ta­tyw­na anto­lo­gia jego wie­rzy czy są jakieś, któ­re chcia­łeś zamie­ścić w zbio­rze, ale bra­kło na nie miej­sca?

Myślę, że to repre­zen­ta­tyw­ny wybór, choć oczy­wi­ście moż­na by jesz­cze dodać doń jeden, dwa czy pięć innych wier­szy, zwłasz­cza wcze­snych. Ale chy­ba nicze­go istot­ne­go (poetyc­ko) tu nie bra­ku­je. I myślę, że Seby­ła w tym wybo­rze mimo wszyst­ko zabrzmi jakoś inte­re­su­ją­co dla tych wszyst­kich, któ­rzy są prze­ko­na­ni, że poezja powin­na się od cza­su do cza­su zmie­rzyć z tak zwa­ny­mi wiel­ki­mi tema­ta­mi.

Te wiel­kie tema­ty jak o nich mówisz chy­ba ostat­nio nie są zbyt popu­lar­ne. Co współ­cze­sne­mu czy­tel­ni­ko­wi poezja Seby­ły ma jesz­cze do prze­ka­za­nia?

Myślę, że wiel­kie tema­ty – Bóg, życie, świat, cier­pie­nie, śmierć, pro­blem praw­dy, rela­cji mię­dzy języ­kiem a świa­tem, sens twór­czo­ści i co tam, kto chciał­by jesz­cze dodać – nigdy tak napraw­dę nie są odło­żo­ne na bok. Zmie­nia­ją się nato­miast języ­ki, jaki­mi się o nich mówi. Było­by dziw­ne, gdy­by nic się w tej sfe­rze nie zmie­nia­ło, sko­ro cała kul­tu­ra się zmie­nia. Pew­ne spo­so­by mówie­nia mar­twie­ją, obumie­ra­ją, rodzą się nowe. Są okre­sy, kie­dy poezja bar­dziej zaj­mu­je się sama sobą, i to też jest potrzeb­ne. To tak jak­by zbie­ra­ła ener­gię do kolej­ne­go sko­ku. Może zresz­tą żaden kolej­ny skok nie jest moż­li­wy i rację mają ci, któ­rzy piszą o este­ty­ce wyczer­pa­nia. Seby­ła to apo­ka­lip­sa pięk­nie powi­ta­na. Ale było­by nie­zręcz­nie witać apo­ka­lip­sę tak pięk­nie jesz­cze raz i jesz­cze. Podob­nie z jego wier­sza­mi bluź­nier­czy­mi. To są bluź­nier­stwa kogoś, kto jest auten­tycz­nie prze­ję­ty tym, „jak się spra­wy się mają”. Kon­wen­cja jest tu pochod­ną powa­gi, z jaką się je trak­tu­je. A dziś bluź­nier­stwem naj­czę­ściej posłu­gu­ją się ci, któ­rych „spra­wy” w ogó­le nie obcho­dzą. U Seby­ły głód sen­su i głód obec­no­ści są bar­dzo sil­ne.

Dzię­ku­ję za roz­mo­wę.

Dzię­ku­ję bar­dzo.


Roz­mo­wa uka­za­ła się pier­wot­nie 3 lute­go 2012 roku w Biu­ro­wym por­ta­lu Przy­stań jako tekst towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze wybo­ru wier­szy Wła­dy­sła­wa Seby­ły Dia­log w ciem­no­ści.

O autorach i autorkach

Marek  Doskocz

Urodzony w 1983 roku. Krytyk literacki, dziennikarz, redaktor naczelny "KWARTALNIKA" i "Głosu Fantastyki". Mieszka w Prudniku.

Wojciech Bonowicz

Urodzony 10 stycznia 1967 roku w Oświęcimiu. Poeta, publicysta, dziennikarz. Ukończył filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Otrzymał wyróżnienie w Konkursie na Brulion Poetycki (1989), nagrodę główną w konkursach poetyckich "Nowego Nurtu" (1995) oraz im. K.K. Baczyńskiego (1995). Laureat Nagrody Literackiej Gdynia za tom Pełne morze (2007). Do Nagrody Literackiej Nike nominowano biografię Tischner (2001) oraz Pełne morze (2007). Tom Echa (2013) nominowany do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym" (jako felietonista) i miesięcznikiem "Znak". Mieszka w Krakowie.

Powiązania