wywiady / o książce

Kryptoreklama korespondencyjnego kursu szybkiego czytania

Artur Burszta

Krzysztof Jaworski

Rozmowa Artura Burszty z Krzysztofem Jaworskim, towarzysząca premierze książki Dusze monet, wydanej w Biurze Literackim 29 stycznia 2007 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Artur Bursz­ta: „O, cześć Krzy­siek, wca­le cię nie pozna­łem, w ogó­le się nie zmie­ni­łeś. Jak ten czas leci”.

Krzysz­tof Jawor­ski: To, czy „czas w ogó­le może lecieć”, sta­ło się już kie­dyś przed­mio­tem moich filo­zo­ficz­nych roz­wa­żań, lecz dopro­wa­dzi­ło mnie, nie­ste­ty, jedy­nie do dru­zgo­cą­cej kon­klu­zji natu­ry bio­lo­gicz­nej…

Dasz wia­rę, że minę­ło już dzie­sięć lat od Two­ich spek­ta­ku­lar­nych wystę­pów w Legni­cy? Może zanim poga­da­my o Duszach monet powspo­mi­naj­my tro­chę?

Dobrze, że nie spy­ta­łeś o tego gołę­bia…

Gołę­bie koja­rzą mi się z pew­nym legnic­kim pomni­kiem, „obra­bia­nym” bez opa­mię­ta­nia przez te wszech­obec­ne w tym mie­ście stwo­rze­nia (śmiech). Czy pamię­tasz, że zanim poje­cha­li­śmy na Two­je pierw­sze spo­tka­nie autor­skie, bodaj do Lubi­na, Jola Kowal­ska z TVP zacią­gnę­ła nas pod ten pomnik wła­śnie. Pomnik „Przy­jaź­ni Pol­sko-Radziec­kiej”. No i dałeś cza­du.

Mówiąc „dałeś cza­du” masz zapew­ne na myśli, że czy­ta­łem wier­sze? Z tego, co pamię­tam, to prze­czy­ta­łem wte­dy „Nie­od­wra­cal­ne skut­ki rusy­fi­ka­cji” i fak­tycz­nie Jola Kowal­ska to bodaj zare­je­stro­wa­ła na taśmie. Nie wiem, co się sta­ło z tym kon­kret­nym mate­ria­łem. Sama Pani Jola Kowal­ska zasłu­gu­je na nie­jed­no wspo­mnie­nie, bo pamię­tam, że zawsze poja­wia­ła się w tych pio­nier­skich cza­sach w Legni­cy. To do niej prze­cież nale­ży frag­ment wywia­du ze mną, w któ­rym zare­je­stro­wa­ła moją wypo­wiedź na temat poezji z komen­ta­rzem: „Poeci coraz nie­chęt­niej wypo­wia­da­ją się na temat swo­jej poezji”. Do dziś sta­no­wi to mój nie­ma­ły powód do dumy, ponie­waż skon­stru­owa­łem wów­czas zda­nie zło­żo­ne z 3 czę­ści, w któ­rym żad­na z tych czę­ści nie mia­ła ze sobą nic wspól­ne­go. Nigdy już nie uda­ło mi się powtó­rzyć tam­te­go wyczy­nu, a wypo­wiedź do dziś trak­tu­ję jako przy­kład pod­ręcz­ni­ko­wy. A mówiąc poważ­nie, ówcze­sną współ­pra­cę z Panią Jolą Kowal­ską wspo­mi­nam z wiel­kim sen­ty­men­tem.

Cała seria, bodaj 8–10 zwa­rio­wa­nych pro­gra­mów o poetach bio­rą­cych udział w cyklu „bar­ba­rzyń­cy i nie”, zacho­wa­ła się w tele­wi­zyj­nym archi­wum. Mia­łem oka­zję obej­rzeć ją jakiś czas temu. W Two­im odcin­ku oprócz „Nie­od­wra­cal­nych skut­ków rusy­fi­ka­cji” i roz­mo­wy ucho­wał się frag­ment sztu­ki Cze­ka­jąc na Mroż­ka, któ­rej pra­pre­mie­ra zwień­czy­ła Two­ją pierw­szą „legnic­ką tra­sę”. Rok póź­niej w tym samym miej­scu w trak­cie For­tu odby­ło się czy­ta­nie Sze­he­re­za­dy. Pamię­tam, że mie­li­śmy spo­ro zaba­wy przy oka­zji obu tych pre­mier.

No rze­czy­wi­ście w 1996 było tak, że spo­ro pomy­słów inspi­ro­wa­ły te legnic­kie spo­tka­nia. Cze­ka­jąc na Mroż­ka ktoś mi kie­dyś prze­grał na kase­tę wideo i mia­łem oka­zję ją zoba­czyć „z zewnątrz”. Z per­spek­ty­wy cza­su wyraź­nie widać, że to jest sztu­ka, któ­ra daje wie­le swo­bo­dy akto­ro­wi, więc dzi­wię się, cze­mu nikt od tam­tej pory jej nie zagrał. Choć mylił­by się ten, kto by sądził, że to sztu­ka łatwa, bo sko­ro nie pada w niej żad­ne sło­wo, to w związ­ku z tym wca­le nie trze­ba uczyć się roli, wręcz prze­ciw­nie. Tak że Cze­ka­jąc na Mroż­ka nadal cze­ka na swo­je­go Mroż­ka. Tro­chę ina­czej sta­ło się z Sze­he­re­za­dą – od momen­tu jej publi­ka­cji w „Dia­lo­gu” i potem pre­mie­ry w Teatrze im. Sol­skie­go w Tar­no­wie sztu­ka zaczę­ła żyć wła­snym życiem i co jakiś czas się­ga­ją po nią nie tyl­ko zawo­do­wi akto­rzy. Wysta­wia­ła ją nawet mło­dzież szkol­na, oczy­wi­ście po odpo­wied­niej cen­zu­rze. To zawsze jest dla mnie wiel­ka przy­jem­ność móc wyra­zić zgo­dę na wysta­wia­nie, zwłasz­cza że Sze­he­re­za­da powsta­ła dla­te­go, że nie lubię teatru. I to jest dopie­ro komicz­ne.

A poezję lubisz (śmiech)?

Poezji nie lubię naj­bar­dziej.

Pamię­tam Two­ją bły­sko­tli­wą wypo­wiedź dla „Odry” z 1996 roku. „Moja głę­bo­ka wia­ra w nas – wszyst­kich ludzi tego dosko­na­łe­go świa­ta, szcze­gól­nie zaś wia­ra w kry­ty­ków lite­rac­kich, ludzi pió­ra, radia i tele­wi­zji oraz ich bły­sko­tli­wy inte­lekt, daje mi nie­pod­wa­żal­ne pod­sta­wy do zary­zy­ko­wa­nia stwier­dze­nia, iż, po pierw­sze: poezja nie jest dla wszyst­kich, po dru­gie: nie da się jej wytłu­ma­czyć, po trze­cie: trze­ba wziąć miskę i iść powo­li w kie­run­ku tej bia­łej linii. Albo w kie­run­ku tam­tej bia­łej linii. Ale to już według uzna­nia”. Czy dzi­siaj podał­byś inną defi­ni­cję?

Nie. Taka może zostać.

Mimo że szy­ku­je­my już 12. edy­cję festi­wa­lu nikt jak dotąd „nie prze­bił” innych Two­ich wystę­pów. Myślę tu na przy­kład o słyn­nym, mogę chy­ba tak powie­dzieć, spo­tka­niu w zakła­dzie fry­zjer­skim. Po latach docho­dzę do prze­ko­na­nia, że Two­ja obec­ność na pierw­szych festi­wa­lach, zwa­rio­wa­ne pomy­sły łamią­ce ste­reo­typ nud­nych wie­czor­ków, gdzie za sce­no­gra­fię robią liście i świe­ce, odci­snę­ły zasad­ni­cze pięt­no na tym, co dzia­ło się na kolej­nych festi­wa­lach. Czy masz świa­do­mość tego coś nawy­ra­biał, Krzy­siu?

Ze ste­reo­ty­pa­mi jest tak, że moż­na je łamać, pod warun­kiem, że ma się dla kogo. Aku­rat mia­łem to szczę­ście, że tra­fi­łem na dwie rze­czy: odważ­nych orga­ni­za­to­rów i zna­ko­mi­tą „publicz­ność”. Ludzie, któ­rzy te legnic­kie spo­tka­nia aran­żo­wa­li, i ci, któ­rzy na nie przy­cho­dzi­li, byli wspa­nia­ły­mi odbior­ca­mi, bo świet­nie odczy­ty­wa­li moje inten­cje i radzi­li sobie z inter­pre­ta­cją. Odno­si­łem wra­że­nie, że nie­któ­rzy napraw­dę lubią i, o zgro­zo, rozu­mie­ją moje wier­sze i to co piszę. Nie myli­li gro­te­ski z wygłu­pem, iro­nii z bła­zno­wa­niem, nihi­li­zmu z bra­kiem war­to­ści, nie pod­cho­dzi­li do mnie i nie mówi­li, że „powi­nie­nem zało­żyć kaba­ret lite­rac­ki, bo jestem śmiesz­ny”, albo że moja poezja jest „saty­rycz­na” i w związ­ku z tym „taki faj­ny ze mnie jaj­carz”. Umy­słów pro­stych i nie­skom­pli­ko­wa­nych jak spuch­nię­cie w Legni­cy spo­ty­ka­łem nie­wie­le. Nato­miast spo­tka­łem wie­lu ludzi otwar­tych na rze­czy osob­ne. Dla­te­go lubi­łem tam przy­jeż­dżać i czy­tać wier­sze na przy­kład w zakła­dzie fry­zjer­skim. Zresz­tą, jak dosko­na­le wiesz, nie mam nic prze­ciw­ko świe­com i liściom na wie­czo­rach poetyc­kich. Pro­blem pole­ga na tym, że to, co mia­łem do powie­dze­nia, jakoś nie paso­wa­ło do liści i świec. I do gło­wy mi nie przy­szło, że kie­dy­kol­wiek znaj­dę się w festi­wa­lo­wym TOP 12.

Od cza­su tych wystę­pów prze­wi­nę­ły się nam już przy­naj­mniej dwa nowe poko­le­nia odbior­ców. Wra­casz do Por­tu po ośmiu latach. Widzów jest też kil­ka razy wię­cej niż w cza­sach for­tecz­nych. Nie­ste­ty zni­kła kame­ral­na i rodzin­na atmos­fe­ra z pierw­szych festi­wa­li. Przy­zna­ję, że cie­ka­wy jestem, jak zosta­niesz teraz przy­ję­ty.

Artur, przy­by­wam w poko­ju (śmiech). I nie trak­tu­ję tego „powro­tu” w kate­go­riach rywa­li­za­cji. Wszyst­kich zain­te­re­so­wa­nych i nie­za­in­te­re­so­wa­nych uprzej­mie infor­mu­ję, iż – posłu­gu­jąc się języ­kiem orga­ni­za­to­rów – będę czy­tał na sie­dzą­co, a nie na sto­ją­co, jak rów­nież nie będę krzy­czał, bo tych wier­szy nie ma co krzy­czeć, a czas czy­ta­nia nie prze­kro­czy w sumie 10 minut – wraz z tłem muzycz­nym (za tło muzycz­ne rów­nież nie jestem odpo­wie­dzial­ny). Tak że spo­koj­nie będzie.

Na kil­ka lat wyco­fa­łeś się z aktyw­ne­go uczest­nic­twa w życiu lite­rac­kim. Co w tym cza­sie pora­biał jeden z naj­waż­niej­szych pol­skich poetów?

Wiesz, zale­ży, jak się rozu­mie aktyw­ne życie lite­rac­kie. Moim zda­niem cały czas jestem aktyw­ny. Od 1997 roku ist­nie­je prze­cież Wytwór­nia Fil­mów Ame­ry­kań­skich (aktu­al­nie w uśpie­niu), któ­rej jestem współ­za­ło­ży­cie­lem, był film „Gola­sy”, do któ­re­go pisa­łem sce­na­riusz i wie­le innych pro­jek­tów. Jeśli cho­dzi o poezję – wspól­na książ­ka z Wojt­kiem Wil­czy­kiem Kapi­tał, któ­ra uka­za­ła się naj­pierw po pol­sku w 2002, a potem w cało­ści po nie­miec­ku z ini­cja­ty­wy Asi i Mariu­sza Bed­nar­skich. Poja­wia­li­śmy się z nią w nie­ty­po­wych dla poezji miej­scach, bo w gale­riach arty­stycz­nych w Kra­ko­wie czy Ber­li­nie. Wła­śnie do Ber­li­na zosta­łem zapro­szo­ny na jed­ną z naj­cie­kaw­szych dla mnie imprez – dzie­się­cio­le­cie cza­so­pi­sma „Gegner”. Cały czas zaj­mu­je mnie rów­nież syl­wet­ka nasze­go naj­gło­śniej­sze­go futu­ry­sty, Bru­no­na Jasień­skie­go. Opu­bli­ko­wa­łem książ­kę o jego poby­cie w Pary­żu, a rok temu wybór wier­szy w Iskrach. I tak dalej, i dalej. Tak że z moje­go punk­tu widze­nia nie sądzę, żebym się wyco­fał z życia lite­rac­kie­go. Po pro­stu znu­dzi­ły mnie spę­dy poetyc­kie i prze­sta­łem się na nich poja­wiać. Mar­gi­nal­ność zja­wi­ska zwa­ne­go w Pol­sce życiem arty­stycz­nym jest męczą­ca.

Ci, któ­rzy zna­ją Two­je wcze­śniej­sze książ­ki: Czas trium­fu gołę­bi, Jesień na Mar­sie czy 5 poema­tów, mogą byś Dusza­mi monet tro­chę zasko­cze­ni. Nie dość, że te wier­sze jakieś takie krót­kie są, niby zabaw­ne, ale tak napraw­dę na koń­cu nie jest nam do śmie­chu. To bar­dzo przej­mu­ją­cy tomik.

„Krót­kie” to moja ulu­bio­na kate­go­ria este­tycz­na, w myśl zało­że­nia, że dobre wier­sze to dużo czar­ne­go, mało bia­łe­go. W Duszach odwra­cam tę zasa­dę i mamy mało czar­ne­go, dużo bia­łe­go. A zasko­cze­nie? Myślę, że takie tek­sty jak „Chmu­ry” z Jesie­ni na Mar­sie czy z póź­niej­sze­go tomu Hiper­re­alizm świę­to­krzy­ski taki krok zapo­wia­da­ły. Zawsze chcia­łem się zmie­rzyć z for­mu­łą poema­tu zamknię­te­go w jed­nym zda­niu.

Boh­dan Zadu­ra zauwa­żył: „Naj­now­szy tomik Krzysz­to­fa Jawor­skie­go czy­ta się jed­nym tchem. Mnie lek­tu­ra Dusz monet zaję­ła 6 minut i 12 sekund”. Kie­dy zapro­po­no­wa­łem Ci doda­nie jed­ne­go, dwóch tek­stów powie­dzia­łeś, że to zamknię­ta całość. Czy to by ozna­cza­ło, że pra­co­wa­łeś nad tą książ­ką myśląc o zwar­tej i zamknię­tej cało­ści?

Mam nadzie­ję, że to nie jest jakaś kryp­to­re­kla­ma kore­spon­den­cyj­ne­go kur­su szyb­kie­go czy­ta­nia, któ­ry zamie­rzasz popro­wa­dzić? Boh­dan nie powi­nien takich rze­czy mówić gło­śno, bo zaraz się znaj­dzie ktoś, kto podej­mie wyzwa­nie i prze­czy­ta szyb­ciej. W Pol­sce nie brak ludzi ambit­nych. Dusze monet pisa­łem oko­ło pół­to­ra roku. Osta­tecz­nie książ­ka była skoń­czo­na gdzieś w maju 2003. I od tam­tej pory nic się w niej nie zmie­ni­ło. Widzia­łem ją jako zamknię­tą całość i tak też powsta­wa­ła. Kil­ka wier­szy, nie było ich wie­le, odpa­dło np. „Kobie­ty żyją dłu­żej”. Do tych 30 tek­stów nie pasu­je po pro­stu ani jeden wię­cej, a te trzy lata, któ­re minę­ły od powsta­nia książ­ki, zupeł­nie to potwier­dzi­ły.

Czy dasz się w naj­bliż­szym cza­sie namó­wić na wier­sze zebra­ne lub więk­szy wybór?

Wyda­wa­nie „wier­szy zebra­nych” za życia auto­ra uwa­żam za śmiesz­ne. Zresz­tą z moim wybo­rem był­by pro­blem, mię­dzy inny­mi z tego wzglę­du, co sta­ło się z książ­ką Kame­ra­den, któ­ra ist­nie­je bodaj w 10 egzem­pla­rzach. Żeby „ura­to­wać” choć część wier­szy, prze­nio­słem je do Cza­su trium­fu gołę­bi. Wyja­śnia­nie „co? jak? dla­cze­go?” było­by w wybo­rze zbyt zawi­łe i nie­po­trzeb­ne, a mnie bra­ko­wa­ło­by Kame­ra­den jako osob­nej książ­ki. Nato­miast może dam się namó­wić na następ­ną książ­kę poetyc­ką. To zna­czy sam sie­bie muszę namó­wić.

„Moż­na poświę­cić życie dla idei”?

Moż­na. Nie­prze­ko­na­nym pole­cam lek­tu­rę wier­sza „Karl Jaspers”.

O autorach i autorkach

Artur Burszta

Menadżer kultury. Redaktor naczelny i właściciel Biura Literackiego. Wydawca blisko tysiąca książek, w tym m.in. utworów Tymoteusza Karpowicza, Krystyny Miłobędzkiej, Tadeusza Różewicza i Rafała Wojaczka, a także Boba Dylana, Nicka Cave'a i Patti Smith. W latach 1990-1998 działacz samorządowy. Realizator Niemiecko-Polskich Spotkań Pisarzy (1993-1995). Od 1996 roku dyrektor festiwalu literackiego organizowanego jako Fort Legnica, od 2004 – Port Literacki Wrocław, od 2016 – Stacja Literatura w Stroniu Śląskim, a od 2022 – TransPort Literacki w Kołobrzegu. Autor programów telewizyjnych w TVP Kultura: Poezjem (2008–2009) i Poeci (2015) oraz filmu dokumentalnego Dorzecze Różewicza (2011). Realizator w latach 1993–1995 wraz z Berliner Festspiele Niemiecko-Polskich Spotkań Pisarzy. Wybrany podczas I Kongresu Menedżerów Kultury w 1995 roku do Zarządu Stowarzyszenia Menedżerów Kultury w Polsce. Pomysłodawca Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Współtwórca Literary Europe Live – organizacji zrzeszającej europejskie instytucje kultury i festiwale literackie. Organizator Europejskiego Forum Literackiego (2016 i 2017). Inicjator krajowych i zagranicznych projektów, z których najbardziej znane to: Komiks wierszem, Krytyk z uczelni, Kurs na sztukę, Nakręć wiersz, Nowe głosy z Europy, Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty, Pracownie literackie, Szkoła z poezją. Wyróżniony m.in. nagrodą Sezonu Wydawniczo-Księgarskiego IKAR za „odwagę wydawania najnowszej poezji i umiejętność docierania z nią różnymi drogami do czytelnika” oraz nagrodą Biblioteki Raczyńskich „za działalność wydawniczą i żarliwą promocję poezji”.

Krzysztof Jaworski

Ur. 1966. Poeta, prozaik, dramaturg, scenarzysta, literaturoznawca, profesor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Publikuje od 1988 r.; jego utwory literackie ukazywały się w czasopismach polskich, takich jak „brulion”, „Twórczość” czy „Dialog” oraz amerykańskich (m.in. „The Literary Review”, „Better”, „Kenyon Review“, „Forklift”, „Plume”, „Two Lines”, „The Cincinnati Review”). Dotychczas wydał m.in. – książki poetyckie: Wiersze (1992), Kameraden (1994), Jesień na Marsie (1997), Czas triumfu gołębi (2000), Dusze monet (2007), Hiperrealizm świętokrzyski (1999), .byłem (2014), Ceremonia (2019), Ciąg Fibonacciego (2019), Jak pięknie (2021), 10 poematów elementarnych dla dzieci (2022); powieści i opowiadania: Pod prąd (1999), Batalion misiów (2001), Warzywniak (2009), Do szpiku kości. Ostatnia powieść awangardowa (2013) (nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia, 2014). Autor monografii naukowych i prac edytorskich, m.in.: Niechciani futuryści. Zapomniana awangarda literacka dwudziestolecia międzywojennego (2022). Jego wiersze i opowiadania znajdują się również w wielu antologiach i wyborach poezji, także obcojęzycznych, m.in. w przekładach na angielski, duński, niemiecki, czeski czy węgierski.

Powiązania