wywiady / o książce

Lepiej zrozumieć świat

Łukasz Jarosz

Olgerd Dziechciarz

Rozmowa Olgerda Dziechciarza z Łukaszem Jaroszem, towarzysząca premierze książki Święto żywych, wydanej w Biurze Literackim 13 czerwca 2016 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Olgerd Dziech­ciarz: Two­ja mama wyzna­ła mi kie­dyś, że jako dziec­ko zapew­nia­łeś ją, że będziesz kie­dyś sław­nym czło­wie­kiem. Skąd to wie­dzia­łeś?!

Łukasz Jarosz: Hehe­he, nie pamię­tam, żebym tak powie­dział. Może nie chcia­łem cze­goś tam zro­bić, dla­te­go tak powie­dzia­łem, żeby dała mi spo­kój. A czy jestem sław­ny? Bez prze­sa­dy, jeże­li już, to wolał­bym być zna­ny z tego co nagra­łem, napi­sa­łem, a nie z tego, że kie­dyś byłem w tele­wi­zji lub radiu. Ludzie u mnie na wsi wie­dzą, że piszę wier­sze, ale nie czy­ta­ją ich. To zresz­tą daje mi pew­ną swo­bo­dę – mogę pisać o nich, wie­dząc, że tego nie prze­czy­ta­ją.

„Mowa rodzin­na nie­chaj będzie prosta./ Aże­by każ­dy, kto usły­szy słowo/ Widział jabło­nie, rze­kę, zakręt drogi,/ Tak jak się widzi w let­niej bły­ska­wi­cy” – pisał Miłosz w Trak­ta­cie poetyc­kim. To tak­że two­ja meto­da, ale prze­cież mia­łeś momen­ty, że z niej scho­dzi­łeś…

Myślę, że tak jak i Miłosz tęsk­nię do „for­my bar­dziej pojem­nej”, któ­ra mia­ła­by objąć moje życie, to, co nie­okre­ślo­ne. Stad u mnie i pró­by afo­ry­stycz­ne, mini­po­ema­ty, haiku. Podob­nie jest z moim nie­ustan­nym poszu­ki­wa­niem, zro­zu­mie­niem świa­ta; czy­tam książ­ki reli­gij­ne, nauko­we. Jeże­li miał­bym teraz wybrać stu­dia, zde­cy­do­wał­bym się chy­ba na bio­lo­gię, może astro­no­mię. Coś, co pomo­gło­by mi lepiej zro­zu­mieć świat, zro­zu­mieć życie. To, że cza­sem „scho­dzi­łem” ze swo­jej dro­gi, dzia­ło się pod­świa­do­mie, cie­szę się z tego, ponie­waż było to w jakimś sen­sie wycho­dze­niem poza sie­bie, wychy­la­niem się na zewnątrz.

Nowa książ­ka, Świę­to żywych, czy­li wier­sze zebra­ne z wszyst­kich dotych­cza­so­wych ksią­żek, to ponad pię­ciu­set­stro­ni­co­we dzie­ło, strach się bać. To pod­su­mo­wa­nie liczą­cej deka­dę obec­no­ści na ryn­ku wydaw­ni­czym świad­czy, że natchnie­nie, duch poezji, Cię nie opusz­cza. Nie mar­twisz się, że to się może kie­dyś skoń­czyć, bo się „wypi­szesz”?

Rze­czy­wi­ście, teraz, jak na to patrzę, to dużo tego. Mam nadzie­ję, że kie­dyś wypi­szę się i będę miał już to z gło­wy. Na razie mam już sto pięć­dzie­siąt nowych wier­szy, któ­re uwa­żam za lep­sze od tego, co do tej pory napi­sa­łem, mam nadzie­ję…

Nie żal Ci było tych czter­dzie­stu nowych wier­szy, któ­re w tej książ­ce mogą znik­nąć, bo nie­ja­ko scho­wa­ne wśród tych zna­nych tek­stów, zosta­ną nie­zau­wa­żo­ne?! Może lepiej było wydać je w osob­nym tomie?

Nie żal. Dużo rze­czy­wi­ście piszę, jed­nak kto będzie miał tyle życz­li­wo­ści i cier­pli­wo­ści, by prze­czy­tać te pięć­set stron moich wier­szy, zauwa­ży też i te nowe. Ja sam tak mam: nie­któ­re wier­sze zebra­ne róż­nych poetów czy­tam po wie­le razy od począt­ku do koń­ca, trak­tu­jąc te utwo­ry jako pew­ną opo­wieść o życiu Auto­ra. Mam nadzie­ję, że znaj­dzie się choć jeden Czy­tel­nik, któ­ry tak potrak­tu­je moją książ­kę.

Mię­dzy­na­ro­do­wa Nagro­da Poetyc­ka im. Wisła­wy Szym­bor­skiej nie bar­dzo zmie­ni­ła two­je życie, bo wciąż pra­cu­jesz jako „pan od pol­skie­go” w Szko­le Pod­sta­wo­wej nr 1 w Olku­szu. Bycie nauczy­cie­lem to nie jest łatwy chleb, nie masz innych pro­po­zy­cji zatrud­nie­nia?

Tak się skła­da w naszym życiu, że otrzy­ma­nie pre­sti­żo­wej nagro­dy poetyc­kiej nie wią­że się z jaki­miś spe­cjal­ny­mi ofer­ta­mi pra­cy w naszym kra­ju. I dobrze. Jestem nadal nauczy­cie­lem, są tego jasne i ciem­niej­sze stro­ny. Waż­ne, że mam swo­je pasje, to mnie trzy­ma na powierzch­ni.

Cza­sa­mi żar­tu­jesz, że w grun­cie rze­czy jesteś muzy­kiem. Ale prze­cież two­ja aktyw­ność muzycz­na, gra na per­ku­sji, pisa­nie muzy­ki i tek­stów pio­se­nek dla zespo­łów Lesers Bend, Cha­otic Splut­ter, Zzia­ja­ni Pory­wa­cze Makow­ców czy Mgłow­ce świad­czy, że trak­tu­jesz to zaję­cie bar­dzo poważ­nie. Przy­znaj, chciał­byś zara­biać na życie jak tra­dy­cyj­ny roken­dro­lo­wiec, jeż­dżąc po Pol­sce i dając kon­cer­ty wiel­bią­cej Cię publicz­no­ści…

 Zawsze chcia­łem grać na per­ku­sji, to jest moja pierw­sza, naj­waż­niej­sza pasja. Pisa­nie przy­szło wie­le lat póź­niej. Jeże­li miał­bym wybie­rać, wolał­bym się utrzy­my­wać z gra­nia, kon­cer­to­wa­nia, nagry­wa­nia płyt. Nie­ste­ty tak się skła­da, że ani pisa­nie, ani gra­nie takiej muzy­ki, jaką gram, nie gwa­ran­tu­je żad­nych kon­kret­nych pie­nię­dzy. Liczy się jed­nak satys­fak­cja, radość z gra­nia, pisa­nia.

 Możesz obie­cać, że jeśli Ci dadzą tę Nike, to posta­wisz w Olku­szu mały bro­war i będziesz pro­du­ko­wał swo­je „Bom­bo­we” piwo?!

Dzię­ki, że we mnie wie­rzysz. Jed­nak musisz wie­dzieć, że żeby zało­żyć bro­war, trze­ba dostać Nike ze trzy albo czte­ry razy pod rząd. Jeże­li jed­nak tak się sta­nie, pierw­sze trzy lub czte­ry litry moje­go piwa „Bom­bo­we­go” wypi­jesz Ty!

 

 

O autorach i autorkach

Łukasz Jarosz

Urodzony w 1978 roku. Poeta, wokalista, perkusista i autor tekstów grupy Lesers Bend, Chaotic Splutter, Panoptikum, Katil Ferman, Zziajani Porywacze Makowców, Mgłowce. Laureat wielu konkursów poetyckich m.in.: im. K. K Baczyńskiego, im. Rafała Wojaczka, im. Reinera Marii Rilkego. Jego debiutancka książka poetycka Soma została wyróżniona I nagrodą w Konkursie Młodych Twórców im. W. Gombrowicza. Laureat pierwszej edycji Nagrody im. Wisławy Szymborskiej (2013) za tom Pełna krew. Mieszka w Żuradzie pod Olkuszem.

Olgerd Dziechciarz

Poeta, prozaik, felietonista, bloger. Autor ponad dwudziestu książek, w tym wyborów felietonów (m.in.: Partykularne interesy, Olkusz dla opornych), zbiorów poetyckich (m.in.: Autoświat, Galeria Humbug, Mniej niż zło, Przewrócona ósemka), zbiorów opowiadań (Masakra, Miasto Odorków, pomazaniec, Pakuska), oraz dwóch powieści (Wielkopolski i Małopolski). Publikuje też pod pseudonimem Tytus Żalgirdas (właśnie ukazał się tom wierszy Mityfikacje). http://wolkuszuczylinigdzie.salon24.pl/

Powiązania