Karolina Krasny: Twoje Łobuzy nie tylko psocą, ale też walczą. Co to za walka? I czy też bierzesz w niej udział?
Marcin Czerniawski: To heroiczny bój z trójgłowym smokiem Systemu. Jego nazwa niech będzie KKK (Kapitalizm, Kościół, Koszary). Ja oczywiście biorę udział w tej grandzie, ale jako słaby i dość leniwy podmiot. Walczę nie ogniem i mieczem, ale słowem i żartem. Na więcej mnie obecnie nie stać.
Początkowo Łobuz „nigdy nie bierze więcej niż trzysta złotych, ale nie mniej niż sto”. Co w takim razie kształtuje jego sumienie?
Myślę, że sumienie w ogóle nie bierze udziału w tej grze, nie podbija stawki. Bohater wjeżdża w siedlisko chrześcijańskiej rozpusty na „pełnej petardzie”, cytując pewnego popularnego kaznodzieję. Rządzą nim inne żywioły psychospołeczne: ciekawość, strach, ekscytacja. Jest duchowo nieukształtowany, rozedrgany, energiczny. Działa doraźnie i chyba bez większej refleksji, choć konstruuje sobie na własne potrzeby siatkę operacyjnych rytuałów. Jest to bardziej zabawa i zaklinanie nierzeczywistości niż asumpt do rozkmin z dziedziny moralności.
Czyli to taka maszynka, mieląca chrześcijaństwo przez niezwiązane z nim oczka?
Maszynka naiwnego bluźnierstwa na podobieństwo Maszyny Pragnącej. Często puszczają jej oczka, ale prze do przodu.
„Podła siwucha, tanie wino” i równie tanie „bełty”. Czym, twoim zdaniem, dla nieletnich bohaterów są ich „zapijaczone mordy”?
To rodzaj zakazanej zabawy i ucieczki od rzeczywistości. Ludyczny pląs do utraty świadomości. Jaki wiek, takie przygody. Rzecz na prowincji prozaiczna, przynajmniej te kilkanaście lat temu, jeśli mnie pamięć nie myli. Jak jest teraz? Mogę przypuszczać, że niewiele się zmieniło, choć pewności nie mam, badań żadnych nie przeprowadzałem. Co do tego, czy tak się powinno obchodzić ze swoim organizmem w jakimkolwiek wieku? Odpowiedź brzmi: nie. Właśnie dlatego Łobuzy to czynią, inaczej nie byliby łobuzami.
„Jeśli cię pamięć nie myli” – czy to znaczy, że przy tworzeniu tego świata opierałeś się na rzeczywistych wydarzeniach?
Rozdział pierwszy, do którego nawiązujesz, to praca na opowieści osób trzecich (a raczej jednej osoby trzeciej) plus mgliste reminiscencje autora. Przy czym te praktyki z dziedziny pijatyki rozpatrywałbym w kategoriach sztafażu dla awanturniczej narracji. Mało oryginalnego w gruncie rzeczy.
Padło: pisarz. Jakimi innymi rzeczownikami mógłbyś się opisać?
Romantyk, idealista, neomarksista (za dnia), anarchista (po zmroku), bumelant, flegmatyk.
A o zachodzie słońca?
Ra – róg.
Jakie miejsce w twojej głowie zajmuje Marcin – student filozofii?
Odległe. Niemniej jednak wówczas przynajmniej wiedziało się, że się nic nie wie. A teraz nawet tego się nie wie. Pamiętam to jako dziwny, psychodeliczny czas, a ja od dziwności nie stronię i psychodelą nie pogardzam. To mi zostało z tamtych czasów. Książki były raczej dodatkiem do piwa, ale mądrym, filozoficznym. Jak pieprzyk na piersi, oko pawia zdobiące pijackiego pawia, truskawka na torcie. Filozofowie wszystkich krajów – łączcie się.
I na koniec najważniejsze: kim jest „bikiniarz onanista”?
Każdy z nas na chwilę przed erupcją twórczego potencjału.
That’s what she said. Wybacz, musiałam.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.