wywiady / o książce

Między żywiołami

Bérengère Cournut

Katarzyna Byłów

Rozmowa Katarzyny Byłów z Bérengère Cournut, towarzysząca premierze książki Z kamienia i kości Bérengère Cournut w tłumaczeniu Hanny Igalson-Tygielskiej, wydanej w Biurze Literackim 12 września 2022 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Kata­rzy­na Byłów: Czy mogła­byś mi opo­wie­dzieć, jak to się sta­ło, że wyobra­zi­łaś sobie boha­ter­kę Z kamie­nia i kości – mło­dą kobie­tę, nie chło­pa­ka ani męż­czy­znę, któ­ra rodzi się, gubi, jest w sta­nie prze­trwać w kra­inie lodu? W jaki spo­sób się wyło­ni­ła? Nie­któ­rzy zresz­tą woła­ją na nią „Arna­au­tuq” – „niby-chło­pak”. Skąd ona się wzię­ła?

Béren­gère Cour­nut: Jako kobie­cie z pew­no­ścią łatwiej mi wyobra­zić sobie posta­cie kobie­ce niż męskie, zwłasz­cza kie­dy zanu­rzam się w kul­tu­rze tak odmien­nej od naszej. To daje mi oka­zję, aby zba­dać coś, co nie jest mi tak cał­ko­wi­cie nie­zna­jo­me – mówię o klu­czo­wych momen­tach w życiu – z rady­kal­nie odmien­nej per­spek­ty­wy. Jeśli cho­dzi o Uqsu­ra­lik, zaczę­łam myśleć tej książ­ce w cza­sach, gdy wraz z mężem sta­ra­li­śmy się, bez­sku­tecz­nie, o dziec­ko. Spo­sób, w jaki Inu­ici z akcep­ta­cją przyj­mu­ją sytu­acje, któ­re im się przy­tra­fia­ją, oraz róż­no­rod­ność wię­zi rodzin­nych, któ­re potra­fią nawią­zy­wać – zwłasz­cza adop­cje, któ­re moż­li­we są w każ­dym wie­ku i w róż­nych oko­licz­no­ściach – pomo­gły mi prze­trwać trud­ne cza­sy, nadać odmien­ny sens temu, co mi się przy­tra­fia­ło – lub wła­śnie nie przy­tra­fia­ło. Imię „Arna­au­tuq” – podob­nie jak imię „Uqsu­ra­lik”, któ­re ozna­cza jed­no­cze­śnie bia­łe­go niedź­wie­dzia i gro­no­sta­ja – pod­kre­śla wie­lość naszych toż­sa­mo­ści, a zatem i zaso­bów, któ­re mamy do dys­po­zy­cji, gdy sta­je­my przed trud­no­ścia­mi. Według mnie to bar­dzo poucza­ją­ce.

Motyw roz­dzie­le­nia mło­dej kobie­ty, Uqsu­ra­lik, i jej rodzi­ny, okres osa­mot­nie­nia, nara­że­nia na śmier­tel­ne nie­bez­pie­czeń­stwa, osta­tecz­nie wyło­nie­nie się jakie­goś dąże­nia – dla­cze­go wybra­łaś taką wła­śnie prze­mia­nę?

Nie jestem pew­na, czy w ogó­le potra­fię pisać cokol­wiek inne­go niż powie­ści o ini­cja­cji. Życie kobie­ty – podob­nie jak życie męż­czy­zny – skła­da się z róż­nych okre­sów, a tak­że z przejść od jed­ne­go życia do kolej­ne­go, czy to w dzie­ciń­stwie, poprzez mał­żeń­stwo, rodzi­ciel­stwo, śmierć, ale tak­że gdy napo­ty­ka­my miłość lub nie­na­wiść, na któ­rą nic nie może­my pora­dzić… Powieść zaczy­na się od przej­ścia Uqsu­ra­lik do doj­rza­ło­ści płcio­wej, od ode­bra­nia jej rodzi­ny. Dziew­czy­na zosta­je dość bru­tal­nie wrzu­co­na w życie jako kobie­ta. Tak to skon­stru­owa­łam, jako że życie Inu­itów tak wła­śnie wyglą­da: są oni sta­le wysta­wie­ni na wiel­kie nie­bez­pie­czeń­stwa, dosto­so­wu­ją się, twór­czo i dzię­ki sile cha­rak­te­ru, cha­rak­te­ru na mia­rę śro­do­wi­ska, w któ­rym żyją. Poja­wie­nie się szcze­li­ny w pokry­wie lodo­wej, któ­ra roz­dzie­la boha­ter­kę od rodzi­ny, jest w isto­cie mniej dra­ma­tycz­ne niż rze­czy­wi­ste sytu­acje, o któ­rych czy­ta­łam. Wła­ści­wie to nie ma tym nic nad­zwy­czaj­ne­go.

W Z kamie­nia i kości prze­no­sisz nas do świa­ta, w któ­rym ludzie, zwie­rzę­ta i rze­czy mają swo­ją wła­sną „pieśń”. Czę­sto naty­ka­łam się na to poję­cie w opi­sach badań etno­gra­ficz­nych, np. pośród Samów w Nor­we­gii czy rdzen­nych ludów Ame­ry­ki Pół­noc­nej. Czym jed­nak są dla Cie­bie pie­śni poja­wia­ją­ce się w Z kamie­nia i kości? Czy mają jakiś pre­ce­dens w lite­ra­tu­rze euro­pej­skiej?

Inspi­ro­wa­łam się bez­po­śred­nio pie­śnia­mi inu­ic­ki­mi udo­ku­men­to­wa­ny­mi przez etno­lo­gów z Danii, Fran­cji i Kana­dy. Było to dla mnie źró­dło, któ­re wyda­wa­ło mi się naj­bliż­sze samym Inu­itom, „lite­ra­tu­rze”, poprzez któ­rą chcia­łam uwol­nić się od zachod­nie­go spoj­rze­nia na Ark­ty­kę i jej miesz­kań­ców. To z niej wła­śnie czer­pa­łam ten rodzaj „nie­wraż­li­wo­ści”, spo­ko­ju, akcep­ta­cji, któ­rą wyka­zu­ją posta­cie poja­wia­ją­ce się w tej powie­ści. Czer­pa­łam tak­że z ich spoj­rze­nia na kra­jo­braz, na natu­ral­ne wystę­po­wa­nie w kra­jo­bra­zie innych sił: zwie­rząt, duchów, wód i wia­trów.

A czym jest bia­ła magia?

Nie jestem pew­na, czy wła­ści­wie rozu­miem to pyta­nie… W sza­ma­ni­zmie inu­ic­kim moce czer­pa­ne od duchów moż­na wyko­rzy­sty­wać w spo­sób bądź to życz­li­wy, bądź bar­dzo zło­śli­wy. Każ­dy czy­ni z nich taki uży­tek, jaki uzna­je za słusz­ny. Ogól­nie rzecz bio­rąc, w kwe­stii „dobra” i „zła”, przy­po­mi­na mi się opo­wieść Knu­da Rasmus­se­na o spo­tka­niu z wodzem pew­ne­go kla­nu, bar­dzo sym­pa­tycz­nym, cha­ry­zma­tycz­nym i życz­li­wie go podej­mu­ją­cym, o któ­rym następ­nie dowia­du­je­my się, że w prze­szło­ści uśmier­cił wie­le osób, w tym krew­nych swo­jej żony! No cóż, zda­rza się. Z pew­no­ścią życie pod kołem pod­bie­gu­no­wym nazna­czo­ne jest podob­ny­mi napię­cia­mi, co nasze, może tyl­ko ciut ostrzej się zary­so­wu­ją!

Dla mnie histo­ria Uqsu­ra­lik jest bar­dzo oso­bi­sta, wręcz intym­na, bar­dzo jed­nost­ko­wa. Jed­nak two­ja powieść jest tak­że histo­rią „o” Inu­itach, podob­nie jak poprzed­nia two­ja książ­ka Née con­ten­te à Ora­ibi (wyd. Le Tri­po­de, 2017) była „o” Hopi. Czy mogę cię spy­tać o to, jak roz­wią­za­łaś kwe­stię „kolo­ni­zo­wa­nia” tej kul­tu­ry w jej wyobra­że­niu, nazy­wa­ną teraz przy­własz­cze­niem kul­tu­ro­wym? 

Jestem bar­dzo świa­do­ma tej kwe­stii, nie roz­wią­za­łam jej. Od począt­ku rozu­mia­łam, że Inu­itom może nie spodo­bać się, że mogą być obu­rze­ni tym, że napi­sa­łam tę histo­rię, czer­piąc cał­ko­wi­cie z ich prze­szło­ści. Albo że są już znu­że­ni tym, że przed­sta­wia się ich jako myśli­wych i zja­da­czy suro­we­go mię­sa. Ta powieść nie zosta­ła prze­tłu­ma­czo­na na język angiel­ski i ulgę przy­no­si mi myśl, że może dzię­ki temu nie roz­ją­trzam tej draż­li­wej deba­ty. Mamy jed­nak tak­że świa­dec­twa dobre­go poro­zu­mie­nia pomię­dzy tymi, któ­rych inte­re­so­wa­ła kul­tu­ra Inu­itów i samy­mi Inu­ita­mi. Pew­ne rodza­je współ­pra­cy w XX wie­ku przy­czy­ni­ły się do prze­trwa­nia pamię­ci o tra­dy­cji tam na miej­scu, pod kołem pod­bie­gu­no­wym. Ja wola­ła­bym być czę­ścią wła­śnie tego nur­tu niż dołą­czyć do gra­bież­ców. Poza tym, kie­dy w 2020 roku odwie­dzi­łam Ala­skę, pewien inu­ic­ki męż­czy­zna, któ­ry pra­cu­je nad tym, aby w miej­sco­wych szko­łach naucza­no i zacho­wy­wa­no język Inu­itów, a któ­re­mu zada­łam to pyta­nie – czy bia­ła kobie­ta, taka jak ja, może pisać na pod­sta­wie ich tra­dy­cyj­ne­go dzie­dzic­twa – odpo­wie­dział mi tak: „Ja nie znam pośród moje­go ludu niko­go, kto pisał­by powie­ści. Jeśli zatem ty robisz to na poważ­nie, nie opo­wia­dasz jakiś głu­pot, to nie widzę pro­ble­mu…”. Potem jesz­cze roz­ma­wia­li­śmy o róż­ni­cach pomię­dzy Inu­ita­mi zamiesz­ku­ją­cy­mi Ala­skę a tymi z Kana­dy czy Gren­lan­dii, któ­rzy byli dla mnie inspi­ra­cją. Było to bar­dzo cie­ka­we, jego podej­ście było peł­ne humo­ru.

W Z kamie­nia i kości miej­sca czy spo­tka­nia mogą być oni­rycz­ne, ale jed­no­cze­śnie mieć wiel­ką moc, mogą wszyst­ko zmie­nić – jak ten otwór w górze lodo­wej, któ­ry okre­śla tra­jek­to­rię dusz-imion. W innych two­ich książ­kach tak­że docho­dzi do takich spo­tkań – pomię­dzy wodą a zie­mią w L’Écor­co­ba­li­seur (wyd. Atti­la, 2008), czy pomię­dzy lodem a żarem pusty­ni w Wen­dy Rather­fi­ght, (wyd. L’O­ie de Cra­van, 2013) – dla­cze­go badasz takie wła­śnie miej­sca, oni­rycz­ne przej­ścia, miej­sca „pomię­dzy”?

Robię to, ponie­waż coś we mnie czu­je nie­chęć do pisa­nia o emo­cjach, opi­sy­wa­nia ich, roz­kła­da­nia ich na czyn­ni­ki pierw­sze. Łatwiej mi prze­nieść moich boha­te­rów z jed­ne­go miej­sca w inne, z jed­ne­go do dru­gie­go żywio­łu niż wło­żyć w ich usta: „Ależ mi smut­no!” (albo „umie­ram”, albo „dora­stam”, albo „jestem w koń­cu goto­wa poko­chać”…). Myślę, że rzad­ko jeste­śmy świa­do­mi tego, co się z nami dzie­je, w momen­cie, gdy to się dzie­je. Zmia­na deko­ra­cji (zmie­nia­ją­cy się kra­jo­braz, oni­rycz­ne przej­ście) jest zatem w moich powie­ściach sygna­łem prze­mia­ny. Ześli­zgnię­ciem się ku cze­muś inne­mu, ku inne­mu eta­po­wi.

Mam wra­że­nie, że Z kamie­nia i kości to tak­że dro­bia­zgo­we bada­nie rela­cji – czy to rela­cji pomię­dzy sza­ma­nem a śro­do­wi­skiem, rela­cji pomię­dzy isto­ta­mi ludz­ki­mi i nie­ludz­ki­mi, pomię­dzy ludź­mi. Czy ist­nie­je jakiś powód, dla któ­re­go wła­śnie teraz trze­ba się na nich sku­pić?

Och, myślę że podob­nie jak my wszy­scy jestem zanie­po­ko­jo­na zmia­na­mi, jakie doko­nu­ją się na tej pla­ne­cie. Na począt­ku nie byłam tego świa­do­ma, ale kul­tu­ry Hopi i Inu­itów przy­nio­sły mi uko­je­nie w mojej rela­cji ze śmier­cią, z tym, co w naszym życiu pozo­sta­je nie­wi­docz­ne. Ich kul­tu­ry są tak solid­nie zako­twi­czo­ne w miej­scach, w któ­rych żyją, w kra­jo­bra­zach, któ­re roz­ta­cza­ją się wokół nich, że nie­ja­ko osmo­tycz­nie, to tak­że nie­wąt­pli­wie uko­iło mój wła­sny nie­po­kój, wyni­ka­ją­cy z obaw o stan śro­do­wi­ska natu­ral­ne­go. Tra­ci­my grunt pod noga­mi wła­śnie dla­te­go, że trud­no jest nam myśleć w sym­bio­zie z miej­sca­mi, w któ­rych przy­szło nam żyć. Myślę, że dobrze się skła­da, że wciąż mamy dostęp do nie­zwy­kłych kul­tur, w któ­rych rela­cje z nie-ludz­kim są jesz­cze tak zako­rze­nio­ne. My wła­śnie odkry­wa­my je na nowo na wie­le róż­nych spo­so­bów, w tym poprzez naukę i filo­zo­fię: wszyst­ko na powierzch­ni naszej pla­ne­ty pozo­sta­je ze sobą nawza­jem w głę­bo­kiej inte­rak­cji i zupeł­nie fał­szy­wy jest ogląd czło­wie­ka jako cze­goś „poza” wszel­ki­mi inny­mi for­ma­mi życia. Naj­le­piej było­by nie sprze­ci­wiać się takim podej­ściom i spró­bo­wać dostrzec, jak wza­jem­nie się uzu­peł­nia­ją, aby­śmy mie­li szan­sę uko­ić i naszą przy­szłość.

Podo­ba mi się spo­sób, w jaki pod­czas lek­tu­ry dajesz mi poczuć fizycz­ne aspek­ty śro­do­wi­ska nocy pod­bie­gu­no­wej, w jakiej poru­sza się boha­ter­ka. W jed­nej z roz­mów (pod­czas salo­nu lite­ra­tu­ry w Nan­cy w 2019 r.) powie­dzia­łaś, że pisząc, two­rzysz raczej kra­jo­bra­zy niż posta­cie. Czy kra­jo­braz może być boha­ter­ką powie­ści?

Być może kra­jo­bra­zy są pierw­szy­mi posta­cia­mi, jakie two­rzę w moich powie­ściach, naj­waż­niej­szy­mi posta­cia­mi. To one nada­ją książ­ce brzmie­nie, odcień, nada­ją cha­rak­ter posta­ciom, kształ­tu­ją tak­że wybra­ną prze­ze mnie for­mę lite­rac­ką, mówiąc ina­czej jej styl. O ocie­nio­nej drze­wa­mi doli­nie czy rze­ce piszę ina­czej niż o pusty­ni czy sko­ru­pie lodo­wej. To wyda­je mi się tak oczy­wi­ste, że nawet się nad tym nie zasta­na­wiam. Dla­te­go też tak istot­na jest obser­wa­cja, zaufa­nie dozna­niom napły­wa­ją­cym ze zmy­słów. W obli­czu kra­jo­bra­zu prze­bie­ga przez nas tak wie­le emo­cji… to musi oddzia­ły­wać na nasz mózg.

Skąd bio­rą się two­je poszu­ki­wa­nia alter­na­tyw­nej wizji świa­ta, któ­re widocz­ne są zarów­no w powie­ści Née con­ten­te à Ora­ibi, osa­dzo­nej na suchych rów­ni­nach Ari­zo­ny wśród Hopi, jak i w Z kamie­nia i kości, powie­ści o „nocy polar­nej, bia­łej magii i zwie­rzę­cej mocy”. Czy to misja? Cie­ka­wość? Poczu­cie odpo­wie­dzial­no­ści?

Nie mam poję­cia… dzia­łam, piszę w spo­sób bar­dzo instynk­tow­ny, w reak­cji na „pro­ble­my”, któ­re napo­ty­kam w moim życiu. Kie­dy byłam dziec­kiem, stra­ci­łam ojca i to nie­wąt­pli­wie dało mi ener­gię do nie­stru­dzo­ne­go poszu­ki­wa­nia nie­wi­dzial­nych mocy w naszym życiu. Bo prze­cież widzi­my, że z punk­tu widze­nia psy­chi­ki, ktoś, kto umarł, nadal tu jest – i to jesz­cze przez dłu­gi czas… W tych poszu­ki­wa­niach odwie­dzi­łam tak­że Ari­zo­nę i Ark­ty­kę, ponie­waż mimo że „natknę­łam się” na nie nie­co przy­pad­ko­wo, w toku moich podró­ży, pośród Hopi i Inu­itów odna­la­złam coś, co wyda­ło mi się bar­dzo swoj­skie: na przy­kład to, że tam się mil­czy, co nagle przy­po­mnia­ło mi o chwi­lach, kie­dy mil­czał mój ojciec, nada­ło im nowe zna­cze­nie, oży­wio­ne tym samym zami­ło­wa­niem do przy­ro­dy. Podob­nie mia­ła się rzecz z dzieć­mi, któ­re się poja­wia­ją lub nie. Dziś mam ich trój­kę i życzę im, aby podą­ża­ły ścież­ka­mi, któ­re będą tak róż­ne, jak to tyl­ko moż­li­we. Na pew­no napo­tka­ją spo­ro „pro­ble­mów” do roz­wią­za­nia, chcia­ła­bym jed­nak, aby robi­ły to z jak naj­więk­szą otwar­to­ścią, nie sku­pia­jąc się na śle­pych zauł­kach i wąskich gar­dłach. W odpo­wie­dzi na two­je pyta­nie, powie­dzia­ła­bym, że moje wła­sne poszu­ki­wa­nia wyni­ka­ją zarów­no z cie­ka­wo­ści, jak i z koniecz­no­ści – sta­wie­nia czo­ła wszel­kim pułap­kom codzien­no­ści i posze­rza­nia moich hory­zon­tów.

W wywia­dzie, któ­re­go udzie­li­łaś jako lau­re­at­ka nagro­dy lite­rac­kiej Prix du Roman Fnac za powieść Z kamie­nia z kości (gra­tu­la­cje!) powie­dzia­łaś, że gdy­byś mia­ła wybrać jakąś cza­ro­dziej­ką moc, była­by to umie­jęt­ność poro­zu­mie­wa­nia się ze ska­ła­mi – a to dla­te­go, że ich życie jest nie­po­rów­na­nie powol­niej­sze od nasze­go. Dostrze­gam, że w lite­ra­tu­rze coraz czę­ściej poru­sza­ny jest temat głę­bo­kiej per­spek­ty­wy cza­so­wej, deep time. Czy two­im zda­niem per­spek­ty­wa ta sta­je się w jakiś teraz spo­sób klu­czo­wa?

Dla mnie oso­bi­ście idea, że ist­nie­je coś takie­go jak czas skal­ny, wobec któ­re­go nasz wła­sny sta­je się bar­dzo rela­tyw­ny, przy­no­si wiel­ką ulgę i uko­je­nie wszel­kie­go rodza­ju lęków. Ta pla­ne­ta nas prze­ży­je, kie­dy się o tym pomy­śli, od razu poja­wia się wiel­ki spo­kój. Kie­dy ści­ska­my w dło­ni kamień, pozwa­la­my sobie oprzeć się na mate­rii, któ­rą wyobra­ża­my sobie jako mar­twą, ale któ­ra jest – wręcz prze­ciw­nie – dowo­dem na powol­ne i potęż­ne życie Zie­mi, po któ­rej cho­dzi­my. Wycho­dząc z tego miej­sca, mamy pra­wo myśla­mi objąć mate­rię kosmo­su, pozo­sta­wia­jąc wszyst­ko inne za sobą. Na tym zresz­tą opie­ra się sta­ro­żyt­na myśl, na przy­kład w hin­du­izmie czy bud­dy­zmie. Nie mówię, że osią­gam ten stan na co dzień – wca­le nie, na co dzień jestem oso­bą, któ­rej, na przy­kład, okrut­nie bra­ku­je cier­pli­wo­ści – jest to jed­nak ścież­ka, któ­rą chcę eks­plo­ro­wać poprzez lite­ra­tu­rę. Zwłasz­cza w kwe­stiach doty­czą­cych rodzi­ny, wspól­ne­go życia, pomię­dzy „kla­na­mi”, pomię­dzy „ple­mio­na­mi” o róż­nych hory­zon­tach. Marzę o tym, aby opi­sać moją rodzi­nę, ple­mię, inspi­ru­jąc się mita­mi o stwo­rze­niu świa­ta, wystę­pu­ją­cy­mi jak świat dłu­gi i sze­ro­ki. Jako spo­sób na ponow­ne połą­cze­nie z tym, co wywo­dzi się z nie­pa­mięt­nych cza­sów.

Wybacz, jeśli to nie­co nie­zręcz­ne, ale może jest coś, o co nie zapy­ta­łam, a o czym chcia­ła­byś opo­wie­dzieć? Może chcia­ła­byś prze­ka­zać coś swo­im czy­tel­ni­kom w Pol­sce?

Nic do doda­nia, myślę, że tyle wystar­czy! Może tyl­ko powiem, że jestem bar­dzo wzru­szo­na, że będę mogła przy­je­chać do Pol­ski, to dla mnie pierw­sze zagra­nicz­ne zapro­sze­nie, a jed­no­cze­śnie Pol­ska to kraj, któ­ry prze­mie­rza pod­czas dru­giej woj­ny świa­to­wej jed­na z moich boha­te­rek – Éli­sa­beth, w powie­ści Par-delà nos corps, podą­ża­jąc za swo­im daw­nym uko­cha­nym, któ­ry zgi­nął pod­czas pierw­szej woj­ny świa­to­wej, o któ­rym jed­nak sta­le myśli, w każ­dej chwi­li swo­je­go oca­la­łe­go życia.

 

belka_2

O autorach i autorkach

Bérengère Cournut

Urodzona w 1979 roku. Redaktorka, poetka, prozaiczka. W swojej twórczości poszukuje alternatywnej wizji świata, dokonując wielu formalnych eksperymentów. Jej przesycona duchowością i ekologią powieść Z kamienia i kości (2019) sprzedała się w nakładzie powyżej 200 tys. egzemplarzy, co przybliżyło jej twórczość szerokiej publiczności.

Katarzyna Byłów

Absolwentka lingwistyki stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim oraz doktor nauk społecznych w dziedzinie antropologii społecznej (University of St Andrews, 2016). Pracowała i prowadziła badania naukowe w Belgii, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Indiach. Tłumaczka książek oraz artykułów naukowych z dziedziny antropologii społecznej i kulturowej, historii, historii sztuki i sztuki oraz tekstów o tematyce społecznej. Członkini polskiego Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury.

Powiązania

Z kamienia i kości, Ostatni patriarcha i Ktokolwiek, tylko nie ja

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Béren­gère Cour­nut, Naja­ta El Hach­mie­go, Hały­ny Kruk, Ingi Iwa­siów w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Hubert Zemler.

Więcej

Literatura jest dla mnie czysto egoistycznym działaniem

recenzje / KOMENTARZE Bérengère Cournut

Autor­ski komen­tarz Béren­gère Cour­nut, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Z kamie­nia i kości w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 wrze­śnia 2022 roku.

Więcej

Z kamienia i kości (2)

utwory / zapowiedzi książek Bérengère Cournut Hanna Igalson-Tygielska

Frag­men­ty książ­ki Z kamie­nia i kości Béren­gère Cour­nut w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 wrze­śnia 2022 roku.

Więcej

Z kamienia i kości

utwory / zapowiedzi książek Bérengère Cournut Hanna Igalson-Tygielska

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Z kamie­nia i kości Béren­gère Cor­nut w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 13 czerw­ca 2022 roku.

Więcej

Literatura jest dla mnie czysto egoistycznym działaniem

recenzje / KOMENTARZE Bérengère Cournut

Autor­ski komen­tarz Béren­gère Cour­nut, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Z kamie­nia i kości w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 wrze­śnia 2022 roku.

Więcej

Letnim śniegiem i krwią

recenzje / ESEJE Aleksandra Byrska

Recen­zja Alek­san­dry Byr­skiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Z kamie­nia i kości Béren­gère Cour­nut w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 wrze­śnia 2022 roku.

Więcej

Z kamienia i kości (2)

utwory / zapowiedzi książek Bérengère Cournut Hanna Igalson-Tygielska

Frag­men­ty książ­ki Z kamie­nia i kości Béren­gère Cour­nut w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 wrze­śnia 2022 roku.

Więcej

Z kamienia i kości

utwory / zapowiedzi książek Bérengère Cournut Hanna Igalson-Tygielska

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Z kamie­nia i kości Béren­gère Cor­nut w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 13 czerw­ca 2022 roku.

Więcej

Letnim śniegiem i krwią

recenzje / ESEJE Aleksandra Byrska

Recen­zja Alek­san­dry Byr­skiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Z kamie­nia i kości Béren­gère Cour­nut w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 wrze­śnia 2022 roku.

Więcej